Zmęczony opadłem na kanapę od razu zamykając oczy.
Zawsze ja musiałem wykonywać wszystkie obowiązki domowe. Teraz nie było to dla mnie zbyt dobre, skoro niedawno dopiero wróciłem ze szpitala, ale nie ma sensu narzekać. Wujek w końcu odwiedził mnie tam, jednak dzień po tym, jak mi to obiecał. Przynajmniej coś. Lepsze było to, niż gdyby w ogóle o mnie zapomniał.
Westchnąłem i położyłem się wygodniej, wtulając się w poduszkę i wsłuchując w otoczenie.
Reporter w wiadomościach mówił coś, o znanej mi grupie. Znowu o nich głośno?
Uchyliłem powieki i spojrzałem zaciekawiony na telewizor.
''Ostatnio doszło do kolejnej kradzieży z włamaniem. Do zdarzenia doszło wczoraj o godzinie 19:30. Wystraszona kobieta powiadomiła policję o tym, kiedy usłyszała w swoim domu na parterze dziwne dźwięki, jakby oprócz niej ktoś inny znajdował się w budynku. Sprawcy uciekli przed przyjazdem służb, zabierając ze sobą rzeczy warte razem osiemdziesiąt sześć tysięcy jenów. Detektywi ustalili, że była to kolejna sprawa tajemniczej grupy, zwanej D.I.C.E. Miasto ma z nimi problem już około 3 lata. Czy kiedykolwiek policja dotrze do tego, kto tym wszystkim rządzi?''
Z nimi też było wiele problemów... Nie znamy ani jednej osoby należącej do tej grupy. Nikt ich nigdy nie widział. Tak jakby nie istnieli. Na szczęście, ograniczają się jedynie do kradzieży.
Jakiś czas było o nich cicho, a teraz znów musieli coś zrobić. Tak czy siak, moim piorytetem jest teraz znaleźć Kokichi'ego. Oczywiście morderstwa są równie ważne, ale żeby dotrzeć do sprawcy morderstw, trzeba dotrzeć do Oumy. Jutro idę pierwszy raz do szkoły po wyjściu ze szpitala. Mam nadzieję, że Kokichi nagle nie ulotni się i nie zacznie opuszczać szkoły. Jeśli tak by się stało, byłoby źle. Bardzo źle. A tego nie chcę.Nie chcę, by ktokolwiek więcej ucierpiał.
* * *
—Myślisz, że Kokichi może być zamieszany w te morderstwa? —Maki spytała, spoglądając na okno przed nami. Siedzieliśmy w tym samym miejscu na schodach, co ja jakiś czas temu z Kokichim.
Tak jak myślałem. Śladu po nim brak. Do szkoły nie przyszedł. Powiedziałem jedynie Maki trochę o moich podejrzeniach odnośnie niego.
—To możliwe... Jest dosyć podejrzany. —mruknąłem zamyślony
Zastanawiałem się, czy powiedzieć jej o tym, co naprawdę stało się w parku. Kaito i Kaede na pewno zgłosiliby to.
Nerwowo spojrzałem na szatynkę kątem oka.
—Czegoś nie wiem? —spytała chłodno, nawet na mnie nie patrząc. Pewnie wyczuła, że się denerwuje.
—Ah.. Właściwie to... —odwróciłem wzrok. —Tak. Zastanawiam się, czy ci o tym nie powiedzieć.
—To zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
Miałem spytać o to, czy nikomu by tego nie powiedziała. Jednak znałem ją. Umiała dochować tajemnicy najbardziej ze wszystkich moim znajomych i przyjaciół.
Wziąłem głęboki wdech.
—Kokichi ostatnio dźgnął mnie w parku. Mówiłem ci o tym kulcie... Nigdzie nie było o nim wiadomo. Skąd więc miał o tym wiedzieć? Kiedy sobie to uświadomiłem, gdy byliśmy w barze, to uciekł. Złapałem go w parku i prawie wydusiłem informacje, ale wtedy dźgnął mnie, zadzwonił po karetkę, powiedział coś czego nie rozumiem i uciekł.
Czerwonooka spojrzała na mnie zdezorientowana.
—...Coś, czego nie rozumiesz? Co dokładnie? —w jej głosie można było wyczuć nutę wystraszenia, przez co sam poczułem się... Dziwnie. Maki zawsze była poważna i nie okazywała uczuć.
W szpitalu była dziwnie cicha, ale... Nie wzbudziło to u mnie żadnych podejrzeń.
Jednak... To niemożliwe. Po prostu za dużo myślę.
—Mówił, że zawsze to co robi ma jakiś sens. Że nigdy nie wiem, kiedy on kłamie i... Mówił też coś o tym, że zrobił to dla czegoś, co dla mnie jest najważniejsze, czego mi brakowało. To brzmiało jakby specjalnie chciał powiedzieć to tak, żebym tego nie zrozumiał. Lub zrozumiał po jakimś czasie, ale ja nadal nie jestem pewien o co mu chodziło.
Harukawa zacisnęła dłonie na skrawku swojej spódniczki i wróciła do patrzenia w podłogę.
—...Dlatego myślisz, że jest w to zamieszany? W te morderstwa? —spytała cicho.
—Hm? Według ciebie to wszystko nie wskazuje na niego?
—Mi to wygląda bardziej, jakby specjalnie chciał zwrócić na siebie podejrzenia.
To brzmi bardzo naciąganie. Dlaczego miałby to zrobić? Nie umiem przypomnieć sobie żadnych innych okoliczności, do których można by było podpiąć taką możliwość.
—Dlaczego tak myślisz?
—A dlaczego ty wierzysz w wszystko co powie? —skierowała na mnie wzrok. —To Kokichi. Nie znasz go? Myślisz, że w takiej sytuacji by nie kłamał? Nie wiesz, co siedzi w jego głowie.
To wyglądało, jakby jednocześnie go broniła, tym samym go obrażając.
—Oczywiście, nie wykluczam tego, że kłamał, ale warto przeanalizować te słowa.
—To nie ma sensu. —westchnęła. —Będziesz tylko marnować czas, skoro nawet nie wiesz, czy nie mówił byle czego. Nie ja tu decyduję, ale moim zdaniem lepiej by było, jakbyś jego sprawę odstawił na drugi plan, a poszukał innych tropów.
Coś mi tu nie grało.
—...Dlaczego próbujesz odciągnąć mnie od sprawy Kokichi'ego?
—Co? Chyba się nie zrozumieliśmy. Chodziło mi o to, że nie ma sensu się nim przejmować, kiedy on nawet nie jest tu najważniejszy. Nie masz na niego twardych dowodów, to tylko twoje domysły. Przejmujesz się nim zdecydowanie za bardzo. —mówiąc to wstała i wyciągnęła kosmyki czekoladowych włosów, które wplątały jej się pod ramiączko od plecaka. —Przepraszam, muszę już iść... Obiecałam Kaito pomóc z lekcjami. Cześć.
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, zeszła po schodach na dół oddalając się ode mnie.
Cóż, ta rozmowa nie pomogła mi za bardzo. Przynajmniej tak mi się zdaje.
Kokichi mógł kłamać, ale to głupie nagle o nim zapominać. Nikt nikogo nie dźgnąłby bez powodu. A myśl, że zrobił to, aby przenieść na siebie podejrzenia wydaje się...
Chwila.
Na kilka sekund wstrzymałem oddech.
Coś co jest dla mnie najważniejsze, a czego mi brakowało.
Uświadomiłem sobie już to w szpitalu, kiedy na jakiś czas poszedłem pomyśleć na dachu.
Rodzina. Przyjaciele. Oni są dla mnie najważniejsi.
Zawsze ich chciałem, ale jednak mi ich brakowało... Rodzice nie żyją, a wujek jest dla mnie praktycznie obcy.
Kokichi mówił, że zrobił to właśnie dla kogoś, kto jest dla niego najważniejszy. Dla jego rodziny.
Co, jeśli teoria Maki się zgadza? Chciał zrzucić na siebie podejrzenia, aby jego rodzina nie została ukarana. Chciał dyskretnie pomóc, aby nikt więcej nie ucierpiał, jednocześnie próbując robić wszystko, żeby być jak najbardziej podejrzanym.
Przez to wina spadłaby na niego, a jego rodzina nie zostałaby ukarana.
To dziwne zachowanie w parku... Kiedy wyglądał, jakby zwariował. Już wtedy wyczułem, że było to sztuczne.
Cholera, dlaczego wcześniej na to nie wpadłem? Dopiero Maki mi to uświadomiła. Zmarnowałem tyle czasu, ale przynajmniej mam ważny trop.
Może być on nieprawidłowy, ale teraz wszystkie okoliczności się zgadzają. Muszę odnaleźć Kokichi'ego i osobę, którą tak usilnie chroni.
Wtedy, będę mógł działać dalej.
CZYTASZ
Szlakiem Śmierci 「Saiouma」
Misterio / SuspensoCzasami nie możemy do czegoś dotrzeć. Myślimy cały czas nad rozwiązaniem do nękającej nas zagadki, jednak nie umiemy dojść do sedna sprawy. Co zrobić w takich przypadkach? Może główkować się nad rozwiązaniem? Ludzie są ciekawscy. Często spytają nad...