Tak jak powiedział lekarz. Po niespełna kwadransie zjawiły się dzieci Rei. Po drodze wstąpili do cukierni kupić coś słodkiego dla mamy. Nigdy nie przyszli z pustą ręką. To nawet nie w ich stylu. Widząc mamę w znacznie lepszym stanie niż ostatnio ją widzieli, bardzo ich to ucieszyło. Ta terapia nie idzie na marne. Może jeszcze uda się sprowadzić kobietę do domu jak za dawnych dobrych lat. Ale póki ojciec...
- Cześć mamo.- Natsu od razu podszedł do łóżka, na którym kobieta siedziała. Uśmiechnął się i przytulił ją mocno.- Lepiej wyglądasz. Coś się stało dobrego?- w tym czasie Fuyumi podeszła do szafy i zaczęła wymieniać ubrania mamy z zimowych na letnie. Natsu zawsze miał gadane i to on najbardziej tęsknił za mamą z ich dwójki. Był zwyczajnie rozpieszczony przez nią i siostrę. Nic więc dziwnego, że jak coś się działo leciał do którejś z nich.
- Wiesz... od jakiegoś czasu Shoto wysyła mi listy. Nie robi tego bardzo często, ale raz na jakiś czas dostaje je. To bardzo miłe. Pisze sporo o sobie i tym czego się nauczył. Chyba trochę się zmienił.- chłopak westchnął i podrapał się po karku.
- Ciężko powiedzieć. Dla nas jest jaki był zawsze. Znaczy.... bardziej otwarty, ale jeszcze to nie jest to. Nie wiem szczerze, czy jeszcze kiedyś będzie jak dawniej... Póki ojciec...
- Natsu...- tym razem włączyła się Fuyumi.- Nie rozmawiamy o nim przy mamie...
- W porządku, niech mówi.- Rei uśmiechnęła się delikatnie i wróciła wzrokiem na synka. Szkoda tylko, że białowłosy stracił wątek....
- Po prostu... póki tata jest w domu to ty nie możesz wrócić, Shoto ciągle się z nim kłóci a ostatnio to doszły poszukiwania Toyi.- tutaj chłopak się zatrzymał. Chyba tego nie powinien był mówić. W końcu mama ma wyjść z tego całego załamania, a przecież śmierć syna też odcisnęła na niej piętno. Czemu czasem jest taki głupi... Na jego nieszczęście mama zainteresowała się tym tematem. Kochała Toye jak wszystkich, jednak był jej pierwszym dzieckiem. To trochę zmieniało postać rzeczy. Patrzyła na niego jakby prosiła o kontynuację tego co mówił. Przełknął nerwowo ślinę. Oj Fuyu go zabije w domu jak nic.
- O jakim poszukiwaniu Toyi mówisz?- spytała spokojnym tonem. Oczywiście, że ją to zainteresowało. Zwłaszcza osobę, która właśnie dostała nadzieję, że jednak coś jest w jej życiu pozytywnego.- Powiedz mi wszystko.
Natsu od razu spojrzał na siostrę. Może ona mu pomoże z tego wybrnąć. Na to właśnie cicho liczył. Fuyumi ma gadane i nawet mamę dawała radę przegadać. Inna sprawa jeśli dostanie przyzwolenie. Patrzył na nią czekając na jej ruch. Dziewczyna sama nie była pewna co robić w takiej sytuacji. Z jednej strony chciała mamie zaoszczędzić stresu, ale z drugiej zaś... Toya to jej syn. W końcu pokiwała głową niepewnie. Jest i znak.
- No wiesz... jakiś czas temu Shoto wszedł do salonu i mówił coś o Toyi. A Hawks tylko to podsycał. Coś mi się zdaje, że ten ptasi móżdżek wie za dużo. Mówił coś, że chce ustalić czy Toya może żyć, a cała ta śmierć to jeden wielki fake. Shoto chyba też się w to zaangażował. Na własną rękę co prawda. Ale to tyle co wiem... Wybacz mamo...- Z całą pewnością liczyła na coś więcej. Niestety chłopak tylko tyle wiedział. Dobre i to jak to mówią. Kobieta pokiwała głową.
- Skoro wasz tata też ma jakieś podejrzenia, to znaczy, że coś może być na rzeczy.- przyznała i wstała z łóżka. Podeszła do szafy, gdzie obok stała Fuyumi i wyjęła sweterek.- Zimno jakoś mi się zrobiło...
- Ale lubisz zimno mamo.- zauważył Natsu. Coś jest chyba nie tak. Mama by się tak nie zachowała. Albo to on jest tak ciepło ubrany, że nic nie czuje?- Coś jest nie tak? Mam zawołać lekarza?- to go bardzo zmartwiło. Siostrę z resztą też. Podeszli do mamy i ją przytulili.- Śmiało powiedz, że jest coś nie tak.
- Wszystko dobrze... Po prostu... nagle poczułam coś w sercu...- przyznała białowłosa i spojrzała na synka.- Wasz tata chyba zrozumiał gdzie zrobił błąd. Lekarz był tu przed wami. Powiedział mi, że ktoś notorycznie przysyła tu moje ulubione kwiaty. Wiedziałam, że one nie mogą być od jednego z was. Nigdy nie powiedziałam wam jakie kwiaty lubię. A gdy lekarz sam zasugerował, że to może być właśnie on... ulżyło mi bardzo. Coś się zmienia...
Natsu i Fuyumi spojrzeli po sobie lekko zaskoczeni. Byli przekonani, że temat taty powinien być unikany w towarzystwie mamy. Przy Shoto z resztą też. To ich bardzo zaskoczyło. Mama nie jest zła na ojca? Przecież, ją skrzywdził. Czemu nagle zaczęła w niego wierzyć? To ma być część terapii? Raczej nie, więc czemu...
- Nie martwcie się.- przerwała w końcu ciszę.- Po prostu cieszy mnie fakt, że coś się ruszyło. I to z mojej strony i waszego taty. Zobaczycie, prawdziwe zmiany przed nami...
****
Odkąd Hawks zawrócił w głowie Endeavora, mężczyzna nie mógł się na niczym skupić. Tym bardziej na papierkowej robocie. Ciągle myślał nad wypadkiem syna i tym czy to co widział było aby na pewno prawdziwe. Hawks zarzucił takim spostrzeżeniem, że na prawdę trzeba się nad tym poważnie zastanowić.
Nie mogąc zebrać myśli, bohater wstał zza biurka i zaczął łazić po gabinecie. Nie to, że miał jakiś konkretny powód. Dzisiaj to na pewno już nic nie zrobi. Ciągle analizował słowa przyjaciela. W końcu sam postanowił działać. Wyjął telefon i wybrał numer do znajomego, który zajmował się spisem darów. Wątpił jednak czy to cokolwiek da, ale może warto chociaż się w czymś upewnić. Po dwóch sygnałach ktoś odebrał.
- Endeavor? A to miła niespodzianka. Nie często do mnie dzwonisz. Zasadniczo w ogóle... Nie ważne, w czym mogę służyć?
- Wiesz co, mam takie pytanie... Bo od lat zajmujesz się spisem darów, nie?
- No tak, przecież sam wiesz. Kogoś mam dla ciebie sprawdzić?
- Właściwie to tak... Jak mój syn Toya się urodził to został wpisany do rejestru. Prawda? Jak dar powiązany z ogniem. Masz wszystko zapisane oddzielnie. Rodzaje darów itd... Powiedz, czy w kręgu darów ognia, ktoś jeszcze ma taki jak ja? Czy coś nawet podobnego.
Nastała chwila ciszy. Zaskoczyło to pytanie chłopaka. Nie spodziewał się, ze Endeavor może kiedykolwiek o coś takie zapytać. Tym bardziej, że tak otwarcie mówił o nie żyjącym już synu. Wziął się jednak do roboty i przejrzał to o co prosił. Czego miał szukać? Podobnego daru. Toya miał gorące i niestabilne płomienie w dodatku błękitne. Ciężko o taki sam lub podobny dar. Nic jednak więcej nie znalazł. Wrócił do telefonu dalej patrząc na różne dary.
- Wiesz co... nie ma innego takiego daru. Jakbym nawet chciał to nie. Toya miał ten niepowtarzalny. Podobnego nie widzę ani nic... Czemu o to pytasz?
No tak, nie ma podobnego. To tym bardziej jest podejrzane, skoro Dabi właśnie taki dar posiada. Widział go w akcji kilka razy i sam mógł stwierdzić, że coś tutaj najwyraźniej nie gra. Czyżby Hawks dotarł do tego znacznie wcześniej i wiedział coś więcej? Wszystko na to właśnie wskazywało.
- No dobra, dzięki, tyle chciałem wiedzieć.- przyznał czerwonowłosy.- Jak coś byś jednak znalazł to zadzwoń do mnie.- nie czekał na odpowiedź tylko się rozłączył. Hawks coś wie więcej niż mówi. Podszedł do szafki i wyjął dokumenty odnośnie wypadku. Zaraz zaczął je dokładnie analizować. W międzyczasie napisał sms na temat tego czy ma czas. Chciał się z nim spotkać i poważne porozmawiać. Teraz to już nie są zwykłe przypuszczenia. To prawda. Spakował dokument i poszedł na umówione miejsce spotkania. Tym razem był już nieco przygotowany.
*****
CZYTASZ
Half Defeat || Boku no Hero Academia ||
FanfictionPół porażka? A może połowa sukcesu już za nim? Wszystko zależy od punktu widzenia. Shoto urodził się z dwoma darami. Jego ojciec próbuje z niego zrobić bohatera numer jeden, jednak chłopak ma nieco inne ambicje. Podczas wypadku, Shoto spotyka swego...