10 ~ Pomóż mi

985 59 0
                                    

Krzyknąłem krótko, ale w miarę głośno, żeby Kook wiedział gdzie mniej więcej jestem na wszelki wypadek i próbowałem na wszelkie sposoby wyrwać się ojcu.

Tamten podbiegł i próbował nas rozdzielić.

-Proszę się uspokoić! - krzyknął w szarpaninie.

-Jungkook... Odsuń się  - w tym momencie dostałem w twarz od najstarszego tu obecnego przez to spotkałem się z podłogą.

-Nie ma mowy  - złapał go za ręce od tyłu  i przyblokował nogi przy ścianie, więc tamten nie mógł się ruszyć.

-Puść mnie człowieku, ten dzieciak nie dostał jeszcze wystarczającej nauczki! - cały czas próbował się wyrwać.

Jeon nic na to nie odpowiedział, najzwyczajniej szkoda mu było słów na tak okropnego człowieka i w sumie się nie dziwię, ale chyba nigdy nie widziałem aż takiej złości w jego oczach.

Siedziałem skulony pod ścianą, kiedy do pokoju zza okna dostały się czerwono-niebieskie światła i dźwięk syren, a zaraz po tym dwóch policjantów wbiegło na górę i przejęło rodzica.

Po krótkiej rozmowie odjechali z nim na posterunek. Gdy w pomieszczeniu było już bezpiecznie szybko i bez zastanowienia wstałem po czym mocno przytuliłem Jungkooka, który od razu zamknął mnie w swoich ramionach.

Szlochałem wtulony w niego, a po odpłynięciu adrenaliny poczułem silny ból w całym ciele. Było mi cholernie wstyd, że ktokolwiek, a zwłaszcza jeon był świadkiem tego gówna.

-Chodź ze mną - złapał mnie za dłoń i pociągnął do auta, z którego bagażnika wyjął małą i podstawową apteczkę, która przydała się idealnie w takich momentach jak te.

Zajął się mną bardzo dobrze, ból nie ustąpił lecz na pewno znacznie zmalał.

-Choć trochę lepiej? - spytał troskliwie.

-O wiele... 

-Wybacz, ale w moich oczach ten człowiek to psychopata kompletny, teraz to się już nie dziwię czemu tak bardzo nie chciałeś wtedy wracać do domu... Ale... Teraz już go nie ma, mam nadzieję, że  będzie siedział długie lata za to. Należy mu się

Pokiwałem lekko głową, ale delikatny uśmiech, który pojawił się nie na długo, zniknął mi powoli z twarzy na myśl o tym, co miało być dalej.

Mam mieszkać sam? Przecież nie mam pieniędzy na utrzymanie tego domu i siebie. Policja się na pewno tym zainteresuje, zwłaszcza, że jednak dalej mam to 17 lat, oby tu nie wrócili. Gubiłem się głęboko w swoich myślach i obawach, ale nagle wyrwał mnie z nich Jeon.

- A i mam pewną propozycję dla ciebie... Oczywiście zrozumiem jeśli odmówisz - zaczął lekko zakłopotany - Bo... Skoro twojego ojca nie ma i raczej długo go znowu nie zobaczymy na wolności to jeśli chcesz możesz tymczasowo zamieszkać u mnie - spojrzał mi w oczy, a ja mogłem dostrzec w nich małe iskierki.

I właśnie w tym momencie w moich oczach pojawiły się dokładnie takie same, gdy usłyszałem te słowa. Zobaczyłem w tym wszystkim choć cień nadziei. 

-Naprawdę mogę? - spytałem niepewnie.

-Oczywiście, że tak, nawet pomogę ci się spakować, jeśli na to idziesz

-Jeśli to nie jest dla ciebie problem ani żadno obciążenie to... Wiesz, bardzo chętnie

-Żaden problem, a tym bardziej żadno obciążenie, chodź - Zaciągnął mnie z powrotem do domu i pomógł się spakować.

Po jakichś 15 minutach już siedzieliśmy w aucie z zamiarem pojechania do miejsca zamieszkania starszego.

-To jedziemy - powiedziałem i położyłem rękę na tej jego po czym splotłem nasze palce opierając je na swoim udzie.

-Mił- - nie dane mu było dokończyć i był zmuszony zabrać dłoń, aby dołożyć  ją do kierownicy i  szybko wykręcić i wyhamować, gdy  jakieś auto nagle wyjechało mu przed maskę - Nosz cholera co za idiota!

Serce mi stanęło w gardle.

-Wszystko dobrze? - zapytałem przerażony patrząc na niego.

-Tak, wydaje mi się, że tak, ale otarłem przodem o jego bagażnik... - Wysiadł z samochodu, gdy tamten nagle szybko odjechał - Super... Dość mam już tego dnia, zbita lampa... Co się jeszcze dzisiaj wydarzy?

Również wysiadłem i stanąłem obok niego.

-Będzie dobrze...

Podszedł i wyjął kilka odpadających kawałków szkła wzdychając.

-Dobra, nieważne jedźmy już. Później będę się tym martwił.

Nie chciałem już go dodatkowo denerwować zbędną dyskusją, więc po prostu wsiadłem za nim do pojazdu i pojechaliśmy na wcześniej wyznaczone miejsce.

-Jak będziemy to  może zrobię ci masaż na rozluźnienie? - próbowałem trochę rozruszać atmosferę.

-Nie musisz, ale dziękuję

Uśmiechnąłem się biorąc tą odpowiedź za zgodę, a jego dłoń znów powędrowała na moje udo.

Delikatni droczyłem się z nim,  przez co złapał mocniej moją dłoń najwyraźniej bez zamiaru puszczenia jej do końca drogi, a zanim się obejrzałem byliśmy już u celu.

Stanęliśmy przed sporym domem, który okazał się właśnie tym jego.

Wziął moją torbę i zaprowadził mnie do środka.

Od razu jak wszedłem szczęka opadła mi prawie do podłogi.

Wnętrze było urządzone bardzo nowocześnie. Wszystko w idealnie dopasowanych do siebie odcieniach brudnej czerwieni i czerni. Każdy detal prezentował się świetnie, tak samo jak i jego właściciel robiący coś aktualnie przy szafce. Bardzo pasował do takiej estetyki. I choć w porównaniu z moją dosyć sporo się różniła to i tak przez długo czas nie mogłem wyjść z podziwu.

-Tu jest pięknie... -zdjąłem buty -  Ale mam jedno zasadnicze pytanie. Gdzie będę spać?

-Masz do wyboru albo kanapę albo ze mną - odparł odwracając głowę w moją stronę.

-To wolę z tobą - powiedziałem bez zastanowienia, ale przynajmniej szczerze.

-Zapraszam, bardzo chętnie cię przyjmę do siebie - uśmiechnął się, co odwzajemniłem.

-Zaprowadzisz?

-Jasne - powiedział i chwycił mnie za rękę, kierując się po schodach w górę.

Weszliśmy do sypialni, zrobionej w takim samym klimacie jak reszta domu, którą na razie udało mi się przeskanować wzrokiem.

-Więc to tu... To teraz chodź - uśmiechnąłem się podstępnie i pociągnąłem go ze sobą na łóżko.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam witam i dziękuję za przeczytanie! 

Tym razem postarałem się zrobić choć trochę dłuższy, mam nadzieję, że się podobał<3

Miłego!!

Our little secret ~Jikook school au, teacher x student |j.jk. x p.jm.|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz