7

658 20 7
                                    

Rok później...

Dzisiaj są moje urodziny, ale też dzisiaj jest niedziela. Co za tym idzie jest wolne. Zero meczy. Zero treningów. Spałam sobie spokojnie, chciałam wtulić się w ciepły tors Shakra, ale nie było go w łóżku. To naprawdę mnie zaskoczyło, bo przeważnie to ja wstaje wcześniej niż on. Podniosłam się do pozycji pół siedzącej, kiedy do pokoju wszedł mój kochany chłopak, uśmiechnięty od ucha do ucha.

- Dzień Dobry kochanie. - pocałował mnie w usta na powitanie.

- Hej Kocie. - przywitałam się z nim.

- Przygotowałem dla Ciebie przepyszne urodzinowe śniadanko i dodatkowo mam dla Ciebie masę niespodzianek na dzisiaj. - powiedział z tajemniczym uśmiechem.

- Mam zacząć się bać? - zapytałam ze śmiechem.

- Ależ skąd! Nie masz czego skarbie obiecuje. - pocałował mnie w policzek. - Po prostu dzisiaj się zrelaksujesz. To będę twoje najlepsze urodzony. - przyznał. - Proszę śniadanko. Naleśniki z twarogiem, owocami i czekoladą, ciepła kawa z mleczkiem i pyszna sałatka owocowa. - powiedział kładąc mi na kolanach tace ze śniadaniem.

- Dziękuję kotku. - pocałowłam go krótko.

Po zjedzeniu śniadania, Shaker kazał mi się ubrać, bo zamierza mnie gdzieś zabrać. Ubrałam na siebie różową sukienkę do kolan, białe trampki do kostki i kurtkę jeansową. Shaker ubrał na sobie czerwoną koszulkę u kratkę, jeansy i tak samo jak ja trampki do kostki tylko czarne. Wzięłam swoją torebkę i wyszliśmy na miasto.

Dzisiaj było dość ciepło. W końcu mamy lipiec, a o tej porze tutaj jest gorącą. Mamy 32 stopnie. Shaker zabrał mnie do budki z lodami.

- Poproszę dwa lody. Jeden mięta z kawałkami czekolady, a drugi śmietanowo- czekoladowy. - zamówił chłopak.

Lodziaż nałożył mi dwie kulki, a Shakerowi wykręcił świderka, zapłacił i poszliśmy usiąść przy jakimś stoliku.

- Nie sądziłam, że nadal pamiętasz, że kocham te lody. - przyznałam.

- Jak mógłbym zapomnieć kochanie. - zaśmiał się. - Pamiętam, że zawsze jak jechała budka z lodami to Ty zawsze brałaś miętowe! - zaśmiał się.

- Haha tak, pamiętam! A Ty zawsze brałeś świderki. - przyznałam jedząc loda.

- Tak. - jedliśmy tak i rozmawialiśmy. Shaker zjadł pierwszy swojego loda.

- Ty już! - zdziwiłam się. - Ja nawet jeszcze połowy nie zjadłam. - zaśmiałam się. - Widać, że obudził się w tobie mały Shaker, który zjadł lody w 2 minuty! - zaśmiałam się ponownie.

Chłopak wziął moją dłoń w której trzymałam loda i uniusł ją sobie to ust. Tym samym jedząc mojego loda.

- Żarłoku! - zakpiłam.

- Pomagam Ci szybciej go zjeść, bo mamy jeszcze parę miejsc do odwiedzenia. - przyznał.

- Oddaj żąrłoku. - przełożyłam rożka do drugiej ręki. - Musisz trzymać linię skarbie. - zaśmiałam się.

- Hahahah tak inaczej przyszły teść mnie zamęczy treningiem. - zaśmiał się.

- Wiesz, nie wiem czy mówisz poważnie, czy tylko się wygupiasz. - przyznałam.

- Za rok góra dwa się przekonasz skarbie. - pocałował mnie w nos.

- Głupek.

- Ale twój głupek. - przyznał.

- Fakt mój i tylko mój głupek. - wtuliłam się w niego.

Razem z Shakerem poszliśmy na plażę. Zdjeliśmy buty i chodziliśmy boso po piasku. Było pięknie. Rodziny z dziećmi przychodzili na plażę i odpoczywali. Zobaczyłam młoda parę siedząca na plaży z małym dzieckiem. Mały chłopiec przytulał się do swojej mamy, a jego tata obejmował ich oboje. Wyobraziłam sobie mnie i Shakera z naszym małym dzieckiem. Wiem, że jesteśmy że sobą niecały rok, ale znamy się od dzieciństwa. On zna mnie lepiej niż ja sama, wie o mnie wszysko, a ja o nim.

- O czym tak myślisz skarbie? - zapytał.

- Zastanawiałam się tylko nad czymś. - przyznałam.

- Nad czym? Nad tym jak będą wyglądać nasze przyszłe dzieci? - zapytał.

Na to co powiedział spaliłam buraka.

- Hahaha! Spokojnie skarbie, tak szczeże to też ostatnio się na tym zastanawiałem. - przyznał.

- Serio? Nigdy nie mówiłeś. - powiedziałam.

- Nie chciałem Cię straszyć. - przyznał. - Ale ostatnio śnili mi się rodzice i ja jako noworodek przykryty koszulką taty. Nagle obraz mi się zmienił i widziałem nas. Trzymałaś na rękach małego chłopczyka zawiniętego w niebieski kocyk, a ma nim leżała moja koszulka i twoja też. - przyznał. - Zawsze marzyłem by mieć 2 lub 3 dzieci. - opowiadał dalej.

- Tak, ja też. - przyznałam.

- No widzisz! To my na pewno będziemy mieć 3 dzieci! - przyznał.

- Głupek! - skwitowałam i walnełam go w głowę.

- No co! Kocham Cię księżniczko. - wyszeptał muskając moją szyję.

- Ja Ciebie też mój kochany. - przyznałam.

------------‐--------------------

Hejka!

Postanowiłam podzielić ten rozdział na dwie części. Muszę bardziej dopracować następny rozdział.

Dobranoc/miłego dnia

Dziewczyna w drużynie | Supa Strikas | Shaker x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz