Nancy zadzwoniła dzwonkiem, czekając, aż ktoś jej otworzy. Kiedy za drugim razem nic to nie dało, Eleven otworzyła drzwi siłą umysłu. Nikogo nie było w domu, ale było tam zimno jak w lodówce. Violet zaczęła pocierać ręce, delikatnie używając swoich mocy, Max od razu stanęła obok niej, kiedy poczuła ciepło. Tak samo jak Will, El, Mike i Lucas. Violet parsknęła delikatnie, uwalniając ciepło na cały pokój. Wszyscy przeszli do kuchni, skąd pochodził okropny zapach. Po całej kuchni były rozwalone chemikalia do sprzątania.
- Boże, ale śmierdzi - westchnęła Max.
- I oni to piją? - zapytał Jonathan.
- Albo robią wiosenne porządki - sarknęła Nancy.
- Ale w tamtym roku Will nie pił chemikaliów - powiedziała zdezorientowana Max.
- Piłeś? - zapytała Violet.
- Nie - Will pokręcił głową. - To coś nowego.
- Lekcja pana Clarka, piąta klasa. Co się stanie jeśli połączysz ze sobą różne substancje? - zapytał Mike.
- Stworzysz nową - odpowiedzieli Will i Lucas.
- To co jeśli oni coś tworzą?
- W sobie? - zdziwiła się Violet - Jeśli się takiego czegoś napili to powinni być martwi.
- Jeśli są ludźmi - Lucas wzruszył ramionami.
Nancy westchnęła delikatnie, przechodząc dalej. Weszli do tego samej jadalni, gdzie wcześniej były Max, El i Violet. Na stole była wielka plama po winie. Poszli do salonu, gdzie leżała butelka od wina, a na dywanie było trochę krwi. Dalej przy wyjściu z pomieszczenia był podwinięty dywan i otwarte drzwi do garażu.
- Zaatakowano ich - oznajmiła Nancy.
- Związano ich - powiedział Jonathan. - I wywieziono.
- Pani Driscoll, cały czas mówiła, że musi gdzieś wrócić. Może złupienie odbywa się gdzieś indziej?
- Nie chciał, żebym zobaczyła - powiedziała El.
- Coś w stylu źródła? - zapytała Violet.
- Dokładnie - przytaknęła jej Nancy. - Musi być miejsce, gdzie to wszystko się zaczęło.
- Pani Driscoll mówiła, że chce wrócić - powtórzył Will. - Może jej pozwólmy.
- Jak dokładnie? Chcesz ją zapiąć na smyczy? - parsknęła Violet, chociaż sytuacja nie była zabawna.
- Jeśli będziemy musieli... - powiedziała Nancy.
- Żartowałam - Violet pokiwała głową rozczarowana.
Cała grupa przyjechała do szpitala po panią Driscoll. Mieli nadzieję, że uda im się przemknąć, ponieważ pielęgniarka rozmawiała przez telefon.
- Hej, co wy robicie? - zapytała, zauważając ich.
- Um, to znowu ja - Nancy uśmiechnęła się - Do mojej babci. Przywiozłam rodzinę.
- Daleką - uśmiechnął się Lucas.
- Babcia? Ale.. - zapytała Violet, a Will złapał ją za łokieć, żeby niczego więcej nie powiedziała. - Ał - szepnęła.
- Przepraszam - odszepnął chłopak, puszczając ją.
- Nie obchodzi mnie rodzina, znasz zasady - powiedziała pielęgniarka. - Dwie osoby na raz.
- Ale...
- Dwie.
Nastolatkowie zostali wysłani przez pielęgniarkę do poczekalni, gdzie zaczęli się strasznie nudzić. Max i El przeglądały czasopisma, Mike i Lucas bili automat ze słodyczami, które się zepsuł, a Violet i Will siedzieli na krzesłach grając w papier, kamień, nożyce. Nagle prawie wszystkie słodkości wyleciały z automatu, a El dyskretnie wytarła nos.
- Idę po Skittlesy - oznajmiła Violet - Chcesz coś?
- Nie - Will pokiwał głową.
Dziewczyna wróciła z czterema paczkami Skittlesów i dwoma paczkami M&Ms.
- Masz - szatynka uśmiechnęła się. - Jedz.
- Dzięki Violet - Will odwzajemnił jej uśmiech.
- Nie ma problemu.
Nagle do pary przysiadła się El. Violet spojrzała na nią uśmiechnięta, podając paczkę Skittlesów. Max była z Lucas'em, rzucając jedzenie do buzi. Mike podszedł do nich chwilę później i korzystając z okazji, że Violet nie patrzy, gestownie kazał Will'owi ją zabrać, zeby mógł porozmawiać z El.
- Jesteś ciekawy o czym rozmawia pielęgniarka? - zapytała Violet. - Bo ja jestem.
Czego Mike nie widział, to to, że Violet wcale nie była przeciwko jego związkowi z El. Uważała, że mogli wyglądać uroczo. Dziewczyna również nie była głupia i kątem oka zauważyła dziwne ruchy rąk, jakie wykonywał Mike.
- W sumie to jestem - Will pokiwał głową.
- To chodź - zaśmiała się Violet, łapiąc go za rękę.
Oboje usiedli pod blatem, szybko wciągając się w rozmowę, czasami śmiejąc się cicho. Zabawa nie trwała długo, bo kilka minut później, Will'a przeszedł dreszcz, a światła zaczęły migać. Wszyscy wiedzieli o co chodziło, więc zaczęli biec do Driscoll, nie zważając na wołania pielęgniarki.
Zaczęli biec do windy, która okazała się nie działać, więc szybko ruszyli w stronę schodów. W końcu znaleźli Jonathan'a, który próbował wybić okno gaśnicą.
- Odsuń się - powiedziała Eleven, po czym wyważyła drzwi.
- Ja pieprze - westnęła Violet, wypuszczając ogień z rąk, w momencie, kiedy potwór na nich ryknął.
El widząc, że był osłabiony przez płomienie, uderzyła nim o ścianę, jak tylko Violet przestała w niego mierzyć. Następnie uderzyła nim jeszcze o drugą ścianę, sufit i podłogę, zanim ostatecznie wyrzuciła przez okno.
- Idź - El powiedziała do Jonathan'a, żeby wziął Nancy, a ona, Violet i reszta szybko wybiegli ze szpitala.
Widzieli jak Łupieżca wpływa do kanału, zostawiając na kracie kilka kości.