Siedzę na ciepłym piasku i podziwiam spokojne poranne morze i powoli wschodzące słońce, które otula mnie pierwszymi ciepłymi promieniami. Jestem spokojna i szczęśliwa. Woda od zawsze dawała mi ukojenie, sam jej widok potrafił mnie uspokoić. Nie mam pojęcia jak to działa, ale zawsze tak było. Po chwili czuję jak na moich ramionach ląduję ciepły puchaty koc, patrzę na sprawcę mojego szcześcia i widzę twarz ...
Z krainy marzeń i snów wyrywa mnie głośne stukanie do drzwi. Ignoruje to jednak ciekawa, przez kogo tak się czułam i staram się dokończyć mój sen. Jednak poddaje się kiedy po raz enty ktoś puka do drzwi i ewidentnie nie odejdzie dopuki mu nie otworzę. Zanim opuszczę łóżko, łapię swój telefon i sprawdzam, która jest godzina. JEDENASTA! Jezu, już dawno tak długo nie spałam. Szybko ubieram się spowrotem w sukienkę, jednak nie zapinając jej i otwieram drzwi. Pierwsze co widzę to wielki bukiet białych róż. Następnie za nimi dostrzegam młodego chłopaka, niewiele młodszego ode mnie.
- Pani Zuzanna Wasilewska? - pyta czytając coś z tabletu który trzyma w drugiej ręce.
- Tak, o co chodzi? - pytam jeszcze z lekka nie przytomna.
- To dla pani. - mówi podając mi kwiaty, które nie pewnie odbieram i dalej patrzę na niego z konsternacją . - Proszę jeszcze tylko tutaj podpisać. - składam szybką parafkę w wyznaczonym przez kuriera miejscu i zamykając drzwi, zatapiam nos w różach, które pachną przepięknie. Po chwili znajduje również liścik.
"Przepraszam bardzo za moje wczorajsze zachowanie. Mam nadzieję, że nasza kolacja dziś wieczorem dalej aktualna?"
To miłe, że wysłał mi kwiaty z przeprosinami, ale nie wiem czy ta kolacja to dobry pomysł, ale z drugiej strony nie chcę doprowadzić do tego, że będzięmy się nawzajem mijać i czuć się z tym niezręcznie. Co to, to nie. Jednak takie spędzanie czasu z nim sam na sam, nie jest bezpieczne dla mojego serduszka, a ono już dość wycierpiało. Czym prędzej łapię telefon i wysyłam krótką wiadomość do szefa.
DO SZEFUNCIO:
Dziękuję za kwiaty. Są śliczne, ale nie wiem czy dzisiejsza kolacja to najlepszy pomysł.
Na odpowiedź nie musiałam czekać nawet dziesięć sekund.
OD SZEFUNCIO:
A ja myślę, że to świetny pomysł.
OD SZEFUNCIO:
Musimy porozmawiać, nie uważasz?
Oczywiście, że tak uważam, ale cholernie boję się tej rozmowy. Niby wiem, że nigdy nic do mnie nie poczuję, bo niby dlaczego miałby. I sama ta świadomość już boli, a usłyszenie tego z jego ust, już całkiem mnie załamie i wyjdę na jakąś niespełna rozumu wariatkę, która jest zakochana w swoim szefie i idolu. Po prostu chcę oszczędzić sobie bólu. Nawet nie zauważam, kiedy przychodzą kolejne wiadomości.
OD SZEFUNCIO:
Nie uciekniemy od tej rozmowy mała. Nie możemy!
OD SZEFUNCIO:
NIE IGNORUJ MNIE
OD SZEFUNCIO:
Jeśli się nie zgodzisz, zrobię to co wczoraj ci obiecałem
Co on mi wczoraj obiecał do kurwy? Dlaczego nic takiego nie pamiętam. Pamiętam, tylko, że mnie zaprosił a ja się zgodziłam. Nic poza tym. W co ja się wpakowałam?
OD SZEFUNCIO:
Nie zmuszaj mnie, żebym to zrobił mała
DO SZEFUNCIO:
CZYTASZ
Marzenia się spełniają/ Jeremy Renner [Zawieszone]
Novela JuvenilOna - Młoda dziewczyna, przylatuje do USA, za upragnioną karierą piłkarską, którą obiecuję jej menadżer. Jednak zostaje oszukana i musi szukać pracy. On - rozwodnik, ojciec małej córeczki. Aktor, piosenkarz i dawnej wizażysta. Po rozwodzie opieka n...