|Oneshot| 🌹 O tym jak wąż spotkał orła 🌹

50 2 4
                                    

Bardzo cieszył się na spotkanie z siostrą. Jak zawsze. Zdążył się już za nią stęsknić. Chciał też zobaczyć swoje dwie małe siostrzenice. I szwagra też. Gdy ich spotkania wyszły na jaw, a szczególnie to pierwsze, tuż pod jego nosem, praktycznie rzucił się na Kazimierza i prawie by go udusił gołymi rękami. Nie był temu przychylny i nie zamierzał ułatwiać ukochanemu siostry życia. W końcu jednak zauważył, że Ald... Anna jest z nim szczęśliwa, więc odpuścił. A przynajmniej spróbował. Choć był zły na siostrę za te wybryki, ojcu nie pisnął ani słowa. Wtedy nie tylko ona miałaby kłopoty, ale on też. I to zapewne większe, niż siostra. Z biegiem czasu okazało się, że on i Kazimierz mają wspólne zainteresowania - polowania i dobre piwo. I to właśnie przy trunku i w kniei nawiązali przyjacielskie, a nawet braterskie relacje.

Wjechał na dziedziniec i zsiadł z konia. Oddał go stajennemu, poprawił odzienie i ruszył w stronę zamku. Nie uszedł jednak wiele, bo jego wzrok padł na kolebę, z której właśnie wychodziła bogato ubrana niewiasta. Przystanął. Była ubrana w piękną, czarno-złotą suknię, z czerwonym bezrękawnikiem. Na dłoniach miała czarne, skórzane rękawice, ozdobione kamieniami. Włosy spięte nad karkiem, a na głowie widniał czepiec z kremowym welonem. Olgierd zapatrzył się na nią, nie mogąc nawet mrugnąć. Oczarowała go.

Dopiero głośne rżenie i tętent kopyt wyrwał go z amoku. Koń musiał wyrwać się jednemu ze stajennych i teraz galopował bezmyślnie w jej stronę. Olgierd od razu rzucił się jej na ratunek.

- Uważaj pani! - krzyknął.

Załapał ją mocno i odciągnął na bok, łapiąc równocześnie wodze, by zatrzymać konia. Obie czynności udały mu się bezbłędnie. Gdy koń już się uspokoił, przeniósł wzrok na niewiastę. Oniemiał. O Perkunie...

***

Zatęskniła już trochę za Krakowem i Wawelem. Mury zamku, choć dużo skromniejsze od tych węgierskich, zawsze przypominały jej dzieciństwo i miłe chwile spędzone z rodzeństwem. Dlatego zawsze z ochotą odwiedzała brata.

Z pomocą dwórki wysiadła z koleby. Rozejrzała się po dziedzińcu, uśmiechając się do siebie. Jej serce napełniło się przyjemnym uczuciem. Nic się tutaj nie zmieniło. Skinęła głową na służbę i ruszyła w stronę wejścia. Nie zdążyła ujść paru kroków, a do jej uszu dotarł donośny krzyk, potem poczuła gwałtowne szarpnięcie, a na koniec ktoś mocno ją obejmował. Zmarszczyła brwi, bo uderzył ją intensywny zapach... Sosny? Niemożliwe jednak było, żeby nagle tuż obok wyrosła sosna i zaczęła ją obejmować. Przede wszystkim, sosna nie ma prawa być tak... Miękka?

Otrząsnęła się z pierwszego szoku i podniosła wzrok. Pachnącym drzewem okazał się mężczyzna z bujną brodą i kręconymi włosami. Drugą dłonią przytrzymywał zdyszanego konia. To zapewne przed nim ją uratował. Odetchnęła z ulgą. Przyjrzała mu się, szukając go w pamięci. Nigdy go tu nie widziała. Zatem coś się musiało zmienić. Serce jej dziwnie zakołatało, a kolana zmiękły. Gdyby nie jego pewny chwyt, to na pewno osunęłaby się na ziemię. Oparła dłoń na jego piersi i stanęła stabilniej. Dopiero wtedy przeniósł na nią swoją uwagę. Chciał coś powiedzieć, ale zaparło mu dech i po prostu zajrzał w głębię jej oczu. Ona też nie odezwała się słowem, więc wpatrywali się w siebie w milczeniu, normując oddechy. Mężczyzna pierwszy się zreflektował i zamrugał, jakby otrząsnął się z transu.

- Nic... Nic ci nie jest, pani? - zapytał.

Elżbieta nadal trwała w szoku i nie usłyszała pytania. Patrzyła tylko na niego, uwięziona w całej tej sytuacji i towarzyszących jej emocjach. Stajenny już odebrał konia, dlatego jej wybawca mógł w pełni skupić się na niej. Ostrożnie ją puścił i położył jej dłonie na ramionach.

- Jesteś cała? - zapytał raz jeszcze.

Tym razem już usłyszała i otrząsnęła się z otępienia.

- T-tak - pokiwała głową - Dziękuję za ratunek - uśmiechnęła się nieśmiało.

Odwzajemnił gest. Gdy niezręczna cisza, podczas której wpatrywali się w siebie, się przedłużała, chrząknął i zaoferował jej ramię. Przyjęła je i pozwoliła się poprowadzić do środka.

***

Żadne z nich nie miało odwagi się odezwać. Jedyne, na co sobie pozwalali, to nieśmiałe spojrzenia i trochę śmielsze myśli o towarzyszu. Olgierd nie domyślił się z kim ma do czynienia, nawet po kłaniającej się królowej w pas służbie. Gdy dotarli pod dwuskrzydłowe drzwi, strażnicy od razu je przed nimi otworzyli. Skrzypnięcie zwróciło uwagę królewskiej pary, która odwróciła się za siebie. Aldona zaraz rozpromieniała na widok brata.

- Olgierd! - zawołała i podeszła do niego z otwartymi ramionami.

Litwin puścił Elżbietę i uściskał czule swoją siostrę. Królowa w tym czasie podeszła do brata. Przywitał się z nią mniej wylewnie, bo jeno pocałunkiem w dłoń, ale uśmiechnęła się szeroko na jego widok.

- Miło cię widzieć - wyprostował się.

- Ciebie również, bracie.

- Widzę, że zdążyłaś już poznać brata mojej żony.

- Brata? - spytała zdziwona, przenosząc wzrok na Olgierda.

Litwini w końcu się od siebie oderwali i podeszli do piastowskiego rodzeństwa.

- To moja brat, Olgierd - przedstawiła go - Bracie - zwróciła się do niego - To królowa Elżbieta, siostra Kazimierza.

Litwin zamarł w niemym szoku, gdy usłyszał jej tytuł. Królowa? Siostra Kazimierza? Piastówna i Olgierdowicz znów się w siebie zapatrzyli. Anna wymieniła z mężem zdziwione spojrzenia. Żadne z nich nie miało pojęcia o wydarzeniach, które rozegrały się na placu i jakie miały skutki. I jakie będą mieć. Kazimierz w końcu postanowił przerwać niezręczną ciszę.

- Pewnie jesteście zmęczeni po podróży - zwrócił się do gości - Służba odprowadzi was do komnat.

***

Dotarli do rozwidlenia, gdzie musieli się rozstać. Zanim jednak się rozdzielili, Elżbieta zwróciła się do Litwina.

- Jeszcze raz dziękuję za ratunek - uniosła lekko kąciki ust.

Na jej twarzy nieświadomie pojawił się rumieniec. Mimowolnie wspomniała jego czuły uścisk i ciepłe, zatroskane spojrzenie.

- Nie ma za co, pani - ujął jej dłoń - Będzie nam dane się jeszcze spotkać? Porozmawiać?

- Wspólny spacer - szepnęła - To wszystko, o czym możemy pomarzyć.

- Spacer... - powtórzył cicho, przytakując nieznacznie głową - Będę czekał na tę sposobność.

Spojrzeli na siebie ostatni raz. Głęboko, bardzo głęboko w oczy. Nim pozwolił jej odejść, musnął lekko ustami wierzch jej rękawiczki. Zadrżała, jakby dotknął jej skóry. Potem poluźnił uścisk, pozwalając jej dłoni się wysunąć. Spuściła głowę i odeszła we wskazanym przez sługę kierunku.

Nie będzie to ich ostatnie spotkanie. Po śmierci Anny nie zerwią kontaktów. Ich uczucie, które teraz tylko nieśmiało kiełkuje, później będzie się rozwijało. Będzie tak silne, że przetrwa kolejne pokolenia i nawet nie zdają sobie sprawy, że jeszcze kiedyś to uczucie się odrodzi.

***

Dobry wieczór☺
Niewiele mi zostało, bo dwa oneshoty i zabieram się za Jedyną, a potem... A potem byle do wakacji i czeka mnie chyba największa korekta ever🙈 Kogoś też już nosi, czy tylko mnie?

A tak z innej beczki, komu podobał się ten wątek w serialu? Ja muszę pogratulować pomysłu💕 Na pewno było go więcej, niż teraz... Bez urazy dla serialu, ale... Boli. Swoją drogą, ktoś ogląda?🤔

Miłego wieczorku i byle do wiosny🐛

Zaklęta Róża (I Tom) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz