8

117 7 6
                                    

Następny dzień

- Radagast! Gdzie jesteś do diabła? - zawołała Asteri będąc już w leśnej chatce czarodzieja - Przyprowadziłam dwóch gamoni!

Po obejściu chatki dookoła i rozejrzeniu się po niej znalazła go w kuchni pichcącego coś na ogniu i nucącego pod nosem.

- Tu cię mam. Powiedz mi co my z nimi zrobimy po przesłuchaniu?

- To się jeszcze zobaczy, moja droga. Dobrze, dobrze, bardzo dobrze - zaczął powtarzać sam do siebie szukając czegoś po szafkach.

-Czy możemy...

- Nie! Dopóki wam nie pozwolę macie zakaz udzielania głosu.

Trwali w milczeniu przez następną godzinę czekając, aż Radagast skończy to co zaczął. Asteri zaczęła się już niecierpliwić.

-Dobrze skończyłem. Szczerze to myślałem, że sprowadzisz ich trochę później, ale niech tak będzie. Właśnie dokończyłem wywar prawdy. Jeśli nie będziecie mówić prawdy to będę zmuszony podać go wam. Chociaż jak tak teraz myślę mogłem tego nie mówić. To był błąd...

- Radagast! Przejdźże do rzeczy chłopie.

-Ach tak, już. Zostaliście tu sprowadzeni by zmierzyć się z konsekwencjami waszego czynu,lecz najpierw odpowiedz Gandalfie skąd ten pomysł i jak został w to wciągnięty pan Baggins?

- Otóż pokrótce czy ze szczegółami?

-Dokładnie całą - powiedziała wkurzona smoczyca.

- Po śmierci całej królewskiej trójki zacząłem przeszukiwać stare elfickie księgi. Szukałem 3 lata, a w końcu trafiłem na pewną rzecz. Mianowicie by sporządzić tą miksturę, która ożywia zmarłych musiałem znaleźć specjalny kwiat elfów, ich zioła oraz esencję z Arcyklejnotu. Sam nie dałbym sobie rady, więc poprosiłem tego odważnego hobbita o pomoc. Mógł przejść niezauważony oraz zmieścił się w wiele miejsc. Tak spędziliśmy następne dwa lata na poszukiwaniach oraz przyrządzanie wywaru.

- A czy ty wiesz, że to wiązało się z użyciem starożytnej, czarnej magii elfów, idioto? - wykrzyczeli obydwoje naraz.

-Tak, zostałem już o tym powiadomiony.

-Bilbo, co ty masz do powiedzenia w tej sprawie?

-Potwierdzam wersję Gandalfa.

- I co my z nimi teraz zrobimy gospodarzu?

-Na razie będą z nami mieszkać - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

-Asteri... - zaczął Bilbo, cichym głosem.

-Zamilcz mój drogi. Dziś przychodzi nasz znajomy smok.

-Nasz? Który?

-Ten od miodówki - powiedziała i zniknęła w następnym pomieszczeniu. Gandalf w tym czasie postanowił zapalić swoje ziółka.


***


To on jest smokiem? Wyglądał na zwykłego hobbita. Jak mogłem nie zauważyć żadnego znaku albo czegokolwiek innego? To pewnie przez wypity alkohol. Tak, bo cóż by innego. Nie widziałem się z nim od naszej pamiętnej nocy dwa lata temu. Nawet nie powiedziałem mu słowa jak wyjeżdżałem po takim czymś. Jak ja mu spojrzę w oczy. Czy będę mógł normalnie z nim rozmawiać? Boże, co mam zrobić? Wtedy nie było Thorina, więc chciałem jakoś zapomnieć, odreagować. Nie wiedziałem, że wyjdzie tak jak teraz. Co ja zrobię?

- Dalej będziesz się zastanawiać nad głupotami czy się przywitasz? - nawet nie zdałem sobie sprawy, że ktoś przyszedł, ale chwila znałem ten głos. Gwałtownie podniosłem głowę przełykając ciężko ślinę. 

Niechciany Dziedzic  [wolno pisana] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz