Rozdział 5

188 10 6
                                    


„Nastolatka wraz z matką i młodszym rodzeństwem chodzili po szczecińskiej galerii handlowej szukając sukienek dla dziewczynek na bal charytatywny w samej stolicy, na który dostali zaproszenie dzięki ojcu, który jest szanowanym chirurgiem. Chodzą już cały dzień po galerii i wszystkie dziewczynki kupiły już wymarzone sukienki oprócz najstarszej, ta jej nie pasowała, ta miała nie taki krój, ta nie ten kolor, ta nie ten fason, tej nie było w jej rozmiarze i tak ciągle. Kiedy kobieta powoli zaczynała tracić cierpliwość, dziewczyna zapiszczała radośnie i pognała w tylko sobie znanym kierunku. Kiedy tylko wpadła do sklepu podbiegła do lady i poprosiła o swój rozmiar wymarzonej sukienki. Była to długa czerwona suknia z białym paskiem w talii oraz na grubych ramiączkach. Kiedy dziewczyna tylko założyła suknię, wiedziała, że to właśnie ta, której szukała cały dzisiejszy dzień, a powiedzmy szczerze. Ciężko było jej dogodzić, nie ze względu, że była rozpieszczona, nic bardziej mylnego, było wręcz przeciwnie, poza tym była typem chłopaczary, i w jej szafie były dwie góra dwie proste sukienki, w których chodziła tylko wtedy, gdy była do tego zmuszona. Jedna czarna, do kolan do szkoły, druga purpurowo różowa na jakieś rodzinne obiady u dziadków, czy stryjów bądź ciotek. A na tym przyjęciu miała wyglądać rewelacyjnie, więc chcąc usłyszeć od ojca, że w końcu jest z niech dumny, szukała takiej co powali ją na kolana i tak się właśnie stało. Kiedy wyszła z przymierzalni pokazać się matce, na jej twarzy lśnił wielki szczery uśmiech, co w jej przypadku było rzadkością. Matkę chyba zadowolił wygląd, bo bez zbędnego gadania kazała jej się przebrać w swoje ciuchy, a ona poszła zapłacić za sukienkę. Kiedy Zuzia opuściła przymierzalnię, całe towarzystwo wróciło do domu na wsi obładowane torbami."

Z mojego powrotu do przeszłości wyrwał mnie mój budzik. Niechętnie wstaje z mojego miękkiego i ciepłego królestwa, zakładając na nogi moje ukochane puchowe ciapcie, w których spaceruje do kuchni zaparzyć sobie mocną poranną kawę. Kiedy kawa się już parzyła, ja udaję się do łazienki. Zdejmuję z siebie swoją piżamkę składając ją i kładąc na pralce. Po czym wskakuję pod zimny prysznic, który ma mnie pobudzić, ujędrnić skórę, zwiększyć odporność i zrelaksować spięte mięśnie po dzisiejszym śnie. Co jak zwykle mu się udaję. Po ekspresowym prysznicu, osuszam swoje ciało puszystym ręcznikiem, a na już suche nakładam balsam. Podczas czekania, aż się wchłonie, zajmuję się makijażem, który swoją drogą jest bardzo delikatny, co mi bardzo pasuję, ponieważ nie lubię się malować, a po drugie moim zdaniem dziewczyny z tapetami na twarzy wyglądają strasznie i ukrywają prawdziwą urodę. Po ostatnich poprawkach z makijażem, biorę się za rozczesywanie włosów, po czym zaplątuję je w dwa dobierane warkoczę. Kiedy efekt mnie zadowala, ubrana tylko w bieliznę, podchodzę do szafy, żeby wybrać w co się dzisiaj przyodzieję. Mój dzisiejszy wybór padł na białe eleganckie spodnie, do tego beżowy sweterek podwinięty do łokci. Na nóżki włożyłam swoje ukochane białe sandałki. Zadowolona z swojego wyglądu, poczłapuję teraz do kuchni w celu wypicia kawy i zjedzenia owsianki z owocami, którą zrobiłam wczoraj w międzyczasie. Siadając do stołu włączam telewizor i od razu natrafiam na wiadomości, więc zostawiam tam gdzie jest i zajmuję się jedzenie. Jednak, kiedy prezenterka wspomina o wytwórni Marvela podkręcam głośność.

- To już definitywny koniec związku Sebastiana Stana z nikomu nie znaną dziewczyną. Na żadnym zdjęciu, które aktor umieścił na swoich kontach w social-mediach nie widać twarzy kobiety. Co było powodem rozstania? Nie wiadomo, może pojawiła się nowa kobieta albo mężczyzna. Jednak to dobra wiadomość dla fanek aktora, oficjalnie jest wolny! – zaczęłam się zastanawiać nad słowami kobiety. Może ta dziewczyna zdradziła chłopaka, a on potrzebuję wsparcia, jednak szybko moje myśli schodzą na całkiem inny tor, kiedy spoglądam na zegarek, który wskazuję godzinę 8.20. Co oznacza, że zostało mi jeszcze czterdzieści minut. Kończąc jeść śniadanie zamawiam taksówkę, która ma być za dziesięć minut. Wkładam do torebki wszystko co jest mi potrzebne, po czym biegnę umyć zęby. Kiedy zamykam mieszkanie do moich uszu dobiega trąbienie, co oznacza, że moja taksówka już czeka. Czym prędzej wchodzę do środka, podając kierowcy adres mojego celu podróży. Kierowca mówi, że za 15 minut będziemy u celu, więc opieram się o zagłówek fotela i zamykam oczy, relaksując się. Spokojna jazda samochodem zawsze mnie usypia, nie zależnie od pory dnia. Faktycznie po piętnastu minutach zatrzymujemy się pod wieżowcem. Płacę kierowcy odpowiednią kwotę, po czym wychodzę z pojazdu, i nieśpiesznie kieruję się ku wejściu do budynku. Kilka minut przed dziewiątą, winda zatrzymuję się na odpowiednim piętrze, wprost w salonie mężczyzny. Niepewnie wchodzę do środka, nie widząc nigdzie mojego pracodawcy, dopiero po chwili wyłania się z jakiegoś pomieszczenia, rozmawiając przez telefon, kiedy tylko mnie zauważa, uśmiecha się, po czym szybko kończy połączenie podchodząc do mnie.

Marzenia się spełniają/ Jeremy Renner [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz