- Tak. Kocham Cię. - kiedy dociera do mnie co właśnie powiedziłam, patrzę wystraszonym wzrokiem na mężczyznę i kiedy nie widzę żadnej reakcji mówię szybko. - Znaczy nie, znaczy tak, ale... - zaczynam się histerycznie sama z siebie śmiać. A wtedy on jakby wybudzony z transu, spogląda mi głęboko w oczy i mówi, tym swoim grubym głosem, od którego mam ciarki.
- Powtórz to.
- Co? - pytam nie rozumiejąc o co dokładnie mu chodzi. A on podchodzi do mnie jeszcze bliżej, o ile to w ogóle możliwe i patrząc mi głęboko w oczy tłumaczy.
- Powiedz, jeszcze raz, że mnie kochasz. Chce to usłyszeć jeszcze raz. - przełykam głośno ślinę na jego ni to prośbę ni to rozkaz. Pełna obaw, o co tu właściwie chodzi mówię.
- Kocham Cię Jeremy. - kiedy to mówię patrzę mu prosto w oczy, w których w tym momencie można zobaczyć chyba wszystkie uczucia, zaczynając od niedowierzania poprzez szczęście do nadziei. A ja sama nie wiem co myśleć, o tym wszystkim.
- Ja też Cię kocham stokrotko. - moja mina musi być w tym momencie niezwykle śmieszna, jednak nie mam dużo czasu, żeby to analizować, bo nie mija nawet sekunda, a ponownie tego wieczoru, czuję na swoich ustach, miękkie i ciepłe wargi aktora. Ten pocałunek jest inny od poprzednich. Jest zarazem delikatny jak i zaborczy, jest czuły ale i też niezwykle gorący, jakby jutro miało nie być. Jego ręce są owienięte mocno wokół mojej tali, jednak w czasem zaczynają błądzić po całym ciele, jakby badając każdy skrawek. Ja swoimi trzymam się jego barków, bawiąc się końcówkami jego włosów. Chciałabym zatrzymać ten moment i zatrzymać go z sobą na zawsze. Jednak jesteśmy tylko ludzi i potrzebujemy tlenu, więc kiedy się wreszcie od siebie odrywamy, nie mogę wydobyć z siebie ani jednego dźwięku. To wszystko co wydarzyło się do tej pory, wygląda jak bajka. Piękna sceneria, a pośrodku tego wszystkiego mężczyzna, którego skrycie kocham od lat, odwzajemnie moje uczucia i szukał mnie przez osiemnaście lat. Myślałam, że takie sytuacje, zdażają się tylko w tych tanich romansach, a teraz sama jestem bohaterką takiej historii. Nie mogę w to uwierzyć.
- Jesteś moja? - nie wiem co mam mu powiedzieć. Mój mózg nie chce dzisiaj ze mną współpracować i znowu moje usta, wypuszczają słowa, które nie miały wyjść.
- Jestem twoja już od dawna. - czuje jak moje policzki oblewa gorąc, i próbuję to ukryć pod włosami, jednak i to jest mi uniemożliwione. A żeby było zabawniej, mój brzuch się odezwał, informując wszem i wobec, że pora na kolacje. Właśnie kolacja! Miałam zjeść dzisiaj kolacje z Sebastianem. Która jest godzina? Szybko spoglądam na zegarek, który wskazuję godzinę dwudziestą pierwszą. Czeka pewnie już pod moim mieszkaniem. FUCK! Mój towarzysz, chyba zauważył moją zmianę nastroju, po spojrzeniu na zegarek i odzywa się .
- Napisałem do niego, że nie dasz rady, bo rozbolał Cię brzuch. - tłumaczy spokojnie, bawiąc się kosmykiem moich włosów.
- Dlaczego? - pytam znowu, nie wiedząc po co.
- Dlatego, że jesteś tutaj ze mną, a raczej nie wykonalne jest bycie w dwóch różnych miejscach jednocześnie kochanie. - kiedy widzę na twarzy ten jego zawadiacki uśmieszek, nie wiem co mu odpowiedzieć. Z jednej stronu dobrze zrobił, bo po tym wszystkim nie chcę, teraz z tąd wychodzić, ale jakim prawem, się pytam. - A teraz chodź. Muszę nakarmić swoją kobietę.
- Swoją kobietę? - powtarzam po nim zdziwiona.
- Tak, jesteś moja. A jak mówiłem już kiedyś, dbam o to co moje. A zwłaszcza o swoją kobięte.
- Ale to znaczy .... - nie kończe, bo po prostu nie wiem jak.
- To znaczy, że ty jesteś moja, a ja jestem cały twój. Czyli jesteś moją kobietą, a ja twoim facetem. Jedynym, który będzie zasypiał i budził się przy Tobie. - mówi zachowując całkowitą powagę, przez co jego słowa, brzmią jeszcze bardziej dobitnie.
- Czyli jesteśmy parą? - pytam niepewnie, bo nie do końca rozumiem.
- Tak. - jego brak najmniejszego zastanowienia czy nawet zawachania, napełnia mnie szczęściem. Jestem z Jeremym Rennerem. Facetem którego kocham od kilku lat. O MÓJ BOŻE! - A teraz chodź, musisz coś zjeść. - łapię mnie za rękę, splątując nasze palce razem, a moje serce przyśpiesza jeszcze bardziej. Kiedy znajdujemy się już przystole, jak na dżentelmena przystało odsuwa mi krzesło, bym mogła na nim usiąść, co bardzo chętnie robię. A kiedy i on zajmuję swoje miejsce, upijam łyk wina, które znajduję na stoliku. Po czym spoglądam na danie, znajdujące się na talerzu. Nie mam pojęcia co to, jest ale wygląda pysznie. Życzymy sobie nawzajem smacznego i zabieramy się za pałaszowanie tych pyszności. Prowadząc przy tym rozmowę o naszej młodości i innych drobnostach dnia codzinnego. Tematów nam nie brakuję, odnoszę wrażenie, że możemy rozmawiać na każdy temat.
Po skończonym posiłku nadchodzi czas na deser. A mianowicie tarte cytrynową, moją ulubioną. Uwielbiam wszystko co kwaśne, słodkie i słone z resztą też, ale kwaśne jest najlepsze. A do tego lody i bita śmietana z polewą czekoladową, nic więcej już dzisiaj nie potrzebuję. Bierzemy swoje desery i udajemy się do salonu, gdzie postanawiamy obejrzeć jakiś film. Bo wyszło na to, że i tak muszę dzisiaj zostać tu na noc. Znaczy gdybym bardzo się uparła, mogłabym wrócić do domu, ale nie mam zamiaru, kłócić się o taką pierdołę. Nie dziś. Tak więc, układamy się wygodnie na kanapie , chociaż, bardziej dokładnym określeniem, będzie, stwierdzenie, że leże oparta na mężczyźnie, który obejmuję mnie delikatnie w pasie.
- To co oglądamy? - pytam kiedy, kończę słodkości, a Renner dalej nie wybrał żadnego filmu.
- Masz ochotę na coś konkretnego? - pyta również odkładając swój talerzyk na stolik kawowy, nieopodal.
- Może jakąś komedię?
- A może horror?
- Nie. Będę się bała sama spać. - mówię szybko. Naprawdę, boje się horrorów, mimo wiedzy, że to wszystko to tylko kogoś wyobraźnia, boje się.
- Nie będziesz spała sama. -mówi niemal natychmiast, jednak ja to ignoruję i zostawiam to na później.
- Jednak wolałabym komedię.
- W porządku. Jakiś konkretny tytuł? - pyta odwracając wzrok od telewizora.
- Może Nietykalni, od dłuższego, czasu mam się za niego zabrać, ale jakoś nigdy nie mam czasu.
- W porządku. Zrobić pop corn?
- Jak masz ochotę, ja nic już w siebie nie wcisnę. - mówię poważnie, dzisiaj jest jakiś dzień obrzerania się.
- Okej, to zgaszę światło, a ty odpal film. - kiwam tylko głową na znak zgody i włączam film. Po chwili wraca mój mężczyzna. Boże jak to dziwnie brzmi. Kładzie się na swoim wcześniejszym miejscu, a ja kładę mu się na brzuchu, który robi mi za poduszkę. Po chwili, czuję jak otula mnie miękki kocyk i dłoń w moich włosach, która delikatnie masuje mi skórę głowy, na co cicho mruczę, z przyjemności. Co Jer skwitował cichym śmiechem, po czasie jednak skupiamy się na filmie, ale jego ręka cały czas mnie delikatnie masuje.Przez co nie jest to takie proste, ale jednak po czasie staje się wykonalne. W połowie filmu, moje oczy robią się cięższe, jednak jestem niezwykle ciekawa jak skończy się ta historia, więc staram się nie zastać, jendak po czasie ogarnia mnie ciemność.
******************
Hejka!
Rozdział nie sprawdzony*
Wiem, że to takie nic, ale nic lepszego nie przyszło mi do głowy, a chciałam dać wam jeszcze jeden rozdział, przed powrotem, do nudnej szarej rzeczywistości.
Dobrego dnia/wieczoru/nocy ♥
CZYTASZ
Marzenia się spełniają/ Jeremy Renner [Zawieszone]
Teen FictionOna - Młoda dziewczyna, przylatuje do USA, za upragnioną karierą piłkarską, którą obiecuję jej menadżer. Jednak zostaje oszukana i musi szukać pracy. On - rozwodnik, ojciec małej córeczki. Aktor, piosenkarz i dawnej wizażysta. Po rozwodzie opieka n...