20.

1.5K 80 24
                                    

Peter

W pomieszczeniu siedział już Tony. Popatrzył na mnie pytająco kiedy wpadłem do pokoju jak burza.

- Nie mogę tam iść!

- Gdzie?

- No oglądać tych zabytków.

- Czemu?

- A wyruchać cię? - zapytałem unosząc jedną brew z zaciśniętymi w ciągłą linię ustami.

- Zrozumiałem - Stark podniósł ręce w obronnym geście - powiemy, że czymś się podtrułeś. Masz siedzieć w kiblu i udawać, że wymiotujesz jasne? Zaraz to załatwię.

Mężczyzna opuścił pokój, a ja posłusznie zamknąłem się w łazience i czekałem na jego powrót.

Po kilku minutach usłyszałem głos nauczyciela i biolożki.

- Gdzie on jest? - zapytała kobieta

- W łazience. - odparł starszy

Tymczasem ja wlałem do ubikacji wodę z wcześniej przygotowanego kubka.

- Peter? - głos Emily był wyraźnie zmartwiony, jednak musiałem dalej grać

- T-tak? - mój ton był prawie płaczliwy

- Jak się czujesz dziecko? - podpytała mnie nauczycielka

- Kiepsko, coś ze śniadania musiało mi zaszkodzić.

- Dobrze, rozumiem, pan Stark z tobą zostanie, sam się zgłosił, naprawdę się o ciebie martwi.

- Dziękuję.

Stukot obcasów kobiety po chwili ucichł, a ja wyszedłem z łazienki.

- Jak mi poszło? - zapytałem Tony'ego obejmując go w pasie

- Celująco - na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech - mam już pewne plany na dziś.

***

Cała grupa wyjechała spod terenu hotelu jakieś piętnaście minut temu, a ja z Tony'm siedzieliśmy już na plaży łapiąc każdy ciepły promyk słońca.

Delikatny wiatr zmierzwił moje włosy pozwalając odetchnąć chłodniejszym powietrzem.

- Lepsze to niż kościółki. - usłyszałem obok siebie

- Zdecydowanie, a ta akcja z tym zatruciem to geniusz.

Nauczyciel zaśmiał się słysząc moją pochwałę.

- Dzięki, to musiało się udać - położył się na boku i spojrzał na moją twarz - właściwie to masz ochotę wskoczyć na chwilę do wody?

Chwilę rozważałem propozycję Starka po czym zgodziłem się. Już po paru minutach siedzieliśmy w morzu i ganialiśmy się odpływając od brzegu.

- Zaraz cię złapię! - krzyknął Tony.

Był dosłownie za mną i wiedziałem, że nie mam już szans.

- Poddaję się, podpłyńmy tam gdzie będziemy mieć grunt pod nogami, bo chwilowo czuję, że zaraz się utopię. - zmieniłem kierunek, a kiedy poczułem pod stopami ziemię stanąłem na palcach i zdyszany popatrzyłem na mężczyznę.

Ten tylko objął mnie od tyłu i zakręcił nas w wodzie. Zaśmiałem się cicho i uśmiechnąłem ciepło, bo cóż... zawsze marzyłem o czymś takim. O wycieczce nad wodę, jakiejś luźniej zabawie z TĄ osobą. To wszystko miałem właśnie teraz, z Tony'm.

He's my teacher |starker|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz