16.

1.3K 107 57
                                    

Peter

Siedziałem przy stoliku z Maxem i dwoma innymi chłopakami z jego pokoju.

- Kogo ci przydzielili? - zapytał chłopak biorąc do ust gryza kanapki, którą sobie przygotował.

- Tylko błagam cię, nie mów żadnej lasce... do Starka.

Dwaj kumple wybuchnęli śmiechem, a Max prawie udławił się kanapką.

- Ostro... - skomentował chłopak i popatrzył na mnie ze współczuciem

- Tylko błagam, nie mów im, bo po pierwsze będą zazdrościć, a po drugie mogą wymyślać jakieś chore teorie. - spojrzałem na Maxa, który tylko pokiwał głową

- Jasne Parker, ode mnie się nie dowiedzą, słowo.

Ponownie zająłem się jedzeniem. Szybko się z tym uwinąłem i poszedłem do pokoju. Na szczęście to ja miałem klucz, więc mogłem uniknąć podejrzeń.

Wszedłem do ciemnego pomieszczenia. Nie chciało mi się zapalać światła, unałem to za zbędne.

Po ciemku wyszedłem na balkon. Przyjemny, ciepły wiatr muskał moje włosy i twarz sprawiając wrażenie, że jest tu teraz jeszcze spokojniej. Światło księżyca odbijało się od szerokiej tafli wody delikatnie falującej przed moimi oczami.

Zamknąłem powieki chcąc poczuć ten spokój nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz mnie.

Chwilę tak stałem kiedy poczułem jak czyjeś ręce oplatają moją talię, splatając się na moim brzuchu.

- Podoba ci się? - usłyszałem zza pleców głos nauczyciela

- Bardzo... - odpowiedziałem i położyłem głowę na jego ramieniu

Mężczyzna zaśmiał się cicho widząc moją twarz i delikatną dłonią pogłaskał mój policzek.

- Wiesz co? - zacząłem - Cieszę się, że tu jesteśmy... obaj.

Wstałem i podparłem się o barierkę ponownie obserwując delikatnie falującą wodę.

Poczułem usta Tony'ego na mojej szyi i delikatnie odgiąłem ją poddając się pieszczocie. Mruknąłem i dłonią pogłaskałem jego lekki zarost na policzku.

- Chodźmy do środka. - zaproponował Stark, jednak ja po prostu odkręciłem się przodem do niego.

Mężczyzna położył dłonie na mojej talii, a ja delikatnie musnąłem jego usta. Tony oddał pieszczotę, a ja ponownie przeżywając to cudowne uczucie miałem ochotę na jeszcze więcej.

- Tony... chodźmy spać. - powiedziałem jak już odsunęliśmy się od siebie.

- Też jestem zmęczony, jutro zrobimy coś ciekawszego.

Weszliśmy spowrotem do pokoju. Tym razem nauczyciel zapalił światło.

Wziąłem czyste bokserki i założyłem je na siebie, kiedy Tony sam przebierał się w swoją piżamę.

- Nie będzie ci za zimno? - zapytał żartobliwie Stark

- Przy tobie nie muszę się o to martwić. - uniosłem jeden kącik ust i wpakowałem się do łóżka pod kołdrę.

- Tak, jasne... - starszy zgasił światło i dołączył do mnie.

Nie wiem czy on był zbyt zestresowany faktem wspólnego spania, czy to mi się za bardzo spieszyło, ale przysunąłem się do niego i objąłem w pasie wtulając głowę w jego tors.

Tony delikatnie położył dłoń na moim barku i pocałował czubek mojej głowy.

- Dobranoc. - usłyszałem przy uchu

W odpowiedzi mruknąłem coś niezrozumiałego, bo cóż... praktycznie zasypiałem. Po prostu mocniej wtuliłem się w jego ciało i odpłynąłem.

***

Tony

Rano obudziły mnie jasne promienie słońca przedzierające się przez niedokładnie zasłonięte rolety.

Kiedy chciałem się przeciągnąć poczułem, że coś, a raczej ktoś blokuje mi możliwość ruchu. Peter leżał wtulony w moje ciało i nie zapowiadało się na to żeby mnie puścił, więc wolną ręką chwyciłem telefon leżący na stoliku nocnym z zamiarem sprawdzenia godziny.

Była 6.43. Nie spodziewałem się, że uda mi się wstać tak wcześnie. Śniadanie było zaplanowane na 9.00 więc stwierdziłem, że jeśli chłopak się nie obudzi, to sam poczekam do 8.00 żeby zacząć się ogarniać.

Niespodziewanie poczułem ruch po mojej lewej stronie zdając sobie sprawę z tego, że Peter zaczyna się budzić.

- Hej młody! - przywitałem się wesoło

Ten tylko mruknął i mocniej przytulił się do mojego boku.

- Wstajemy Petey, za dwie godziny śniadanie.

- No i co? - zapytał nastolatek poprawiając swoją pozycję. Położył brodę na moim brzuchu i zaczął wpatrywać się w moją jeszcze trochę zaspaną twarz.

- No i to, że musimy się ogarnąć.

- Nie chce mi się. - jęknął chłopak obkręcając się na plecy.

- Szczerze? Też mi się nie chce. - stwierdziłem przyciągając go bliżej siebie.

- Wiesz, że jestem szczęśliwy? Brakowało mi czegoś takiego... Budzenia się obok kogoś specjalnego, tego czegoś między nami...

Uśmiechnąłem się delikatnie słysząc te słowa. Nie powiem, ucieszyłem się, że jestem "kimś specjalnym".

- Ja też... słuchaj, ostatnio kiedy w tamtym motelu... no wiesz...

- Obciągnąłeś mi?

- Tak... słuchaj, cholernie mnie pociągasz wiesz? Naprawdę, chciałbym móc stworzyć z tobą coś więcej niż relację "niekompetentny nauczyciel - gorący uczeń" i może to za wcześnie na takie wyznania, ale wydaje mi się, że coś zaczynam do ciebie czuć... nie chodzi tylko o pociąg seksualny, chodzi o to, że mało o tobie wiem, jesteś tajemniczy, ale zarazem czuję jakbyśmy znali się od dawna. Przy tobie jestem sobą i przepraszam za ten mój romantyzm, być może to było po prostu zbędne...

- Nie Tony... to nie było zbędne. Podoba mi się twoje podejście i w tym wydaniu naprawdę jesteś cudowny, romantyzm nie jest niczym złym, a mi też tego brakuje. Nie tylko seksu... brakuje mi kogoś bliskiego, z kim mogę porozmawiać i powoli odsłaniać każdy kawałek mojej historii i życia. To chyba jesteś ty staruszku. - Peter uśmiechnął się ciepło i wgramolił się na mnie kładąc cały ciężar swojego ciała na mojej klatce piersiowej.

Zaśmiałem się cicho i objąłem jego plecy delikatnie głaszcząc jego nagą skórę. Cóż, ulżyło mi, że chłopak nie robi tego wszystkiego tylko dla korzyści fizycznych. Coś mi mówiło, że powinienem mu uwierzyć, nie miałem nawet ochoty myśleć, że mógłby kłamać. Był zbyt czarujący, przystojny i zbyt idealny żeby mógł mnie wykorzystać. Naprawdę miałem nadzieję, że jego zamiary nie są złe.

Był bezpośredni, porywczy, ale jednocześnie potrafił być czuły i delikatny. Tak bardzo potrzebowałem kogoś takiego jak Peter i chciałem żeby nam wyszło.

- Teraz serio, musimy wstawać, ty masz śniadanie o 9.00, ale ja muszę ogarnąć parę spraw organizacyjnych z Mary i Emily. - chłopak spełzł ze mnie ponownie owijając się kołdrą zabierając ją ode mnie.

Zaśmiałem się widząc to rozczulające stworzonko zawinięte w materiał jak w naleśnik.

- Jesteś cholernie uroczy Peter. - powiedziałem zakładając spodnie.

Nastolatek popatrzył na mnie z tym swoim cudownym uśmiechem i przekręcił się na plecy wraz z całą zrolowaną pościelą.

- Tak, zdecydowanie uroczy. - dodałem podchodząc do niego i składając krótki pocałunek na jego ustach.

- Powodzenia, i nie flirtuj tam z anglistką! - usłyszałem za swoimi plecami

- Nie masz się czym martwić młody! - zamknąłem drzwi i udałem się do holu, gdzie nasza trójka miała się spotkać żeby dogadać plan dnia.

He's my teacher |starker|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz