Usiadłem na jednym z krzeseł w szkolnej bibliotece zaraz obok Kokichi'ego, który spojrzał nerwowo na zegarek na swoim nadgarstku.
—Denerwujesz się czymś?
Po moich słowach chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się promiennie.
—Nie, dlaczego tak myślisz?
Znowu to robił. Ukrywał swoje prawdziwe uczucia. Naprawdę myślał, że tego nie zauważę?
Właściwie, miałem teraz trochę czasu zanim Kiyo tu przyjdzie aby popytać go o to, dlaczego chował się za maską. Jednak czy to nie trochę za wcześnie? Nie wygląda na osobę, która tak szybko otworzy się przed kimś, z kim spędza czas dopiero od niedawna.
Westchnąłem i jak zwykle odpuściłem to sobie, spoglądając na dwie książki, które zostały jeszcze przez nas nie doczytane.
Mamy czas. Poznam go lepiej i dowiem się więcej. Może w ten sposób spełnię też jedno z moich marzeń? Jak wspominałem, chciałbym kiedyś komuś pomóc, tak jak Maki, Kaede i Kaito pomogli mi.
Boję się, że teraz odpuszczając rozmowy z Kokichim tylko wszystko pogarszam, a mógłbym może coś zaradzić. Ale przyznanie się, że wiem, że coś się dzieje tylko wszystko pogorszy, a w najgorszym wypadku on odwróci się ode mnie. Nie chciałem ryzykować.
Teraz, muszę skupić się na morderstwach, przeplatając te sprawy ze zbliżeniem się do Oumy. Powinno mi się udać. Muszę jedynie przestać być zacofany, co na razie chyba wychodzi mi nieźle. Nawet Kaede zwróciła na to uwagę.
Nagle, zauważyłem, jak drzwi do biblioteki się otwierają. Ja jak i znajomy obok mnie odruchowo spojrzeliśmy w tamto miejsce.
Do pomieszczenia wszedł wysoki chłopak ubrany w ten sam mundurek szkolny, co my. Długie, ciemne włosy miał spięte w luźnego koka, a połowa jego twarzy była zasłonięta przez czarną maskę. Często zastanawiałem się, dlaczego tak się nią zakrywa, ale chyba nigdy się tego nie dowiem. Cóż, to nawet nie jest teraz mój piorytet.
Korekiyo spojrzał w naszą stronę i uśmiechnął się delikatnie. Podszedł do nas i usiadł na krześle naprzeciwko stołu, kładąc swoją torbę na siedzeniu obok. Przywitał się, na co my odpowiedzieliśmy tym samym.
—Więc, o co chodzi? —spytał spokojnie.
—Serio mu nie powiedziałeś? Będziemy teraz marnować czas na tłumaczenie... —mruknął widocznie niezadowolony fioletowooki.
—Znasz się na kultach, tak? —zignorowałem uwagę niższego.
Shinguji wyglądał na lekko zdezorientowanego.
—Tak, ale... Po co wam informacje dotyczące kultów?
—Na pewno słyszałeś o seryjnym mordercy. Badam sprawy dotyczące jego zabójstw. Kokichi ostatnio zauważył pewne podobieństwo między morderstwami, do jednego z tajemniczego kultu.
—Taaak, ja to zauważyłem! —krzyknął dumny z siebie, na co tym razem inna bibliotekarka również skarciła go wzrokiem, przez co zamilkł.
Nie musisz się odzywać...
—Ekhm... Wracając. Był to kult, który czcił demona Emptanis. Pochodził bodajże z Estonii lub Finlandii. Składały się z niego kobiety i zabijały tym samym sposobem, co podobno ten demon. Zupełnie nie podejrzane były zapraszane do domów ofiar, a tam podcinały im gardło. Mało wiadomo o tym kulcie, jeśli on w ogóle istnieje. Wydaje nam się, że może ktoś z niego pozostały nadal kontynuuje te rytuały. Może wiedziałbyś coś więcej?
Złotooki wydawał się być zamyślony. Prawdopodobnie sam niewiele wie o takim kulcie, jeśli on w ogóle istnieje. Jednak mam nadzieję, że Kokichi nie posunął się aż tak daleko, by kłamać policji. Ale wszystko było z nim możliwe.
CZYTASZ
Szlakiem Śmierci 「Saiouma」
Misteri / ThrillerCzasami nie możemy do czegoś dotrzeć. Myślimy cały czas nad rozwiązaniem do nękającej nas zagadki, jednak nie umiemy dojść do sedna sprawy. Co zrobić w takich przypadkach? Może główkować się nad rozwiązaniem? Ludzie są ciekawscy. Często spytają nad...