Victoria
Hej nazywam się Victoria Smith mam 19 lat. Od urodzenia mieszkam w Strikaland. Interesuje się piłką nożną, lubię surfing, śpiewać, tańczyć, gotować i też jeździć konno. Mam konia o imieniu Tornado. Wspaniały ogier. Mój ojciec jest trenerem najlepszej drużyny. Supa Strikas. Od dzieciństwa przyjaźnię się z jednym z napastników Strikas, a mianowicie z Shakerem. Nasi ojcowie się przyjaźnili. Oprócz Shakera miałam jeszcze dwójkę innych przyjaciół Spęnze i Scarrę. Jednak Scarra pokłócił się z Shakerem i od tej pory się nienawidzą. Mnie dał warunek albo jestem z nim, albo przeciwko niemu. Wybór był oczywisty. Jednak od dwóch lat, zaczynam czuć coś więcej do Shakera niż tylko przyjaźń, co tu za dużo mówić... połączyła nas wspólną pasją do gry w piłkę. Biegam właśnie na boisko miejskie. Od niego wszystko się zaczęło. Jednak zanim tam przybiegłam, ktoś na mnie wpadł i razem wylądowaliśmy na ziemi.
- Przepraszam Pana bardzo... - zaczęłam. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Shakera - Shaker?
- Przepraszam Cię Vika! - wstał szybko i pomógł mi wstać.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się do chłopaka, widziałam delikatne rumieńce na jego twarzy. - Jak widzę, nie tylko ja przybiegłam, na ostatnią chwilę. - zaśmiałam się.
- Hahaha tak, byłbym wcześniej, ale fani mnie gonili. - powiedział.
- Mnie zatrzymał Scarra. - westchnęłam.
- Co chciał? - zapytał, otwierając bramę i mnie przepuszczając.
- Dzięki, a wiesz to, co zawsze, że mam dołączyć do Niepokonanych inaczej popamiętam. Nic nowego. - wzruszyłam ramionami. - To, co gramy? - zapytałam.
- Jasne! - Chłopak od razu się ustawił.
- Pamiętam, jak tata mi powiedział, że Ciebie, El Matadora i Klausa gonili w Japonii.
- Tak hahaahah, pamiętam, podczas meczu spaliśmy, na stojącą. - mówiąc, to kopnął piłkę i biegł w stronę mojej bramki.
Odebrałam chłopakowi piłkę.
- Mnie kiedyś przyłapał na tym, że późno wróciłam od Niki. Miałam szlaban przez miesiąc. - mówiąc, to wyminęłam chłopaka i kopnęłam piłkę do bramki. - Ha 1:0. - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Nie rozumiem, dlaczego trener nie pozwala Ci grać. Przecież grasz lepiej niż nie jeden zawodnik w super lidze. - powiedział, podchodząc, do mnie.
- Wiesz, o co chodzi... - poszłam po piłkę. - Boi się, że stanie mi się to samo co mamie. Ona grała w piłkę w super lidze jako jedyna kobieta. Tata mówi, że była najlepsza... jednak podczas meczu finałowego... jeden z przeciwników brutalnie ją sfaulował, a później zmarła. - położyłam piłkę na środku. - Miałam wtedy dwa lata. Nie pamiętam jej dokładnie, ale wiem, że była kochana. Tata nie chce, bym grała, bo boi się, że mi stanie się to samo. Już nawet go nie namawiam, bo i tak się nie zgodzi - mówiąc, to kopnęłam piłkę. - Ale chociaż pozwala mi ćwiczyć w centrum treningowym - dodałam z uśmiechem.
- Chociaż to - uśmiechnął się do mnie. - Dogonisz mnie? - zapytał i zaczął biec z piłką w stronę mojej bramki.
- Hej! To nie fair! - krzyknęłam za nim.
- Hahahahahahaha! ‐ śmialiśmy się w najlepsze.
Nie wiedzieliśmy, że temu wszystkiemu przygląda się mój tata.
Trener uśmiechnął się pod nosem.
- Jest podobna do Ciebie Luisa. - popatrzył w niebo. - Ma taki sam charakter i determinację do gry w piłkę. Myślę, że za tydzień może już grać z nami w superlidze. I udowodni całemu światu, że jest najlepszą zawodniczką w superlidze. - dodał szeptem i poszedł w stronę auta.
Po męczące grze razem z Shakerem położyliśmy się na trawie. Patrzyliśmy razem w gwiazdy.
- O zobacz lew! - pokazałam na daną konstelację.
- I skorpion! - tak samo pokazał na daną konstelację. - Jak musisz, wygramy, najbliższy mecz z Niepokonanymi? - zapytał.
- Ja nie myślę o tym, ja wiem, że wygracie Shaker. W końcu jesteście najlepsi. Wygraliście tamten sezon to i ten wygracie. - odpowiedziałam. - Tata da wam wycisk na treningu. - zaśmiałam się.
- Tak... tego się najbardziej boję... - powiedział. - Lubię trenować, ale trener...
- Wiem, jaki jest... daje niezły wycisk, a później nie pozwala nawet pływać. Woli dmuchać na zimne. - zaśmiałam się. - Jak byłam, mała uczył, mnie nowych taktyk i ruchów.
- Tak to jest, to co trener lubi, robić najbardziej. - zaśmialiśmy się.
- W końcu jesteście najlepszą drużyną. - powiedziałam.
- Tak hahaha! - chłopak się zaśmiał.
- Dobrze, ja już chyba będę się powoli zbierać. - podniosłam się do pozycji siedzącej. - Ojciec może być zły... Nic mu nie mówiłam, że wychodzę.
- Odprowadzę Cię. - powiedział, wstawiając i podał mi rękę.
- Dziękuję.
Droga do mojego domu zajęła nam 15 min. Wspominaliśmy stare czasy. Chłopak doprowadził mnie pod samą bramę domu.
- Widzimy się na następnym meczu. - zaśmiałam się. - Może tym razem dam Ci wygrać.
- Z Tobą nie mam najmniejszych szans. Jesteś nieprzewidywalna, ale mimo to lubię z Tobą grać Viki. - powiedział. - To, co widzimy się jutro? - zapytał.
- Jasne! - Zgodziłam się.
- To do jutra. - Chłopak pocałował mnie w policzek.
- Do jutra. - uśmiechnęła się do niego.
Chłopak poszedł w stronę swojego domu. Mieszka 15 min ode mnie. Weszłam do domu, nagle usłyszałam głos taty.
- I jak spotkanie z Shakerem? - zapytał, aż podskoczyłam ze strachu. - Jesteście, tacy sami wiesz, Viki? Oboje nie możecie żyć bez piłki. - zaśmiał się. - Znowu byliście na miejskim boisku? - zapytał, ja tylko pokiwałam głową.
- Wiesz tato, że kocham piłkę nożną. Shaker tak samo, od dzieciństwa razem trenujemy.
- Tak wiem, pamiętam. - powiedział. - Chcesz iść jutro ze mną na ich trening? - zapytał?
- Jasne! - krzyknęłam szczęśliwa.
- Wstań jutro wcześniej o 7 mamy być na miejscu. - powiedział.
- Jasne dziękuje tato. - powiedziałam I poszłam do swojego pokoju.
Szybko poszłam się wykąpać. Wzięłam prysznic, podłączyłam telefon, przebrałam się w moją piżamkę i poszłam spać. Rano wstałam o 6.02, zeszłam ja dół, w kuchni już siedział mój tata.
- Dzień Dobry. - pocałowałam tatę w policzek.
- Dzień Dobry kochanie. Masz już śniadanie jajecznicę i herbatę. - powiedział, dalej czytając, gazetę.
- Dziękuję. - usiadłam przy stole i zaczęłam, jeść śniadanie przy okazji oglądając, wiadomości.
- [Oglądają Państwo, Futbol 360. W najbliższym czasie mecz zagrają Niepokonani United VS Supa Strikas. Jak państwo myślą kto wygra? Niepokonani czy jednak Strikas] - powiedział prowadzący.
- Ciekawe czy Scarra znowu bedzię próbował sfaulować Shakera... - powiedziałam do siebie.
- Znasz Scarre. On zawsze gra nie czysto. - powiedział tata.
- Tak. Pójdę się ubrać. - powiedziałam do taty.
- Dobrze.
Ubrałam na siebie czerwoną koszulkę, czarne legginsy i trampki. Uczesałam włosy w kitkę i zeszłam na dół. Tata już czekał.
- Jedziemy? - zapytał.
- Tak. - powiedziała i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta taty.
Tak szczerze to jeszcze ani razu nie byłam na stadionie. Zawsze oglądałam mecze w domu. Wyszłam z auta, zamknęłam za sobą drzwi i popatrzyłam na stadion. Nagle usłyszałam głos taty.
- Choć, choć Viki. Stadion ma Ci więcej do zaoferowania w środku. - powiedział i poszliśmy dalej.
Stadion faktycznie w środku był o wiele piękniejszy. Na ścianach wisiały zdjęcia i artykuły starej drużyny. Nagle zobaczyłam zdjęcie mojej mamy w koszulce Supa Strikas z numerem 25, nawet dopatrzyłam się zdjęcia taty.
- Nie wiedziałam, że mama grała w Supa Strikas. - powiedziałam do taty.
- Tak była niesamowita. Jej koszulka też tu wisi. Władze uzgodnili, że już nikt nie będzie posiadał tego numeru, by uczcić jej pamięć. - powiedział. - Chodźmy dalej. - dodał.
Szliśmy tak dalej do jego biura, jeszcze raz się rozejrzałam, weszłam do gabinetu ojca, w którym tata przeglądał jakieś papiery. W środku było biurko, duże okno, zdjęcia jego i drużyny. Podeszłam do jednego, że zdjęć. Był tam on, Shaker i inni, których nie znałam. Były też puchar i medale.
- Dobrze mam już wszystko możemy iść. - powiedział.
Wyszliśmy na stadion wszyscy już tam byli.
- Witaj trenerze! - krzyknęli chłopaki.
- Witajcie Panowie! - przywitał się. - Dziś jest ze mną gość. Poznajcie Victorię moją córkę. - powiedział.
- Hej... - Przywitałam się niepewnie.
- Hej Viki! - Przywitał się Shaker.
- To ty trenerze masz córkę!? - zapytali wszyscy chórem.
- Skąd znasz córkę trenera stary? - zapytał Shakera blondyn.
- Przyjaźnimy się od dzieciństwa. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- Witam, piękną Panią, niech się przedstawię, jestem... - próbował pocałować moją dłoń, ale ją wyrwałam.
- El Matador! - wszyscy krzyknęła na niego.
- No co... A tak poza tym to ile masz lat? - zadał pytanie.
- Stary... - powiedział chłopak w afro.
- Nic nie szkodzi. Mam 19 lat. - powiedziałam.
- Dobrze, Ty siadaj na ławkę, a chłopaki idziecie trenować. - powiedział tata.
Siedziałam i patrzyłam, jak chłopaki grają. Nie powiem, chciałam, zagrać z nimi. Nie powiem, obronę mieli dobrą.
- I co macie dość? - zapytał zadowolony North.
- Chcesz spróbować? - zapytał tata.
- Jasne! - krzyknęłam.
- Chłopaki! Viki spróbuję was ominąć! - krzyknął.
- Daj spokój trenerze, my nie daliśmy rady, a ona ma dać!? - zapytał Hiszpan.
- Przekonamy się. - uśmiechnęłam się zadziornie.
Wszyscy zajęliśmy swoje, pozycję. Ja zajęłam miejsce Klausa. Na dźwięk gwizdka, wszyscy ruszyli. Rasta podał piłkę do Maradora, on podał do Shakera, a chłopak uśmiechnął się do mnie i podał mi. Biegłam na Northa i zgrabnie go ominęłam. Ku zdziwieniu wszystkich. Oprócz Shakera i mojego ojca. Później ominęłam Ścianę, podałam piłkę Shakerowi, a on podał ją mi. Ominęłam Sokole Oko i stanęłam przed Wielkim Bo. Zrobiłam przewrotkę i strzeliłam pięknego gola.
- Łał! To było naprawdę super! - krzyknął North.
- Tak to prawda. - Powiedział Rasta.
- Wiedziałem, że ci się uda! - powiedział Shaker.
- Victoria, choć ze mną, a wy panowie macie już wolne, widzimy się jutro. - powiedział i udał się w stronę wyjścia z boiska.
- Do zobaczenia później. - pocałowałam Shakera w policzek i pobiegłam za tatą.
-------------------------------
Hej! Witajcie oto moja nowa książka. Od jedenastu lat oglądam Supa Strikas. Kocham, ten serial tak jak Miracoulos 😁 mam, nadzieję, że książka wam się spodoba.
Miłego wieczoru
CZYTASZ
Dziewczyna w drużynie | Supa Strikas | Shaker x OC
Short StoryVictoria Smith jest córką Trenera Supa Strikas. Od dzieciństwa przyjaźni się z Vusi Monkena, czyli inaczej znanego Shakera z Supa Strikas. Znają się od dziecka połączyła ich piłka nożna, jednak od pewnego czasu i on i ona się w sobie podkochują. Koc...