*Kilka dni później*
Wieść o tym że Harry i Draco są razem rozniosła się już następnego dnia od ich spotkania. Oczywiście miało to związek z tym że Harry nie mógł się powstrzymać i pocałował Draco na środku korytarza. Na początku Draco był zły ale mu przeszło. Dobra,wraczajmy do teraźniejszości.
Było właśnie śniadanie. W pewnym momencie zaczęły przylatywać sowy. Harry odszukał wzrokiem Hedwige i znalazł. Przyniosła tylko Proroka. Klasyka. Dał sowie przysmak a ta dziobnela go przyjaźnie w palec.
Nagle w owsiance Draco wylądowała czarna jak smoła sowa z równie czarnymi oczami. Chłopak odskoczył i wbił mogące zabić spojrzenie w sowę. Harry odwiązał list i przeczytał.
-To do nas od taty-powiedzial,przysuwając się do Hermiony. Ta go wziął i zaczęła czytać.
Dzieciaki,
Przyjedźcie na weekend do domu. Severus was przetransportuje. Znalazłem sposób na wasze szkolenie.
Przekażcie Draconowi że w niedzielę o godzinie 16:00 jest spotkanie Śmierciożerców.
Wasz ojciec
Tom RiddlePs. Przepraszam za sowę. Jest nowa. Nazywa się Świstunka.
- Hmmmm mnie tylko interesuje ten sposób.-powiedzial Miona
-Co tam macie?-zapytal Draco,który nadal wbijał nienawistne spojrzenie w sowę która aktualnie wyżerała mu owsiankę.
-List od ojca. Kazał ci przekazać że w niedzielę jest spotkanie. Podobno też znalazł sposób na nasze szkolenia.
-Spotkamy się po spotkaniu, prawda?-spytała fretka
-Oczywiscie-odpowiedzialo rodzeństwo,chociaż wiedziało że najprawdopodobniej nie
*Piątek,18:00*
-Chodź do Snape, bo zaraz się spóźnimy!-krzyczala Hermiona
-Merlinie,za jakie grzechy! Już idę no!-odpowiedzial jej brat.
Jak powiedzieli tak zrobili. Gdy dotarli do kwater Mistrza Eliksirów, zapukali w nie i ujrzeli tlustowlosego.
-Dobra wieczór. Mógłbyś nas zabrać do ojca?-zapytala Hermiona
-Oczywiscie. Proszę za mną-odpowiedzial Snape i ruszyli poza teren barier antyteleportacyjnych. Złapali się profesora i przeteleportowali się przed rezydencję. Rodzeństwo od razu ruszyli do gabinetu ojca a Severus za nimi.
Gdy weszli zobaczyli Toma nad jakimiś papierki. Harry podszedł do fotela i na niego,dosc nieelegancko, usiadł. Hermiona położyła się na kanapie a Severus usiadł na drugim fotelu który stał bliżej biurka.
-Hello! Jesteśmy! Tęskniłeś?-zapytal Harry
-Bardzo.
-Dobra powiedz nam jaki masz plan ma te nasze szkolenia.
-Otóż-zaczal mówię Tom-bedziemy pod Kapsułą Czasu. U nas minie pół roku bo tyle potrwa szkolenie a w "normalnym" życiu mini zaledwie dzień-skonczyl swoją jakże długa wypowiedź, widocznie bardzo zadowolony z tego co wymyślił.
-Ok. Kiedy zaczynamy?-zapytal Harry-Za tydzień.
-Zapytajmy się jeszce co będzie na zebraniu bo nie będzie chciało mi się na nim być- powiedziała telepatycznie Hermiona
-W sumie mi też. Poszedłbym na Pokątną- odpowiedział Harry
-Powiesz nam jeszcze...-zaczela Hermiona
-...co będzie na tym spotkaniu....
-...bo nam się nie chce na nim być-dokinczyli razem
-Bedziemy omawiac temat Dumbledora. Po spotkaniu wam powiem.
-Oki. My już idziemy ale Mionka jutro idziemy na Pokątną.
-Tak jest kapitanie!-powiedziala Hermiona i obydwoje śmiejąc się,poszli do pokoju.
Zrobili wszystkie czynności które wliczają się w wieczorna tolatę i poszli do łóżek, życząc sobie dobrej nocy.
*Niedziela, Spotkanie Śmierciożerców*
Voldemort,w swojej gadziej postaci, siedział na tronie i czekał aż wszyscy jego poplecznicy przybędą. Martwił się też o swoje dzieci bo od wczorajszego po południa ich nie widział. Wiedział że poszli na Pokątną i zapewne wrócili wczoraj późno ale dzisiaj też ich nie widział. Wyrwał się z zamyśleń gdy zobacz ze wszyscy już są.
-Witajcie moi sprzymierzeńcy! Mamy parę spraw do omówienia. Pierwsze to zadnie dla Severusa-wymieniony wstał- Masz za zadanie dowiedzieć się czy Albus jest pod jakaś klątwa lub urokiem a jak tak to pod jaki. Masz za zadnie trzymać też z dala od niego Ronalda Weasleya. Z innych spraawww-nie dokończył bo ktoś wszedł do sali zebrań. A tym kimś były jego dzieci.
-Tato..-zaczal Harry
-...potrzebujemy....
-...300...
-... galeonów..!-dokonczyli razem
-Przeciez to dużo pieniędzy. Na co wam aż tyle?-spytał Tom. Śmierciożercy wyglądali bardzo śmiesznie i jakby mógł,wybuchły śmiechem.
-Ughh-powiedzial Harry
-Ehhh..musimy kupić parę rzeczy. Dokładnie parę książek,trochę ubrań i jeszce mamy ochotę wstawiać do Magiczny Dowcipów.
-Eehhhh...pasożyty. Idźcie,w moim biurze gdzieś tam powinny być.
-Dzieki!!!- krzyknęło rodzeństwo i wybiegło. Śmierciożercy nie mogli ukryć zdziwienia i szoku. Przecież te dzieciaki owinęły sobie ich Pana wokół palca. Po dość długim czasie, ogarnęli się i przeprosili pokornie. Czarny Pan jedynie na nich prychnął.
Reszta spotkania minęła spokojnie na omawianiu mniej ważnych misji dla pozostałych śmierciożerców. Po skonczonym zebraniu,Tom udał się do swojego biura, myśląc na co jego dzieciak 300 galeonów?!
Gdy wszedł do biura i podszedł do biurka, zrozumiał że on musi sam dawać swoim dzieciom pieniądze. Otóż jego sakiewka z pieniędzmi w której miał prawie 600 galeonów została prawie pusta, z dwoma galeonami w środku. Kurwa!!!
__________________________
Witam wszystkich którzy czytają to gówno. Mam nadzieję że ktoś jeszcze nie śpi xd
Jak tam życie?
CZYTASZ
Wszystko Jest Inaczej // Drarry
Fanfic!ZAWIESZONE¡ Akcja zaczyna się na 6 roku w Hogwarcie. Harry wraz z Hermioną dowiadują się prawdy o ich "przyjacielu" i Dumbledorze. Odkrywają też kto jest ich prawdziwymi rodzicami. Jak przyjmą ten fakt? Jak zareaguje Albus? Jak ujawniony sekret wp...