🌹 22 🌹

301 14 12
                                    

[ Wyjaśnię to tu, żebyście się potem nie musieli wracać😁 W pewnym momencie jeden z bohaterów przeprowadzi dialog w swojej głowie. Poznacie go po tym znaczku ~. Mam nadzieję, że wszyscy się połapiecie w moich zamysłach😅 ]

***

Mierzyły się czujnym spojrzeniem. Elżbieta oddychała ciężko, nie mając wprawy w trzymaniu tak potężnej broni. Jadwiga zastanawiała się, kim mogła być. Czyżby jedna z wielbicielek Jogaiły? Mocno zaciskała dłoń na rękojeści swojego miecza, wyczekując jej ruchu. Skąd ta wrogość?

- Nie pozwolę ci się więcej do niego zbliżyć! - krzyknęła nagle i rzuciła się na Jadwigę.

Ta ledwo odparła tak nagły i równocześnie nieporadny atak. Ich ostrza skrzyżowały się, a odgłos stali rozniósł się głucho po komnacie. Ich twarze znajdowały się tak blisko siebie, że czuły na nich swoje oddechy. Elżbieta odepchnęła się od Jadwigi i zmierzyła jej sylwetkę wzrokiem.

- Co on w tobie zobaczył? - zapytała drwiąco - Co ty takiego masz, czego nie mam ja? Co masz, co zrobiłaś, że go uwiodłaś, choć ja próbuje zrobić to już od tylu lat?! Odpowiedz! - krzyczała zrozpaczona.

Jadwiga wpatrywała się w nią, przerażona jej słowami. Dosyć specyficzna ta wielbicielka... Również zilustrowała ją spojrzeniem i musiała powiedzieć, że była urodziwa, ale nie na tyle, by wszystkich przyciągać. Wyglądała na wychudzoną, bladą i... Dosyć mierną.

- Nie będę odpowiadać na twoje pytania - powiedziała, starając się zachować spokój.

- Odpowiadaj!

- Zważ na ton, mówisz do króla.

- Ty również zważ, do kogo mówisz! - oburzyła się - Uwięziłaś i próbowałaś uwieść mojego narzeczonego! Nie daruję ci tego!

Jadwiga zamarła. Narzeczonego? Czyli on... Nie, to nie może być prawda... Nie mógłby... On przez cały ten czas mnie oszukiwał? Nie kochał mnie... Tylko moją koronę... Serce, które jej pękło, teraz całkowicie zniknęło. Znów poczuła pustkę w piersi. Łzy zaczęły napływać do oczu, ale starała się je z całych sił powstrzymać. Jak on mógł... Nie wierzę... Nie chciała dać temu wiary. Ścisnęła mocniej miecz w obu dłoniach i nabrała głęboko powietrza.

- W takim razie zabiję was oboje... - wycedziła niezrozumiale przez zęby i rzuciła się z ostrzem na Elżbietę.

Rozpoczęła się prawdziwa walka. Jadwiga miała więcej doświadczenia z bronią, zatem łatwiej jej było odpierać ataki nieporadnej Elżbiety.

- Łżesz! - przekonywała Jadwiga.

- Mam zgodę jego matki!

- Kłamiesz!

- Miała pobłogosławić nasz związek, ale musiał jechać ratować Skirgiełłę, bo zamknęłaś go w lochu!

Widziała kątem oka jak jej brat przemyka się, wykorzystując nieuwagę królowej. Stanął za jej plecami, w pewnej odległości. Miecz miał w gotowości.

- Nie wierzę... - głos się Jadwidze załamał.

- To lepiej uwierz, bo to twój koniec - odparła złowieszczo.

Zaklęta Róża (I Tom) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz