|SCIN 3|

402 42 30
                                    

Kokichi zaczął się śmiać.

Nie było słychać nic, oprócz jego głośnego śmiechu, oraz dużych kropli deszczu spadających na ziemię.

Stałem jak wryty nadal go trzymając, jednak nie rozumiejąc niczego. Dlaczego się śmiał? Zrobiłem coś nie tak?

Wiatr powiewał w naszą stronę, a moje włosy i ubrania były całkowicie mokre.

Ale to nie miało w tym momencie znaczenia. Ważniejsze było to, co się stało. Dlaczego nagle tak bardzo zmienił swoje zachowanie.

Po jakimś czasie, chłopak uspokoił się, jednak nadal było słychać jego cichy chichot.

—Jesteś taki naiwny... —czułem, jak bardzo uśmiecha się mówiąc to.

—...Ouma, o co chodzi? —spytałem zdezorientowany, ale też jednocześnie wystraszony, że osoba przede mną może być tą, którą tak długi czas szukałem.

—Myślałeś, że wszystko ci grzecznie powiem? Miałeś taką nadzieję, bo nagle stałeś się miły? To nawet nie była szczera uprzejmość. Chciałeś zagrać mi na emocjach, żebym nagle się wygadał. Ale twój plan się nie udał. —uśmiechnął się szerzej. —Jesteś okropnie naiwny. To takie przykre, Shuichi.

Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie wiedziałem co powiedzieć w tym momencie.

—...A co innego miałem zrobić? Jesteś głównym podejrzanym. Moje zadanie to wydusić od ciebie informacje. Jednak ty chyba nie chcesz współpracować. W takim razie będę musiał..

—Musiał co? —powiedział bez wyrazu, przerywając mi.

Odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Ponownie zadrżałem. Nigdy nie widziałem go w takim stanie. Wyglądał, jakby kompletnie zwariował. Na jego twarzy, znajdował się mały uśmiech, a źrenice miał dziwnie zwężone. Krople wody skapywały z jego włosów na twarz, gdy przybliżył się lekko do mnie, na co odruchowo ścisnąłem mocniej dłonie na jego nadgarstkach.

—Chcesz mnie zamknąć w więzieniu? —wyszeptał, a jego uśmiech zniknął. —Zamknąć kogoś, kto ma bardzo potrzebne informacje?...

Zmarszczyłem brwi i przymrużyłem oczy.

—Jakie potrzebne informacje? Do tej pory jedynym co mi powiedziałeś było to, że taki kult istnieje.

—Gdyby nie to, to nie wiedziałbyś wielu rzeczy. To główny trop w sprawie. Myślisz, że to mało?

Miał rację. Wiedział dużo, ale pozostawało wtedy jedno pytanie.

—...Skąd? Skąd to wszystko wiedziałeś? Czy kiedykolwiek mi to w ogóle powiesz?

Na jego twarzy ponownie zagościł ten szyderczy uśmiech.

—Mógłbym teraz ja zacząć odliczać?

Co? 

Patrzyłem na niego zmieszany, nie rozumiejąc o co teraz mu chodzi. Brzmiało to jednak jeszcze straszniej niż wszystko to, co wcześniej mówił.

—Raaaz...

—Czekaj! Co ty?...

—Dwaaa... —ponownie mi przerwał. Niepokój narastał we mnie z każdą sekundą. Musiałem coś zrobić.

—Kokichi, co się z tobą dzieje?! Wydawałeś się miłą osobą, która chce pomóc! Racja, byłeś trochę wkurzający, ale może przy bliższym poznaniu by to nie przeszkadzało... Co się dzieje? Potrzebujesz pomocy? Coś cię dręczy? Mogę z tobą porozmawiać o czym chcesz. —powiedziałem szczerze, jednak zdenerwowany.

Szlakiem Śmierci 「Saiouma」Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz