4 ~ Podryw

1.2K 67 20
                                    

-Typie, czy ty to widziałeś? - zwróciłem się podekscytowany do przyjaciela

-Okej kurde...Jesteś w to lepszy niż myślałem, jeszcze chwila i mówię ci, że podbijesz serce naszego wychowawcy

-Bez przesady, że tak od razu, ale to już dobry początek - uśmiech sam cisnął mi się na twarz. To jest BARDZO dobry początek. 

Przez całą godzinę zachowywałem się praktycznie tak samo, fizyk reagował różnie. Czasem jakby tego nie widział, a innym razem jakby mu się to podobało. Pod koniec lekcji Jeon zatrzymał mnie, czego szczerze się nie spodziewałem.

-Jaki zakład przegrałeś? - zaczął starszy od razu po zamknięciu drzwi, gdy już każdy wyszedł.

-Słucham?

-"Wyrwij nauczyciela"? Czy jak? - spojrzał na mnie surowo.

-Nie mam żadnego zakładu... - wbiłem wzrok w podłogę - Nie bawię się w takie rzeczy

-Po twoim zachowaniu stwierdzam, że jednak niestety się bawisz - Bawił się długopisem w dłoniach.

-To co robię zawsze się zgadza z moimi emocjami - wypaliłem bezsensu.

-Mhm... I powiedz mi... Jakie wnioski mam z tego wyciągnąć?

-Jakie chcesz tylko na pewno nie takie, że to wszystko zakład

-I znowu na 'ty'? - zaśmiał się cicho pod nosem

No tak. Znowu. Poprawiłem szybko swoją wypowiedź.

-Żartowałem - spojrzał na drzwi - Jak jesteśmy sami możemy być na 'ty'

SŁUCHAM?

Wprawiło mnie to w niezłe zakłopotanie, jednak nie dawałem, a przynajmniej próbowałem nie dać tego po sobie poznać.

-No dobrze... - zacząłem zachowywać się podobnie jak na lekcji, tylko trochę delikatniej.

-Przestań. Szanuj się człowieku

Okej zabolało, ale on nie musi tego wiedzieć

-Szanuję i nic takiego nie robię. Dlaczego tak mówisz?

-Zachowuj się jak wcześniej, w ogóle ostatnio często widzę zachowanie tego typu u ciebie. Przestań proszę

-Ponieważ...?

-Ponieważ mi się to nie podoba - odparł sucho

Kłamał.

Zmieniłem temat

-Prawda, że jak na mnie spojrzałeś to złagodniałeś? - postanowiłem go jakoś podejść.

-Um... Może? Sam nawet nie wiem, z boku mogło to tak wyglądać, ale  jeśli jednak faktycznie tak było to nie miałem na to wpływu

Znowu kłamał.

-Oh rozumiem... - I po co się nakręcałem? Dobra, koniec tego

Poboli i przestanie, szybkim krokiem wyszedłem z klasy czując, jak coraz mniej widzę przez nieustannie napływające  do oczu łzy. Pokierowałem się do łazienki, wszedłem do kabiny gdzie usiadłem na podłodze przyciągając nogi do siebie, a policzki były już mokre od słonej cieczy. Nawet nie wiem czemu płakałem. Może to przez stres? Ośmieszenie? Odrzucenie? Nieważne. Nie chce tu być, idę do domu walić matmę i chemię, dwie godziny to za dużo. Po kilku minutach siedzenia tam i układania wszystkiego w głowie w końcu się w miarę ogarnąłem i opuściłem łazienkę, po czym  starałem się jakoś niezauważony wyjść ze szkoły, co mi się oczywiście nie udało, gdyż jak na złość nasz wychowawca miał akurat dyżur na korytarzu przy wyjściu.

-Chwila chwila - zatrzymał mnie łapiąc lekko  za ramię - masz jeszcze 2 godziny, gdzie ty się wybierasz?

-Do domu... - odpowiedziałem mu tak cicho, że nawet ja nie miałem pewności czy sam siebie usłyszałem.

-Na jakiej podstawie?

-Wolę ryczeć w poduszkę niż przy szkolnym kiblu - nie owijałem w bawełnę. Odsunąłem się i poszedłem żwawo do wyjścia. Pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że on ruszył za mną.

-Wybacz rozumiem to w pełni, ale według zasad nie mogę cię puścić. Skąd mogę mieć pewność, że wrócisz do domu w jednym kawałku? I że w ogóle masz zamiar wracać?

-A gdzie miałbym niby iść? Za 2 dni mam osiemnastke, możesz mnie puścić samemu

-Najlepszego i masz wrócić do domu cały - odpuścił

-Dziękuję... to jest jedyne 'najlepszego' jakie usłyszałem nieliczac Jongina. I oczywiście wrócę do domu. - zobaczyłem wyraz na jego twarzy głoszący niezrozumienie. Pewnie chodziło o pierwszą część mojej wypowiedzi, więc szybko ją uzupełniłem - No...Prawie jedyne. Jeszcze Jongin - dalej to samo - Matka nie żyje a ojciec mówi ze to moja wina. Nie pamięta pewnie nawet ile mam lat 

Nienawidzę mojego ojca z całego serca. Zawsze stawiał alkohol i inne świństwa nad rodzinę.

-Oh, przykro mi...

-Nieważne, nie przejmuj się, daję radę - sam chyba w to nie wierzyłem tak szczerze.

I w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Tym razem dostrzegłem na twarzy Jeona tylko jego błagalne spojrzenie, żebym wracał na lekcje. Westchnąłem - No dobrze zrobię to... Dla ciebie...

Momentalnie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem prowadząc pod klasę.

Miał bardzo dobry gust do perfum, wręcz cudowny. Nie wiem jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłem, jednak tym razem miałem chwile, żeby poczuć je z bliska. Bardzo bliska. 

Potarł dłonią moje ramię i spytał czy już dobrze. Jest  na pewno lepiej, ale do „dobrze" jeszcze trochę daleko, lecz nie mogłem mu tego przyznać. Wiem, że się nie odkocham, oraz że nic z tego nie będzie wiec jak ma być dobrze? Podsumowując,  w odpowiedzi dostał tylko krótkie tak.

Ale z tej krótkiej odpowiedzi wyszła nawet długa rozmowa, a jako iż Jeon miał teraz okienko, a mi to się na matmę nigdy nie spieszyło w teorii nic nie stało na przeszkodzie, żeby trochę pogadać. Lubiłem i to nawet bardzo naszego fizykę i wiem, że było z wzajemnością, zresztą sam mi wiele razy to mówił. Tylko niestety nie w tym znaczeniu...

-Więc...Według ciebie powinienem powiedzieć tej osobie, co do niej czuję? - jakoś tematy zeszły na takie tory, a Jungkook najwyraźniej palił głupa, że nie wiedział, że mowa o nim. - I spytać go..? Czy jest jakaś nadzieja na to?

-No myślę, że tak będzie najlepiej.

-To... Mam pytanie


~~~~~~~~~~~~

Heeeeej

Pozdro dla wytrwałych

Widzimy się w następnym?

Przepraszam, że taki krótki tym razem! :((










Our little secret ~Jikook school au, teacher x student |j.jk. x p.jm.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz