- No dobrze, ale to dalej nie tłumaczy czemu sięgnąłeś po tak niebezpieczną magię - stwierdziła Asteri.
Od razu było widać, że Gandalf czegoś się obawia, zdjął swój spiczasty kapelusz, przeczesał włosy palcami i zaciągnął się fajką. Dziewczyna zastanawiała się jak potrafi jeszcze normalnie myśleć, przecież ziółka, które pali czarodziej są naprawdę mocne.
- Coś nadchodzi. Nie wiem kiedy, ale uderzy najbardziej w odrodzone królestwo Ereboru, ale nie tylko.
- Sauron? - spytała.
- Moja droga... To co przyjdzie zniszczy nie mniej niż połowę Śródziemia. Ich nie będzie obchodzić czy używają czarnej magii, użyją jej i zabiją każdego na swojej drodze.
Asteri nie mogła uwierzyć w to co słyszy, każdy mówił jej, żeby uważać na czarodziei, gdyż mają oni te swoje wizje po paleniu ziółek. Jednak Bilbo opowiadał jej o bitwie o Samotną Górę, gdzie król leśnych elfów nie uwierzył Gandalfowi gdy mówił o nadciągającej armii orków.
- Czemu synowie Durina? - dopytywała smoczyca.
Już zbierał się do odpowiedzi, ale przerwał to wrzask. Dwójka siedząca z dala od reszty zerwała się na równe nogi, gdy zobaczyła Bilba i Smauga, którzy zaczęli się szarpać. Zanim dobiegli szarpanina zmieniła się w bójkę. Szatyn wykorzystał przewagę wzrostu i hobbit szybko został przygwożdżony do ziemi. Jedyne co mógł robić to bezmyślne wierzganie nogami. Gandalf sprawnie oderwał Smauga od czerwonego na twarzy niziołka, który nie mógł złapać powietrza.
- Co ty robisz durniu? - krzyknęła wkurzona dziewczyna.
- O słyszysz Baggins? Jesteś durniem!
- Do ciebie mówię ty smoczy kretynie!
- Nie lubię jak ktoś mnie cały czas nazywa jaszczurką - burknął pod nosem obrażony.
- Oj naprawdę? Tak się zachowują osoby, które darzą się wzajemnym uczuciem? - spytała już lekko zażenowana. Nikt jednak nie raczył jej odpowiedzieć. Szatyn wbił wzrok w ziemię jakby wstydził się powiedzieć to co myśli. To coś nowego, żeby wielki Smaug, który tak niedawno jeszcze nie patrzył nawet kogo zabija, teraz nie ma odwagi wypowiedzieć się o własnych uczuciach. - To co? Który zaczyna?
- Ja zacznę - odpowiedział Bilbo otrzepujący jeszcze spodnie z trawy. - Tak naprawdę to po pierwszym spojrzeniu na ciebie, gdy przechadzałem się po Bag End, zakochałem się. Byłeś kompletnie inny od reszty nudnych, wrednych i zajętych sobą hobbitów, wydawałeś się bardziej... nie wiem jak to ująć, interesujący? Było widać, że pragniesz przygód, a nie ciepłego kominka i kilku podwieczorków. Kiedy już poznaliśmy się, nie mogłem przestać myśleć. Wiedziałem od razu, że dasz mi szansę na normalne życie po tym jak straciłem bardzo bliską mi osobę. Chciałem spędzić przy tobie resztę swoich dni, a także wyruszyć razem w szaloną podróż tylko we dwoje. Rankiem, gdy ty jeszcze spałeś, ja siedziałem oparty o ścianę patrząc się na twoją piękną twarz, była taka spokojna. I właśnie wtedy usłyszałem konia, ktoś zapukał do moich drzwi. Oczywiście nie spodziewałem się gości, a moi przyjaciele nie musieli w ogóle pukać, zawsze byli mile widziani. To był Gandalf. Szybko zaczął mi o czymś mówić, nawet nie wiedziałem dokładnie o czym, ale jedno słowo zdecydowało o wszystkim. Nie chciałem od ciebie odchodzić, chciałem zostać i zaznać miłości. Nie wiedziałem co mam myśleć. Czarodziej mnie popędzał, dał mi jedynie chwilę na podjęcie życiowej decyzji. Postanowiłem jednak do niego dołączyć. Po spakowaniu się chciałem jeszcze pobiec do ciebie wszystko wyjaśnić, ale krzyki Gandalfa wytrąciły mnie z równowagi i po prostu wybiegłem z domu i wsiadłem z nim na konia - hobbit po swojej przemowie wyglądał jak zbity pies, widać było, że jest bliski płaczu jednak powstrzymywał się. Nie chciał na moment nawet spojrzeć na osobę, która stała niedaleko. Smok odważył się podnieść wzrok. Wyglądał trochę tak, jakby był zszokowany słowami niziołka.
CZYTASZ
Niechciany Dziedzic [wolno pisana]
FanfictionGandalf całkowicie pochłonięty księgami musi zdobyć odłamek bardzo dobrze strzeżonego Arcyklejnotu, Hobbit zyskuje smoczego przyjaciela i wyrusza w kolejną niezwykłą podróż. W Ereborze po śmierci króla zjawiają się niespodziewani goście, a syn Daina...