Day.16

1.5K 15 0
                                    


Streszczenie:
Louis urozmaica to koronkami, jedwabiem i błyskotkami. To doprowadza Harryego do szaleństwa.
*
Była jasna i słoneczna niedziela, i Harry obudził się z Isabelle i Georgem, którzy wskoczyli na łóżko o świcie. Zuko wdrapał się za nimi, opadł na nogi Louisa i oparł głowę na stopie Harryego, gdzie kopnął osłonę w środku nocy. Pod jego piętą utworzyła się mokra plama śliny. Harry otworzył zaspane oko i odwrócił głowę w kierunku zegara. 8:03.
Isabelle skręciła w lewo, opadając na klatkę piersiową Harryego z chichotem i szarpnięciem za loki. George czołgał się do boku Louisa, grzebiąc jego zarost i drapiąc nos, gdy Louis wyciągnął rękę, by odsunąć tę jego.
- Co robisz, mały człowieku? – zapytał Louis z zamkniętymi oczami.
- Puszysty tatuś – powiedział George wysokim głosem malucha, piszcząc, gdy Louis wyplątał się z ramienia Harryego i przewrócił się, łaskocząc brzdąca ubranego na żółto.
- Puszysty tato? Puszysty tato? Puszysty Georgie – powiedział Louis. Pochylił się nad Georgem, pocierając jego kark i szyję, rozsadzając pocałunki na policzkach. – Puszysty brzuszek. – Louis uśmiechnął się szeroko na dźwięk śmiechu Georgea i lekko wkopał palce pod jego piżamę, łaskocząc miękką skórę. Uniósł dłonie Georgea do twarzy i przesunął palcami po małych palcach. Pocałował każdy koniuszek palca, a potem pochylił się i schował twarz w brzuchu Georgea, dmuchając w skórę i uśmiechając się.
Isabelle pociągnęła włosy Harryego, odwracając jego uwagę od śmiechu Louisa i Georgea. – Tatusiu, chcę gofry.
- Chcesz gofry? – Isabelle pokiwała głową. Harry potarł twarz dłońmi, a następnie przeczesał nimi włosy. – Będę miał małego pomocnika, czy będę musiał samodzielnie pracować przy tej maszynie?
- Mogę pomóc! – Krzyknęła Isabelle, zeskakując na podłogę.
Harry zachichotał i skinął głową. – W porządku, więc zróbmy gofry.
Isabelle wiwatowała i pobiegła do kuchni krzycząc. Harry stoczył się z łóżka i strzelił kręgosłupem, po czym ruszył za nią, rzucając senne pocałunki na policzki Georgea i Louisa.
*
W kuchni Harry wyjął krzesło kuchenne i pchnął je do blatu. Uniósł Isabelle na siedzenie. – Nie mów tatusiowi – powiedział z mrugnięciem oka. Następnie zebrał niezbędne składniki, w tym chipsy czekoladowe, kiedy Isabelle prosiła, i przyniósł miskę i łyżkę. Nakazał Isabelle zamieszać, dodając jajka, mieszankę i mleko do miski.
Kilka minut później Louis przyszedł z bełkoczącym Georgem w ramionach, a jego piżama zamieniła się w sweter. Za nimi podążał Zuko, który położył się pod wysokim krzesłem Georgea, które stało przy stole.
- Czy tata posadził cię na tym krześle, Izzy? – zapytał Louis, gdy usadowił Georgea na wysokim krześle, kładąc przed nim buteleczkę ze smoczkiem, którą Harry przygotował dla niego.
- Nieeee – powiedziała Isabelle z uśmiechem, gdy Louis sięgnął do niej, by wziąć kubek.

- Głuptasek – odpowiedział Louis z własnym uśmiechem, mierzwiąc jej włosy. – Nie spadnij.
Louis wstawił czajnik do herbaty, gdy Harry zaczął nakładać ciasto na gofrownicę, z ręką owiniętą wokół dłoni Isabelle. Maszyna zamknęła się z trzaskiem i sykiem pary.
George uderzył w tackę jego wysokiego krzesła swoją butelką. – Głodny, tato! Głodny!
Louis pokręcił czule głową na Georgea. – W porządku kochanie, poczekaj chwilę. – Wyjął z lodówki miskę pokrojonych truskawek i nałożył kilka na plastikowy talerz. Harry przerzucił pierwszego gofra na talerz z szafki i pokroił go na kawałki wielkości kęsa, po czym włożył je na talerz Georgea obok truskawek. Kiedy Louis przyniósł go Georgeowi, on złapał palcami kawałki z talerza i zaczął wsuwać je do ust, posyłając Louisowi zaśliniony uśmiech, gdy mężczyzna podszedł do niego z serwetką.
- Użyj dla mnie widelca, Georgie, tak? Proszę bardzo, kochanie. – Louis uśmiechnął się promiennie do dwulatka, gdy dźgnął kawałek w nieporadny sposób. – Dobra robota, kochanie.
Harry i Isabelle podali resztę gofrów i dołączyli do Louisa przy stole, stukając naczyniami, podając syrop i sok. Louis i Harry roześmiali się, kiedy George obdarzył wszystkich truskawkowym uśmiechem, a Isabelle oświadczyła, że ​​wygląda jak pani Cole z dołu ulicy, rozwódka z zalotnymi oczami, która miała skłonność do podlewania trawnika o piątej wieczorem z rozmazanym makijażem i jedwabnym szlafrokiem. Bez pośpiechu skończyli śniadanie, kciuk Harryego na kolanie Louisa kreślił małe kółka.
Kiedy wszyscy skończyli jeść, Louis zebrał dzieci i usadowił je w salonie, George przed swoimi klockami i Isabelle kolorującą księżniczkę, a Świnka Peppa tańczyła na ekranie telewizora. Następnie wrócił do kuchni i owinął ramiona wokół talii Harryego, gdzie mył naczynia przed zlewem. Harry odłożył talerz i odwrócił się, owijając ramiona wokół Louisa.
- Dzień dobry, kochanie – szepnął Louis, pochylając się, by przycisnąć buziaka do ust Harryego; słodkich od gofrów i ciemnego bogactwa czarnej kawy mieszającej się z jego ustami. Harry zanucił i przeczesał ręką włosy Louisa, gdy się odsunął.
- Dzień dobry. – Harry pochylił się i położył głowę na szczycie Louisa, gdy ten opierał głowę o jego ramię. Tak pozostali, spoczywając na sobie, czując bicie serca drugiego na własnej piersi. Louis westchnął i ścisnął talię Harryego, zanurzając dłoń pod koszulą, naznaczając na skórze znak nieskończoności i naśladując wcześniejsze ruchy Harryego.
Pozostali tak długo, jak mogli, dopóki Harry nie poczuł stuknięcia w łydkę i spojrzał w dół, by zobaczyć Isabelle trzymającą w dłoni kartkę z kolorowanką, patrzącą na nich z jasnymi oczami spod jej włosów.
- Spójrz tato, pokolorowałam Belle! Czy ona nie jest ładna? Mamy takie same włosy, dałam jej ładny różowy naszyjnik, a nawet pomalowałam psa! – Podniosła go do wglądu Harryego i Louisa. Louis pochylił się i podniósł Isabelle, opierając ją na biodrze i odpowiednio zachwycając się jej rysunkiem.
- Ma własnego małego Zuko, spójrz na to! Myślę, że ona też potrzebuje Ziggy, prawda, Izzy? – Na wzmiankę o swoim imieniu, pręgowany kot wyszedł z korytarza i wskoczył na krzesło kuchenne z poważnym spojrzeniem.
- Nie, Ziggy jest wredny, tato, próbował wczoraj ugryźć mnie w palce u stóp!
Louis zaśmiał się serdecznie. – On nie jest wredny, Izzy, twoje palce u nóg wyglądały tak jadalnie!
- Tatusiu, moje palce u nóg nie są jadalne, Ziggy jest po prostu podły.
Ziggy wydał żałosne miauczenie i przekrzywił głowę. Isabelle wystawiła język na kota.
- W porządku. Chodźmy cię umyć. Jesteś gotowa na zakupy z wujkiem Zaynem i Liamem dzisiaj?
Isabelle rozświetliła się na nazwiska dwóch swoich ulubionych wujków. – Tak! Tata też będzie szedł? – Obdarzyła Harryego szczenięcym wzrokiem. – Proszę?
- Nie mogę dzisiaj, kluseczko, muszę pracować – Harry potargał jej włosy. – Ale pobawię się z tobą, kiedy wrócisz do domu. W porządku? Może spotkanie przy herbatce?
Isabelle uśmiechnęła się smutno. – W porządku, tato.
Louis pocałował ją w policzek. – Dalej, kochanie. – I wyszli, Louis coś nucił i wirując nimi, Isabelle promieniała, gdy jej tata tańczył w drodze do jej pokoju.
Po tym, jak Louis ubrał oba maluchy i sprawdził torbę na pieluchy, zapakował je do samochodu. Harry wstał i pomachał do okna, po czym wycofał się na swoje ulubione krzesło w salonie z komputerem i kubkiem kawy, a Zuko zwinął się u jego stóp.
*
- Gdzie najpierw? – zapytał Zayn Isabelle, która jechała na górze ramiom Liama. – Myślę... Build a Bear? Nie sądzę, żebyś miała dosyć wypchanych zwierząt.
Isabelle pisnęła. – Build a Bear! Chcę jednorożca! Czy możemy prooosić, wujku Zaynie? Tatusiu?
- Build a Bear! – George krzyknął z wózka. – Miś! Miś!
- Build a Bear? – Louis manewrował wokół wysokiej młodej kobiety o fioletowych włosach prowadzącej szarżę do fontanny, z irytacją na twarzy, gdy młoda dziewczyna uparcie stała na drodze. Louis uśmiechnął się do nich, kiedy mijał je z przeprosinami. – Nie wiem...
- Pięknie proszę, tatku? Z cukrem, watą cukrową i uśmiechami na wierzchu? – Błagała Isabelle.
Louis westchnął. – Zgaduję, że jeśli tak to określasz, pozwolę wujkowi Zaynowi i wujkowi Liamowi zabrać cię do Build a Bear. Jeśli będziesz naprawdę, naprawdę dobra.
Isabelle krzyczała z radości, a George chichotał z powodu głośnego hałasu swojej siostry. Louis cofnął się, gdy Liam szarpnął się do przodu, ze śmiejącą się Isabelle.
- Zayn, możesz wyświadczyć mi przysługę?
Zayn rzucił mu spojrzenie. – Oczywiście, Lou.
Louis przesunął wózek przed sobą. – Zaopiekujesz się dziećmi, a ja załatwię szybką sprawę?
- Tak, oczywiście. Spotkamy się przy Build a Bear za godzinę?
Louis pozwolił, by jego twarz przybrała wdzięczny wyraz. – Dziękuję bardzo.
*
Harry właśnie kończył swój ostatni rozdział, gdy usłyszał, jak samochód wjeżdża na podjazd.
Isabelle podbiegła do niego, gdy weszli do domu, z wypchanym jednorożcem w rękach. – Spójrz, tato, wujek Zayn i wujek Liam zabrali nas do Build a Bear, a ja mam jednorożca i jej imię to Sprinkles, a tata kupił mi książkę o jednorożcu. Przeczytasz mi przed snem, proszę, tatusiu?
Harry zaśmiał się i wziął ją w ramiona. – Oczywiście kochanie. – Usłyszał Louisa i Georgea, zanim ich zobaczył i odwrócił się. George trzymał małego pluszowego tęczowego misia w swoim ciasnym, maleńkim uścisku. Louis niósł dwie duże czarne torby z czerwoną bibułką w ręce, które nie wyważały Georgea na jego biodrze. – Dobrze się dziś bawiliście?
- Owszem – powiedział Louis, poprawiając Georgea, który chichotał. – Pójdę odłożyć te rzeczy, a potem zacznę obiad.
*
Po szybkiej kolacji i kąpieli dla dzieci Harry kazał dzieciom położyć się do łóżka z zaledwie kilkoma jękami i skargami od Isabelle. Następnie udał się do kuchni, aby wziąć dwa kieliszki do wina przed pójściem do swojej sypialni.
- Kochanie? Gotowy do łóżka? Przyniosłem trochę wina – zawołał po odstawieniu kieliszków na stolik nocny. Harry zauważył czarne torby, zanim jeszcze usiadł na łóżku, bibułka bezceremonialne rzucona wokół nich. – Co to jest, Louis? – Zajrzał do najbliższej torby i uniósł brwi, gdy zobaczył, co w niej jest.
Bielizna. Majtki, body, podkolanówki, pończochy, pasy do pończoch, wszystkie owinięte w czarne opakowanie z napisem Masculine Mystique z przodu. W torbie znajdował się kalejdoskop kolorów, błękitów, czerni, srebra, bieli, różu, ciemnych fioletów. Był jedwab, koronka i satyna; worek był prawie wypełniony po brzegi. Kiedy spojrzał na drugą torbę, zauważył więcej takich samych prześwitów, tym razem z pustym pudełkiem po butach. – Louis, co to jest?
Kliknięcie.
Oczy Harryego skierowały się w górę, w kierunku drzwi do łazienki. Louis opierał się o framugę drzwi, jedną wytatuowaną rękę skrzyżował na brzuchu, drugą oparł na kości policzkowej. Miał na sobie czarny gorset z koronką, przechodzące przez niego jasnofioletowe akcenty, dopasowane z czarnymi koronkowymi, falistymi stringami, które były zwieńczone jasnofioletową kokardą. Nieprzejrzyste, czarne, jedwabne pończochy przylegały wysoko do ​​jego nóg, podtrzymywane przez pas do pończoch, więcej czarnej koronki i fioletu akcentującego jego krzywizny. Oczy Harryego spotkały się z Louisem i zamrugał, srebrny pigment pokrywał obszar w poprzek jego oczu, długie rzęsy przyciemnione tuszem do rzęs, zabarwione na lekki róż kości policzkowe, podkreślone srebrnym brokatem. Czubek jego języka wysunął się i oblizał błyszczące usta, zanim zostały wciągnięte między zęby, a kącik uniósł się w uśmiech. Oddech Harryego wstrzymał się, gdy Louis się poruszył, a kolejne srebrne brokaty musnęły jego obojczyki i klatkę.
- Niespodzianka – powiedział Louis, robiąc krok do przodu. Był wyższy niż normalnie i Harry spojrzał w dół, by zobaczyć parę wysokich, czarnych, skórzanych szpilek klikających na ich podłodze. – W centrum handlowym otwarto nowy sklep. Odwiedziłem go dzisiaj. Pomyślałem, że możemy to dziś urozmaicić. – Położył dłonie na talii i popchnął biodro w jedną stronę. – Podoba ci się? – Louis obrócił się powoli na palcach, biodra skręciły się, dopóki jego plecy nie były skierowane w stronę Harryego. Jego pełny, okrągły tyłek był ledwo trzymany przez kawałek koronki, podkreślony paskami do pończoch z tyłu jego ud. – Kupiłem trochę dla nas obu. Trochę szaleńczo potraktowałem nasze zakupy. – Spojrzał przez ramię i bardziej wystawił tyłek. – Naprawdę podoba mi się ta para – Louis zakręcił tyłkiem i spotkał oczy Harryego z uniesioną brwią.
Harry podszedł bliżej, długie nogi i ręce przemanewrowały Louisa pod ścianę. Pochylił się i przesunął nosem po linii włosów i szczęki Louisa, zanim pocałował szyję. – Ty – odetchnął. – Jesteś cholernie piękny. Ty... – Harry przesunął się na drugą stronę szyi i lizał powolną linię od obojczyka Louisa do jego ucha, czując, jak Louis drży, gdy dmuchnął chłodno. –... jesteś tak cholernie piękny. I ty... – powiedział Harry, składając miękki pocałunek na kościach policzkowych Louisa. –... jesteś, kurwa, mój. I będę cię tak mocno pieprzyć dziś wieczorem. – Harry przycisnął usta do Louisa i poczuł, jak jego mąż obejmuje ramiona wokół jego pleców i wsuwa ręce pod koszulę, drapiąc lekko.
Harry odsunął się i szepnął w wargi Louisa. – Na łóżko.
Louis uśmiechnął się złośliwie i podszedł do łóżka, stukając obcasami i podnosząc biodra. Zrzucił buty i wspiął się na czworakach na łóżko, kładąc się na boku. Schował rękę pod głowę i spojrzał na Harryego, radość i wyzwanie w jego oczach.
- Nie ruszaj się nawet o krok – szepnął Harry, po czym wyślizgnął się przez drzwi i zszedł do salonu, chwytając coś przed powrotem. Louis uniósł na niego brew, kiedy zobaczył kamerę.
- Muszę uchwycić ten moment na zawsze – powiedział Harry, podnosząc aparat do oka i pstrykając kilka zdjęć Louisowi, który patrzył w aparat z uśmieszkiem. Zrobił kilka, kiedy Louis się śmiał, oczy błyszczały, gdy przeczesywał włosy palcami. Potem Louis rzucił mu niegrzeczne spojrzenie i opuścił dłoń na rąbek majtek, a drugą podniósł do piersi palcami muskając sutek. Harry musiał przygryźć wargę, aby zapobiec jękom, a Louis podążył za jego przykładem, ale pozwolił, by jęk wydostał się z jego warg. Louis dokuczał swoimi palcami wzdłuż podstawy penisa, a Harry poczuł, że jego własny gęstnieje w spodniach. Louis sięgnął i dotknął się przez koronkę, rzucając Harryemu zamglony wzrok, który robił zdjęcia tak szybko i niezwłocznie, jakby od tego zależało jego życie.
Louis musiał sięgnąć do wnętrza swoich majtek i wygiąć plecy z głośnym jękiem, aby Harry rzucił kamerę na stolik nocny i wspiął się na łóżko, siadając okrakiem na mężu. Pochylił się i przycisnął usta do Louisa, gorąco i intensywnie. Harry polizał wnętrze ust Louisa, który odpowiedział, gryząc lekko jego język. Harry machnął razem ich językami i sięgnął ręką do majtek Louisa, czując, jak wykonywał niewielkie ruchy w górę i w dół swojego penisa.
Harry całował Louisa w dół gardła, wsuwając dłonie pod gorset, aby pocierać i ściskać sutki Louisa. Podczas gdy to robił, pochylił się i zaczął pieścić, całować i lizać brzuch Louisa, a język wsuwał mu się do pępka co jakiś czas. Louis zaczął kręcić się i delikatnie napierać biodrami, wywołując wrażenie brania go. Każde ruchy i pocieranie wysyłały błyskawicę przyjemności prosto w jego penisa. Czuł jedwab i koronkę, gładko i szorstko ocierające się o wrażliwą skórę, rozpalające nerwy. Harry przycisnął dwa ostatnie pocałunki do bioder Louisa, zanim sięgnął i zwilżył materiał na sutkach Louisa językiem, gryząc delikatnie i zwijając jeden, a następnie drugi między zębami, kciukiem powoli okrążając ten poprzedni. Louis szalał z pożądania. Wyciągnął ręce w dół pleców Harryego, biodra drgały za każdym razem, gdy Harry szczotkował jego penisa pokrytego koronką własnym torsem.
Harry wciąż drażnił jego prawy sutek przez materiał ustami i językiem, drugi sutek mocno uwięziony pod jego kciukiem. Wolną ręką sięgnął między nich i potarł penisa Louisa, przesuwając dłonią wzory w koronce. Louis zaskomlał i skręcił dłonie w lokach Harryego. Ręka Harryego przesunęła się niżej, gładząc i pieszcząc jądra Louisa, przez co on wyginał plecy pod niemal niebezpiecznym kątem. Ostatni raz pociągnął za jądra i przesunął dłoń do góry, przesuwając się po penisie i biodrach Louisa, gładząc uda i uciskając wrażliwy brzuch, po czym wślizgnął się pod gorset. Harry zaczął gładzić mostek Louisa, delikatnie drapiąc zębami i liżąc, zanim dmuchnął delikatnie. Jego dłonie wykręcały się i drażniły sutki Louisa, a on czuł, że stają się twardsze niż kiedykolwiek wcześniej. Widział je pod zaciśniętymi powiekami; różowe i opuchnięte, marszczące się pod palcami Harryego.
Kiedy Harry w końcu odsunął się od piersi Louisa, pozostawiając mężczyznę z koronką i jedwabiem, gorącego i twardego pod jego dłońmi, Louis szarpnął desperacko koszulę Harryego. – Zdejmij to, Harry. – Jęknął z błagalnym wyrazem w oczach, tusz do rzęs i cień do powiek zaczynały się mieszać. Harry zaśmiał się i przeciągnął koszulę przez głowę, rzucając w kąt. Louis wyciągnął rękę i rozpiął spodnie Harryego, sięgając i wyciągając kutasa. Harry patrzył, jak Louis go ciągnie, doprowadzając go do pełnej twardości w dłoni.
Harry cofnął się. – Odwróć się, Lou – jego głos był ochrypły, gruby od podniecenia. Zdjął dżinsy, gdy Louis odwrócił się, krzyżując ramiona i wsuwając głowę w łokcie.
Harry, będąc nagi, pochylił się nad plecami Louisa i wyciskał pocałunki na całej nagiej skórze, którą mógł dosięgnąć, gryząc delikatnie u podstawy kręgosłupa i liżąc od pasa, do paska pończoch. – Zawsze chciałem to zrobić – wyszeptał Harry, zanim pocałował go tuż nad majtkami. Wziął koronkę między zęby i zaczął ściągać, stringi zsuwały się z pośladków i ud Louisa. Podniósł biodra, a reszta opadła gładko, powodując, że Louis przesunął się i zmiażdżył lekko swojego kutasa w narzucie łóżka. Harry rzucił kawałek koronki do rogu z jego koszulą i zaczął całować i gryźć pośladki Louisa. Strzelił gumką podwiązki, a on zadrżał z tego powodu, więc Harry zrobił to raz, dwa, trzy razy więcej, Louis za każdym razem trochę jęczał. Przycisnął dłonie do pośladków Louisa i rozchylił je, liżąc pasek na całej długości i z powrotem pocałował jego dziurkę. Louis zaskomlał, gdy Harry przycisnął język do jego dziurki, zanurzając go delikatnie i wycofując. Jego język pieprzył go jeszcze kilka razy, liżąc i całując, kiedy Louis drgnął pod nim. Harry pomacał ręką ku twarzy Louisa, pocierając kciukiem kość policzkową, dopóki on nie wziął go do ust, ssąc i mocząc, po czym cofnął się i przycisnął usta do dłoni Harryego.
Louis jęknął i ugryzł się w ramię, gdy Harry przycisnął do niego mokry kciuk, całując dziurkę, kiedy zanurzył się do dolnej kostki. Harry potarł wokół jego aksamitnych ścian palcem, znajdując prostatę Louisa i powodując, że ten sapnął i wygiął biodra. Wyciągnął palec całkowicie i złapał lubrykant ze stolika nocnego. Louis wsunął pod siebie nogi, więc twarz miał w ramionach, a tyłek w powietrzu, z wygiętymi plecami, by pokazać Harryemu swoją błyszczącą dziurę. Harry ukląkł za nim i zaczął go rozciągać, wsuwając mokry palec do środka. Wcisnął dwa palce, a potem trzeci, spędzając kilka minut, po prostu pracując nad śliską dziurką Louisa, trzepocząc. Louis piszczał cicho, twarz wtulona w łokcie, rozmazany makijaż na skórze i poduszce. Znalazł prostatę Louisa z praktyczną łatwością, powodując, że starszy mężczyzna jęczał przy każdym wciśnięciu.
Harry odsunął się, powodując, że Louis jęknął, gdy jego tyłek został pusty. Przewrócił Louisa za jego biodra, wsuwając pod tyłek poduszkę. Harry przeciągał dłońmi w górę i w dół po klatce piersiowej i talii Louisa, czując gładki jedwab i nieco szorstką koronkę. Usiadł i przesunął palcami po jedwabnych udach Louisa. Usadowił się między nimi, a Louis owinął nogi wokół jego talii. Całowali się leniwie przez kilka minut, przesuwając dłońmi po swoich ciałach. Harry ustawił się naprzeciwko dziurki Louisa, ponownie całując go, gdy naciskał. Louis jęczał wysoko i eterycznie w usta Harryego, gdy ten znalazł jego prostatę. Harry wyciągnął się i wcisnął kilka razy płytko, ciesząc się z cichych jęków Louisa i trzepotania oczu.
- Rusz się, Harry – szepnął Louis. Harry zachichotał i wyciągnął, aż był to tylko czubek, i wcisnął się z powrotem. 

Mocniej, kochanie, proszę. – Harry obrócił biodra, wyciągnął i pchnął z powrotem, nawiązując ciężki kontakt z prostatą Louisa. Głowa Louisa opadła do tyłu, pokazując gardło, które Harry zaczął całować i lekko przygryzać. W brzuchu Harryego kręciło się małe ciepło, a to w połączeniu z małymi kwileniem Louisa głęboko w gardle, skłoniło go do przyspieszenia. Harry poruszył się lekko, podciągając kolana Louisa do ramion. Louis skrzyżował kostki za jego głową, miękki jedwab palił skórę Harryego. Mógł sobie tylko wyobrazić, jak czuł się Louis, jedwab i koronka owinięte wokół jego ciała.

Louis zarzucił dłoń za głowę, opierając się o zagłówek. Sięgnął między swoje ciało i Harryego i zaczął ciągnąć swojego penisa. Harry owinął rękę wokół ramienia Louisa, opierając się na nim i zasłaniając jego dłoń swoją na zagłówku. Wcisnął głowę w miejsce połączenia szyi Louisa z obojczykiem, gryząc delikatnie, gdy poczuł spiralę ciepła w swoim brzuchu. Chwycił dłoń Louisa na drewnie zagłówka i poruszył głową, by przycisnąć mocny, gorący pocałunek do ust Louisa. Harry wślizgnął się po raz ostatni, spuszczając się mocno i jęcząc w usta Louisa. Pochylił się i owinął dłoń wokół penisa Louisa, pompując go, aż jęczał, wysoko i głośno, rozlewając się w ich pięściach.
Louis pozwolił opaść swoim nogom z ramienia Harryego, a Harry opadł na niego, wciąż miękki w swoim mężu. Czekali tak przez kilka minut, dysząc cicho, spocone włosy przylegały do ​​ich czół. W końcu Harry zjechał z Louisa i położył się obok niego, patrząc na mniejszego mężczyznę. Louis miał zamknięte oczy i mały uśmiech na ustach.
- My – szepnął cicho Harry. – Trzymamy to wszystko i wracamy do tego sklepu i wykupujemy je. – Louis zaśmiał się i przewrócił, przesuwając dłonią po spoconej klatce piersiowej Harryego.
- Wyglądam w tym kurewsko gorąco – powiedział, po czym pochylił się i szepnął Harryemu do ucha: – I ty też będziesz wyglądać cholernie gorąco – Harry pochylił się i delikatnie pocałował usta Louisa.
- Powinieneś nosić to cały czas. Do pracy, na zebrania, na mecze piłki nożnej. Tylko to pod twoim ubraniem. To byłoby gorące wiedząc, jak seksownie wyglądasz pod nim, ale tylko ja mogę się dowiedzieć – powiedział Harry, przesuwając dłonią po boku Louisa. Louis mruknął pod nosem i położył się, zamykając oczy. Makijaż mu się popsuł, tusz do rzęs i brokat na całej twarzy, połysk rozmazany na ustach. Harry czuł, jak jego własne usta błyszczą i wiedział, że był tak samo błyszczący jak Louis. Prawdopodobnie znajdowałby brokat na obu z nich oraz na łóżku i kołdrach przez następny rok.
Louis mruknął cicho, wyciągnął rękę i złapał rękę Harryego. – Kocham Cię Harry.
- Też cię kocham, Louis – Harry ścisnął jego rękę.

Pocałował Louisa jeszcze raz, zanim wślizgnął się do łazienki, chwytając dla nich parę bokserek i mokry materiał. Pomógł posprzątać Louisa, zanim zsunął z niego ubranie. Obaj wciągnęli bokserki, zanim się położyli. Louis owinął się wokół klatki piersiowej Harryego, z głową opartą na ramieniu Harryego. Objęli się ramionami, po czym szeptali do siebie kocham cię.
- Mm, Haz – mruknął Louis. – Zapomnieliśmy o naszym winie.
Harry zachichotał we włosy Louisa i trącił nosem jego skroń. – Dobranoc, skarbie.
- Dobranoc, Haz.

--------------------

3553 słów

30 days of smutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz