- Rety, jak chcesz Endi.- mruknął pierzasty krzyżując ręce na piersi.- Ale mówię tylko, że to powinno być dla ciebie światełkiem. Może nie wszystko stracone.- mówiąc to ruszył do wyjścia. W drzwiach kuchennych zderzył się jednak z kimś. Od razu uśmiechnął się niezręczne.- O, Shoto wrócił do domu. To ja się zmywam.- czym prędzej się ewakuował. Wiedział dobrze, dlaczego Shoto ma się o niczym nie dowiedzieć. Chciał to jednak zachować dla siebie.
Nastolatek cicho mruknął. Hawks... ta ptaszynka stała się ostatnio bardziej aktywna niż zwykle. Nie miał pojęcia dlaczego. Zwykle siedział w swojej dzielnicy i nie raczył się tu pokazywać. Co się więc zmieniło?
Wzruszył tylko ramionami i zajrzał do kuchni. Ojciec właśnie coś pichcił a raczej przypalał. To już powoli staje się tradycją. Nie ma cierpliwości do gotowania i dlatego tak to się wszystko kończy. Nie jest w najlepszym humorze toteż rozmowa może być na prawdę ciężka. Może nawet niemożliwa do zrealizowania. Wszedł do pomieszczenia i usiadł przy stole stawiając szkolną torbę obok. Enji nawet nie drgnął. Wiedział o obecności syna, ale zwyczajnie to olewał. Nie miał ochoty w żadnym razie rozmawiać. Nawet jeśli słyszał tę rozmowę to nie będzie mu odpowiadał na żadne pytania. Nie jego sprawa.
Dopiero po jakimś czasie Shoto zdecydował się coś powiedzieć. W końcu po to chciał się widzieć z ojcem.
- Ojcze... chciałbym zadać ci jedno pytanie.- zaczął posępnie jakby od niechcenia.
- Cicho! Nie przeszkadzaj mi!- od razu się rzucił zdenerwowany.- Nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia!
- Chciałem tylko powiedzieć, że jajecznica się pali....
- Co?- zaraz spojrzał na patelnię. No jak zwykle. Zrzucił resztki na talerz i westchnął. To jedziemy z kanapkami.
- Wracając... słyszałem, że Hawks tak samo jak ja zastanawia się nad tym całym Dabim... chciałbym, żebyś mi powiedział co o nim wiesz. Ma bardzo podobny dar do twojego. Co prawda jest gorętszy i nieco bardziej niebezpieczny, ale jednak podobny. Istnieje jakieś prawdopodobieństwo, że jest jakoś z nami połączony?- bohater odwrócił się do niego. Nie był zadowolony sądząc po jego minie.
- Nie obchodzi mnie to ani trochę. Mówiłem ci o tym.- mruknął już poddenerwowany.- Sprawa Dabiego i Toyi nie jest ważna i proszę, żebyście o tym nie wspominali.
- Jest rejestr darów po urodzeniu przecież. Można łatwo sprawdzić kto to taki ma ten dar.- kontynuował niewzruszony kolorowowłosy.- To nie jest możliwe, żeby był aż tak podobny do nas. Może to kuzyn? Lub...
- Nie kończ tego!- mężczyźnie puściły nerwy.- Toya nie żyje! Ile ja mam razy wam to powtarzać?! Co to za obsesja na jego punkcie!
- Bo może mamy nadzieję, że on jednak żyje!- Enji prychnął tylko i cym prędzej wyszedł zły z kuchni. Też mu coś. Przecież Toya nie żyje, każdy dobrze o tym wie, a ta dwójka wymyśla coś dziwnego. Ciągle sobie powtarzał, że to nie ma sensu, ale powoli zaczynał w to wierzyć. Może to nie jest aż tak niemożliwe jak mu się wydaje. Olał jednak te myśli i poszedł do siebie przy okazji trzaskając drzwiami.
Shoto westchnął zrezygnowany. Awantura i sobie poszedł. Czego innego mógł się spodziewać? Po tym człowieku niczego dobrego. Wstał od stołu i poszedł do salonu skąd wydobywały się dźwięki meczu w telewizorze. To oznaczało, że jego starszy brat jest w domu. Odkąd zaczął studiować nie często go widywał. Sam by się wyniósł, ale nie miał dokąd. Poza tym nie chciał zostawiać Fuyumi samej. Jeszcze tylko trochę i odetchnie wydostając się z tego pomylonego domu. Wszedł do salonu i zajął miejsce obok brata. Natsuo akurat siorbał sobę na zimno.
- Awantura?- spytał białowłosy wsuwając kolejną porcję klusek. Shoto tylko pokiwał głową.
- Niestety tak. Jak zwykle z resztą. Chciałem go zapytać tylko o Dabiego.- Natsu uniósł brew.
- A czemu akurat on cie interesuje? Zwykły złoczyńca.- mruknął zdziwiony.
- Interesuje mnie tylko jego dar. Nie uważasz, że jest podobny do ojca?- brat wzruszył tylko ramionami.
- Nie ważne to jest Shoto. Nie szukaj dziury w całym.- mówiąc to wstał z poważną minął.- Pogódź się z tym co jest. - zaraz poszedł do kuchni pozmywać naczynia. Czemu się tak wszyscy dziwnie zachowują. To wygląda na jakiś spisek. Czyżby każdy był świadomy tylko nie Shoto?
****
Jedena z ciemniejszych uliczek w mieście. Tylko w tym miejscu mogą znaleźć schronienie złoczyńcy. Właśnie tam wybrał się Hawks. Mimo upomnień Endeavora poleciał się zobaczyć z Dabim. Obserwował go już od dawna i mniej więcej wiedział gdzie może go spotkać. Śledził go z dachu i czekał aż ten znajdzie się z dala od innych złoczyńców. Nie chciał, aby rozpętała się z tego jakaś afera.
Chłopak o czarnych włosach szedł akurat boczną uliczką paląc sobie papierosa. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że był śledzony. W pewnym momencie przed nim pojawił się cień o wielkich skrzydłach. Zatrzymał się i otrzepał papierosa.
- Hawks, tak?- mruknął mrużąc oczy.- Więc to ty mnie prześladujesz od jakiegoś czasu. Sprytne, nawet nie wiedziałem, że jesteś moim fanem.- jasnowłosy zaśmiał się tylko na te słowa.
- Kto jest czyim fanem. Nie przychodzę tu jako fan. Chciałbym się czegoś o tobie dowiedzieć.
****
CZYTASZ
Half Defeat || Boku no Hero Academia ||
FanfictionPół porażka? A może połowa sukcesu już za nim? Wszystko zależy od punktu widzenia. Shoto urodził się z dwoma darami. Jego ojciec próbuje z niego zrobić bohatera numer jeden, jednak chłopak ma nieco inne ambicje. Podczas wypadku, Shoto spotyka swego...