Spędził u Gabiji cały dzień. Zapomniał nawet o tym, że musiał jechać do miasta, a matka Jogaiły pewnie nie umie wytrzymać z nerwów. Skirgiełło pomógł Litwince w pracach domowych, posprzątał, przeniósł kilka ciężkich skrzyń, które staruszce byłoby ciężko podnieść, poszedł po wodę nad rzekę, naprawił parę rzeczy. Gabija w podzięce przygotowała mu kilka litewskich przysmaków, które przyrządzała na królewskim dworze. Dochodził już wieczór. Skirgiełło w natłoku prac przypomniał sobie o swoim postanowieniu. Zaczął się zbierać, kiedy Gabija go zatrzymała.
- A ty gdzie się wybierasz? - zapytała.
- Muszę do miasta wracać. Matka Jogaiły pewnie się martwi.
- Noc idzie przecież - próbowała go zatrzymać - Jeszcze ci się stanie co złego i kto Jogaiłę uratuje?
- Nic mi nie będzie, poza tym, nie chcę naruszać twojej gościnności.
- Przypomnieć ci jak się tutaj znalazłeś? - spojrzała na niego chytrze.
Ten spuścił wzrok, całkowicie zbity z tropu. Miała rację. Jeśli znów miałby się szwędać w lesie po nocy, już wolał jeden dzień zwłoki.
- Nie naruszasz mojej gościnności - uśmiechnęła się do niego ciepło - Myślisz, że ilu ja tutaj ludzi na dzień przyjmuję? Tyś Litwin, a moje drzwi dla Litwinów zawsze otwarte. Zostań chociaż na noc. Rano ci coś na drogę upichcę i pojedziesz do miasta - podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu.
Zastanowił się chwilę. Bardzo dobrze mu się spędzało czas u Gabiji, ale musiał powiadomić kogoś w Krakowie o tym, co zaszło. Wahał się, aż wpadł mu do głowy pewien pomysł.
- A może pojechałabyś ze mną? Znów zobaczysz Kraków, poznasz innych Litwinów - spojrzał na nią z nadzieją.
Gabija otworzyła szeroko oczy. Zupełnie nie spodziewała się takiej propozycji. Ja? Do Krakowa?
- Ja? Do miasta? Przecież... - nie wiedziała, co powiedzieć - Przecież ja nie dam rady - uniosła lekko do góry swoją laskę.
- Oh, przesadzasz Gabijo - pokręcił głową - Nigdy nie widziałem, żeby kobieta w takim wieku jak ty miała tyle wigoru w sobie. Wstanę skoro świt i znajdę kogoś, kto ma wóz. Zawiezie cię, a ja pojadę obok konno. Co ty na to? - spojrzał na nią z nadzieją.
Staruszka zamyśliła się. Znowu miała pojawić się w Krakowie? Tak dawno już jej tam nie było, a pewnie bardzo się zmienił odkąd na tronie zasiadają Węgrzy. Czemu nie? Pewnie niedługo zobaczysz Aldonę, Egle, Kazimierza, Olgierda, Mikołaja... Wykorzystaj tę szansę, bo drugiej takiej na pewno nie dostaniesz... Sam dobry Bóg ci ją daje...
Odetchnęła głeboko i wejrzała na niego z podekscytowaniem w oczach.
- Zgoda - uśmiechnęła się.
***
Jogaiła chodził nerwowo po komnacie. Wcześniej panowie przynieśli mu kilka strojów i czystych koszul, jakby zakładali, że zostanie tu na bardzo długo. A on tylko miał zjeść wieczerzę z królową. Nic więcej. Doprawdy, nic więcej.
Spośród kilku kaftanów wybrał zwykły czarny, sięgający mu trochę nad kolano, zapinany z przodu srebrnymi guziczkami. Butów nie chciał zmieniać, przeczyścił jeno swoje jakąś czystą szmatką. Twarz i dłonie obmył w czystej wodzie, włosy przeczesał. Przedbór próbował mu również wcisnąć jakieś ozdoby, ale stanowczo odmówił. Wystarczył mu jego skórzany pas, przy którym miał swój sztylet. Nie chciał żadnych ozdób. Nie tak był wychowywany.
Stanął przy oknie i wyjrzał przez nie. Słońce już chyliło się ku zachodowi, co znaczyło, że niedługo będzie musiał iść. Założył dłonie za siebie i przymknął oczy. Wziął kilka głębokich wdechów dla uspokojenia skołatanych nerwów. Wypuścił głośno powietrze przez usta i odwrócił się w stronę stolika. Spojrzał na perłowy naszyjnik, który na nim leżał. Jak to jest ojcze? Jak to jest z tymi niewiastami? Podszedł do stolika i wziął perły w dłonie. Jak to jest, że w mieście jest tyle pięknych niewiast, wręcz ideałów, a tutaj mieszka oziębła i surowa królowa i to właśnie przed spotkaniem z nią tak się denerwuję? Nie boję się jej. To coś innego... Serce mi wali jak głupie, a przecież ona nie jest miłością mojego życia, żebym posądzał się o głębsze uczucie do niej. Matka mi opowiadała, że gdy cię spotkała, serce jej mocniej zabiło. Twoje też nie było obojętne. Co zatem dzieje się ze mną? Przecież ja jej nie kocham... Rozmyślania przerwało mu pukanie do drzwi. Prędko wyprostował się i schował naszyjnik za siebie.
CZYTASZ
Zaklęta Róża (I Tom)
Fanfiction~Miłość jest wtedy, gdy bardziej martwisz się o kogoś, niż o siebie... A co by było, gdyby Jogaiła - zmęczony monotonnym życiem w mieście, którym wciąż chce sterować, uciekł z tej klatki i dostał się w sidła złej królowej Jadwigi? Jednak czy na pe...