Rozmowa z rodzeństwem utwierdziła Shoto w przekonaniu, że jednak jest normalnym nastolatkiem. O ile w jego sytuacji można to nazwać "normalnym".
Gdy tylko wrócił do swojego pokoju, od razu rozłożył sobie materac na tatami i położył się na nim. Wyjął z kieszeni telefon i po krótkim namyśle zaczął wpisywać w wyszukiwarkę dość dziwne rzeczy takie jak: Jak znaleźć dziewczynę. Sam sobie się dziwił ,ze coś takiego robi. Z drugiej jednak strony Fuyu miała rację. Jest w liceum a jeszcze ani razu się nie zakochał. Może jest na coś chory? Na głupotę jakby to powiedział Natsu. Ale może jednak warto się nad tym wszystkim zastanowić?
Przeglądał poradnik za poradnikiem zastanawiając się co robi z własnym życiem. Przez myśl mu nawet przeszło czy to aby na pewno dobry pomysł zważywszy kto jest jego ojcem. Bał się, że będzie powiel to co Enji robi. Nie chciał się stać właśnie takim typem człowieka. Doskonale znał historię jaka się rozegrała kiedy go jeszcze na świecie nie było. Trochę go to przerażało, ale musiał zachować jakieś pozory chociaż. Westchnął zrezygnowany i odłożył na chwilę telefon a wzrok przeniósł na sufit zastanawiając się nad tym czego tak na prawdę chce od życia.
Zaraz jednak z rozmyśleń wybił go dźwięk sms'a. He? Że niby kto do niego pisze i to o tej porze? Zerknął na wyświetlacz. Numer zastrzeżony? Od razu usiadł i wziął telefon do ręki. Otworzył wiadomość.
To ktoś kogo zna? Ale przecież nie ma numeru ani zdjęcia. Nikt znajomy nie przychodził mu na myśl. Patrzył się tempo w telefon zastanawiając się co ma odpisać. Co w ogóle ma to zrobić skoro tak wygląda sytuacja. Może to po prostu kolejny przeciwnik jego ojca? Pierwszy raz coś takiego się stało. Gdy tylko Enji wróci z pracy na pewno mu o tym powie. Westchnął i dalej patrzył na wyświetlającą się wiadomość. Co mu szkodzi? Pochwili namysłu odpisał:
Po kilku wiadomościach nawiązała się miedzy nimi krótka romowa. Nieznajomy wciąż pozostawał anonimowy i utwierdzał Shoto, że jest w stanie mu pomóc. Ciekawe jak? Nie znają się nawet. Im dłużej pisali tym nastolatek stawał się coraz bardziej ciekawy. Ktoś kto zna jego ojca a w dodatku zna jego grzechy... Gdyby tak bylo, to chyba każdy by wiedział o tej tragedii rodzinnej, a przeciez nikt o tym nawet nie wspominał w mediach czy gdziekolwiek. Coraz bardziej stawało si to dla niego podejrzane.
Zaczął się nawet zastanawiać czy nie jest to czasem jakiś złoczyńca, któremu Enji zalazł za skórę w ten czy inny sposób. Z drugiej jednak strony nie bardzo ma to sens. Po co miałby w takim razie pisać do jego syna? Coś by tym osiągnął? Raczej nie, więc po co to wszystko?
W końcu ich rozmowa się potoczyła tak, że nieznajomy trzymał w szachu Shoto. Nie bardzo chłopak wiedział co robić:
Na tym wiadomości się urwały. Nie dało się nawet odpisać. Nic a nic kolorowooki z tego nie rozumiał. Jaki sojusznik? Jak on niby może mu pomóc? Jeszcze ma mu dać odpowiedź, ale na co? Co jak to jest pułapka? Na pewno tak, nie ma innej opcji. Odłożył telefon i wrócił do gapienia się w sufit. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Zamknął oczy i próbował zasnąć. To chyba jedyna rzecz jaką mógł teraz zrobić.
Zaraz jednak jego spokój został zaburzony przez dzięk kolejnego sms'a. Tym razem nadawca był znany i okazała się nim być Camie. Szkoda tylko, że tak póxno jej się zebrało na pisanie... Zapytała jedynie czy śpi, a gdy ten odpowiedział, że nie. Chwile nic si nie działo aż nagle zadzwonił telefon. Chłopak odebrał go z lekką niechęcią.
- Em... hej Camie... Coś się stało, że dzwonisz o takiej godzinie?- przykrył się w między czasie.
- Nie, po prostu chciałam pogadać.- przyznała.- Wszystko dobrze? Jak z tatą? Nie powinnam się wtrącać, ale to silniejsze ode mnie.- dość miłe, że jej tak zależy.
- Nie było go w domu jak wróciłem. Pewnie ma jakąś misje czy coś. Sam nie wiem co robi. Ale jest tak jak ci mówiłem, nic nowego.
- Może powinieneś się w jakiś sposób do niego zbliżyć? Wiesz, czasem głupie nieporozumienie może wszystko zepsuć. Mówię z doświadczenia. Może po prsotu nie umiesz z nim rozmawiać?- Shoto zaczął się nad tym zastanawiać. Fakt, nigdy nie wie jak ma z nim rozmawiać a jak już to robi to dość nieudolnie. Skąd Camie może mieć pojęcie o takich rzeczach? Jest lepsza w kontaktach międzyludzkich od niego.
- No nie wiem czy to dobry pomysł wiesz? Ale może nad tym pomyślę.- przyznał i zamknął oczy.- Dzięki Camie.
- Już ci mówiłam, że nie musisz dziękować. To dla mnie naturalne, wiesz? I wybacz, że tak późno do ciebie dzwonię. Może jutro się jakoś spotkamy? Mam wolne.- czy to propozycja randki? Głupio będzie jak odmówi...
- No dobrze.
- Serio? Super! To tam gdzie dzisiaj?
- Em... jasne...
- Już nie mogę się doczekać! Do jutra!- zaraz się rozłączyła. Shoto jeszcze chwile trzymał telefon przy uchu. Miłe uczucie, na prawdę. Ta Camie nie jest taka zła. Uśmiechnął się lekko sam do siebie i ułożył się do spania.
****
- Co niby chcesz z nim zrobić?- warknęła wkurzona brązowowłosa patrząc na wysokiego mężczyznę stojącego obok niej. Nie miała pojęcia jak tu się w ogóle dostał, ale nie to było teraz ważne. Czarnowłosy ją wykorzystał, żeby spotkać się z Shoto. Dziewczyna nawet szansy nie miała, żeby przekazać cokolwiek chłopakowi, że jest nie tak.
- Niech cię to nie obchodzi. Służysz mi tylko za łącznik. Nie waż się nic mu napisać, bo będę o wszystkim wiedział a wtedy miło nie będzie.- mruknął poprawiając pelerynę.- Po prostu spotkaj się z nim jak gdyby nigdy nic. W odpowiednim momencie się wycofaj. To twoja rola. Chyba nie takie trudne, co?- uśmiechnął się wrednie i skierował się do okna.- A i jeszcze jedno.- spojrzał na nią przez ramię.- Zapomnij o nim. To nie jest chłopak, który nadaje się do związku. To raczej typ antyspołeczny.
- Nic o nim nie wiesz!
- Zdziwisz się jak dużo wiem. A teraz trzymaj się planu, albo wiesz co się stanie.
*****
CZYTASZ
Half Defeat || Boku no Hero Academia ||
FanfictionPół porażka? A może połowa sukcesu już za nim? Wszystko zależy od punktu widzenia. Shoto urodził się z dwoma darami. Jego ojciec próbuje z niego zrobić bohatera numer jeden, jednak chłopak ma nieco inne ambicje. Podczas wypadku, Shoto spotyka swego...