4

137 10 3
                                    

Dwa lata później

- Asteri wracaj! - krzyknął Bilbo do swojej nietypowej przyjaciółki.

Jeszcze jakiś czas temu była tylko smoczątkiem, a teraz jest wielkości dębu rosnącego nad norką niziołka. Piękne zwierze o lśniących, czarnych łuskach, pięknych, jasnych, fioletowych oczach i ciekawym charakterze. Gdy tylko nauczyła się latać prawie cały czas widniała nad Bag End strasząc pozostałych mieszkańców. Do Asteri przyzwyczaili się jedynie najbliżsi sąsiedzi reszta była przerażona tym, że taki gad tu się kręci.

- Jak nie wylądujesz za minutę znowu będziesz spać w lesie! A wszyscy wiedzą jak tego nie lubisz.

Kiedy skończył krzyczeć, przeleciała kawałek do przodu na miękką trawę. Asteri go przewróciła i zaczęła lizać po całej twarzy. Roześmiany hobbit wstał i zaczął drażnić się z przyjaciółką. Po udanym lataniu w nagrodę dostała wiadro świeżo złowionych ryb. Widząc, że ma zamiar znowu odlecieć i bawić się z miejscowymi ptakami, zaczął ją pchać w stronę wybudowanego domu nad norką niziołka, żeby zregenerowała swoje siły na następny dzień, w którym czeka ich wspaniała wyprawa w nieznane.

W tym właśnie momencie usłyszeli szmery dochodzące z wnętrza pagórka, gdzie nie powinno być żywej duszy. Zaniepokojeni lokatorzy ruszyli po cichu w jego stronę, ale Asteri ze względu na swoje rozmiary została przed norką. Bilbo ostrożnie wszedł do środka chwytając miotłę stojącą obok drzwi. Od kuchni znowu można było słyszeć podejrzane dźwięki. Wchodząc do pomieszczenia pierwsze co zobaczył to otwarte okno, a pod nim w zlewie siedział młody Frodo zajadający się ciasteczkami stojącymi obok. Baggins, który prawie zszedł na zawał odłożył miotłę i opadł na krzesło stojące przy stole.


Następnego dnia hobbita obudził siostrzeniec skaczący po jego łóżku. Patrząc nieprzytomnym wzrokiem na zegarek zdziwił się, że pokazuje dopiero piątą rano. Po zjedzonym śniadaniu korzystając z tego, że jest ładna pogoda postanowili pobawić się z Asteri na dworze. Gdy nastał wieczór Bilbo, który pracował w ogródku przed domem postanowił iść po Froda bawiącego się ze smokiem. Pochował swoje narzędzia i poszedł na tył domu. Smoczyca korzystając z okazji, iż nikt nie patrzy postanowiła przybrać formę ludzką, ponieważ całodniowa zmiana postaci jest bardzo męcząca. Nieoczekiwanie na miejsce przyszedł niziołek. 

***

Gandalf siedział zgarbiony w sali przylegającej do biblioteki wśród wielkich stosów elfickich ksiąg. Załamywał się coraz bardziej, widząc coraz więcej. Zaczynał tracić powoli nadzieję na znalezienie rozwiązania, a to był dopiero początek jego poszukiwań.

- Gandalfie zrób sobie przerwę. Siedzisz już tutaj bardzo długo - zagadnęła, go Galadriela, której nawet nie zauważył, gdy wchodziła. - Zjesz coś, prześpisz się, rozluźnisz.

- Jeszcze trochę - szepnął ledwo słyszalnie, zachrypniętym głosem. W tym samym czasie Lady siadła mu na kolanach skutecznie skupiając jego uwagę tylko na sobie.

- Gandi, chodź ze mną - szepnęła do ucha czarodzieja przygryzając jego płatek i gładząc spokojnym ruchem dłoni brodę towarzysza.

- Co proponujesz? - wyszeptał zalotnie, z chytrym uśmiechem na ustach.

- Podążaj za mną to się dowiesz - wstała z jego kolan i ruszyła w stronę drzwi. Przy wyjściu popatrzyła na oniemiałego rozwojem zdarzeń Gandalfa, który zaczął kroczyć powoli w jej stronę, aż złapał ją za rękę.

- Najdroższa, moja luba nie tym razem, gdyż wpadłem na pewien ważny trop...

- Spokojnie rozumiem cię, ale potrzebujesz chociaż chwili wytchnienia. - powiedziała po czym złączyła ich usta w namiętnym pocałunku. A czarodziej zapomniał o otaczającym go świecie.

***

Wściekli kochankowie wparowali do jego komnaty próbując opanować swoje emocje, ale po wejściu do pomieszczenia postanowili dać im upust.

-  JAK MOGŁEŚ POSTĄPIĆ TAK RYZYKOWNIE?! - zaczęła kłótnię Dis.

- ŻE JA?

- NIE KURWA JA.

- Kotek uspokój się...

- ZAMKNIJ SIĘ, NIGDY NIE MÓW KOBIECIE, ŻE MA SIĘ USPOKOIĆ!

- Ale...

- PRAWIE SIĘ WYGADAŁEŚ O NASZYM ROMANSIE! CZY WIESZ CO BY SIĘ WTEDY STAŁO?!

- Dramatyzujesz kochanie

-Ja dramatyzuje? Ha no tak zawsze ja, świetnie. Oczywiście.

-...

- NIE MÓW DO MNIE TERAZ - powiedziawszy to wybiegła przez tajne przyjście między ich sypialniami.

- Ehh... Kobiety.

Parę godzin później

Skruszony Trzeci udał się do Dis z zamiarem pogodzenia się z nią. Zapukał delikatnie, a gdy nie uzyskał odpowiedzi postanowił wejść. Chwile potem niespodziewanie oberwał książką w głowę. Odwrócił się do napastnika z zamiarem pogodzenia się.

- Słuchaj, chciałbym cię przeprosić. Mogłem być bardziej ostrożny w tym co mówię.

- Ja również chciałabym cię przeprosić za to, że tak zareagowałam, za to, że tak na ciebie nawrzeszczałam...- nie miała możliwości dokończyć, ponieważ Thorin złączył ich usta w pocałunku.

- Muszę ci coś powiedzieć kochany... Nie wiem jak zareagujesz, ale... Jestem w ciąży.

Niechciany Dziedzic  [wolno pisana] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz