25.

1.1K 70 17
                                    

Peter

Budzik.

Godzina 6:00, a za 20 minut zbiórka w holu.

Bez pośpiechu zwlokłem się z łóżka, w którym o dziwo nie było Tony'ego. Zajrzałem do łazienki, ale tam też było pusto.

Westchnąłem cicho i zająłem się przebieraniem w czyste ciuchy. Wybrałem luźny T-shirt i jeansowe spodenki sięgające prawie do kolan. Były wygodne, a to się liczy w tym autokarze.

Usłyszałem ciche skrzypnięcie drzwi i momentalnie odwróciłem się w ich stronę.

- Hej Petey! Przyniosłem ci kanapki, tak jak ostatnio! - zawołał z uśmiechem starszy.

Zarumieniłem się. Był po prostu uroczy w tym co robił. Kanapki, wspólny sen, kąpiel. Bardzo się starał aby było w porządku. Dzięki niemu praktycznie zapomniałem o tym, że cała reszta już o nas wie. Po prostu cieszyłem się chwilą, bo nie było sensu się dłużej zamartwiać.

Podszedłem do mężczyzny i wtuliłem się w jego ciepły tors.

- Czemu musisz być taki cudowny? - zapytałem opierając brodę o jego klatkę piersiową.

Spojrzałem w górę na jego twarz.

- Bo jesteś obok mnie Peter. - jego uśmiech po prostu mnie rozbroił.

- Dziękuję Tony, naprawdę dziękuję.

***

Siedzieliśmy już w tym metalowym, gorącym pudełku zmierzając w stronę lotniska. Jakoś dało się wytrzymać, jednak nie było to cudowne doświadczenie.

Zdziwiłem się, że do tej pory żaden z moich kumpli się do mnie nie odezwał. W sumie pasowało mi to, ale poczułem się lekko odtrącony przez rówieśników.

Jak mam się dziwić? Nagle dowiedzieli się, że sypiam z nauczycielem. To nie było normalne.

Westchnąłem cicho i oparłem czoło o szybę. Mijaliśmy już mniej górzyste tereny, co chwilę na horyzoncie pojawiały się rzeki i mniejsze jeziorka, a ja z każdą minuta jazdy zdawałem sobie sprawę z tego, że już nie będzie jak wcześniej.

Z racji tego, że nie byłem dość wyspany przez następne kilka godzin jazdy przeleżałem na ramieniu Tony'ego próbując odpocząć od ogromu myśli kotłujących się w mojej głowie.

Poczułem jak ciepła dłoń nauczyciela głaszcze moje włosy, dzięki czemu już po chwili udało mi się zasnąć.

Tony

Byłem na siebie zły, że dopuściłem do takiej sytuacji. Naprawdę nie wiedziałem czy mam żałować czy nie...

Tak bardzo zależało mi na szczęściu Petera, ale jeśli zależałoby to ode mnie to nie mógłbym sobie wybaczyć, gdybym musiał odejść.

Wystarczyło tylko poczekać... poczekać te kilka miesięcy i nie byłoby z tym problemu.

Głaskałem jego miękkie włosy, które tak bardzo uwielbiałem. Wiedziałem jak bardzo to lubi, więc chciałem dać mu przynajmniej tyle, bo tylko to mogłem zrobić.

Niedługo później znaleźliśmy się w końcu na lotnisku ledwo zdążając na samolot, którym wróciliśmy do Nowego Yorku. Tutaj wszystko miało się zacząć na nowo.

He's my teacher |starker|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz