7. Tedros dzieli los Horta

89 5 8
                                    

Chociaż Eva obudziła się dosyć wcześnie, była zbyt zmęczona, by już wstać. Była w prawie stu procentach pewna, że obudziła się przed ósmą. Zresztą wówczas obudziłyby ją wróżki - na lekcjach można było się nie pojawić tylko w przypadku choroby, o której wiedział dziekan. Ta zasada panowała w obu szkołach. Szatynka przewróciła się na drugi bok, pojękując cicho. Kolejną noc nic jej się nie śniło. Zawsze po takiej nocy sprawdzała, czy na pewno łańcuszek naszyjnika się nie zerwał i nie spadł gdzieś na ziemię. Odruchowo pociągnęła lekko za wisiorek. Nie, naszyjnik był cały.

Promienie słońca zaczęły drażnić dziewczynę, więc postanowiła powrócić na stronę wyjściową - czyli lewą. Wtedy jednak usłyszała szelest, a zaraz potem kroki.

- Aga, powiedz, że nie uciekasz znowu - wymamrotała. Nie otrzymała odpowiedzi. - Agata?

Otworzyła oczy i podniosła się na łokciach. Świat wciąż wydawał jej się rozmazany. Usiadła więc i przetarła oczy. Potwornie bolały ją plecy. Może to była już upragniona starość? Buzujące w ciele przez te wiele, wiele lat hormony potrafiły być męczące, gdy jako praktycznie dorosła wręcz kobieta, zachowywała się, jak nastolatka. Poza tym, ile można mieć szesnaście lat? W dodatku cały ten czas musiała się męczyć z odwiedzinami matki natury. Tak, to był zdecydowanie jeden z powodów, dla których chętnie by się zestarzała. Ale nie, to musiała być jej wina, że kręgosłup się odezwał.

Uniosła powieki, wreszcie widząc świat takim, jaki był. Pierwszy odruch? Zegar. Dochodziła siódma. Miała rację. Obróciła głowę w prawo, i gdyby nie siedziała, to aż by usiadła.

- Sofia, do jasnej anielki, nie mów mi, że wczoraj poszłaś do Sali Urody, zamiast do siebie! - syknęła do siedzącej na dawnym łóżku Reny Sofii. Dziewczyna nie odpowiedziała, choć niebieskooka miała wrażenie, że specjalnie ją ignoruje, więc dla własnego dobra blondynki wstała i podeszła do Agaty. - Agata, wstawaj! Pomóż mi!

Brunetka tylko mruknęła coś niezrozumiałego i schowała twarz w poduszkę. Cóż, musiała wybrać inną metodę. Potrząsnęła przyjaciółką mocniej, mówiąc :

- Aga, Sofii grozi niebezpieczeństwo!

- Co?! - Agata natychmiast zerwała się z łóżka, uderzając czołem w głowę Evy, która przewróciła się na jej łóżko. W tym momencie piwnooka dostrzegła osobę, za którą skoczyłaby w ogień. Chociaż znając ją, mogła skoczyć w ogień tylko po to, żeby wreszcie pożegnać się ze znienawidzonym światem. - Co ty tu jeszcze robisz?! Jeśli wilki cię złapią, znowu trafisz do Sali Udręki! Poza tym powinnaś być u siebie i pisać anonimowy list miłosny do Te...

- Nie powiedziałaś mi o balu.

- A czy przypadkiem nie była o nim mowa na ceremonii powitalnej? - zapytała Eva, jednak nikt jej nie słuchał. Czy to klątwa bycia niewidzialnym Narratorem, który ma się nie wtrącać, w ogóle udawać, że nie istnieje?

Sofia podniosła do góry dwa lśniące zaproszenia w kształcie płatka śniegu, na których eleganckim pismem zapisano imiona Agaty i Evy, chociaż pod światłem widać było, jakby ktoś pomylił się przy tej drugiej. Ślad, jakby ktoś usiłował rozpuścić atrament, był ledwo widoczny. Najwyraźniej Albermarl i Klarysa przypadkiem popełnili błąd.

- Och, kogo obchodzi ten głupi bal? Dawno nas tu nie będzie!

- Dokładnie. Sofio, nie zadręczaj się, że nie pójdziesz na sztywne, nudne przyjęcie. To tylko test dla chłopców.

Agata wstała i podeszła do blondynki.

- Dobrze, pamiętaj, żeby w tym liście napisać o tym, jaki on jest. O męstwie, honorze...

Akademia Dobra i Zła: Historia prawdziwa || ff ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz