-Typie, czy ty to widziałeś? - zwróciłem się podekscytowany do przyjaciela
-Okej kurde...Jesteś w to lepszy niż myślałem, jeszcze chwila i mówię ci, że podbijesz serce naszego wychowawcy
-Bez przesady, że tak od razu, ale to już dobry początek - uśmiech sam cisnął mi się na twarz. To jest BARDZO dobry początek.
Przez całą godzinę zachowywałem się praktycznie tak samo, fizyk reagował różnie. Czasem jakby tego nie widział, a innym razem jakby mu się to podobało. Pod koniec lekcji Jeon zatrzymał mnie, czego szczerze się nie spodziewałem.
-Jaki zakład przegrałeś? - zaczął starszy od razu po zamknięciu drzwi, gdy już każdy wyszedł.
-Słucham?
-"Wyrwij nauczyciela"? Czy jak? - spojrzał na mnie surowo.
-Nie mam żadnego zakładu... - wbiłem wzrok w podłogę - Nie bawię się w takie rzeczy
-Po twoim zachowaniu stwierdzam, że jednak niestety się bawisz - Bawił się długopisem w dłoniach.
-To co robię zawsze się zgadza z moimi emocjami - wypaliłem bezsensu.
-Mhm... I powiedz mi... Jakie wnioski mam z tego wyciągnąć?
-Jakie chcesz tylko na pewno nie takie, że to wszystko zakład
-I znowu na 'ty'? - zaśmiał się cicho pod nosem
No tak. Znowu. Poprawiłem szybko swoją wypowiedź.
-Żartowałem - spojrzał na drzwi - Jak jesteśmy sami możemy być na 'ty'
SŁUCHAM?
Wprawiło mnie to w niezłe zakłopotanie, jednak nie dawałem, a przynajmniej próbowałem nie dać tego po sobie poznać.
-No dobrze... - zacząłem zachowywać się podobnie jak na lekcji, tylko trochę delikatniej.
-Przestań. Szanuj się człowieku
Okej zabolało, ale on nie musi tego wiedzieć
-Szanuję i nic takiego nie robię. Dlaczego tak mówisz?
-Zachowuj się jak wcześniej, w ogóle ostatnio często widzę zachowanie tego typu u ciebie. Przestań proszę
-Ponieważ...?
-Ponieważ mi się to nie podoba - odparł sucho
Kłamał.
Zmieniłem temat
-Prawda, że jak na mnie spojrzałeś to złagodniałeś? - postanowiłem go jakoś podejść.
-Um... Może? Sam nawet nie wiem, z boku mogło to tak wyglądać, ale jeśli jednak faktycznie tak było to nie miałem na to wpływu
Znowu kłamał.
-Oh rozumiem... - I po co się nakręcałem? Dobra, koniec tego
Poboli i przestanie, szybkim krokiem wyszedłem z klasy czując, jak coraz mniej widzę przez nieustannie napływające do oczu łzy. Pokierowałem się do łazienki, wszedłem do kabiny gdzie usiadłem na podłodze przyciągając nogi do siebie, a policzki były już mokre od słonej cieczy. Nawet nie wiem czemu płakałem. Może to przez stres? Ośmieszenie? Odrzucenie? Nieważne. Nie chce tu być, idę do domu walić matmę i chemię, dwie godziny to za dużo. Po kilku minutach siedzenia tam i układania wszystkiego w głowie w końcu się w miarę ogarnąłem i opuściłem łazienkę, po czym starałem się jakoś niezauważony wyjść ze szkoły, co mi się oczywiście nie udało, gdyż jak na złość nasz wychowawca miał akurat dyżur na korytarzu przy wyjściu.
-Chwila chwila - zatrzymał mnie łapiąc lekko za ramię - masz jeszcze 2 godziny, gdzie ty się wybierasz?
-Do domu... - odpowiedziałem mu tak cicho, że nawet ja nie miałem pewności czy sam siebie usłyszałem.
-Na jakiej podstawie?
-Wolę ryczeć w poduszkę niż przy szkolnym kiblu - nie owijałem w bawełnę. Odsunąłem się i poszedłem żwawo do wyjścia. Pewnie nikogo nie zdziwi fakt, że on ruszył za mną.
-Wybacz rozumiem to w pełni, ale według zasad nie mogę cię puścić. Skąd mogę mieć pewność, że wrócisz do domu w jednym kawałku? I że w ogóle masz zamiar wracać?
-A gdzie miałbym niby iść? Za 2 dni mam osiemnastke, możesz mnie puścić samemu
-Najlepszego i masz wrócić do domu cały - odpuścił
-Dziękuję... to jest jedyne 'najlepszego' jakie usłyszałem nieliczac Jongina. I oczywiście wrócę do domu. - zobaczyłem wyraz na jego twarzy głoszący niezrozumienie. Pewnie chodziło o pierwszą część mojej wypowiedzi, więc szybko ją uzupełniłem - No...Prawie jedyne. Jeszcze Jongin - dalej to samo - Matka nie żyje a ojciec mówi ze to moja wina. Nie pamięta pewnie nawet ile mam lat
Nienawidzę mojego ojca z całego serca. Zawsze stawiał alkohol i inne świństwa nad rodzinę.
-Oh, przykro mi...
-Nieważne, nie przejmuj się, daję radę - sam chyba w to nie wierzyłem tak szczerze.
I w tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Tym razem dostrzegłem na twarzy Jeona tylko jego błagalne spojrzenie, żebym wracał na lekcje. Westchnąłem - No dobrze zrobię to... Dla ciebie...
Momentalnie się uśmiechnął i objął mnie ramieniem prowadząc pod klasę.
Miał bardzo dobry gust do perfum, wręcz cudowny. Nie wiem jakim cudem wcześniej tego nie zauważyłem, jednak tym razem miałem chwile, żeby poczuć je z bliska. Bardzo bliska.
Potarł dłonią moje ramię i spytał czy już dobrze. Jest na pewno lepiej, ale do „dobrze" jeszcze trochę daleko, lecz nie mogłem mu tego przyznać. Wiem, że się nie odkocham, oraz że nic z tego nie będzie wiec jak ma być dobrze? Podsumowując, w odpowiedzi dostał tylko krótkie tak.
Ale z tej krótkiej odpowiedzi wyszła nawet długa rozmowa, a jako iż Jeon miał teraz okienko, a mi to się na matmę nigdy nie spieszyło w teorii nic nie stało na przeszkodzie, żeby trochę pogadać. Lubiłem i to nawet bardzo naszego fizykę i wiem, że było z wzajemnością, zresztą sam mi wiele razy to mówił. Tylko niestety nie w tym znaczeniu...
-Więc...Według ciebie powinienem powiedzieć tej osobie, co do niej czuję? - jakoś tematy zeszły na takie tory, a Jungkook najwyraźniej palił głupa, że nie wiedział, że mowa o nim. - I spytać go..? Czy jest jakaś nadzieja na to?
-No myślę, że tak będzie najlepiej.
-To... Mam pytanie
~~~~~~~~~~~~
Heeeeej
Pozdro dla wytrwałych
Widzimy się w następnym?
Przepraszam, że taki krótki tym razem! :((
CZYTASZ
Our little secret ~Jikook school au, teacher x student |j.jk. x p.jm.|
FanfictionGdzie Jimin nienawidził i kompletnie nie rozumiał fizyki aż do czasu, gdy wszystko zostało mu prywatnie wyjaśnione przez swojego wychowawce na żwawych ruchach jego bioder. Książka bez happy endingu. collab z @satur_nsiema przewaga fluff; czasem smu...