Na co Shoto mógł w ogóle liczyć? Camie faktycznie okazała się super dziewczyną. Może lekko zakręcona, ale miła i nie zachowuje się jak typowa psychofanka. To dawało jej duża przewagę. Co prawda w klasie dziewczyny też nie dawały mu odczuć, że jest stawiany przez wszystkie na piedestale. Wolał jednak towarzystwo brązowowłosej. Sam nie potrafił powiedzieć dlaczego. Nie znał jej. Mimo tego sprawiła, że nie stresował się tak bardzo i nie zmuszał się do rozmowy. Wszystko wychodziło tak naturalnie, jakby rozmawiał z własną siostrą.
- Na prawdę u ciebie w domu tak źle?- zagadnęła w końcu Camie splatając ręce za sobą.- Fakt, twój tata raczej do łatwych nie należy... A co z mamą?
- W szpitalu.- odparł bez namysłu Shoto patrząc w ziemię.- Wina ojca.
- Ale że aż tak?- od razu nastolatce zrobiło się nieswojo.- Wybacz, pojęcia nie miałam. A co jej się stało?- chłopak chwilę milczał zastanawiając się jak jej na to odpowiedzieć.
- Wiesz... taki swego rodzaju zespół traumatyczny po wydarzeniach z przeszłości.- wyznał.- Ojciec ją doprowadził do takiego stanu. Bała się go. W konsekwencji mojej strony po nim też. Oblała mnie wrzątkiem i tak oto mam te bliznę. Nie boli, ale już przywykłem.
-Do twarzy ci z nią.- przyznała dziewczyna z lekkim uśmiechem.-Mówię serio. To taki symbol rozpoznawczy chyba.
- Czy ja wiem... Skoro tak mówisz.
- Tylko stwierdzam fakty. A tak przy okazji to jak w szkole? Masz znajomych? Bo wiele o tobie słyszałam i raczej nie wyglądałeś na kogoś kto chce mieć dużo znajomych. Coś się zmieniło? Masz chyba lepsze relacje z klasą.
- Można tak powiedzieć. Po prostu mam kilku dobrych kolegów. Może i nazwę ich nawet przyjaciółmi. Ale nie wiem czy to jest adekwatne. Możliwe, że tak.- uśmiechnął się lekko pod nosem.- Ale to dość miłe uczucie. Mieć kogoś bliskiego poza rodziną.
- Prawda? Mnie na początku wszyscy unikali, bo się bali. Sama nie wiem czego ale tak było. Potem jak się przekonali, że nie jestem taka zła to to się zmieniło. Teraz jest po prostu super. Mam dwóch przyjaciół, ale wiem, że mogę im bezgranicznie ufać. Też tak możesz, wiesz? Ale to ci z czasem przyjdzie chyba bardziej. A jakaś dziewczyna ci się podoba?- chłopak od razu się zmieszał. Co ma na to właściwie odpowiedzieć? Nigdy nawet o tym nie myślał. Nie znaczy to jednak, że nie go nie interesowały.
- Wiesz... ciężko powiedzieć. Raczej nie myślałem w takich kategoriach.- przyznał po kilku minutach ciszy.- To chyba nie dla mnie. Jestem jakby aspołeczny. Ciężko mi nawiązać jakiś inny kontakt niż przyjacielski.
- A próbowałeś?
- Czy ja wiem... raczej nie. A to źle?
- Nie no, nie. Ale dość niespotykane.
Zatrzymali się dopiero w jakimś parku. Znajdowało się tu niewielkie jeziorko, po którym pływała rodzina łabędzi.Całkiem przyjemny i uspokajający widok.Usiedli zaraz na ławce obok akwenu wpatrując się w królewskie ptaki.
- Wiesz co Shoto... jesteś na prawdę fajnym chłopakiem. Powinieneś się bardziej otworzyć na ludzi. Na pewno tego nie pożałujesz. Wiele mozesz tym zyskać przede wszystkim.- chłopak westchnął i spojrzał w niebo.
- Coś w tym może być... Niestety teraz nie umiem się skupić na znajomych. Męczy mnie ciągle jedna sprawa.- Camie od razu się zainteresowała.
- Jaka? Może jakoś postaram się pomóc. Znaczy jakaś super to nie jestem, ale zawsze coś... Może coś doradzę? Sama nie wiem...
- Nie wiem czy dałabyś radę... Po prostu ostatnio wyszło coś czego się nie spodziewałem i szczerze nie wiem jak teraz mam z tym żyć... Okazało się że mój brat, którego uważano za zmarłego może żyć...- dziewczyna zamrugała zaskoczona oczami.
- Ale to jest pewne? Przecież to nie jest ani trochę możliwe...
- Właśnie dlatego mnie to tak bardzo zastanawia. Ojciec twierdzi, że ktoś mógł zfałszować cały ten wypadek. Poza tym ciała nie znaleziono. Z tego co wiem. Dlatego ta wiadomość tak bardzo mnie poruszyła. Moje rodzeństwo ma odmienne zdanie, ale ja wiem, że nie bez przyczyno to wszystko się dzieje. Musi miec to jakieś drugie dno.- widać było, że chłopak na prawdę się tym przejmuje. Camie już niewiele myśląc po prostu go przytuliła. Zamknęła oczka i wdychała jego delikatne ale stanowcze perfumy.
- Wszystko się jakoś ułoży. Zobaczysz...- wyszeptałam najmilej jak potrafiła. Jakoś super nie potrafiła pocieszać, ale czasem nawet takie słowo potrafi wiele zdziałać.
Shoto od razu zarumienił się lekko. Jeszcze żadna dziewczyna poza jego siostrą go nie przytulała. Dość dziwne, ale i przyjemne uczucie. Wtulił się prawie od razu i zamknął oczy. Podświadomie właśnie tego tak bardzo potrzebował. Zwykłego ludzkiego gestu. Dopiero teraz zdał sobie z tegho sprawę.
- Dzięki Camie... To bardzo miłe co mówisz...
- Nie ma sprawy Shoto...
Całą scenę obserwował Dabi. Siedział on w krzakach bacznie śledząc ich poczynania. Szukał słabych stron Shoto i chyba właśnie ją znalazł. Po pierwsze rodzina a po drugie ta dziewczyna. Kim jest? Nie wiadomo. Tak czy inaczej posłuży się nią, żeby zwabić Shoto do siebie.
- Już niedługo Todoroki Shoto... Zrozumiesz dlaczego bycie złym jest lepsze...
******
CZYTASZ
Half Defeat || Boku no Hero Academia ||
FanfictionPół porażka? A może połowa sukcesu już za nim? Wszystko zależy od punktu widzenia. Shoto urodził się z dwoma darami. Jego ojciec próbuje z niego zrobić bohatera numer jeden, jednak chłopak ma nieco inne ambicje. Podczas wypadku, Shoto spotyka swego...