Zdezorientowana księżniczka niepewnie odwróciła się do wrogo nastawionego przybysza, który wymierzał w nią ostrze. Przed nią stał dosyć młody, niski, rudowłosy krasnolud z groźną miną, którego nie znała.
- Nie masz prawa do niczego co znajduje się w tym miejscu wariatko! - warknął obcy.
- Mam większe prawa do tego wszystkiego niż ty, młokosie! - odwarknęła widocznie zdenerwowana Dis.
- Wszyscy w królestwie znają twoją przeszłość. W każdej chwili możesz stać się niezrównoważona psychicznie albo coś równie złego.
I w tej chwili stało się to czego nikt się nie spodziewał, a dokładniej mało widoczna postać zaatakowała. W mgnieniu oka krasnolud miał przyciśnięty do gardła miecz elfickiej roboty. Gandalf z łatwością rozpoznał właściciela broni. Król elfów także zobaczył robotę jego przodków.
- Bilbo Baggins! Zostaw Thorina w spokoju! - krzyknął jeszcze lekko oszołomiony Thranduil.
Szok i niedowierzanie wstrząsnęło hobbitem, który poluzował broń trzymaną na gardle. Korzystając z okazji krasnolud wyswobodził się z uścisku niziołka.
- Ale... ale przecież on.. on nie żyje - wyjąkał Bilbo.
-Zaraz, chwila! Może mi to ktoś wyjaśnić? Kim wy do cholery jesteście?? - dopytywała się Dis.
- Kochana Dis pozwól,że ci wyjaśnię - wskazał na hobbita- To jest Bilbo Baggins, który niejednokrotnie uratował życie twojej rodzinie i był ich bliskim przyjacielem. A to jest syn twojego kuzyna Daina, Thorin III -powiedział Gandalf.
- Skoro się już wszyscy znamy to wróćmy do tego co chciałam powiedzieć, ale ktoś mi przerwał - rzuciła wymowne spojrzenie Trzeciemu. - Przybyłam po to co mi się należy, a mianowicie po władze.
- Słuchaj - odezwał się w końcu Dain - masz prawo do korony, ale nie oddam ci jej. Możemy napisać ugodę, w której będę tylko pełnił funkcję reprezentacyjną Ereboru, a podejmować decyzję i rządzić będziesz ty, ale bez tytułu królowej pod Górą. Zgadzasz się na to?
- Dainie... - Zaczął Thranduil, ale nie dane mu było dokończyć.
- A ty się nawet nie odzywaj blondyno, a co do twojej propozycji lepiej porozmawiajmy w cztery oczy - zaproponowała.
- Dobrze Dis, przejdźmy do sali obok.
Ruszając do pomieszczenia sąsiadującego księżniczka szepnęła do czarodzieja - Chodź z nami Gandalfie, proszę. Przypilnujesz mnie żebym go nie zagryzła.
Po pewnym czasie cała trójka wróciła do Wielkiej Sali, żeby niedługo potem wyjść do innego pomieszczenia gdzie zostanie spisana ugoda z wcześniej postawionymi warunkami.
***
Galadriela po raz drugi przystąpiła do koronacji nowego Króla pod Górą tym razem bez żadnych przeszkód. Zebrani ponownie unieśli broń w górę i krzyknęli:
-Niech żyje król Dain II Żelazna Stopa!!
Po uroczystej uczcie zebrani powoli zaczęli się rozchodzić do swoich domów. A najdłuższą wędrówkę musiał przebyć Baggins, który w drogę powrotną ruszył z Lady Galadrielą i Gandalfem.
Po dwutygodniowej jeździe konnej rozdzielili się i każde ruszyło w swoją stronę. Bilbo do Shire, a pozostała dwójka do Lorien. W lasach w pobliżu domu hobbit natknął się na małego, rannego smoka. Jego łuski były koloru czarnego, a niektóre były wyszczerbione od zadanych ciosów. Fiołkowe oczy zwierzęcia wyrażały ból i bezradność. Niziołek pokochał smoka od pierwszego spojrzenia i zabrał go ze sobą do domu, lecz nie wiedział, że zastanie tam ruinę.
***
Po zakończonej uczcie księżniczka udała się w stronę królewskich pokoi. Kiedy była już blisko swojej sypialni wpadła na pewną postać, którą okazał się Thorin.
- Co. Ty. Tu. Do. Diabła. Robisz? - zapytała wrednie Dis.
-Mogę ci zadać dokładnie to samo pytanie. Tu jest mój pokój.
-Twój? Przepraszam, ale to jest MÓJ pokój.
Krasnoludzica bez namysłu wparowała do komnaty, gdzie ze zdziwieniem zauważyła, że znajdują się tam rzeczy obojga. Za nimi do pokoju wszedł Dain.
- Widzę,że już dotarliście do swojej sypialni.
- Drogi kuzynie czy mógłbyś nam to wyjaśnić? -zapytała zirytowana Dis.
- Właśnie po to przyszedłem. Z racji tego, że przyszło tak wielu gości zabrakło nam komnat, więc postanowiłem was w jednej umieścić z racji tego, że się znacie i się ciebie tu nie spodziewaliśmy.
- Ja nie mam nic przeciwko, ale ona będzie spać na podłodze - odezwał się żartobliwie Thorin.
Dain widząc, że zaczynają się kłócić pod przykrywką zmęczenia postanowił udać się do swojej komnaty zostawiając ich samych.
- Wychodzi na to, że musimy spać razem na jednym łóżku - powiedział krasnolud poruszając sugestywnie brwiami.
Po tygodniu diametralnie zmieniło się ich zachowanie, a to tylko przez to, że mieli jedną sypialnię. Nadszedł wieczór, rozbawione krasnoludy wpadły do swojej komnaty, gdzie pod wpływem impulsu złączyli swe usta w namiętnym pocałunku. Zaczęli coraz żarliwiej, gdy nagle Dis poczuła coś miękkiego pod swoimi plecami, zbierając resztki swojego rozsądku odepchnęła Thorina od siebie.
- Nie możemy tego zrobić.
- Dlaczego skarbie?
- Dlaczego? Bo jestem twoją ciocią kretynie!!
- Nie widzę podobieństwa - odrzekł i już chciał złączyć znów ich usta, lecz się odsunęła.
- Ale ja tak nie mogę - powiedziała siadając wcześniej zrzucając go z siebie.
Jednak nie dał za wygraną i postanowił objąć ją od tyłu.
- Spróbuj o tym zapomnieć -szepnął czule do jej ucha przygryzając jego płatek. A następnie złączył ich usta. Chwilę potem zaczął sunąć dłonią od jej uda w górę podwijając przy tym jej suknię.
***
Gdy Gandalf oraz Galadriela dotarli do Lorien skierowali się do obszernej, elfickiej biblioteki. Udał się tam, ponieważ wypowiedź Thranduila o ożywieniu zmarłych dała mu dużo do myślenia. Miał dość ryzykowny plan, lecz nie niemożliwy do wykonania.
CZYTASZ
Niechciany Dziedzic [wolno pisana]
FanfictionGandalf całkowicie pochłonięty księgami musi zdobyć odłamek bardzo dobrze strzeżonego Arcyklejnotu, Hobbit zyskuje smoczego przyjaciela i wyrusza w kolejną niezwykłą podróż. W Ereborze po śmierci króla zjawiają się niespodziewani goście, a syn Daina...