Day.9

1.6K 13 0
                                    


Streszczenie:
- Widzę, zawsze gotowy, Styles - dokuczał Louis. - Do czego szalik? Zamierzasz zawiązać mi ręce?
- Jesteś cholernie niecierpliwy, mógłbym użyć go do zamknięcia twoich ust, ale mam na myśli coś innego.
*
- Dzień dobry, Lou - powiedział Harry, podając Louisowi filiżankę ciepłej herbaty z Yorkshire.
- Dzień dobry - wymamrotał Louis z zamkniętymi oczami.
- Która godzina?
- 6:30, lepiej ruszajmy. Już spakowałem niezbędne rzeczy, w końcu to tylko jeden dzień - powiedział Harry, wchodząc do ich łazienki.
- Czekaj, co? Dokąd idziemy?
- Lou, mówiłem ci. Jedziemy do mojej mamy na dzień, ponieważ zbliżają się jej urodziny i oboje będziemy do tego czasu zajęci, a jeśli nie zobaczy dzieci przez kolejny tydzień, równie dobrze mogłaby mnie zabić i zakopać moje ciało tam, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
- Racja... Racja, zapomniałem - powiedział Louis, gdy wstał i powoli pił swoją herbatę.
Potem oboje zaczęli ścielić łóżko z własnej strony.
- Hej, naprawdę mi się podobało wczoraj, moglibyśmy kiedyś to powtórzyć? - powiedział nieśmiało Louis, wyciągając ręce w powietrzu.
Harry uśmiechnął się złośliwie.
- O każdej porze, skarbie - powiedział, kiedy spacerował wokół łóżka, aby dotrzeć do Louisa. - Po prostu staraj się nie stresować tak bardzo w pracy, świetnie sobie radzisz, a dziś po prostu zrelaksujemy się z dziećmi, mamą i Robinem. - Harry owinął ramiona wokół małej talii Louisa i zaczął całować jego szyję.
Kiedy przytulił go mocniej, Louis poczuł poranną erekcję Harryego, kiedy ten mocniej przycisnął się do jego tyłka, prowokując wysoki jęk wydobywający się z ust Louisa, gdy jego penis stawał się coraz pełniejszy. Louis zaczął się cofać, a Harry zareagował pchnięciem bioder w rytm Louisa, przybierając na sile z każdą minutą, gdy obaj zaczęli słyszeć odległe chichoty dobiegające z końca korytarza.
- Kurwa - jęknął Harry sfrustrowany, gdy zostawił między nimi trochę przestrzeni.
- Nie mogę uwierzyć, że już wstali - powiedział Louis, gdy całkowicie puścił Harryego, natychmiast tracąc bliski kontakt z mężem.
- Nie martw się, zacznę je ubierać i przygotowywać, możesz tymczasem wziąć prysznic. W każdym razie musimy za chwilę iść - powiedział Harry, całując Louisa po raz ostatni.
Louis zaczął się rozbierać ze swoich piżam, już w łazience, pozwalając, aby prysznic płynął przez kilka minut, by ciepła woda zaczęła opadać, zanim wszedł. Kiedy to zrobił, zamknął oczy, czując każdą kroplę ciepłej wody, która spada i płynie przez jego ciało.
Ciepła i mokra atmosfera stworzona pod prysznicem z pewnością nie pomogła mu zejść częściowo na dół. W rzeczywistości z każdą minutą to było coraz pełniejsze, gdy zaczął myśleć o wszystkich rzeczach, które Harry i on robili w ciągu ostatnich kilku dni, oraz o rzeczach, które jeszcze musieli zrobić. Wszystkie obrazy postanowiły dołączyć do jego wyobraźni, która ostatnio stawała się jeszcze większa niż zwykle.
Nie mógł się powstrzymać, kiedy wziął prawą rękę i, stanowczo i mocno, złapał swojego penisa, dokładnie tak, jak mu się podobało. Zaczął powoli gładzić swój trzon, gdy wyobrażał sobie Harryego na kolanach drażniącego go językiem, aż całkowicie zakrył trzon Louisa ciepłymi i wilgotnymi ustami.
Louis kontynuował rytmiczne głaskanie i dokuczanie sobie, od czasu do czasu pocierając kciukiem główkę, puszczając z ust kilka zdyszanych jęków.
Kiedy jego oddech zaczął być coraz bardziej szalony, zatrzymał się na skraju kulminacji. Jęknął z powodu utraty dotyku i znów zaczął pracować. Głaszcząc, szarpiąc, pocierając i pozwalając miękkim jękom wydostać się przez usta, w końcu to puścił. Czuł, jak strzela białymi paskami swojego orgazmu w płytki na ścianach.
Łapiąc oddech, pomyślał, że zdecydowanie powinien spróbować tego w pewnym momencie z Harrym. Zakręcił wodę, wyszedł spod prysznica i zaczął osuszać swoje ciało. Czuł się spokojny i nasycony, gdy przebrał się, by pójść i pomóc Harryemu przygotować dzieci na dole.
- Isabella, proszę, musisz zjeść trochę owoców, zanim wyjdziemy - powiedział Harry rozpaczliwie. Nie było mowy, żeby zmusił ją do jedzenia owoców, tak jak się starał, zawsze odmawiała.
- Nie, nie lubię jabłek!

30 days of smutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz