Rozdział 5

40 4 13
                                    

                                                               *Livia*

Gdy przymykam powieki wracam wspomnieniami do tamtego dnia był środek lata, a ty zabrałeś mnie na kolejną wycieczkę. W głowie rozbrzmiewa mi dźwięk twojej gitary i widzę wtedy twój piękny uśmiech i to jak na mnie patrzyłeś. W tamtym momencie moją uwagę skupiałam tylko na tobie.


Czas tak szybko płynął, że nawet nie zauważyłam, że jest już połowa lata. Leo często zabierał mnie na randki i co dzień to byliśmy bliżej siebie. Byłam tu na 2 miesiące, ale kto wie może będzie z tego coś więcej niż tak zwana "wakacyjna miłość"  jak w tych wszystkich komediach romantycznych, a przynajmniej taką miałam nadzieję. Nigdy jeszcze nie czułam się tak samo przy innym chłopaku.

~rano~

Gdy wstałam i się ogarnęłam usłyszałam dzwonek telefonu. Był to Leo.

-cześć Leo-powiedziałam z odruchowym uśmiechem na twarzy

-dzień dobry, mam nadzieję, że dobrze spałaś i jesteś gotowa na dzisiejszy dzień-

-gotowa jak zawsze-

-to dobrze bo będę u ciebie za jakieś 10 do 15 minut i masz być gotowa-

-a gdzie idziemy?-

-to niespodzianka-

- no dobrze będę czekała- 

-do zobaczenia-

-pa-


Leo zabrał mnie pierwsze do  miasta i spacerowaliśmy po parku. 

-to co, gotowa na niespodziankę?-

-chyba tak- odpowiedziałam niepewnie

-no to idziemy-

Po chwili zauważyłam jedną z tych słynnych atrakcji Londynu, a mianowicie London Eye. Tak w sumie to miałam w planach tam pójść, ale zawsze były tak ogromne kolejki. A tutaj weszliśmy prawie bez czekania i to jeszcze do prawie pustego wagonu bez ludzi.

-jak ci się udało zarezerwować cały wagon tylko dla nas?- zapytałam

-wiesz, ma się te znajomości- powiedział i puścił do mnie oczko

Do środka wchodziłam dość niepewnie. Na początku zauważyłam koc równo rozłożony na podłodze i dwie poduszki. Po chwili Leo wziął mnie za rękę i poprowadził na moje miejsce. 

Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, naprawdę bardzo dobrze się z nim bawiłam i nie sądziłam, że może być jeszcze lepiej, do momentu kiedy wyciągnął coś zza siebie.

-co to jest?- zapytałam trochę zdezorientowana

-zaraz zobaczysz-odpowiedział z uśmiechem- pamiętasz jak na pikniku obiecałem ci, że kiedyś zagram ci na gitarze?

-mhm- przytaknęłam

Z futerału wyciągnął śliczną, ciemną gitarę. Wziął ją zręcznie w swoje ręce i zaczął grać jakąś nie za szybką piosenkę, której nigdy jeszcze dotąd nie słyszałam. Nagle Leo zaczął do mnie mówić, nie przerywając grania. 

-komponowałem te piosenkę od momentu kiedy pierwszy raz cię ujrzałem. 

-to ty to napisałeś?- zapytałam zdumiona

-tak, ale jest ona o moich uczuciach do ciebie- powiedział zniewalającym tonem, na co się zarumieniłam

-nie wiem co powiedzieć-

Love is the momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz