2. Staż u Starka

265 10 0
                                    

POV. Nancy

Jak każdego dnia po lekcjach wyszłam ze szkoły wraz z moim przyjacielem -Peterem Parkerem.

Jako jedyny wiedział, że ojciec zostawił mnie jak byłam mała i tylko przy nim mogłam być po prostu sobą. Przy nikim innym nie umiałam się otworzyć i byłam dla innych opryskliwa, nie miła i nikomu nie dawalam się do siebie zbliżyć, byleby nie stracić kogoś jak ojca kiedyś. Mimo, że go nie znałam to brakowało mi relacji ojca z córką. Chciałabym, aby czasem ktoś powiedział "co to za chłopak?" itp.

Niestety z moim ojczymem nie było to możliwe przez nasze relacje. Jemu też nie dawałam się do mnie zbliżyć przez co nigdy nie mieliśmy szansy lepiej się poznać. Ja o Peterze też wiedziałam dużo, nie jestem w stanie powiedzieć czy wszystko, ale napewno więcej niż jego ciocia, ponieważ ona nie wiedziała o jego drugim sekretnym życiu. Ja dowiedziałam się o tym przypadkiem.

Pewnego dnia postanowiłam, że zrobię Peterowi niespodziankę i go odwiedzę z prezentem, balonami i tortem- w końcu były to jego urodziny. Na prezent kupiłam mu LEGO-gwiazde śmierci, która postanowiłam, że razem złożymy. Po drodze do niego zaszłam do sklepu papierniczego
-Dzień dobry -powiedziałam przekraczając próg sklepu.
-Dzień dobry - odpowiedziała z uśmiechem ekspedientka. Rozejrzałam się po sklepie i znalazłam balony z napisem "HAPPY BIRTHDAY". Podeszłam do kasy
-Czy istnieje możliwość napełnienia tych balonów helem? - zapytałam ekspedientke.
-Oczywiście - uśmiechnęła się i wzięła ode mnie balony. Po 10 minutach wróciła z napompowanym napisem i podała mi do ręki.
-Razem będzie 50zł - powiedziała kobieta. Zapłaciłam i z uśmiechem na twarzy podziękowałam blondynce. Mało kiedy się uśmiechałam, ale skoro była miła to nie chciałam wprowadzać kwasu i wydobyłam się na mało szczery uśmiech. Wyszłam ze sklepu i ruszyłam w stronę cukierni w celu odebrania wcześniej zamówionego tortu.
-Dzień dobry - weszłam do cukierni.
- Dzień dobry - odpowiedziała pani z ladą.
- Chciałabym odebrać tort, który u was zamawiałam, miał być z nadrukiem spidermana. - zakomunikowałam (Spiderman był ulubionym bohaterem moim i Petera).
-Oczywiście już przynoszę- odpowiedziała brunetka z śmiesznym kapeluszem cukierniczym. Po chwili wróciła z zaplecza z tortem.
-Cudo- powiedziałam pod nosem bo wyglądał tak jak sobie wyobrażałam, ale brunetka chyba mnie słyszała, bo się uśmiechnęła. Zapłaciłam i wyszłam w końcu w stronę domu przyjaciela.

Nie miałam daleko bo mieszkaliśmy blisko siebie A wszystkie odwiedzone sklepy miałam po drodze, więc już po 5 minutach pukałam do drzwi Parkera.
-Dzień dobry Pani May- przywitałam się z ciocia mojego przyjaciela.
-O, cześć Nancy,  Petera niestety nie ma w domu, ale powinien niedługo wrócić. Jak chcesz to poczekaj u niego w pokoju.- uśmiechnęła się i wpuściła mnie do środka. Nie pytała nawet o wszystkie rzeczy, które miałam ze sobą, ale dogaduje, że domyślała się, że chce zrobić niespodziankę przyjacielowi.

Minęło już 30 minut, a Petera nadal nie było. Zaczęło się już ściemniać więc chciałam już wychodzić kiedy nagle usłyszałam otwierające się okno. Szybko złapałam za kij baseballowy I schowałam się żeby móc przyłapać złodzieja na gorącym uczynku. Po chwili ktoś wszedł do środka, Ale nikogo nie widziałam. W końcu usłyszałam, że coś porusza się po suficie. Powoli spojrzałam w górę i zobaczyłam... Spidermana!? Spiderman w pokoju Petera, ale on ma pecha, że akurat go tu nie ma. Pajęczak po chwili zbliżył się do drzwi i je zamknął ściągając przy tym maskę z głowy. Oczy wytrzeszczyłam tak mocno, że myślałam, że zaraz mi wypadną.
-PETER!?- wykrzyczałam. Brunet szybko spojrzał w moja stronę po czym stanął na ziemi.
- Co się tam dzieje? - spytała ciocia May.
- Nie nic!- odpowiedział Peter - Co ty tu robisz Nan?- zwrócił się do mnie.
-C-co... c-co j-ja t-tu-próbowałam coś z siebie wydusić-, ło ło ło co ja tu robię? RACZEJ CO TY ROBISZ!?- wykrzyczałam.
-Ciszej proszę- uspokajał mnie.- wszystko Ci wytłumaczę.
-No ja mam nadzieję, jak mogłeś mi nie powiedzieć? Przecież wiesz jak bardzo podziwiałam spidermana i ile bym dała żeby go poznać, a ty tak po prostu to przede mną ukrywałeś!?- zapytałam oburzona.
-Przepraszam, naprawdę chciałem Ci o wszystkim powiedzieć, ale nie umiałem i nie wiedziałem jak Ci to wytłumaczyć...- powiedział ze skruszonym wyrazem twarzy. Zmrużyłam oczy, lecz na mojej twarzy pojawiła się też nuta uśmiechu.
- No dobra... masz urodziny, więc Ci WYBACZAM. Ale pamiętaj- dotknęłam jego klatki piersiowej palcem wskazującym - jutro przeprowadzam z Tobą wywiad i wszystko opowiadasz mi od A do Z jak, kiedy, gdzie itd, jasne.
- Tak jest kapitanie- stanął na baczność. Zaśmialiśmy się po czym wspólnie zjedliśmy tort i złożyliśmy gwiazdę śmierci. -- tak właśnie dowiedziałam się o sekretnym życiu mojego przyjaciela. Kto wie może gdyby nie ta sytuacja nadal bym o tym nie wiedziała, Ale tak musiało się stać i każdego dnia jestem dumna z przyjaciela, że codziennie kogos ratuje i jest "Przyjaznym Spidermanem z sąsiedztwa".

-Hej Pet, nie chciałbyś może wziąć mnie kiedyś na ten swój "staż u Starka"? - ruszyłam palcami na znak cudzysłowia I zrobiłam oczy szczeniaka.
-Oj Nancy, wiesz, że bym chciał, ale nie wiem co na to wszystko Pan Stark. W końcu to prawdziwe misje, co jakby coś Ci się stało?- spytał brunet.
- Myślisz, że tak łatwo żeby coś mi się stało? Nigdy nawet nic nie miałam złamanego. A pamiętasz jak prawie Cię powaliłam z baseballem w dniu kiedy dowiedziałam się o twoim sekretnym życiu?
- Tak pamiętam, ciężko byłoby zapomnieć- zaśmiał się brunet.
- No właaaaśnie, więc ja sobie umiem poradzić. Oj no proszę zgódź się i spytaj Starka, czy nie mógłbyś zabrać widowni na następną misję. - Znowu zrobiłam oczy szczeniaka.
-...No dooobra, ale nie nastawiaj się, jasne?
- Jasne- odparłam. - Poza tym wiesz, że nawet jakby się nie udało za bardzo by mnie to nie ruszyło.
- Tak wiem, znam Cię. Ale mnie zastanawia jedno - czy uważasz, że coś mogłoby Cię zranić? - spytał. Szczerze mówiąc nie spodziewałabym się takiego pytania tym bardziej w takich okolicznościach. Po krótkim zastanowieniu
- Nie... raczej nie- odpowiedziałam.
- Nawet jakby mi się coś stało I nie moglibyśmy się przyjaźnic? - zapytał. Spojrzałam na niego ze zdezorientowaniem. Odpowiedź była oczywista, jasne było, że nie chce go stracić, Ale nie umiałam mówić o uczuciach, a jak już mówiłam to wtedy, gdy zbliżał mi się okres i byłam cała w emocjach. Ale to nie był ten czas!

Dryn... dryn...- zadzwonił telefon Petera tym samym uwalniając mnie od odpowiedzi.
-To Pan Stark- powiedział Peter.
-Spytaj go- powiedziałam. Brunet odszedł ode mnie żeby w spokoju porozmawiać z panem Starkiem. Gdy wrócił miał twarz na której nie było ani trochę emocji, więc nie mogłam odczytać czy Stark się zgodził czy nie, ale po chwili się odezwał
- A więc Nancy... spytałem Pana Starka... - przeciągał - i się zgodził- uśmiechnął się.
- O Jezu Peter!!! Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego kiedykolwiek miałam- krzyknęłam i objełam go.
- A co to za komplementy? - spytał Pet.
- Nie ublizaj sobie. Nie zapominaj, że jesteś też JEDYNYM przyjacielem jakiego miałam- uśmiechnęłam się i minęłam chłopaka, A ten ruszył za mną.

-Więc... co to za misja?- spytałam.
-Pan Stark posprzeczał się z Kapitanem Ameryką...
-No nie gadaj Kapitan Ameryka też tam będzie!?- przerwałam mu.
- No tak... będą tam wszyscy Avengersi-odpowiedział.
- Chyba zaraz zemdleje- ucieszyłam się.
-Haha, spokojnie Nan, to tak jakby wojna... Wojna Bohaterów. Podobno chodzi o jakiegoś Zimnego Żołnierza?
- Zimowego- poprawiłam go.
-Właśnie- powiedział- chwila, a skąd ty o nim wiesz? - spytał ze zdziwioną miną.
- No czytałam o nim jakiś artykuł i tak jakoś zapadł mi w pamięć, był nawet przystojny... - zaśmiałam się.
- Przecież on jest dużo dużo starszy.
-Wiesz, że lubię starszych...
-O około 100 lat!?- spytał, a ja zachłysnęłam się śliną.
- Chyba żartujesz, dałabym mu góra 35 .
-Podobno był zamrożony tak jak Kapitan.- powiedział.
-A no tak w artykule coś było, że to jego przyjaciel. Nieźle się złożyło.
Doszliśmy już pod mój blok, po czym się pożegnaliśmy i Peter poszedł do siebie. Zawsze mnie odprowadzał, bo mój dom znajdował się po drodze do jego miejsca zamieszkania.

Nie ukrywam przy nim czułam się bezpieczniej, a bardzo bałam się jakichkolwiek ludzi. W każdym widziałam jakieś niebezpieczeństwo. Ale w końcu kto przy Spidermanie nie czułby się bezpieczniej?

Who Is She? Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz