chapter nine

872 87 181
                                    

— James, możesz mi coś wyjaśnić?

— Zapomniałeś taktyki na dzisiejszy mecz? — James zaśmiał się, wkładając ochraniacze na nadgarstki i dopinając swój strój do gry.

Drużyna Gryfonów zebrała się w szatni, mecz ze Ślizgonami miał rozpocząć się za dziesięć minut. Z zewnątrz dochodził już szmer uczniów zebranych na trybunach. Pogoda trochę się uspokoiła, jedynie silny wiatr mógł utrudniać grę.

Zapowiadała się zacięta rozgrywka.

— Nie. Chodzi mi o twoje indywidualne zajęcia z Cecylią — Syriusz stanął nad przyjacielem z lekko nadąsaną miną. James przewrócił oczami.

— Łapo, już o tym gadaliśmy. To był pomysł McGonagall, nie mój. A wiesz, że naszej kochanej pani profesor się nie odmawia.

James sam był zaskoczony, gdy nauczycielka zatrzymała go po kolacji i oznajmiła, że Cecylia Coxshall pomoże mu opanować magię niewerbalną. W pierwszym momencie trochę się zirytował, bo takie dodatkowe zajęcia to zawsze mniej wolnego czasu, ale szybko pojawiła się myśl, że towarzystwo Ślizgonki może być równie interesujące. Syriusz musiał być podobnego zdania, bo gdy tylko się o tym dowiedział, cały wieczór tłukł ten temat, czym uniemożliwił Remusowi skupienie się na pisaniu eseju na zielarstwo.

Był też jeszcze jeden plus tej sytuacji. Lily Evans, do której ta informacja również dotarła, mocno zainteresowała się relacjami Jamesa i Cecylii, wypytując o to Lupina podczas wspólnego patrolu. Remus powtórzył wszystko Potterowi, który mógł tylko cieszyć się, że skupił na sobie uwagę, o którą tak długo zabiegał.

— Naprawdę potrzebujesz pomocy przy magii niewerbalnej? Przecież... — Syriusz nachylił się i ściszył głos — Z zostaniem animagami poradziliśmy sobie sami.

— Cicho! — syknął James, rozglądając się kontrolnie. Dorcas Meadowes, która siedziała najbliżej nich wymieniała uwagi z Samuelem Harrisem — Nie będziemy tutaj o tym rozmawiać — dodał dobitnie.

Syriusz skrzyżował ręce, wyraźnie urażony tonem przyjaciela i zupełnie obojętny na to, że tajemnica, która w głównej mierze dotyczyła Remusa, mogłaby wyjść na światło dzienne.

— Po prostu zauważyłem, że macie coraz lepszy kontakt — mruknął pod nosem.

— Ja i Cecylia? — James przeczesał swoje włosy i sięgnął po miotłę — No, dogadujemy się na eliksirach. Jest całkiem w porządku. Jak na Ślizgonkę.

— Właśnie, James. A to ja miałem się z nią dogadywać.

James popatrzył na Syriusza, kilkukrotnie mrugając oczami.

— No, nie. Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... Przecież wiesz, że mnie nie interesuje żadna dziewczyna poza Evans.

— Niby wiem — Syriusz nadal miał nietęgą minę, więc James postanowił trochę go uspokoić. I rozchmurzyć. W końcu zaraz mieli zmierzyć się ze Ślizgonami, co wymagało dużej koncentracji i odpowiedniego nastawienia.

— Słuchaj, przecież ja mogę cię zareklamować. Jeśli ci zależy... Właściwie nawet już to robię — powiedział szybko, zdając sobie sprawę, że w czasie lekcji eliksirów nie raz opowiadał Cecylii o Syriuszu — Tylko wiesz, ona ma chłopaka — dodał jeszcze, nie wspominając jednak o tym, że jest to chłopak, co do którego rodzina Coxshall ma plany matrymonialne.

— Wiem — Syriusz wyprostował się, jakby w ten sposób chciał pokazać swoją siłę — Tego tępaka, któremu dzisiaj dokopiemy.

— Tak jest!

Bezwonna Amortencja {czasy Huncwotów} (Zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz