Rozdział 6

34 1 0
                                    

Jest 9:00 rano i się obudziłam. Właściwie to obudził mnie igromny ból głowy. Usiadłam na łóżku i powoli otworzyłam oczy. Zauważyłam wszystkich siedzących przy stole i rozmawiających o czymś , ale gdy tylko mnie zauważyli zrobiło się cicho i wszyscy spojrzeli się na mnie.

- Kurwa! Mój łeb! - powiedziałam łapiąc się za bolącą głowę. No fakt chodziłam na imprezy to prawda ale to była moja pierwsza impreza z alkocholem i przyznaję była udana.
- Co główka boli? - zapytał się Luke uśmiechając się łobuziarsko.
- Nie kurde , swędzi. - burknełam ironicznie w jego stronę.
- Wyglądasz strasznie. - dodał.
- Dzięki wzajemnie. - odpowiedziałam z sarkastycznym uśmiechem.

Nagke podeszła do mnie Rebeca i usiadła na łóżku.
- Nie martw się. - powiedziała. - To przejdzie. - dodała pocieszająco.
- To prawda przejdzie ale nie z pustym żołądkiem więc zapraszam was na śniadanie. - powiedział radośnie Calum. Wyszedł z pokoju razem z chłopakami i poszli do kuchni. Dziewczyny zostały ze mną. Poczejały cierpliwie aż wyjde z łóżka i razem poszłyśmy i razem poszłyśmy do kuchni.

Kiedy byłyśmy już na miejscu zobaczyłyśmy  Ashtona i Mike'a robiących naleśniki. Szybko dosiadłyśmy się do stołu obok Luke'a i Calum'a.  Oczywiśvie ja musiałam usiąść obok Luke'a. Ach co za świat. Po 15 min. były już gotowe więc zaczeliśmy jeść popijając przy tym wcześniej zrobioną herbatą.

Najedzeni zaczeliśmy pomagać chłopakom w sprzątaniu salonu.
Po jakiś 20 min. było czysto.
- Ej słuchajcie , która jest godzina? Musze wracać do domu sprawdzić co tam u Dylana. Wczoraj źle się czuł i wogule.
- 11:00. - powiedział Mike.
- Ok. Muszę się zbierać. -  rzekłam. 
- My też się już zbieramy. - powiedział Derek , a Jack i dziewczyny to potwierdzili.
- No dobra to chodźcie. Odwiozę Julię i przy okazji pokaże wam jeszcze raz drogę.
- Spoko. - odpowiedzieli wszyscy moji starsy znajomi.

- Nie ja ją odwiozę. - powiedział Luke.
- Czemu? Przecież moge to zrobić. - rzekł Mike.
- Ale ja to zrobie i beż dyskusji. Zrozumiano? - zapytał Luke.
- Dobra stary nie gorączkuj się. Rób co chcesz. - powiedział Mike i podniósł swoje ręce do góry w geście obrony.

Wyszliśmy z ich domu i poszliśmy do auta Luke'a. Zabrałam jeszcze swoją torebkę i pożegnałam się z Calumem, Mike'm i Ashtonem. Wsiedliśmy do aut i pojechaliśmy w stronę mojego domu. Nie całe 15 min. później byłam już na podjeździe a Derek i reszta pojechała dalej tylko nam machając na pożegnanie.

Odmachałam im i wyszłam z samochodu mówiąc jeszcze : ,,Dzięki za podwózkę do domu i do zobaczenia w poniedziałek ". Luke nic nie odpowiedział. Skiną tylko głową i pojechał do swojego domu a ja otwierając swój weszłam do niego.  Zdjełam buty i bardzo cicho poszłam na górę do swojedo pokoju ponieważ była 11:15 w sobote. Pewnie jeszcze Dylan spał a ja go nie chciałam budzić.

Weszłam do siebie gdzie się tylko przebrałam w czyste ubrania po czym bródne włożyłam do kosza na pranie. Rozczesałam jeszcze swoje włosy i umyłam zęby po czy wyszłaz z łazienki i ze swojego pokoju. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni zrobić bratu śniadanie.
- Jak tylko się obudzi zapytam się go jak się czuje. - powiedziałam sama do siebie i zaczełam robić mu tosty tak jak zawsze kiedy jest chory i oczywiście wtedy kiedy jest weekend.

Kocham Cię.-Luke Hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz