Day.15

1.4K 12 0
                                    


Streszczenie:
- Nie mogę przestać myśleć o tej dzisiejszej pobudce – szepnął cicho Louis.
Harry nie potrafił ukryć uśmiechu na twarzy. – Tak?
- Tak. Przez ciebie przez cały ranek byłem w połowie twardy.
Harry wydał cichy odgłos protestu. – Będę musiał dokończyć to, co wtedy zacząłem.
- Po prysznicu przygotowałem się. Więc jeśli możemy wcisnąć szybki numerek...
lub
Louis i Harry nie mogą znaleźć chwili dla siebie.
*
Harry obudził się z Louisem przyklejonym do jego pleców, ramiona mocno owinięte wokół tułowia Harryego. Nie słyszał, żeby Louis wszedł, musiał być w biurze dłużej, niż planował. Uśmiechnął się na wspomnienie poprzedniej nocy; Louis dochodzący wyłącznie przez jego głos.
W ciągu ostatnich dwóch tygodni Harry szybko przyzwyczaił się do tego, że znów trzyma ręce Louisa. Jeden dzień, gdy go nie dotykał, nie widział jego twarzy, gdy został doprowadzony do rozkoszy, nie słyszał jęków ekstazy, był tym jednym dniem za dużo. Louis dochodzący w milczeniu był gorący, kurwa, ale kochał głos Louisa.
Sprawdził godzinę. Mogliby prawdopodobnie zrobić szybki numerek, gdyby obudził teraz Louisa. Zręcznie uwolnił się z jego kończyn, by szybko się odlać i sformułować plan.
Ranne ptaszki dostają robaczki.
Wczołgał się z powrotem do łóżka i delikatnie przewrócił Louisa na plecy. Louis wyciągnął się, a potem znów zasnął. Harry zawisł nad nim, po czym złożył cnotliwy pocałunek na szczęce pod uchem. Zjechał w dół, kładąc jeszcze trzy pocałunki na szyi Louisa, zanim dotarł do obojczyków. Przebiegł językiem po zagłębieniach, delikatnie szczypiąc kość, kilka razy powtarzając wzór, po czym zwrócił uwagę na rozpiętość klatki piersiowej Louisa. Dotknął „It Is What It Is" koniuszkiem palca i podał serię pocałunków do każdej litery. Harry zignorował urocze, maleńkie sutki Louisa, które zwróciłyby więcej uwagi w pewnym stopniu, i przeszedł przez środek jego piersi, delektując się jego smakiem. Polizał i oblizał język wokół zdefiniowanych mięśni na brzuchu aż dotarł do szczęśliwego szlaku. Szybkimi palcami pociągnął bokserki Louisa, więc rozciągnęły się poniżej jego półtwardego penisa i jąder.
Louis podniósł tyłek na tyle, że Harry zrozumiał.
- Dzień dobry, kochanie – mruknął Harry w łonowe włosy Louisa.
- Mhm – głos Louisa był gruby od snu. Wygiął lekko plecy w łuk, a następnie opuścił rękę na tył głowy Harryego. – Mmm, wilgotna pościel.
- Co to było, skarbie?
- Hmm. Co?
Harry wrócił do pracy, gładząc włosy łonowe męża i wdychając ten zapach, który był całym Louisem. Ssał jedno jądro, delikatnie wpijając w nie usta, szczypiąc zmarszczki, aż w końcu dostał penisa Louisa do ust. Trzymał go przez chwilę, delektując się smakiem i jego ciężarem na języku. Zadrżał ku życiu, zmieniając się z nieco zainteresowanego w bardzo zainteresowanego w ciągu kilku sekund. Harry nagrodził go, przesuwając długie liźnięcie od podstawy do czubka, a następnie zwieńczając kwitnącym ruchem języka wokół główki.
Louis wydał długi, głośny jęk.
Drzwi sypialni otworzyły się z trzaskiem, grzechocząc ramkami na ścianie. Harry wrzasnął i przeskoczył ze swojej pozycji między nogami Louisa, by rozciągnąć się na pół jego ciała i zasłonić jego rzeczy przed oczami Isabelle. Miał nadzieję, że nie zmiażdży żadnych ważnych części.
- Izzy. Musisz zapukać, zanim wejdziesz.
Wciąż wycierała kąciki oczu i kontynuowała spacer do łóżka z ziewnięciem. – Przytulanie? – zapytała, próbując do nich dołączyć.
- Nie, kochany robaczku. Zejdźmy na dół i zróbmy śniadanie.
- Dzień dobry, Izzy – Louis zgrzytnął.
Harry i Louis, teraz już całkowicie przebudzeni, pracowali razem, aby osłonić Louisa, gdy Harry odsunął się z pozycji ochronnej i zszedł z łóżka. Nastrój skutecznie zrujnowany.
- Zapomniałeś zamknąć drzwi ostatniej nocy? – Harry warknął bez ugryzienia w kierunku Louisa.

- W mojej obronie było późno i byłem śpiący.
Harry złapał parę spodenek do biegania z podłogi i naciągnął je na bokserki.
Louis siedział z niewyraźnymi oczami, dłońmi na kolanach i włosami całkowicie na skos. – Musimy to dokończyć później.
Harry mrugnął. – Myślę, że znajdziemy trochę czasu, żeby gdzieś to wcisnąć. – Trzymał Isabelle za rękę, gdy wychodzili z pokoju.
*
Harry zaczynał wkładać ciasto do gofrownicy, gdy Louis i George zeszli na dół. Louis wyglądał jak świeżo po prysznicu, włosy wilgotne, skóra różowa. Harry poczuł powiew ich gładkiego zapachu do mycia ciała, gdy Louis ziewnął. Uwielbiał tę wersję Louisa, w sportowych szortach i znoszonej bluzie z kapturem, niosąc ich dwulatka na biodrze. Louis wciąż nie nauczył się, jak odmawiać dzieciom. Georgeowi najdłużej zajmowało przebudzenie się rano.
- George, pomóż swojej siostrze nakryć do stołu. Izzy, podaj mu serwetki, proszę. – Louis wskazał na stos talerzy i stos sztućców. – Potem daj Zuko i Ziggy śniadanie i umyj ręce po wszystkim.
- Przepraszam, nie zaparzyłem ci herbaty, nie wiedziałem, kiedy będziesz na dole – Harry przeprosił.
Louis owinął ramiona wokół talii Harryego i zahaczył brodę o ramię. – Przeprosiny przyjęte. Mmm, ładnie pachnie.
Harry obrócił głowę w stronę Louisa i pocałował pierwszy kawałek skóry, jaki znalazł. – Dobrze spałeś?
Louis skinął głową, jego podbródek wbił się w kość ramienia Harryego. – Dopóki ktoś nie zdecydował się mnie obudzić – odsunął włosy Harryego na bok, przygryzł szeroki mięsień między ramieniem a szyją, a potem cofnął się. Harry cofnął się o krok; zawsze to robił, znajdując sposób, by odchylić się od Louisa i zaskoczył go, gdy się odsunął.
- Jeśli chcesz zrobić kompot, w lodówce powinno być wystarczająco dużo jagód.
- Tak dobrze mnie znasz, kochanie.
Dzieci wyszły z kuchni z zakończonymi porannymi obowiązkami i poszły pobawić się w drugim pokoju, zostawiając Harryego i Louisa obok siebie w kuchni.
- Nie mogę przestać myśleć o tej dzisiejszej pobudce – szepnął cicho Louis.
Harry nie potrafił ukryć uśmiechu na twarzy. – Tak?
- Tak. Przez ciebie przez cały ranek byłem w połowie twardy.
Harry wydał cichy odgłos protestu. – Będę musiał dokończyć to, co wtedy zacząłem.
- Po prysznicu przygotowałem się. Więc jeśli możemy wcisnąć szybki numerek...
Louis złapał dłoń Harryego i opuścił ją pod pas szortów, ponad krzywiznę swojego tyłka. Dostosował się tak, aby Harry czuł twardą krawędź zatyczki na miękkiej skórze Louisa.
- Boże, Lou, nigdy nie mam ciebie dosyć. – Owinął Louisa pocałunkiem, owoce bulgotały na kuchence, gofry przyrumieniły się, dzieci w innym pokoju.
Do czasu.
- Czy śniadanie jest gotowe? – Isabelle zaskomlała. – Jestem głodna.
Harry odsunął się od Louisa. – Tak, cukiereczku, usiądź. Śniadanie jest gotowe.
Louis usiadł ostrożnie, zachowując neutralną twarz. Żaden z dzieciaków nie zauważył obscenicznego sygnału ręki, który Harry rzucił Louisowi, V z palców dociśnięte do ust i szybkie poruszanie językiem. Następnie wrócił do usytuowania dzieci, podał gofry i pokroił na małe kawałki; flirtowanie zawieszone.
*
Kiedy Louis zmywał naczynia, Harry miał wystarczająco dużo czasu, aby podbiec do ich łazienki i przygotować się. Przejrzał kolekcję wtyczek i wybrał swoją ulubioną. Lubrykant był niezamknięty na toaletce; będzie musiał ponownie przypomnieć Louisowi, aby odkładał akcesoria seksualne, kiedy kończy ich używać. Po nasmarowaniu palców pochylił się nad toaletką, podniósł tyłek w powietrze i przesunął palcem po pomarszczonej krawędzi. Miał już pół, spojrzał na nią w dół i syknął: – Nie jeszcze! Cierpliwości! – Kilka razy okrążył obręcz, upewniając się, że wszystko jest śliskie, po czym wcisnął jeden palec. Pompował go kilka razy, przyzwyczaił się do uczucia i dodał drugi palec. Spodziewał się palenia od szybkiego rozciągania. Nożycował i pompował, a następnie wcisnął wtyczkę i włożył ją, aż rozchylona podstawa nie przyległa do jego otworu. Wstał i zaczął kręcić biodrami, zamykając lubrykant, odkładając go pod zlew i myjąc ręce.
Ogolił się i ułożył włosy w niechlujnego koka, marnując czas, aż jego kutas stracił zainteresowanie tym, co działo się w jego tyłku.
Kiedy był przyzwoity, odważył się wrócić do rodziny. Znalazł dzieci i Lou w ogrodzie grających w piłkę nożną. Stał przez chwilę w framudze drzwi, obserwując, jak Louis zachęcał Izzy i Georgea, kładąc piłkę przed nimi i pokazując im, jak celować przynajmniej w ogólnym kierunku bramki. Przeważnie wszyscy trzej biegali, by spalić nadmiar energii. W końcu odsunął się i delikatnie usiadł przed komputerem, mając nadzieję, że dokończy rozdział, gdy byli zajęci.
Ledwie zaczął, kiedy trzasnęły tylne drzwi i trzej najgłośniejsi członkowie rodziny weszli do domu.
- Tatusiu, pada deszcz! – Isabelle krzyknęła śpiewając, i jakby na zawołanie, krople obrzuciły dom.
W korytarzu rozległy się dwa serie dudniących kroków. Isabella, George blisko jej pięt, wpadli do jego biura i podbiegli, rzucając się na jego kolana.
- Potworki dobrze się bawiły na zewnątrz?
Oboje kiwnęli entuzjastycznie, gdy Louis również przybył.
- Chcesz klocki lego? – Harry potrzebował samego Louisa. – Myślę, że twój tata i ja mamy trochę do sprzątania.
Louis przybrał kpiący ton z nutą przerażenia. – Sprzątanie! Wszystko, tylko nie to!
- Jeśli posprzątasz bez narzekania, może dostaniesz nagrodę.
Izzy podskakiwała. – Chcę nagrodę!
George dołączył. – Ja też! Ja też!
Louis położył dłoń na brodzie, pogrążony w myślach. – Hmm, jeśli posprzątasz wszystkie klocki lego, żebyśmy razem z twoim tatusiem nie nadepnęli na żadne, wtedy po kolacji zjemy lody.
Ogłoszenie Louisa spotkało się z okrzykami i dzieci uciekły do ​​pokoju zabaw.
- Więc sprzątanie, co? – Louis uśmiechnął się złośliwie do Harryego.
Harry odpowiedział tym samym. – W rzeczywistości tak. Salon jest katastrofą. Zobaczymy później co z tą nagrodą.
Zbliżył się do Louisa, stając tuż przy nim, więc drobne włosy na jego szyi zaczęły kłuć, gdy Louis wydychał powietrze. – Jestem tak samo gotowy jak ty – jego głos był głęboki i cichy. Skubnął płatek ucha Louisa, po czym odszedł, wymachując biodrami korytarzem w stronę salonu. Jeśli znał swojego męża, byłby tuż za nim w salonie za jeden... dwa... trzy.
- Zgłaszam się do służby, proszę pana! – Louis zasalutował. – Co chcesz, żebym zrobił?
Harry zaśmiał się z niedorzeczności Louisa. – Jeśli posortujesz te gry wideo – wskazał na obszar obok telewizora i góry gier rzuconych przypadkowo na szczyt bałaganu. – ...i nie tylko, ale poukładał w odpowiednich pudełkach, proszę – poradzę sobie ze wszystkim innym.
Rozmawiali o najnowszej sprawie Louisa, planach Gemmy na wizytę i kto jeszcze mógłby zostać opiekunką ich dzieci w ciągu ostatnich dwóch tygodni wyzwania. W mgnieniu oka było już czysto.
Louis padł na kanapę, a Harry upadł na niego. Pocałowali się, Harry przedzierając się między nogi Louisa. Louis chwycił go za tyłek, a Harry nie mógł powstrzymać się od jęku, gdy poczuł na sobie dłonie Louisa. Czuł, jak Louis staje się twardszy podczas ich gorącej wymiany.
- Tato, nudzę się! – Harry odwrócił się i zobaczył Izzy i Georgea stojących zaledwie kilka stóp od siebie. Nawet nie słyszał, jak się podkradają. – Możemy obejrzeć film?
- Popcorn! – wykrzyknął George.
Harry zmrużył oczy na zegar. – Bez popcornu, ale co powiesz na piknikowy lunch na podłodze podczas oglądania filmu?
- Kraina lodu? – Izzy przycisnęła dłonie do piersi.
Louis zachichotał. – Pewnie. Jestem pewien, że widziałaś to ze sto razy. Jeszcze jeden raz nie będzie bolał.
Zaczęli film, dzieci i Louis siedzieli na podłodze na starym kocu. Dzięki mocy Krainy Lodu powinni mieć co najmniej trzydzieści pięć minut spokoju.
- Lou, zamierzam zacząć lunch.
- Okej, dzięki!
Harry stał z wysuniętym biodrem i szeroko otwartymi oczami, próbując przekazać wiadomość Louisowi. – Lou, skarbie, podczas gdy dzieci oglądają tutaj film, idę do kuchni zrobić lunch.
Louis wstał. – Mogę pomóc.
Udało im się przygotować trochę jedzenia. Marchewki na parze i garść pokrojonych winogron były szybkimi stronami dla Louisa do przygotowania, podczas gdy Harry włożył ser do chleba i odciął skórki na kanapki. Gotowe! W chwili, gdy Harry odłożył nóż od cięcia kanapek w trójkąty, Louis zaatakował.
Pchnął Harryego z powrotem na blat, krawędź wbiła się w jego dolną część pleców, ale usta Louisa znalazły się na jego w jednej chwili, a poślizg ich języków zablokował wszystko inne. Harry chwycił Louisa za szyję, trzymając go blisko i przesuwając palcami po delikatnych włosach. Louisowi udało się uszczypnąć wrażliwy sutek podczas ciągnięcia za garść włosów, a kolana Harryego wygięły się z przytłaczającego bólu przyjemności.
W stanie osłabienia Harryego, Louis obrócił go i używając tego samego uchwytu na karku, przytrzymał go w pozycji, przyciskając klatkę piersiową do granitu, z głową odwróconą w bok, rozciągniętymi ramionami i wypchniętym tyłkiem. Louis kopnął go po wewnętrznej stronie kostek, a Harry rozłożył się dla niego szerzej. Louis pochylił się nad nim, przyciskając pierś do pleców Harryego. Wolną ręką zakrył jego usta, a następnie owinął palcem bezpański lok i szarpnął. Harry zaskomlał, podskakując na kolanach, jak tylko mógł. Twarda długość fiuta Louisa wcisnęła mu się w pośladek. Louis cofnął się o krok, wciąż przyciskając dużą część swojego ciała do boku i oparł głowę na blacie naprzeciwko Harryego.
Gorący oddech Louisa, błyszczące niebieskie oczy i ostre kości policzkowe, zaledwie centymetry od jego twarzy, były obrazem spokojnego opanowania. Louis wykrzywił usta w uśmieszku i uniósł się lekko, szepcząc instrukcje do ucha Harryego. – Zostań. Cicho. – Przeciągnął wydech przez szyję Harryego, powodując, że dreszcz przeszył jego napięte ciało.
Louis wrócił, twarzą w twarz, i powoli przesunął palcami po karku Harryego, w dół kręgosłupa. Minęły wieki, a Harry stawał się coraz twardszy, starając się oddychać, gdy spojrzał w oczy Louisa, które od czasu do czasu przesuwały się do framugi drzwi. Harry skupił się wyłącznie na Louisie. Jego palce dotarły do ​​pasa jego szortów i lekko je ściągnęły, wciąż przytulając się do szerokich ud, ale odsłaniając tyłek i uwalniając penisa. Rozpaczliwie szukając solidniejszego dotyku, Harry wciągnął chłodne powietrze.
Z dezaprobatą Louis potrząsnął głową i trzymał ręce uniesione, duch ciepła naprzeciwko skóry Harryego.
- Louuuu – nie mógł powstrzymać niskiego jęku.
Louis oblizał wargi, a potem nawiązał kontakt. Jedna ręka z luźnym uściskiem wokół jego penisa, a druga dotykająca pomarszczonej skóry wokół wtyczki. Louis zachował miękki dotyk z przodu, gdy zaczął pieprzyć go wtyczką, wkładając i wyjmując z mokrej dziurki Harryego. Skierował wtyczkę w kierunku przodu Harryego i znalazł jego prostatę z praktyczną łatwością, preejakulat uciekał z jego szczeliny. Louis potarł główkę wierzchem jego dłoni. Harry znów zaskomlał, powodując wyraz dezaprobaty ze strony męża. Przygryzł wargę i próbował powstrzymać hałas.
Wraz z nową zręcznością Louis zaczął powoli pracować nad nim mocniej, chwytając, jednocześnie kontynuując wsuwanie i wysuwanie stożkowej wtyczki. Sprytne dłonie Louisa pracowały z różnymi prędkościami, a Harry mrowił, zmysły w nadmiarze, gdy próbował wpaść w rytm, którego Louis mu odmówił. Wtyczka poruszała się szybko i próbował pieprzyć się nią z tą samą prędkością, ale Louis unieruchomił dłoń wokół jego penisa, palce w luźnym kręgu, nie zapewniając prawie wystarczającego tarcia i poruszając się tak wolno, bardziej łaskocząc niż robiąc cokolwiek innego.
Harry usiłował zatrzymać biodra, a Louis nagrodził go mocniejszym, szybszym uściskiem. Im dłużej to trwało, tym bardziej prędkość Louisa zaczęła pasować i bardziej Harry zbliżał się do orgazmu, pochylony nad ladą, na środku ich kuchni.
Twarz Louisa była tak blisko, źrenice rozszerzały się i ciemniały, gdy intensywnie obserwował twarz Harryego. Był doskonale świadomy własnego nierównego oddechu, trzepotania powiek i rozgrzanych policzków.
Przy następnym uderzeniu dłonie Louisa wpadły w miażdżący rytm. Kiedy zatyczka wypełniła Harryego, przyciskając się do jego prostaty, Louis obrócił dłoń wokół głowy jego penisa. Ciągnięcie za wtyczkę, wysunięcie jej z powrotem, rozciągnięcie dziurki, zostało sparowane z drugą ręką Louisa zsuwającą się wzdłuż podstawy do kutasa.
Kilka pociągnięć i powoli dawało się poznać budowanie orgazmu. Tempo Louisa było brutalne, popychając go w kierunku zaciemnienia, obejmującego całą przyjemność. Wszystkie mięśnie w ciele Harryego zablokowane na miejscu, jego jądra napięte, nie było powrotu. Zachwiał się na granicy przyjemności, czekając na upadek, wiedząc, że jest tak, tak blisko. Jednym szorstkim pchnięciem wtyczki i ciasnym skrętem wokół główki penisa, Louis wyszeptał: – Dojdź do mnie.
Harry rozbił się na krawędzi, jego napięte mięśnie od razu pękły, zwinięte do tyłu, brzuch zesztywniały, a fajerwerki eksplodowały za jego zaciśniętymi oczami, kiedy jego kutas uwolnił się gwałtownie po wytrysku.
Gdy uspokoił się po uniesieniu z drżącym oddechem, jego oczy otworzyły się na Louisa, którego twarz była portretem pożądania. Louis zmniejszył odległość i połączył ich usta, po prostu dotykając przez długą chwilę, aż lizał jego wnętrze ust. Harry był bez kości i zdał sobie sprawę, jak bardzo opierał się na Louisie, aby stał w miejscu, obejmując ramieniem biodro.
Harry odsunął się od pocałunku. – To było...
- ...tak.
Louis przesunął się, by podciągnąć szorty Harryego najlepiej, jak potrafił jedną ręką. Harry był tak wdzięczny, że Louis był w stanie złapać jego bałagan w ręce, aby nie musieli od razu szorować szafek. Harry balansował na blacie, wciąż nie w pełni ufając nogom, gdy Louis szybko umył i osuszył ręce, a następnie podciągnął szorty Harryego do końca, delikatnie wsuwając miękkiego penisa z powrotem. A potem wyprostował się.
- Potrzebuję mojej butelki z wodą! – Isabelle wrzasnęła, kiedy weszła. Harry podskoczył, ale umieszczona dłoń Louisa płasko na plecach utrzymała go na miejscu.
- Z tatusiem wszystko dobrze?
- Tata jest bardzo zmęczony po zrobieniu lunchu – Louis wyjaśnił. Wyjął z lodówki napełnioną, ozdobioną Elsą butelkę z wodą i podał ją. – Podam teraz lunch i damy tacie trochę spokoju.
Harry wyregulował oddech i kiedy zaufał nogom, poszedł na górę, aby usunąć zatyczkę z nazbyt wrażliwego tyłka.
*
Kiedy Harry wrócił na dół, film wciąż był odtwarzany, a jego piękny mąż tulił się na kanapie z dziećmi, po jednym z każdej strony. Zuko spał u jego stóp, Ziggy był... gdzieś tam. Wszystkie resztki pikniku, które przygotowali, zostały wyczyszczone, a koc leżał we właściwym miejscu, złożony na oparciu kanapy.
Usiadł na ramieniu sofy i przez kilka minut oglądał film, zastanawiając się, jak cudowna może być jego rodzina, kiedy wszyscy byli cicho i spokojnie i siedzieli w jednym miejscu razem. Przyciągnął wzrok Louisa i uśmiechnęli się prywatnie nad dziećmi, które były skupione na losie Elsy.
Louis przechylił głowę i szorstko skinął głową w kierunku korytarza. Harry uniósł brwi w pytaniu, a Louis zaczął się rozplątywać od Isabelle i Georgea.
Louis złapał Harryego za rękę i zaciągnął go do toalety, zamykając za sobą drzwi. – Moja kolej. – Warknął Louis, kładąc dłonie Harryego na swoim tyłku. – Byłem w połowie twardy od zawsze.
- Czy muszę się martwić kreskówkową księżniczką?
- Nie, ale będziesz musiał się martwić o mnie, jeśli nie pozwolisz mi dojść w ciągu następnych piętnastu minut.
Harry pochylił głowę i pocałował miejsce za uchem Louisa, które zawsze zamieniało go w galaretkę. Włosy Louisa łaskotały go w twarz. Harry uwielbiał jego włosy bez stylizowania, bez produktów i na tyle miękkie, że bez trudu przeczesywał je palcami. To był jego domowy wygląd, tylko dla nich.
Harry wsunął ręce pod bluzę z kapturem Louisa, drażniąc paznokciami jego boki, aż rozłożył ręce na piersi Louisa i zaczął pocierać małe sutki w jego kciukach. Louis odrzucił głowę do tyłu, pozwalając Harryemu polizać kolumnę tchawicy, gdy jego jabłko Adama podskakiwało.
Dzielili się brudnym pocałunkiem, niechlujnym bałaganem śliny i języków, dysząc i szczękając zębami.
Harry wsunął nogę między uda Louisa, a on natychmiast zaczął na niej jeździć. Harry wyczuwał długi kutas Louisa z każdym wolnym ruchem.Współczuł wtedy Louisowi, był taki twardy. Wydawał serię desperackich jęków w klatkę piersiową Harryego, których z pewnością zaprzeczyłby, gdyby Harry dokuczył mu później.

30 days of smutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz