Prolog

269 12 2
                                    

       Przyleciałam do USA, żeby spełniać swoje marzenia, ale na mojej drodze stanął nieodpowiedni człowiek. Teraz  mieszkam w małej kawalerce na obrzeżach Nowego Jorku. Nie mam menadżera, nie mam pieniędzy, nie mam pracy, nie mam tymczasowo możliwości, żeby ubiegać się o jakiś sensowne miejsce w tutejszej drużynie piłkarskiej. Jednym słowem: koszmar. Muszę zacząć szukać pracy, ale nie wiem, od czego zacząć. Wysyłam swoje CV do kilku firm, ale zero odzewu. Skończyłam odpowiednie kursy na menadżera, ale to jeszcze w Polsce. Wróciłam właśnie, z wieczornego biegania. Zasiadam do komputera i odpalam pocztę, jakie jest moje zdziwienie, kiedy zauważam następującą wiadomość.

,,Witam pano Wasilewska,

Słyszałem, że szuka pani pracy. Chciałbym się spotkać i omówić z panią szczegóły możliwej współpracy. Jeśli jest pani zainteresowana, proszę o informację do końca tygodnia.

J. Renner"

Nie mogę uwierzyć, własnym oczom. Czytam tę krótką wiadomość kilkakrotnie, żeby mógł dotrzeć do mnie jej sens. Szukam pracy od kilku tygodni, a tu nagle ktoś sam piszę do mnie z propozycją pracy. To moja ostatnia deska ratunku. Nie wiele myśląc, wystukuje szybką odpowiedź.

,,Dobry wieczór panie Renner,
Jestem zainteresowana możliwością współpracy, możemy się spotkać, proszę tylko powiedzieć, o której i gdzie, a ja się dostosuje.

Z. Wasilewska"

Uradowana chciałam już zamknąć laptop, i tak odpowiedź przyjdzie pewnie jutro. Jest już późno, przecież facet nie siedzi przed komputerem i nie czeka, aż odpiszę. Jednak zanim zamknęłam urządzenie, dostałam komunikat, że mam nową wiadomość na poczcie. Weszłam ponownie tego wieczoru na pocztę i otworzyłam nową wiadomość.

"Cieszę się, że pani się zdecydowała. Co pani powie na piątek?"

Krótko zwięźle i na temat. Sprawdźmy i kalendarzu czy nie mam przypadkiem jakiegoś treningu albo meczu, a nie zapomniałam, przecież marzenia się nie spełniają, tylko ja jestem taka naiwna, że się nabrałam na magiczną moc Nowego Jorku. Więc  odpisałam, że jak najbardziej, mi pasuje. Tylko gdzie i o której? Odpowiedź dostałam niemal od razu.

" Proszę przyjść na róg 54 i 3 o 11.00. Będę tam na panią czekać. J.R."

" Oczywiście. Przyjdę na pewno. Do zobaczenia" - napisałam pierwsze, co mi przyszło na myśl. Ta praca byłaby dla mnie jak gwiazdka z nieba. Kiedy po pięciu minutach nie przyszła żadna wiadomość. Wyłączyłam urządzenie, poszłam pod prysznic, a potem do łóżka. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam.
##############################
I mamy prolog. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu moja książka.
Do następnego kochani❤️❤️

Marzenia się spełniają/ Jeremy Renner [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz