-Jak się spało?
Zapytał miło gospodarz.
-Dobrze…
Oboje wiedzieli, że to było kłamstwo. Żaden nie miał humoru. Alec tłumaczył to sobie przygotowaniami do “roli” jaką miał odegrać.
Z drugiej strony natchnęła go myśl, że może teraz wszystko się zmieni. Skoro widzi kolory, może teraz będzie bardziej optymistyczny. Jego praca nabierze w końcu większego sensu.
Widząc świat w całej jego okazałości mógłby w końcu wyjść z cienia. Może tym razem nie zawiedzie. Ktoś będzie mu wdzięczny za jego pracę, może da sobie radę z natłokiem obowiązków.
Chciał, żeby tak było. Chciał być szczęśliwy, tak jak przez miniony tydzień. Chciał cieszyć się wspomnieniami z tego czasu.Teraz nie umiał spojrzeć ponownie w te ciemne oczy, ani w te złoto kocie kiedy czarownik czarował.
Było mu przykro ze świadomością, że to koniec i już pewnie nigdy się nie spotkają.
W końcu nocnym łowcą nie można spoufalać się z podziemnymi.-Co zjesz na śniadanie?
Zapytał miło Magnus. Mimo, że się uśmiechał to Alexander słyszał w jego głosie gorycz.
-Zjem wszystko co zaproponujesz.
-To może tym razem coś wyczaruje.
Bane wyczarował jajka sadzone z bekonem. To było bardzo niezręczne śniadanie.
Ciężko było im się do siebie odezwać.
Siedzieli w bibliotece po posiłku.Magnus porządkował książki, które zdążyli przeczytać lub przeglądnąć przez tydzień. W jego ręce wpadła ciekawa pozycja, którą Alec znalazł jako pierwszą.
Na widok chłopaka pogrążonego w lekturze uśmiechnął się szczerze.
Zerknął na chłopaka siedzącego w fotelu udającego, że czyta. Skąd Bane wiedział, że Lightwood udaje?
Patrzył tępo w kartki, a okładkę trzymał do góry nogami.-Alexandrze?
-Tak?
-Masz. Chcę, żebyś ją zatrzymał.
Podał mu ją.
-Maggi...Ja...Dziękuję, ale..
-Nie ma żadnego “ale”. Weź to jako pamiątkę.
-Dzięki.
-Niema za co. Zaraz musimy się zbierać...na łóżku są twoje ubrania. Wyprane.
Alec poszedł z książką na górę i po kilku minutach był już w swoich ubraniach. Schodząc na dół zapomniał o stelli, więc jeszcze po nią wrócił.
-Daj mi stelle.
Lightwood dziwnie popatrzył na czarownika.
-Nie możesz jej mieć, kiedy tam będziemy.
-A no tak. Proszę.
Podał mu przedmiot, a chłopak zaczął przyjmować zdruzgotaną twarz. Magnusa poważnie zaskoczyło to jak chłopak potrafił się diametralnie zmienić. Sam nie wiedział czy chciałby teraz znaleźć sposób na przeczytanie jego myśli.
Magnus po tym jak się przebrał do wyjścia sam musiał zmienić swój wyraz twarzy na zarówno wściekły jak i obojętny.
Rzucił na chłopaka zaklęcie sprawiające, że będzie niewidzialny.Przeszli portalem pod drzwi instytutu.
Magnus puścił mu ostatni drapieżny uśmiech, po czym znowu przyjął poprzedni wyraz twarzy i z hukiem otworzył drzwi.
Wszedł pewnym siebie krokiem i nie zastanawiając się poszedł do sali, gdzie stali już inni przedstawiciele podziemia.Po minucie pojawiła się Maryse. Stała z kamienną miną. Nawet nie zapytała o syna.
Alec za to musiał jak najszybciej doprowadzić się do obłędu. Zrobił to co umiało go do tego doprowadzić najszybciej. Zaczął myśleć o życiu. Szarym i ponurym. O tym jak bardzo dał się oszukać, ile działo się pod jego nosem, o tym, że mimo wszystko nie dałby rady nic z tym zrobić. O tym, że wiecznie wszystkich zawodził, a jak robił coś dla innych...mieli to w dupie.
Powoli stawał się wrakiem samego siebie, ale nie do końca. Cały czas z drugiej strony przylatywały do niego wspomnienia z tygodnia. Ciężko było z tym walczyć, więc wytoczył najcięższe działa.Zaczął myśleć o rodzicach. O matce, która teraz zamiast się o niego martwić była jak zwykle zimna. Ta kobieta z premedytacją zleciła morderstwo na dzieci. Teraz popatrzył na nią i zdał sobie sprawę, że wcale jej nie zna. Znaczy zna jako wroga, nie jako matkę. Oczy mu zaszły łzami.
Nie musiał myśleć o ojcu. Go tu nawet nie było.
Rodzeństwo? Też się nie zjawiło na korytarzu jak weszli.
Nagle jego głowę same zaatakowały wspomnienia z czarownikiem. Ten moment, kiedy kolory wróciły. Te piękne chwilę spędzone nad ksiazką. Niewinne pocałunki i te mniej niewinne. Ta ich jedyna i tak piękna wspólna noc.
Spotkania z Madzie i ta świadomość, że to już nigdy się nie powtórzy.Oczy miał czerwone od łez, skórę bladą jak przed “porwaniem”, może nawet bledszą. Drżał załamany.
-Alec jest nocnym łowcą. Nieważne co byście zrobili…
W tym momencie przedstawiciele podziemia popatrzyli po sobie w obawie. Magnus zdjął zaklęcie i teraz wszystkich ogarnął głęboki żal. Oczywiście wilkołak, wampir i seelie musieli zachować niewzruszone miny.
Alec wyglądał jak bałagan, jak wrak człowieka. Wyglądał na jawnie przerażonego i skruszonego. Nawet Raphaela ten widok chwycił za serce.
Magnus nie mógł na niego patrzeć. Jakby tylko zerknął na pewno cały plan poszedł by się chrzanić.-Alec jest twoim synem. Bardzo łatwo było go doprowadzić do takiego stanu. Wiesz czyja to wina? Twoja Maryse. Tylko i wyłącznie twoja. Ty go skrzywdziłaś. Spójrz na niego. Popatrz w te oczy. Wiesz jak czuli się rodzice tamtych dzieci? Patrz jak tracisz swoje.
Pchnął lekko chłopaka do przodu. Ten popatrzył na matkę ze strachem i nienawiścią. Po czym utkwił swój wzrok na butach.
-To nie wystarczająca zemsta. Powiedzmy, że to ostrzeżenie. Zgadzasz się na nasze warunki, albo rozpęta się wojna.
Kiedy czarownik mówił te słowa w sali pojawili się Izzy i Jace.
Kobieta kiwnęła głową. Kipiała złością, że musi się poniżyć.
Przeprosiła i zgodziła się na wszystko. Tylko dlatego, że jej córka i przyszywany syn nie mogli patrzeć na brata.
Potem podziemni wyszli. Zostali tylko Lightwoodowie. Izzy chciała dotknąć jego ramienia, ale ten odtrącił ją i wyszedł.
Zamknął się w swoim pokoju i walnął się na łóżko. Te jego było twarde i zimne. Pościel nieprzyjemna w dotyku.
Zasnął, a jak się obudził poczuł się cholernie samotny.
CZYTASZ
Odcienie Szarości [MALEC]
FanfictionAlec nie widzi od dawna świata w swoich naturalnych barwach. Wszędzie otacza go szarość, biel i czerń. Pewnego dnia staje się "zakładnikiem", kogoś kto zaczyna przywracać jego życiu barwy. Czy jego "porywacz" serio jest taki gorący ? No pewnie, że t...