4. Sofia ma focha

113 9 5
                                    

Eva koniec końców nie dowiedziała się, dlaczego nikt nie powiadomił jej o wznowieniu lekcji. Teoretycznie powinna była sama się tego domyślić, widząc inne dziewczyny idące na zajęcia, więc czemu tego nie zrobiła? Ach tak! Nie mogła wychodzić z pokoju, pewnie dlatego, że dzieliła go z Agatą. A skoro o ciemnookiej była mowa, właśnie próbowała nawiązać porozumienie ze swoją przyjaciółką. Eva nigdy nie pomyślałaby, że Sofia aż tak odnajdzie się w Akademii Zła. Blondynka jednak najwidoczniej nie była zadowolona swoimi wynikami, bo wyglądała, jakby właśnie ktoś kazał jej zjeść bułkę z masłem.

Szatynka stała pod drzewem i przyglądała się całej tej sytuacji. Nie uczestniczyła w rozmowie, uznając, że dziewczyny powinny porozmawiać w cztery oczy. Poza tym była przyzwyczajona do stania z boku i przyglądaniu się wszystkiemu, w końcu na tym polegała jej praca. Teraz jednak nie była do końca pewna swojej decyzji, widząc, że obie zaczynają się znowu kłócić. W tym właśnie momencie do Sofii i Agaty podszedł Tedros. Siedząca na gałęzi Evie zakrakała, najwyraźniej też wyczuwająca nadchodzący spór. Eva przestała opierać się o drzewo i powoli podeszła do Trójcy Wielkiego Konfliktu. Cała ta sytuacja wydała jej się jednym wielkim déjà vu...

— Jeśli cię tak korci, żeby kogoś zabijać, może tym razem zaczniesz od siebie? — warknęła Agata do księcia, od którego pewność siebie biła na kilometr.

— Wystarczyłoby zwykłe ,,dziękuję''. Ryzykowałem życie, żeby zabić tego gargulca — odpowiedział Tedros.

Agata już szykowała się, żeby coś powiedzieć, jednak w tym momencie pochwyciła znaczące spojrzenie Evy. Nie warto.

— Znacie się? — zapytała zdziwiona Sofia, patrząc niezadowolona na przyjaciółkę, najpewniej zastanawiając się, czy Agata nie zdążyła już wymienić chłopakowi wszystkie wady blondynki.

— Nie przejmuj się, na razie masz dobre alibi — powiedziała Eva w kierunku zielonookiej.

Nie chciała zabrzmieć złośliwie, jednak dało się wyczuć w tej wypowiedzi sarkazm.

— ,,A'' co? — zapytała niewinnie Sofia i odwróciła się w stronę szatynki, po czym jej oczy zrobiły się wielkie jak tarcze wikingów.

Cóż, nie spodziewała się zastać tu ,,tej dziwaczki''.

— O... znowu się spotykamy. — Tedros popatrzył zniesmaczony na błękitnooką.

— Dziwisz się? Chodzimy do tej samej szkoły.

— Wy też...? — Sofia znowu nie wiedziała co powiedzieć.

— Myślisz, że on jest twoim księciem? To nadęty głupek, który nie ma nic lepszego do roboty niż paradowanie pół-nago i wpychanie miecza tam, gdzie nie trzeba! — krzyknęła Agata, nie mogąc już pohamować złości.

— Jest wściekła, bo zawdzięcza mi życie. — Tedros zwrócił się do Sofii. — Czyli myślisz, że mógłbym być twoim księciem?

Sofia zarumieniła się i zatrzepotała zalotnie rzęsami.

— Wiedziałem, że zaszła jakaś pomyłka. Taka dziewczyna jak ty nie powinna znaleźć się nawet w pobliżu Zła. — Książę spojrzał na Agatę i skrzywił się widocznie. — A wiedźmy twojego pokroju powinny trzymać się z dala od ludzi takich jak... Jak masz w ogóle na imię?

— Sofia — odpowiedziała blondynka.

— I tak się składa, że ta wiedźma jest jej przyjaciółką, więc proszę, daj jej spokój — próbowała zakończyć konwersację Eva.

Książę ryknął śmiechem.

— Świetny żart, naprawdę. A myślałem, że nie masz poczucia humoru — powiedział, wycierając łzy.

Akademia Dobra i Zła: Historia prawdziwa || ff ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz