🌹 Epilog 🌹

383 12 6
                                    

Od ostatnich wydarzeń minęło trochę czasu. Klątwa została zdjęta, a to przez trzy szczere i płynące prosto z serca słowa: ,,Kocham cię, Jadwigo". Dopełniono warunek i to z dodatkowymi korzyściami - Królestwo zyskało szczęśliwą i zakochaną w sobię królewską parę. Miłowali się bez żadnych warunków. Tak jak to miało się stać. Różę zasadzili w centralnym punkcie ogrodu, jako symbol ich miłości i kwitła do dziś. Królestwo również zaczęło rozkwitać. Ludzie przypomnieli sobie o Wawelu, przyjęto na nowo służbę, handel i gospodarka przeżywały renesans. Rozpoczęto nawet rokowania z Litwą.

Jan i Mścichna dostali zgodę na ślub. Spytek i Erzebeth w końcu powiedzieli na głos, co do siebie czują i oni również niedługo mieli stanąć na ślubnym kobiercu. Margit, która tak bardzo obawiała się Litwinów, sama zaczęła czuć coś więcej do jednego z przyjezdnych bojarów - Sirputisa. Ona też nie była mu obojętna. Śmichna, jako jedyna, nie miała swojego adoratora, a przynajmniej tak jej się wydawało. Zawisza z Oleśnicy zaczął spoglądać na nią przychylniejszym okiem i myśleć o niej coraz częściej. Jan z Tęczyna cieszył się narodzinami upragnionego synka. Dymitr poznał pewną Beatę z Bożego Daru, ale wciąż jest zbyt nieśmiały, aby się jej oświadczyć. Sędziwój wrócił do Wielkopolski i starał się zachować pokój między nią, a Małopolską. Przedbór cieszył się ze szczęścia dzieci. Stara się o posadę dla swojego syna, Zbigniewa. Cały czas też wspomina swojego ulubieńca: Nawet za króla Kazimierza tak nie było... A Dobiesław w końcu pogodził się ze wszystkim i obserwował radość i powodzenie pozostałych. A w szczególności siostrę marszałka - Felicję. Krótko mówiąc, każdy na dworze odnalazł upragnione szczęście.

Spytek opowiedział swojej siostrze o poczynaniach jej dzieci i zabrała ich ze sobą do Pilczy. Jan nie zmienił swojego stylu życia, jednak odpuścił próby zdobycia korony. Elżbieta natomiast wciąż nie mogła się pogodzić, że nie zostanie żoną Jogaiły. Jadwiga musiała rozejrzeć się dla niej za kandydatem na męża. Pogroziła jej nawet, gdy ta się opierała: ,,Albo małżeństwo, albo do klasztoru pójdziesz!". I oczywiście małżeństwo z Jogaiłą nie wchodziło w grę. Elżbieta nie zamierzała iść do klasztoru, więc musiała się zgodzić.

Matka Jogaiły, gdy usłyszała całą prawdę, ogromnie się wzruszyła. Była dumna, że jej syn w końcu odnalazł miłość. Choć na początku nie była do synowej przekonana, to po bliższym spotkaniu zapałała do niej ogromną sympatią. Zamieszkała na Wawelu, oczekując ponownego spotkania z ukochanym mężem. W niebie...

Właśnie, co na to Olgierd? Elżbieta? Gabija? Obserwowali całe zdarzenie z góry i byli dumni z Jadwigi i Jogaiły. Olgierd z syna, Elżbieta z wnuczki, a Gabija z obojga. I ze Skirgiełły również. Każdy był z nich dumny. Król Kazimierz, królowa Anna, król Ludwik, nawet Giedymin, dziadek Jogaiły, znalazł się w tym gronie. A jak to w końcu było z tą Anną i Kazimierzem?

Kazimierz zakochał się w Aldonie i zagroził, że albo ją poślubi, albo zrzeka się korony. Panowie zatem nie mieli wyboru, musieli się zgodzić. I nie była to wcale taka zła decyzja. Aldona była niezwykle wesołą i dobrą królową. Urodziła Kazimierzowi dwie piękne córki - Elżbietę i Kunegundę. Kochali się, jednak choroba Anny i jej śmierć zrujnowała wszystko. Kazimierz żenił się potem tylko trzy razy, dla dobra Królestwa. Żadnej ze swoich żon nie kochał tak jak Anny. Nie był to jedyny przypadek, gdy dwa odmienne światy zbliżyły się do siebie i zostały rozdzielone śmiercią. Miłość Olgierda i Elżbiety również miała smutne zakończenie. I przez chwilę wydawałoby się, że miłość Jadwigi i Jogaiły także. Ale łączące ich uczucie pokonało śmierć.

Skirgiełło również zamieszkał na Wawelu. Wspierał swojego przyjaciela i swoją bratową. Poznał ją bliżej i naprawdę nie była taka zła. Zdarzało się nawet, że napiła się z nim wina czy piwa. Czegoś takiego się nie spodziewał. Najważniejsze jednak było, że Jogaiła w końcu odnalazł szczęście. A on kompana do picia.

Krótko po zdjęciu klątwy, Jadwiga i Jogaiła pobrali się, a później koronowano Jogaiłę na króla. Panowie ani myśleli się sprzeciwiać. W końcu był ich ostatnią nadzieją. I nie zawiedli się. Jogaiła okazał się rozumnym i dobrym władcą.

Pogoda była naprawdę piękna, więc wybrali się na spacer po ogrodzie. Słońce delikatnie muskało twarze, ptaki ćwierkały, wszystko dookoła cieszyło oko swoimi kolorami i zielenią. Stanęli przy różanym krzaku, który w tym roku wyjątkowo obrodził. Dotknęła delikatnie płatka jednego z czerwonych kwiatów. Wtedy poczuła wyraźne kopnięcie w dole brzucha.

- Znowu - zwróciła się do męża.

Chwyciła jego dłoń i położyła na wyraźnie zaokrąglonym brzuszku, w miejscu, gdzie poczuła kopnięcie. Jogaiła również po chwili je poczuł. Spojrzeli na siebie z miłością i wzruszeniem. Ujął policzek żony i pocałował ją.

- Wyrośnie z niego silny syn - stwierdził, gładząc Jadwigę po brzuchu.

- A jeśli to córka? - zapytała.

- To będzie piękna jak jej matka.

Oboje zachichotali i ponownie się pocałowali. Objął ją od tyłu i przytulił, ale delikatnie, z uwagi na brzuch. Położył na nim dłonie, a ona przykryła je swoimi. Oparła głowę o jego ramię i westchnęła.

- Nasza mała róża...

***

Hejka😊
Aż nie wiem co napisać normalnie😂 Kiedy to minęło? Jeszcze niedawno w ogóle się nie znali, a tutaj już po ślubie😜

Zaklęta Róża (I Tom) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz