~1~

469 55 13
                                    

Powoli i leniwie wstawał nowy dzień. Do pokoju pewnego małego chłopca zaglądały już pierwsze promienie letniego słońca.  Oświetlając jego jasną cerę, obudziły go po kilku chwilach. Maluch cierpiał na heterochromię- jeden kolor oczka odziedziczył po mamie a drugi po tacie. Podobnie było z jego dwukolorowymi włosami. Shoto, bo właśnie takie imię dostał, ma zaledwie trzy latka i jest bardzo ciekawy świata. Nie posiada jeszcze daru, dlatego większość czasu spędza ze starszym rodzeństwem: sześcioletnim Natsuo, dziewięcioletnią Fuyumi oraz jedenastoletnim Toyą. Cała czwórka darzyła się miłością, która nie często się zdarza zwłaszcza jeśli chodzi o rodzeństwo. 

Chłopiec jak co rano wstał z łóżka i poszedł do pokoju najstarszego brata. To z nim miał najlepszą relacje. Pozostała dwójka dobrze o tym wiedziała. Cieszyła się z tego, że ich mały braciszek znalazł sobie wzór do naśladowania. Nieśmiało otworzył drzwi i z impetem wskoczył na śpiącego nastolatka. Ten prawie od razu usiadł przestraszony i spojrzał na sprawcę tego zamieszania.

- Mogłem się domyślić, że to ty Shoto.- uśmiechnął się lekko przytulając do siebie malucha.- Musisz tak wcześnie wstawać? Mój trening jeszcze się nie zaczyna....

- Toya!- gdzieś z głębi domu rozległ się donośny głos ich ojca. Jest zły, od razu słychać. Czerwonowłosy westchnął znudzony.

- No to znów muszę iść...- posadził Shoto na łóżku i poszedł do szafy po ubrania. Od razu widać, że nie lubił tego. Został zmuszony do treningów zgodnie z tym co chciał ojciec. Może dlatego tak bardzo się buntował. Natsuo i Fuyumi posiadali już dary, ale były one  zbyt słabe i ojciec się nimi przestał interesować. Z dwojga złego to lepsze, niż męczyć się na tych potwornych treningach.

- Toya?- wymamrotał dość niewyraźnie jeszcze maluch patrząc na to co robi jego brat.

- Mały nie teraz. Muszę już iść. Potem się pobawimy, dobrze?- podszedł i pogłaskał go po włosach, które zaraz sterczały na różne strony.- Idź do mamy.- mówiąc to wyszedł z miną zbitego psa. Znów ta katorga ponad siły...

Tymczasem młody Todoroki zszedł z łóżka i lekko chwiejąc się na boki, poszedł na dalszy obchód domu. Zaraz zaplątał się w nogi drugiego brata- Natsuo. Chłopak był bardzo pogodny i dowcipny. Kochał Shoto i starał się mu dawać zawsze dobry przykład. Podobnie jak Fuyumi.

- Można wiedzieć co ty tu szkrabie robisz?- mówiąc to wziął go na ręce.- Wiesz, że nie można ci samemu biegać po domu? Jeszcze sobie krzywdę zrobisz. Głodny?- w odpowiedzi brzuch Shoto zaburczał a on sam się zarumienił.

- Tiak.- przyznał kolorowowłosy z uśmiechem.

- W takim razie chodźmy coś zjeść. Fuyumi chciała zrobić śniadanie.- wiele nie myśląc zabrał brata do kuchni.

Trzeba przyznać, że najmłodszy Todoroki je za dwie osoby. Często jest głodny i na małym obiedzie nie zaprzestanie. Każdy to już bardzo dobrze wie. Dlatego robi się trochę za dużo porcji na wszelki wypadek. I tak płynął dzień za dniem. Jednak miało się to zmienić. Życie chłopca miało się zmienić o 180 stopni...

****

To miał być kolejny zwykły dzień. Wszystko zaczynało się jak powinno. Toya poszedł na trening, a mały Shoto bawił się z rodzeństwem. Jednak... To nie był kolejny dzień a koniec pewnego sielankowego etapu.

- Toya! Cholera jasna, zgaś ten ogień!

( Strach)

- N... Nie mogę! To boli!

( Porażka)

Half Defeat || Boku no Hero Academia ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz