Roździał Drugi. - Powtórz To

124 11 2
                                    

Milczałam, w tamtej chwili po prostu milczałam wpatrując się w wujka.

– Nie to nie jest możliwe, to jakiś żart prawda?! – Wuj odezwał się z wyczuwalnym niedowierzaniem w głosie.

– Co się stało Vernon'e? – Zapytała z zaciekawieniem, w jej głosie wyczuwałam lekki strach.

Nie powiem sama zaczęłam się trochę obawiać treści tego listu, mimo że najprawdopodobniej nie było to moją sprawą to też nie powinnam się przejmować, ale mimo to zaczęło mnie to niebywale interesować.

Nigdy nie należałam do tych wścibskich osób, choć zależy jak na to spojrzeć. Owszem interesowały mnie niektóre tematy, ale nigdy nie dopytywałam o szczegóły zamiast tego wymyślałam swoje własne teorie.

Ja po prostu żyje w swoim własnym świecie wiecznie zamyślonej dziewczyny można powiedzieć, że jestem typową marzycielką.

Z moich małych rozmyśleń wyrwał mnie krzyk ciotki, której wzrok teraz również spoczywał na liście.

– Mogliśmy się tego spodziewać Vernon ta cała rodzina jest zepsuta! – krzyknęła a ja odwróciłam wzrok w jej stronę. Była czerwona, ze złości tak samo jak wuj.

-Przypomnę ci, że to ty chciałaś ją zatrzymać – Wiedziałam, że chodzi o mnie, a mimo to nadal milczałam – Mogliśmy ją oddać do jakiegoś przytłuką i nie byłoby problemu!

– Skąd niby mogłam wiedzieć, że tak się to skączy?! Myślałam, że ona jest inna….

A ja zadałam se wtedy jedno pytanie, choć w moich myślach i tak było ich wystarczająco dużo. W prawdzie nie wiedziałam o co chodziło z tym listem, ale wiem, że chodziło o mnie.

Czy byłam inna?

Nie wiem, chciałbym powiedzieć, że tak, ale w zasadzie niczym nie różniłam się od pozostałych. Przynajmniej tak myślałam.

– Inna?! Ta cała rodzina i znajomi tych wariatów nigdy nie byli normalni!

I właśnie tyle wystarczyło, tyle wystarczyłoby wyprowadzić mnie z równowagi.

– Powtórz to – powiedziałam wstając od stołu patrząc, na wuja którego twarz wyrażała jedno wielkie zdziwienie tym, że się odezwałam.

– Powtórz to co mówiłeś o mojej rodzinie!

W tamtej chwili miałam przypływ odwagi, której przeważnie mi brakowało i zamierzałam to wykorzystać.

– NIE MIESZAJ SIĘ W TO – Rykną wściekle gdy reszta milczała jednak dla mnie nic się wtedy nie liczyło.

-Czekaj jak ty to ująłeś? – udałam chwilowe zamyślenie – Rodzina wariatów prawda? Chyba jeszcze nie widziałeś takiej rodziny, skoro twierdzisz, że moja taka była.

-Jak śmiesz się tak do niego odzywać?! – Głos zabrała ciotka jednak ja tylko cicho zaśmiałam się na te słowa.

– Wiecie? Ja chyba znam taką rodzinę wariatów, bo z jedną właśnie rozmawiam – I nie wiem czemu, ale strasznie śmieszyła mnie zaistniała sytuacja

– MILCZ I W TEJ CHWILI MARSZ DO POKOJU!

– Poszłabym, ale… Chyba macie coś należącego do mnie. – mówiąc to wskazałam na list

– Nic w tym domu nie należy do ciebie! – krzykną wuj który był już wkurzony do granic możliwości.

Postanowiłam już bardziej ich nie denerwować i ruszyłam w stronę pokoju ostatni raz spoglądając na krajobraz za oknem, który przedstawiał kawałek murku, na którym przesiadywał jakiś kot.

~W cieniu brata~ //Harry Potter Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz