10

1.5K 72 37
                                    

Minął jakiś miesiąc, a Alec nie odezwał się ani do rodzeństwa, ani tym bardziej do matki. Nie potrafił jej już tak nawet nazwać. Nie była już w jego oczach autorytetem.
Po dwóch tygodniach cały smutek wyparował i został tylko gniew i cisza.
Unikał wzroku najbliższych. 
Denerwowała go sama ich obecność. 
Nie zauważył na początku jak kolory znów go opuszczały. 
Czasami widział jak rzeczy dookoła są szare, ale przy mrugnięciu wracały do normalności. 
Ta sytuacja była frustrująca.
W dodatku, kiedy zasypiał ogarniało go poczucie samotności i zimna.

Codziennie rano wstawał, szedł na trening, potem śniadanie, znowu trening i tak samo, a może nawet więcej obowiązków i papierkowej roboty. Maryse uznała, że jego stan nie nadaje się do pracy w terenie i kazała mu grzebać w papierach.

Jak Lightwood to usłyszał omal się na nią nie rzucił. Walka z demonami pozwalała  mu się odprężyć, nie myśleć. Była jak hobby. Uwielbiał towarzyszącą przy tym adrenalinę.
Wtedy mógł cieszyć się kolorowym światem, bo w instytucie nie.
Jego “dom” był wypełniony mordercami. Nie umiał nikomu bez nienawiści spojrzeć w oczy.

Teraz siedział w archiwach. Sortował papiery...Nie czytał ich. Nie chciał karmić swojego umysłu tymi kłamstwami.
Natknął się na ciekawą teczkę.

-Tessa Gray…

Przeczytał cicho. Otworzył ją i parsknął zirytowany. Skoro już ją znalazł to usiadł przy biurku i zaczął uzupełniać niedociągnięcia. Długopisem. 
Uzupełnił wszystko i dopisał to czego się dowiedział od Magnusa.
To była jedyna w miarę rzetelna teczka. Odłożył ją na bok i zajął się innymi.
Jego pracę przerwało mu rodzeństwo brudne od posoki demona. Alec słysząc ich westchnął zrezygnowany. Znowu odcienie szarości mu mignęły.

-Hej braciszku. Jak się czujesz?

Odezwała się Izzy. On nie odpowiedział.

-Oj no daj spokój Alec. Już minął miesiąc. Powinieneś już dawno się ogarnąć. To tylko słabi, brudni podziemi. Jesteś nocnym łowcą. Ponad…

-Zamknij się!

-Co?

Rodzeństwo zrobiło wielkie oczy. Alec nigdy nie krzyczał. Tym razem kolory całkowicie zniknęły.

-Nie waż się o nich tak mówić. Zwłaszcza ty.

-Alec, co w ciebie wstąpiło? O co ci chodzi?! Jesteśmy ponad nimi.

-Powiedziałem. Zamknij się. Gówno prawda. Jesteśmy...to….

-Alec, oni mają w sobie krew demona. To ścierwa, zwierzęta..

-Pozwoliłem ci się odezwać?! Zamknij się do cholery! Ja mówię. Zwierzęta? Ścierwa? Czy oni zabijają bo chcą? Bo im przyziemni nie pasują? Atakują domy pełne dzieci, którym potrzebna jest pomoc?

-O czym ty?

Wtrąciła się Izzy.

-Zapytajcie Maryse….a to…

Alexander wziął do ręki teczkę Tessy i walnął nią w klatę przyrodniego brata.

-Przeczytaj. To jedyna rzecz warta przeczytania tutaj.

I wyszedł. Przetarł oczy i je otworzył.

-O nie, nie, nie nie, nie.

Zaczął powtarzać w myślach. Zazwyczaj przy mrugnięciu lub tarciu wszystko było wporządku. Teraz znowu było czarno biało.
Smutny zamknął się w pokoju i nie wychodził przez tydzień.
Jedyne co kolorowego widział to wspomnienia z czarownikiem, kiedy zasypiał.

Odcienie Szarości [MALEC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz