Dat.14

1.2K 10 0
                                    


Streszczenie:
- Tak bardzo za tobą tęskniłem – szepnął Louis. – Mama ciągle pytała, dlaczego byłem taki szczęśliwy.
- Wiem, moja też. Musieliśmy podkraść się do tych telefonów. Pocieraj się przez swoje spodnie, ale nie za bardzo.
- Zrobione. – Louis delikatnie pogładził opuszkami palców wełnianą tkaninę. – Pamiętasz, jak cicho musiałem być?
- Z powodu twoich sióstr – powiedział Harry. – Mój kutas jest twardy, Lou.
- Nie dotykaj jeszcze, czekaj dopóki ja tego nie zrobię. Pamiętasz, jak nieśmiali byliśmy?
- My? Próbowałem...
- Wiem, wiem. Próbowałeś, ale to ja byłem tym nieśmiałym – powiedział Louis.
Kiedy Louis musi pracować do późna, on i Harry dzwonią do siebie, dzieląc się wspomnieniami.
*
- Co się stało? – Louis zamknął drzwi gabinetu z przyzwyczajenia i kroczył za swoje biurko. – Coś z dziećmi? Ktoś jest ranny?
- Jest już po jedenastej, nie wracasz do domu?
Louis zatrzymał się. – To nagły wypadek?
- Przez cały wieczór wysyłam SMS-y i dzwonię.
- Miałem spotkania przez cały dzień, mówiłem, że mogę pracować do późna. Liz na mnie czeka. Widziała, jak twój e-mail wyskoczył na moim komput...
- Jest już po jedenastej, Lou! – Głos Harryego załamał się ze złości. Louis otworzył usta, ale powstrzymało go westchnienie, które usłyszał przez telefon. – Wrócisz niedługo do domu?
Louis wziął głęboki oddech i potarł kark. Oparł się o ścianę. – Kurwa, Haz, jestem... Nie wiem, kiedy skończę.
Harry odchrząknął. – To nie będzie przed północą?
- Nie możemy uprawiać seksu, kiedy wrócę do domu? – Louis oparł głowę o ścianę i zamknął oczy. – To ważne, wielki klient, gigantyczny klucz, ugh. Chcę po prostu to skończyć i będziemy mieć weekend razem.
- Jestem zmęczony, Lou.
Louis potarł szczękę i przeniósł komórkę do drugiego ucha. – Ja też, kochanie. Chcesz się zdrzemnąć, a ja cię obudzę? Nie zapomnę, mogę szybko...
- Jesteś w swoim biurze?
- Mm?
Głos Harryego zniżył się. – Gdzie jesteś?
Louis otworzył oczy i rozejrzał się. – W moim biurze – odpowiedział powoli.
- Dobrze. Dotknij się.
Louis zaśmiał się. – Co?
- Słyszałeś mnie – powiedział Harry. – Dotknij się.
- Dotknąć się? W pracy?
Harry westchnął. – Czy możesz wrócić do domu przed północą?
Louis spojrzał na zegarek. – Nie.
Głos Harryego był stanowczy. – Więc się dotknij.
Louis poruszył się niekomfortowo, głos Harryego wpływający na niego bez względu na to, gdzie były jego ręce. – Czy mogę porozmawiać z tobą po wyjściu z...
- Zrobiłeś to w swojej starej sypialni, możesz to zrobić również teraz.
- Nie wyciągnąłeś tego tak po prostu.
- Kłamię?
Louis przygryzł wargę. – Nie. – Odchrząknął i powiedział głośniej. – Poczekaj, etykieta kancelarii dyktuje, że rozmowy telefoniczne mają jakiś plan. Płatne godziny i tak dalej. Jak myślisz, ile czasu będziemy potrzebować?
- Program: seks przez telefon. Potrzebny czas: nie wiem, jak szybko potrafisz...
- Dwadzieścia minut. Słyszę, jak się uśmiechasz, Haz.
Harry zachichotał. – Znasz mnie.
Louis poczuł, jak jego ramiona miękną. – Znam. Poczekaj, skarbie, pozwól mi wysłać maila. – Louis położył komórkę ekranem do biurka i wysłał koledze wiadomość. Dzięki Bogu było późno, a budynek był w większości pusty. – Okej, mam około dwudziestu minut.
- Jestem w łóżku, na plecach, mam bokserki i nic więcej.

Louis oparł się na krześle i zamknął oczy. Wciągnął głęboko powietrze, wstrzymał oddech na chwilę i westchnął. – Cóż, to ładny obrazek. Jestem przy swoim biurku. Jak zwykle.
- Chciałbym, żebyś był w domu, skarbie.
- Włosy spięte, czy wypuszczone?
- Wypuszczone. Wilgotne od prysznica.
- Nocny prysznic? – Louis jęknął. Mógł zobaczyć Harryego rozłożonego na łóżku, jego włosy rozłożyły się wokół niego w luźnych sękach. Oparł dłonie na udach. – Przepraszam, że mnie tam nie ma.
- Minęło trochę czasu, odkąd to zrobiliśmy. – Głos Harryego był cichy, ochrypły i Louis musiał się wysilić, aby go usłyszeć. – Trochę dziwnie się z tym czuję.
- Nie robiliśmy tego od wieków – Louis oblizał wargi. – Pierwszy raz był na uniwersytecie, prawda? Dotknij klatki piersiowej, potrzyj sutki.
- Okej – powiedział Harry. Louis usłyszał, jak się przesuwa. – Mm, tak. Ta przerwa zimowa. Dotykasz się?
- Nie, czekam, aż mi powiesz.
- Możesz, jeśli chcesz.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem – szepnął Louis, ignorując ofertę Harryego. Spotykali się wtedy od kilku miesięcy. Nie na tyle długo, aby pominąć rodzinne wakacje, nie na tyle długo, aby przywieźć drugiego do domu. Harry właśnie zapuszczał swoje włosy i każdy dzień był inny. Snapback, szalik, dziki bałagan. Te były w porządku. Ten napuszony quasi-quiff sprawił, że wyglądał jak pudding z Yorkshire prosto z pieca, którego Louis nie lubił za bardzo. Nigdy mu nie powiedział, był wdzięczny, gdy jego włosy były na to za długie. Louis uśmiechnął się na wspomnienie i przygryzł policzek, aby powstrzymać się od wspomnienia o tym teraz. – Mama ciągle pytała, dlaczego jestem taka szczęśliwy.
- Wiem, moja też. Musieliśmy podkraść się do tych telefonów. Pocieraj się przez swoje spodnie, ale nie za bardzo.
- Zrobione. – Louis delikatnie pogładził opuszkami palców wełnianą tkaninę. – Pamiętasz, jak cicho musiałem być?
- Z powodu twoich sióstr – powiedział Harry. – Mój kutas jest twardy, Lou.
- Nie dotykaj jeszcze, czekaj dopóki ja tego nie zrobię. Pamiętasz, jak nieśmiali byliśmy?
- My? Próbowałem...
- Wiem, wiem. Próbowałeś, ale to ja byłem tym nieśmiałym – powiedział Louis. Westchnął i słuchał Harryego, ciche dźwięki wydobywały się z jego gardła. Louis mógł przysiąc, że słyszał, jak wije się na łóżku. Tej zimy od wielu dni Harry próbował... flirtować z Louisem przez telefon. Louis zawsze zmieniał rozmowę, kierował nią. W końcu Harry go oszukał. Przerwał jakąś historię o zakupach z bliźniaczkami komendą, która wciąż rozśmieszała Louisa...
- Chwyć swojego ptaszka.
- O Boże, nie zrobiłeś tego – jęknął Louis, a jego głos odbił się od ścian jego biura. – Nie, ty...
- Chwyć swojego ptaszka – powiedział Harry, chichocząc. – I nie przewracaj oczami, widzę, że przewracasz oczami.
- Robię to. – Louis pchnął śmiech z powrotem do gardła i powiedział to, co powiedział tej zimowej nocy. – Mojego ptaszka?
Harry przybrał swój najpoważniejszy głos i powtórzył to, co powiedział wiele lat temu, z wyraźnym napięciem w głosie. – Twój kutas, twój penis, dziki wąż, kurwa nie wiem.
Louis zaśmiał się głośno i rozpiął spodnie. Wsunął dłoń pod bokserki, złapał penisa i jęknął. – Chwytam mojego dzikiego, pieprzonego węża, chcę, żebyś wiedział.
- Dobrze, ja też – powiedział Harry. – Nadal nie mogę uwierzyć, że ta linia działała. Jak mocno mogę dotknąć?
- Gładko, delikatnie, jakbym się z tobą droczył.
- Cholera.
- Zbyt delikatnie? – Louis ugryzł się w policzek i spojrzał na drzwi, by upewnić się, czy są zamknięte. Zepchnął ubranie, by móc się lepiej poruszać. – Tak, ta linia zadziałała. To było takie... ty.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem, nie zdawałem sobie z tego sprawy. Mam na myśli, jak bardzo. – Głos Harryego owinął Louisa jak miękki koc. Chciał się otulić głosem męża i zasnąć, słuchając jak mówi.
- Mmm – mruknął Louis. – Gdybym tam był, pocałowałbym cię w gardło, to miejsce tuż przy twoim uchu i powiedziałbym ci sekret o wszystkich tych rozmowach telefonicznych.
- Sekret?
- Tak, sekret. Napompuj trochę swojego kutasa.
Harry zaskomlał i westchnął. – Jaki sekret?
- Powiem ci później, obiecuję. Opowiedz mi historię. Coś, co zrobiłeś na wakacjach, nie wiem, coś ze swoimi kolegami. – Louis polizał kciuk i przesunął nim po kutasie. – Powiedz mi, podczas gdy ja ssę siniaka na twojej szyi.
Louis usłyszał, jak Harry rzuca się, potarł kciukiem głowę swojego penisa i zsunął się na siedzeniu, dając sobie miejsce do pracy. Oczy Louisa skierowały się na zegar, a potem na jego mail. Jeszcze nic.
- Graliśmy w nożną i jedyne, co mogłem myśleć to, że chciałbym, żebyś tam był.
- Mmm, idź dalej – szepnął Louis. – Więc nadal cię całuję, teraz ptaki. I dotykaj swojego kutasa, bo to też bym robił.
- Ciągle sprawdzałem swój telefon, żeby zobaczyć, czy wysłałeś jakieś wiadomości – powiedział Harry głosem ciężkim i niskim. – Kurwa, chciałbym, żebyś tu był.
- Też chciałbym tam być. – Louis zacisnął przedramię i zaczął pracować szybciej. Przełknął ciężko i kontrolował oddech, zmuszając się do spowolnienia. – Też to robiłem, mam na myśli sprawdzanie telefonu. Całowałbym cię w żebra, Harry, powoli, pozostawiając na nich małe lizawki.
Powietrze przeleciało nad linią telefoniczną, a Louis oparł głowę o krzesło. Małe lizawki? Brzmiał tak głupio.
- W twoje urodziny spędziłem poranek wędrując po lokalnej księgarni, myśląc o wszystkich książkach, które chciałem ci kupić, miałem kolekcję kilkudziesięciu. Odłożyłem je wszystkie, nie kupiłem żadnej.
Louis zmarszczył brwi. – Dlaczego nie?
- Nie wiem, wydawało mi się... zbyt wcześnie?
- Kochałbym je, wiesz o tym – odpowiedział Louis.
- Mój kutas jest cholernie twardy. Lepiej byłoby, gdybyś skończył dzisiaj całą swoją pracę, zostań dopóki to się nie skończy...
- Proszę, praca nie jest w planie rozmowy. Mów dalej.
- Mówienie o jakiejś przerwie na uniwerku dziesięć lat temu nie było w planach, Lou.
- Zmieniłem zdanie, dodałem to. Chcę usłyszeć twój głos. Okej? Po prostu... nie przestawaj się dotykać, udawaj, że to moja dłoń.
- W porządku – mruknął Harry, zgadzając się. Louis zamknął oczy, pozwalając sobie pogrążyć się w jego dźwięku. – Pamiętasz, jak przestałem pisać SMS-y, kiedy byłeś ze znajomymi tej nocy w twoje urodziny?
- Tak.
- Powiedziałem, że to dlatego, że byłeś z kolegami. Naprawdę byłem ze swoimi w pubie i zabrali mi komórkę, bo ciągle na nią patrzyłem.
Louis zaśmiał się. – Poważnie?
- Tak, nie oddaliby mi mojego pieprzonego telefonu. – Harry wydał z siebie cichy jęk. – Mów do...
- Przesuwałbym językiem po zgięciu twojego uda, pocierałbym policzek o twojego penisa – powiedział Louis głosem chłodnym i zwiewnym, a jego ręka wciąż poruszała się. – Mów dalej, Harry.
- Kurwa – Louis usłyszał, jak Harry się rusza. – Zdjąłem bokserki. Jestem nagi teraz. Pamiętasz noc po Bożym Narodzeniu? Kiedy długo rozmawialiśmy?
Louis pokiwał głową, a potem przypomniał sobie, że Harry go nie widział. – Miałeś iść do kina czy coś takiego, ale twój przyjaciel zachorował.
Harry zaczął się śmiać, ciężki dźwięk z krawędziami poszarpanymi przez noc. – Kłamałem na ten temat. Mój kumpel nie był chory.
Oddech uwiązł mu w gardle, Louis nie odzywał się przez chwilę. – Nie był? – Zaczął owijać dłoń wokół swojego penisa, nogi miał wyciągnięte prosto przed siebie, palce u nóg spoczywały w jego butach. Kurwa, Harry naprawdę musiał mówić dalej.
- Tak, wszystko było w porządku, ale tak naprawdę niewiele rozmawialiśmy w twoje urodziny lub Boże Narodzenie i... – Harry wciągnął powietrze i westchnął. – Tęskniłem za tobą, Lou. – Louis jęknął w zgodzie. – Powiedziałem mu, że nie czuję się dobrze, a potem okłamałem cię, ponieważ... cóż. Nie chciałem, żebyś myślał, że jestem głupi, nie umawialiśmy się długo.
Zapadła długa cisza i Louis pociągnął swojego penisa, próbując znaleźć rytm. – Harry, ja...
- Właściwie to też sprawdziłem czasy pociągów. Myślałam o pojawieniu się u twoich drzwi. Niespodzianka! Ale pomyślałem, że to będzie za dużo. – Głos Harryego wypełnił zagłębienie klatki piersiowej Louisa, który przylgnął do jego żeber jak mgła. – Ale naprawdę patrzyłem na te czasy, pomyślałem, że mógłbym odwiedzić cię tylko na jeden dzień, mógłbyś mi pokazać Donny Dome... Powiedziałeś coś kiedyś o tym, o zabraniu mnie...
To prawda.
Louis wyciągnął rękę, trzymając telefon z dala od niego, głos Harryego był odległy. Wbił pięty o ziemię, a koła fotela odepchnęły go do tyłu, a jednocześnie ścisnął brzuch, sprawiając, że jego klatka piersiowa mocno się wygięła. Louis szeroko otworzył usta, biorąc głęboki, cichy oddech, i zsunął dłoń ponad główkę kutasa, gdy sperma rozlała się na penisa i osiadła na jego udach. Zacisnął mocno oczy i odwrócił głowę na bok, zadyszany. Harry nie mógł wiedzieć. Jeszcze nie. Mów dalej, Harry, mów dalej, chciał podczas czekania, żeby jego serce przestało walić naprzeciw jego klatki.
Powoli, z trzęsącym się bicepsem, Louis przyłożył telefon do ucha. Otworzył oczy, pokój płynął przed nim, a on pocierał wciąż mokrą dłonią penisa. Gdzie do cholery były dodatkowe serwetki?
- ...myślałem, że mógłbym również poznać twoje siostry, ale Gemma powiedziała mi, żebym się nie spieszył, i cieszę się, że nie zrobiłem tego, ponieważ później zabrałeś mnie do Donny Dome i było to bardzo zabawne, nawet jeśli nie miałem pojęcia, co robię, prawda?
Harry roześmiał się, a Louis również, gdy przytulił telefon do ramienia. Uspokoił swój głos. – Mm. Tak było.
- W porządku? Brzmisz jakbyś był naprawdę blisko...
- Nic mi nie jest, jestem tylko... napalony. – Louis potrząsnął głową i mocno ugryzł podstawę kciuka. Kurwa. Odchrząknął. – Jaka była twoja ulubiona część Donny Dome?
Podczas gdy Harry odpowiadał, Louis obrócił się na krześle i otworzył szufladę biurka, kuląc się, kiedy zaskrzypiała. Znalazł serwetki i wytarł się, krzywiąc się na gruby papier. Naprawdę powinien przynieść cholerną chusteczkę do pracy, któregoś dnia.
- A co z tobą?
Louis poderwał głowę. – Hę?
- Jaka była twoja ulubiona część?
- Och, hmm. Niech pomyślę. – Louis upuścił serwetki do kosza i poprawił ubranie, zapinając spodnie. Spojrzał na zegar i odwrócił krzesło, zwracając się od drzwi. Przesunął wargę między palcami i uśmiechnął się. Mówił czystym, równym tonem. – Moją ulubioną częścią było ssanie cię w sypialni po tym, jak wyśmiewałeś się z moich piłkarskich trofeów, kiedy cała moja rodzina jeszcze nie spała i mogliśmy usłyszeć, jak grają w gry planszowe w drugim pokoju.
Harry jęknął, a Louis uśmiechnął się złośliwie i podniósł pięść w powietrze. Dokładnie to, czego chciał.
Kontynuował tym samym tonem, jakby czytał głośno wycinek gazety. – Musiałeś wgryźć się w pięść, aby nie hałasować, kiedy doszedłeś, strzelając swoim ładunkiem...
- O Boże, Lou.
- W dół mojego gardła. – Louis zniżył głos, więc brzmiał grzesznie. – Twoje nogi się trzęsły, pamiętasz? Musiałem cię uspokoić, utrzymać. – Louis słuchał Harryego, jego płytkiego oddechu. – Nadal się dotykasz, prawda? Czy chcesz ustawić mnie na głośnik? Aby móc się poruszać?
- Mm?
- Po prostu chcę, żebyś czuł się komfortowo.
- Nie, jest dobrze. Słyszysz mnie, prawda?
- Absolutnie. – Louis odchrząknął i Harry westchnął, a dźwięk rozległ się echem po linii. – Doskonale. Byłeś taki idealny, twój kutas na moim języku. Gdybym tam był, owinąłbym rękę wokół twojego penisa i pracowałbym szybko, ssąc tylko czubek ciebie, a moja ręka powstrzymywała cię przed upadkiem...
- O Boże. Lou...
- ... tak jak w mojej sypialni tego dnia. Pamiętasz jak było gorąco, pot spływał ci po skórze... – Louis gwałtownie wciągnął powietrze i słuchał, jak Harry siebie ciągnie. Oddech Harryego zamienił się w ciężkie wydechy, a oczy Louisa zamknęły się. Widział bruzdę na czole Harryego, sposób, w jaki rozchylił usta, czując dłonie we włosach. – Twoja skóra smakowała tak czysto – Louis otworzył oczy, jego powieki były ciężkie. Mówił powoli, przerywając każde zdanie z westchnieniem. – I pachniała słodko, a twoje nogi drżały. Więc musiałem zdjąć rękę z twojego kutasa, pamiętasz?
- Ja... jestem...
Louis uśmiechnął się. – Słyszę cię, po prostu słuchaj. – Harry jęknął i usłyszał coś co brzmiało „okej". – Twoje nogi drżały. Trzymałem cię więc, a ty chichotałeś, bo oboje byliśmy bardzo zdenerwowani. I Harry – sapnął i Louis ruszył naprzód, jego głos był chrapliwy. – Twój kutas był zbyt wielki i kochałem, kochałem, kochałem to, że wiedziałem, – po prostu wiedziałem – że będę cię pieprzyć później na tym małym łóżeczku...
- Lou, Lou, ahhh – krzyk Harryego przemknął przez linię telefoniczną, a Louis oparł głowę o krzesło, zamknął oczy i oblizał wargi. Uśmiechnął się na wspomnienie swojego łóżka z dzieciństwa poruszającego się po podłodze w nierównym rytmie tej nocy.
Louis czekał, aż Harry złapie oddech. Kiedy w końcu zaczął głośny, drżący śmiech, Louis powiedział: – I pieprzyłem cię na tym małym łóżeczku.
- Tak, a ty prawie pobrałeś mi krew z ramienia, próbując się uciszyć – powiedział Harry sennym głosem. Odwrócił telefon i łóżko zatrzeszczało. Louis wiedział, że musiał się przewrócić, oprzeć na łokciach, ochłodzić plecy, a skóra była kłująca w powietrzu. – Czy muszę ci opowiedzieć tę historię, żebyś się spuścił?
Usta Louisa wykrzywiły się na bok i przeczesał ręką włosy. – Ach, o tym.
- Mogę to zrobić szybko – powiedział Harry. – Musisz być cholernie twardy, prawda?
- Doszedłem. Wcześniej.
- Co? Kiedy?
Ramiona Louisa drgnęły mu do uszu. – Nie złość się. Przepraszam.
- Nie złoszczę, jestem po prostu zdezorientowany. Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- Pamiętasz, jak powiedziałem, że mam ci sekret do powiedzenia? O tych rozmowach?
- Tak – Harry wydawał się rozbudzony i podejrzliwy, a wszelkie ślady senności zniknęły.
- Ja... Po prostu mnie wysłuchaj, okej? – Louis odwrócił krzesło i oparł stopy na biurku. Oparł się na krześle i zaczął bawić się długopisem, owijając go kilka razy wokół palców, zanim upuścił.
- Mm.
- To nie moje siostry powstrzymywały mnie od seksu telefonicznego z tobą. Mam na myśli, okej, trochę. Ale wiesz jak nasze rozmowy telefoniczne działały trochę wcześniej i trwały trochę dłużej, więc nie spaliśmy do drugiej, trzeciej...

- Lub czwartej – dodał Harry z chichotem.
- Tak, i pewnego razu oboje zasnęliśmy przez telefon – Louis uśmiechnął się i potarł palce po bokach spodni, czując grzbiet szwu. – Ja... wtedy naprawdę wiedziałem, że cię kocham.
- Hmm?
- Ja... twój głos. Tęskniłem za tobą. Nie za twoim ciałem, to znaczy, tak, tęskniłem za tym, ale tęskniłem za tobą. Chciałem spędzić dni z tobą i mój czas z tobą. I ja... – Louis chwycił luźną nić; Harry pomógłby mu to później przyciąć. Wziął głęboki oddech i wstrzymał go na sekundę, zanim w końcu się odezwał. – Bałem się, że gdybyśmy uprawiali seks przez telefon, oboje doszlibyśmy i odłożyli słuchawkę. I nie chciałem tego. Cały czas chciałem rozmawiać z tobą. Do drugiej, trzeciej, czwartej rano.
- To... – głos Harryego opadł. – Dlaczego nigdy mi nie powiedziałeś?
Louis wzruszył ramionami i zerknął na swój e-mail. Nic. Dobrze. – Nie wiem. I jest tego więcej.
- Więcej?
- Boże, to krępujące.
- Tak krępujące jak nazywanie penisa twojego mężczyzny dzikim wężem?
- Nic temu nie dorówna! – Louis zaśmiał się. – Czekaj, właściwie nazywa się to „ptaszkiem".
- Wciąż działa! – powiedział Harry z chichotem.
- Tak – powiedział Louis. – Okej, ale te rozmowy? Wtedy zakochałem się w twoim głosie. Podobał mi się twój głos, nie zrozum mnie źle. – Obraz puddingowych włosów Harryego znów błysnął w umyśle Louisa i potrząsnął głową. Jego sekretna nienawiść do tej fryzury nigdy nie wyjdzie na jaw. Przynajmniej nie dziś wieczorem. – Ale wcześniej twój głos zawsze towarzyszył ci. Podczas tych rozmów twój głos był jedyną rzeczą, jaką miałem. Wiesz?
Nastąpiła długa przerwa, zanim Harry odpowiedział. – Więc kiedy kazałeś mi opowiedzieć historię...
- Taa – Louis poczuł ciepło na policzkach i klatce piersiowej. – Właśnie wtedy doszedłem. Kiedy opowiadałeś o swoich wakacyjnych tajemnicach, tabeli rozkładów i tak dalej.
- Mówisz mi, że mój głos zmusił cię do dojścia?
- Miałem rękę na kutasie!
- Ale tak naprawdę mój głos cię zmusił.
Louis pokiwał głową. – To i myśląc wstecz, kiedy wszystko, co miałem, to twój głos.
- To takie...
- Tandetne?
- Kochane.
Ciepło rozchodziło się po ciele Louisa, a on położył dłonie na tułowiu, złączając palce. Skinął głową w pustym pokoju. – Kocham Cię.
- Też cię kocham. – Harry mówił cicho, rozciągając słowa. – Hej, naprawdę nie chcę iść, ale patrząc na zegar i plan oraz znając stawkę za rachunki, myślę, że muszę.
Louis westchnął. – Wiem. Śpij dobrze, będę cicho, kiedy wejdę, okej?
- Zawsze jesteś. Cześć, Lou.
- Cześć – powiedział Louis, a następnie: – Zaczekaj!
- Tak?
- Dzięki, że mnie trzymasz przy tym wyzwaniu.
- Dzięki za złapanie twojego dzikiego węża.
Louis zaśmiał się. – Pa, skarbie.
- Hej... Dzięki, że zdradziłeś mi swoje sekrety. – Głos Harryego był mokrą pościelą. – Pa.
- P... – zaczął Louis, ale linia była już martwa.

Louis postukał telefonem w udo, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.
Wilgotna pościel.
Harry obudziłby się z wilgotnymi włosami następnego ranka. Nigdy nie wysychały, kiedy brał prysznic w nocy, i zawsze wydawało mu się, że tak. Louis powiedziałby, że wilgoć była prawdopodobnie szkodliwa dla puchowych poduszek i powiedziałby Harryemu, żeby wysuszył ją. Harry potknąłby się wychodząc z łóżka, przesuwając palcami po luźnych lokach, a jego ruchy byłyby sztywne. Mruczał, że prysznic w nocy był pomyłką i żądał wiedzy, dlaczego Louis nigdy mu o tym nie przypomniał.

Harry oczywiście miał rację.
Ale jeśli Louis mógłby najpierw wyciągnąć Harryego z łóżka, przewróciłby się na poduszkę. Wcisnąłby policzek w chłodne miejsce pozostawione przez mokre włosy Harryego, wdychał zapach szamponu i odżywki. Wygrzewałby się w uporczywym cieple osłonięty między prześcieradłami. Cień Harryego, całkowicie należący do Louisa.
Harry nie powinien brać prysznica w nocy; Louis uwielbiał, kiedy to robił.
To był kolejny sekret, który mógł poczekać na udostępnienie.

------------

3246 słów

30 days of smutOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz