— Przepraszam, Evie... To...
— To nie twoja wina. Już wszystko w porządku — powiedziała brunetka, gdy Lia gasiła światło.
— Nie, Ev, nie jest w porządku. To wszystko jest takie... Mam ochotę coś rozbić.
— To może lepiej, żebyś nie trafiła na rzeczy Eris, bo pozamienia nas w jaszczurki — powiedziała Evie, próbując rozluźnić atmosferę.
— To dobry pomysł, jeśli obie się nie zamkniecie i nie dacie porządnej wiedźmie się wyspać — warknęła Eris spod kołdry.
Dziewczyny nie odważyły się ponowić dyskusji.
***
Minęło kilka dni. Podczas gdy Akademia Dobra przeżywała prawdziwą przed-balową gorączkę, Akademia Zła postanowiła przeprowadzić atak nuklearny na swoich uczniów... kilkakrotnie. Lia niemal nie wystawiała nosa zza podręczników i notatek. Robiła to wyłącznie wtedy, gdy musiała lub gdy Eris i Evie potrzebowały pomocy. (Choć oczywiście Eris nie przyznawała się do tego, więc zabiegała o atencję współlokatorki ciskając wszystkim o ścianę.)
Ale właśnie, Ośnieżony Bal Zawszan. Czy on nie powinien był odbyć się dzień po Cyrku Talentów? Otóż... powinien był. Jednak rozgoryczeni porażką nigdziarze znaleźli sposób nie tylko na przedarcie się do wrogiego zamku, ale także na zniszczenie wszystkich dekoracji, strojów, jedzenia... Z tego właśnie powodu dziekan Wanaagsan postanowił przełożyć bal na dużo późniejszy termin, by tym razem przygotować wszystko jeszcze lepiej.
Dzień przed Balem był wyjątkowo spokojny dla nigdziarzy, którzy cały dzień aż do Przetrwania w Baśniach mieli poświęcić na grupowy test niezamordowania współlokatorów.
Każdy pokój miał do wykonania zadanie. Sabat z pokoju 66 miał zakląć błyszczącą, różową suknię (anonimowy prezent dla jednej z nauczycielek od ,,cichego wielbiciela"), by obłaziły ją pająki zaraz po usłyszeniu muzyki, a przy próbie zrzucenia ich suknia zajmowała się ogniem. Lia i Evie zdecydowanie nie były zadowolone z zadania, jakie miały wykonać, jednak jeśli zaczęłyby się buntować, podzieliłyby los Zary Chimer — ich dawnej współlokatorki.
— Może to zaklęcie zadziała — powiedziała Eris, podtykając Lii pod nos zapleśniałą książkę, która pachniała tak, jakby ktoś wcześniej się na nią zsikał. Nie był to zbyt ładny zapach.
— Mówisz tak o każdym — powiedziała Lia, na której czole po poprzednim ,,działającym zaklęciu" wyrosła plantacja trądziku.
— To nie moja wina, że nie umiesz porządnie rzucić zaklęcia — sarknęła Eris, po czym zabrała się za wertowanie kolejnej książki, na której ktoś wymalował czerwoną farbą nagą kobietę. Lia nawet nie chciała wiedzieć, jakie ,,dzieła sztuki" mogą się jeszcze znajdować w środku książki.
Przeczytała kilka razy zaklęcie, podczas gdy Evie mieszała w kotle wywar, który miał wywołać płomienie.
— Aranyes, prepara't per ballar.
Nie przewidziała tego, że jej się uda. A udało się, jednak tylko częściowo, ponieważ Lia wyczarowała pająki na sukni, jednak one w mgnieniu oka zaczęły iść w kierunku kotła.
Evie odskoczyła przestraszona.
Pająki zaczęły wchodzić do bulgoczącej substancji, a wychodziły płonąc jak żywe świeczki, a w dodatku tańcząc rumbę.
— Zrób coś! — krzyknęła Eris, gdy pająki zaczęły wchodzić na ściany.
— Niby co?!
CZYTASZ
Akademia Dobra i Zła: Historia prawdziwa || ff ||
Fanfiction,,W prastarej puszczy trwa Akademia Dobra i Zła. Bliźniacze wieże jak dwie głowy, Jedna dla szlachetnych, Druga dla podłych. Ucieczka z niej niemożliwa. Jedyna droga wyjścia w baśni się ukrywa." Wszyscy znamy historię Sofii i Agaty. Ale czy to możli...