Paring: Reita (Gazette) x Jun (Golden Bomber)
A jak apartament.Jun miał związane oczy, ale pozwolił się zawieźć kochankowi w jakieś miejsce. Gdy się pytał, gdzie jadą, to Reita zbywał go, że to niespodzianka i dowie się na miejscu. Jun czekał cierpliwie, aż dojadą, a miał wrażenie, że Reita wywozi go chyba gdzieś za granicę.
Reita zatrzymał samochód, jego chłopak nie wiedział, że kupił im mieszkanie na rocznicę ich pierwszego spotkania i, jak to Reita nazywał, jego pecha.
Jak na gentelmana przystało, Reita wysiadł, wyjął walizki z bagażnika – o których Jun nie wiedział – i postawił je na środku chodnika. Ostatni punkt na liście to otworzenie drzwi samochodu po stronie Juna, a następnie przetransportowanie swego chłopaka na chodnik i zdjęciemu materiału z oczu zasłaniającego widok. Uczynił to natychmiast, gdy tylko Jun stanął przed płotem od ich nowej willi.
Jun patrzył się z otwartymi szeroko oczami na wielki apartament przed nim. Nie spodziewał się, czegoś takiego. Mało tego, willa posiadała ogródek, w którym Jun mógł sadzić i pielęgnować swoje roślinki.
- Kupiłem ją z myślą o tobie, na rocznicę naszego pierwszego spotkania. – Oznajmił Reita, dumny, że dom wywarł takie wrażenie na jego chłopaku.
Jun dalej tak wpatrywałby się niedowierzając własnym oczom, gdyby nie przeszkodził mu w tym głos Reity. Chłopak, chcąc pokazać swoją wdzięczność i radość z takiego prezentu, odwrócił się w bok do Reity, aby połączyć ich usta w pocałunku. Ich wargi prawie się stykały, gdy przeszkodził im huk. Obydwoje oddalili się od siebie swoje twarze i spojrzeli w bok. Na ziemi siedział Kenji z zespołu Juna i zlizywał krew z kolana, nieopodal ciała znajdował się rower.
Reita i Jun byli w takim zdziwieniu, że żaden z nich się nie ruszył.
- Chcecie pozabijać ludzi tymi walizkami? – Fuknął zły Kenji.
To jakby obudziło Juna z szoku, w jakim się znajdował. Podszedł do chłopaka podając mu rękę, z czego Kenji skorzystał.
Reita w tym wyczuwał podstęp. Nie da się potknąć o walizki, zwłaszcza, że są dobrze widoczne. Stał z założonymi rękoma na piersi, zły, że ktoś mu przeszkodził w całowaniu się ze swoim chłopakiem.
- Szkoda, że ciebie nie zabiły. – Mruknął cicho Reita.
Jednakże Jun go usłyszał. Odwrócił głowę szybko w stronę Reity i spojrzał na niego złym i karcącym zarazem spojrzeniem.
- Reita!
Kenji chyba też usłyszał słowa Reity, gdyż przybrał na twarz minę pokrzywdzonego dziecka i wtulił się w Juna. Jun objął go kołysząc lekko.
- Reita to zły pan, a Kenji jest dobrym chłopcem. – Powiedział zbolałym głosem Kenji.
Reicie, gdyby mogło, zrobiłoby się niedobrze na tą scenę. Nie podobało mu się to, że ktoś obściskuje się z jego chłopakiem.
- Przemyśl swoje zachowanie. – Jun objął ramię Kenjiego i poszedł w dal z chłopakiem.
Reita miał ochotę kopnąć w koło samochodu, gdy spostrzegł leżący na chodniku rower Kenjiego. Uśmiechnął się złośliwie i aż potarł ręce na znak swego szatańskiego planu.
- Na pocieszenie zakopię tego wraka.
Jak powiedział, tak zrobił. Wziął rower i zaniósł go za apartament. Wyniósł łopatę ze specjalnego składnika stojącego w ogrodzie, po chwili zaczął kopać wystarczająco dużą dziurę, żeby pomieściła rower.
- Niech spoczywa w pokoju. – Rzekł Reita, gdy w środku dziury znajdował się prawie zakopany rower, ze swoimi słowami zakopał go na amen.B jak buty.- Pójdziesz ze mną kupić nowe buty? – Jun stanął przed Reitą siedzącym w fotelu i robiącym coś w swoim telefonie.
Oderwał się od swego zajęcia i spojrzał na Juna. Jego kochanek postanowił dopiero dzisiaj się do niego odezwać po tamtym wydarzeniu z Kenjim, a minęły dwa tygodnie. Najwidoczniej Jun chciał wyciągnąć od niego kasę na ten szczytny cel. Inaczej nadal by udawał wielce obrażonego i poszedł na zakupy z Kenjim. Reita postanowił to wykorzystać na swoją korzyść.
Wstał ze swego miejsca, oznajmując tym, że się zgadza. Jun był gotowy do wyjścia, bo planował to od wczorajszego wieczora. Reita założył tylko buty, strój, co miał na sobie, był dobry. Wsiedli do samochodu i ruszyli w drogę.
- Co myślisz o tych? – Jun zaprezentował chyba setną parę na swoich nogach.
- Ładne. – Oznajmił tylko Reita.
- Mówisz ciągle to samo, a czasem nawet nie patrzysz! – Jun wymierzył w niego oskarżycielsko palec.
- Ładnemu we wszystkim ładnie. – Reita podszedł do półki z butami, przy której stał jego kochanek.
Jun uśmiechnął się na te słowa, objął swego kochanka za szyję i chciał go pocałować. Ale niestety przeszkodziły im w pocałunku – a mało brakowało, żeby ich usta się spotkały –spadające z półki buty. Uciekli przed tym gradem z butów, stając trochę dalej, żeby żaden w nich nie uderzył.
Zza półki wyszedł Kenji, gdy ta przestała się ruszać, a buty spadać; miał zbolałą minę. Rozmasowywał sobie dłonią czoło, spostrzegając Juna podbiegł do niego i wtulił się tak gwałtownie w ciało chłopaka, że ten o mało się nie wywalił.
- Kenji dostał w czoło butem z dużą szpilką. – Poskarżył się, pokazując miejsce na czole.
Jun pocałował czoło Kenjiego wiedząc, że tego oczekuje jego kolega z zespołu.
Reita skrzyżował ręce na piersi. Gdyby tylko mógł mu polecieć dym z nosa, to w butiku zrobiłaby się sauna.
- To dziwne, że dostałeś butem, jak wszystkie leciały na nas. – Reita musiał powiedzieć swoje.
Nie wierzył Kenjiemu. To było oczywiste, że on musiał trząchać tą półką, żeby buty pospadały. Same półki się nie ruszają i nie zwalają nic na cudze głowy.
- Reita, jesteś nieczuły. Kenji cierpi, bo dostał. – Jun, jak zwykle bronił swojego kolegę, tuląc go do siebie jeszcze mocniej.
- Ja też dostałem w głowę, ale mną się nie przejmujesz. – Mruknął Reita, ale Jun go nie usłyszał, bo już szedł w stronę wyjścia z Kenjim, mówiąc mu pewnie słowa pocieszenia.
Zrezygnowany Reita musiał iść za nimi. W myślach liczył, że spadnie Kenjiemu jakaś doniczka na głowę i go zabije, ale nic takiego nie miało miejsca. Nie ma miłości, jest tylko marcepan (Tekst Aoi XD. W pełni brzmi ,,Nie ma miłości, jest tylko marcepan. M jak marcepan." – od aut.)C jak całus.W wytwórni, do której należy Golden Bomber, można już było wyczuć świąteczną atmosferę. W rogu pomieszczenia ich sali prób stała ubrana choinka, jak się okazało, w każdym pomieszczeniu panował ten sam wystrój. Z sufitu zwisały jemioły. Można było trafić na nie co krok. Co chwila ktoś się całował, bo przypadkiem spotkali się pod jemiołą, niektóre przypadki nie da się nazwać niezaplanowanymi.
Reita kończył dzisiaj wcześniej próbę, obiecał Junowi, że po niego wpadnie. Mało czasu ze sobą spędzali, bo ciągle, że tak brzydko się to nazwie, Kenji wpierdalał im się w życie. Reita postanowił wykorzystać ten fant i pobyć trochę sam na sam z Junem. Chyba Kenji nie rzuci się na maskę jego cudownego samochodu.
Reita wszedł do środka sali prób dziarskim krokiem. Jego chłopak schował właśnie swój bas do futerału i szedł w stronę Reity. Trafiło im się, że stanęli pod jemiołą. Obydwoje uśmiechali się do siebie znacząco. Zbliżali swoje twarze do siebie, aby wypełnić wymogi tradycji amerykańskiej, która zawędrowała swoim ciekawym zwyczajem do Japonii.
Nie było dane znowu spotkać się ustom chłopaków. Kenji biodrem popchnął Reitę, który pod wpływem siły upadł na podłogę. Właściwie po chwili półsiedział z jedną podkuloną nogą, a drugą wyprostowaną. Nie spodobało mu się to, co zobaczył. Kenji zajął jego miejsce, a Jun nawet tego nie zauważył. Usta Juna i Kenjiego spotkały się raczej w cmoknięciu, jak u przedszkolaków, pocałunkiem tego nie dało się nazwać. Po trzech sekundach ich usta się rozłączyły, a Jun, gdy spostrzegł z kim się całował, zamrugał powiekami. Kenji nic sobie z tego nie robiąc, uśmiechnął się do niego i po chwili w podskokach ruszył w głąb sali śpiewając ,,Szła dzieweczka do laseczka".
Jun, gdy opanował mruganie, inaczej zwane światłowstrętem, czemu Reita by się nie dziwił, że jego chłopak to dostał po otworzeniu oczu i ujrzeniu tej krzywej, wymalowanej mordy, podszedł do Reity i wyciągnął do niego rękę, z czego ten skorzystał i wstał. Jednakże nie odezwał się słowem do Juna, był obrażony. Bo jego chłopak nie był oburzony, że pocałował go kolega z zespołu. Coraz bardziej Reita wyrabiał w swoim małym móżdżku jak orzeszek, że Kenji zakochał się w Junie i chce rozwalić ich związek.D jak dom.Jun przejął się milczeniem Reity już następnego dnia. Postanowił zrobić wszystko, żeby udobruchać swoje kochanie, które jest złe za zwykłą głupotę. Kenji robił sobie tylko wygłupy, a jego chłopak obraził się za zwykłego całusa, który mógłby być fan servicem.
Jun prawie od trzech tygodni stał się przykładną gospodynią i żoną. Sprzątał codziennie, gotował wymyślne potrawy, jak Reita chciał zjeść coś innego niż Jun ugotował na śniadanie, obiad czy kolację. Robił prawie codziennie masaż Reicie, prał, smarował mu nogi, robił zakupy, przynosił mu wszystko, co tylko sobie zażyczył. Wyciągał jego włosy z pod prysznica, a nawet odpychał kibel, który się zatkał przez to, że utknęło w nim mydło, nie wiadomo skąd się tam wzięło, ale Jun miał przypuszczenia, że to wina jego kochanka. Juna starania nic nie dawały, bo Reita słowem się do niego nie odezwał, nie przytulał, ani nie pocałował. A w łóżku odsuwał się od Juna jak najdalej.
Reita uśmiechał się w duchu na zabiegi swojego chłopaka. Znaczyło to, że mu zależy na Reicie i jest w stanie zrobić dla niego wszystko. Reita już dawno wybaczył mu tamto cmoknięcie, ale chciał się popastwić nad Junem na znak zemsty za te wszystkie niemiłe rzeczy, które zdarzyły się po kupnie apartamentu. Żeby wiedział, jak on się czuł, tylko że Jun nie musi być zazdrosny, jak to było w przypadku Reity, on tylko bawi się w służącą, a Reita musiał patrzeć, jak kolega z zespołu swojego chłopaka obściskuje go.
Reita wszedł do kuchni. Nie wydawało się, jakby miało coś się zmienić pod względem nieodzywania się do swego chłopaka. Jun właśnie stawiał talerze z naszykowanym jedzeniem. Reita jak zwykle usiadł na swoim miejscu i zaczął jeść. Zrezygnowany Jun, nie licząc, że jego chłopak odezwie się do niego w najbliższym czasie, poszedł w jego ślady.
- Pyszne skarbie. – Reita postanowił się wreszcie odezwać i skrócić męczarnie Juna.
Jun nie spodziewając się żadnego słowa ze strony kochanka, podniósł do góry głowę i miał otwarte usta, w których było jedzenie. Szybko się zreflektował zamykając jadaczkę i przeżuwając zawartość jamy ustnej. Gdy miał już puste usta, uśmiechnął się do Reity.
Ich sielankę obiadową przerwał Kenji bez ceregieli wchodząc do ich kuchni. Szybko podszedł do siedzącego Juna.
- Jun, mieszkanie zaatakowała mi plaga szczurów, a ja się boje szczurów. – Ostatnie słowa wypiszczał przerażony samym ich brzmieniem. – Mógłbym u was zostać?
Jun niepewnie spojrzał na Reitę, którego mina nic nie wyrażała. Zdążył zauważyć, że jego chłopak nie przepada za Kenjim, a teraz nie chciał znowu podpaść Reicie, gdy wreszcie się pogodzili.
- Mógłbyś poczekać w salonie? – Jun uśmiechnął się do Kenjiego.
Chłopak entuzjastycznie pokiwał głową i wybiegł z pomieszczenia jak dziecko mające pozwolenie na bawienie się w piaskownicy, Kenji nie dotarł do salonu. Zatrzymał się przy ścianie, blisko wnęki od wejścia do kuchni. Chciał słyszeć ich rozmowę.
Jun w mgnieniu oka usiadł na kolanach Reity i zaplótł mu ręce wokół szyj.
- Reita.
- Zapomnij. – Oznajmił od razu chłopak.
- To mój przyjaciel. – Zamruczał Jun, całując usta kochanka; ręką wodził od policzka do szyj, a następnie po kroczu chłopaka.
- Jak zrobisz problem, to będziesz musiał się nim zająć. – Oznajmił zimno Reita.
Jun zaprzestał masowania krocza Reity. Przeczuwał, że jego kochanek nie miałby oporów przed wzięciem go na kuchennym stole, gdy w salonie siedzi Kenji. Jun nawet uznał, że to by podnieciło tylko Reitę i dodało adrenaliny do seksu, że ktoś może ich w każdej chwili nakryć.
- Na kilka dni. – Jun wodził palcem od skroni Reity do brody.
- Nie można wezwać jakiegoś gościa od szczurów? Czytałem o takim, który za pomocą fletu potrafił je kontrolować i wyprowadzić, gdzie chciał. Na pewno by pomógł twojemu koledze. Niestety, nie znam żadnego flecisty. – Sarknął Reita.
Jun pocałował Reitę w usta sądząc, że może tym przekona swego chłopaka. Reita pogłębił pocałunek muskając językiem o język Juna. Chłopak cicho wzdychał w usta Reity, zadowolony z tak miłej pieszczoty.
- Namyśliliście się? – Kenji stanął w progu kuchni.
Jun, zaskoczony tym, odebrał się od ust Reity i przy okazji za swój nagły ruch zapłacił upadkiem tyłka na zimne, kuchenne płytki. Spodziewał się raczej, że Kenji będzie czekał w salonie, aż Jun do niego przyjdzie. Szybko wstał z podłogi.
- Możesz zostać na trochę.
Kenji pisnął radośnie, podbiegł do Juna i padł mu do nóg, i zaczął całować stopy w podzięce, gdyż Jun chodził boso po domu. Chłopak trochę się tym skrępował.
- Przywieź tylko swoje rzeczy i pokój na pierwszym piętrze jest twój, wybierz sobie któryś. – Powiedział Jun, a z tymi słowami Kenji zaprzestał swojej czynności.
Perkusista poszedł na korytarz i wziął stamtąd swoje walizki z rzeczami. Przeczuwał, że Jun się zgodzi, dlatego wziął je ze sobą. Już po chwili zniknął na piętrze w swoim nowym pokoju. Reita tylko zdążył pomyśleć, że kolega Juna zawsze zjawia się w nieodpowiednich chwilach.
- Nie zgodziłem się. – Zaoponował Reita.
- Choć kochanie do sypialni. – Jun kręcił zachęcająco biodrami, idąc na drugie piętro, gdzie znajdowała się ich sypialnia.
Reita po chwili już obejmował w pasie swego chłopaka, co chwila zjeżdżając ręką na jego prawy pośladek, idąc z Junem do sypialni. Miał nadzieje, że tym razem Kenji im nie przeszkodzi.E jak elektroniczny papieros.Reita siedział sobie w fotelu paląc papierosa do filmu. Rozkoszował się używką, bo na próbach musiał palić szybko, gdyż przerwy u Kaia trwały bardzo krótko. Po pięciu dniach ciężkiej pracy mógł wreszcie sobie odpocząć i w taki sposób wybrał sobie formę relaksu.
Zaciągał się papierosem powoli, przez dłuższą chwilę trzymał w sobie dym, a następnie wolno go wypuszczał. Rozkoszował się tytoniowym posmakiem w ustach. Do tego oglądał ciekawą dramę, ale bardziej skupiał się na papierosie, który nigdy mu tak nie smakował jak obecnie.
Ciekawą i rozkoszującą czynność przerwał Jun, który wyjął bezceremonialnie papierosa z ust Reity. Chłopak patrzył na niego zdziwiony, w tym czasie Jun zdążył zgasić używkę w popielniczce.- Koniec z paleniem. – Oznajmił rozkazująco Jun.
Reita skrzywił usta nie dowierzając w to, co słyszy. Chciał już coś odpowiedzieć, ale Jun go wyprzedził.
- Masz – dał Reicie elektronicznego papierosa. – Od teraz będziesz palić to. Kenjiemu przeszkadza zapach papierosów, robi mu się niedobrze od nich, a ty zasmrodziłeś cały dom.
- Mój dom i robię w nim co chcę. – Reita położył nogi na stole wiedząc, że jego kochanek tego nie lubi.
- Zabieraj te śmierdzące nogi ze stolika! – zapiszczał.
- Wypraszam sobie, moje nogi nie śmierdzą. Możesz sobie powąchać. – Oburzył się Reita.
- Zachowujesz się niehigienicznie.
- Ja? Sam skrobałeś nożem kuchennym pięty, a potem, po myciu używałeś go do krojenia. – Bronił się Reita.
Jun oburzył się tym jeszcze bardziej.
- Od dziś palisz elektronik.
- Chyba śnisz.
Jun, nie przejmując się słowami swego chłopaka, wziął jego paczkę papierosów ze stolika i poszedł z nimi do łazienki. Reita jako samiec alfa, poszedł za nim, chcąc wiedzieć, co temu strzeliło do głupiego łba.
Jun wysypał papierosy do muszli klozetowej, a następnie spuścił wodę. Reita szybko się rzucił do wychodka i uklęknął przy nim.
- Nie! Moje kochane papierosy! Jedyne w sowim rodzaju! – Reita histeryzował nad muszlą. – Jak tak bestialsko moje kochanie mogło zostać potraktowane?!
Jun, nie zważając na lamenty chłopaka, które skwitował tylko prychnięciem, poszedł otworzyć wszystkie okna w willi, aby Kenji mógł wreszcie wyjść z pokoju i nie czuć tego smrodu.F jak fiolet.Reita czytał sobie gazetę w salonie, normalnie oglądałby telewizor, ale Jun odłączył go i schował gdzieś pilota. Reita przeszukał cały apartament, ale pilota, ani słychu, ani widu. Zrezygnowany, z nudów zaczął czytać, bo laptop był rozładowany, a ładowarka do niego również została schowana. Reita zastanawiał się, jak te przedmioty mogły wsiąknąć jak kamfora i to jeszcze takie potrzebne do normalnego życia. A raczej, gdzie zostały schowane przez jego chłopaka.
Powód, dla którego Jun postanowił tak skrzywdzić Reitę, ma nawet konkretne imię, ,,Kenji". Tak, wymalowanemu transwestycie przeszkadzały te urządzenia, żeby skupić się na feng shui, czy jak tam to gówno się nazywało. Jun go posłuchał, że te urządzenia wytwarzają złą energię i powodują napięcia wśród ludzi. W tym wypadku było inaczej. Nawet powiedział na te zachowanie chłopaka, żeby całkowicie zaprzestali używać elektryczności i siedzieli przy świeczkach, bo zła energia też idzie ze światła. Jun zignorował to.
Czytanie przerwało Reicie wyrwanie mu z ręki przez Juna gazety. Reita niechętnie spojrzał na swego chłopaka i jego kolegę, z którym postanowił iść do fryzjera.
- Podobają ci się moje fioletowe pasemka? – Jun zaprezentował, to co zrobił.
Gdyby można było określić minę Reity, to na pewno byłoby to ,,WTF?". Ale ograniczył się tylko do podniesienia jednej brwi.
- Pedalsko to wygląda. Wyglądasz jak pedał.
- Powiedział facet, który ma chłopaka i z nim sypia. – Zbulwersował się Jun. – Kenjiemu się podoba. – Fuknął na koniec.
- Naprawdę ci w tym ładnie. – Kenji uśmiechał się do Juna.
- Prawda? – Jun zrobił słodką minkę. – Dobrze mi doradziłeś. – Jun również się uśmiechał.
Reita za to zgiął się w pół i demonstracyjnie zaczął udawać, że wkłada palec do otwartych ust w geście wymiotowania.
- Rzygam tęczą od tej waszej beznadziejnej słodkości.G jak gentleman.Reita musiał udobruchać swego kochanka po ostatnim swoim wybryku. Jun obraził się na niegotak, że aż wyrzucił go z sypialni, ale na szczęście w willi było kilka pokoi z łóżkami, więc nie musiał spać na kanapie. Ale i tak to nie zmieniało faktu, że brakowało mu drugiego ciała w łóżku.
Jun wyszedł na spacer z Kenjim. W normalnych okolicznościach Reita byłby zły i zazdrosny. Ale miał w planach romantyczną kolację, którą postanowił sam zrobić – tak brzmiała wersja oficjalna, a nieoficjalna, że zamówił jedzenie z bardzo dobrej restauracji.
Reita przyniósł specjalnie ze strychu stół i wyprasował obrus, przy okazji dowiedział się, że żelazko go nie cierpi, bo po dłuższym staniu, jak chciał go użyć to pryskało mu parą w twarz.
Zastawił na koniec ładnie stół. Jedzenie przyszło przed chwilą i przełożył je na półmiski oraz ustawił na stole. Stół wyglądał, jak z filmu, dodatkowo paliły się na nim świeczki. ,,Niech ma kiczowaty romantyzm" – pomyślał Reita.
Jego kochanek niedługo po tym, jak on skończył, wrócił ze spaceru. Jun, zdziwiony ciszą, od razu poszedł do salonu, bo tam przeważnie przesiadywał jego kochanek, nawet wtedy, gdy telewizor został odłączony. Zdziwił się, jak zobaczył tą kolację.
Reita za rękę poprowadził go do krzesła, które mu odsunął, a następne przysunął, jak Jun usiadł.Trzeba dodać, że Reita założył garnitur i zdjął swoją bandanę. Nalał wino do kieliszków, po czym stuknęli się nimi na znak toastu.
Wszystko szło świetnie, jak w oczekiwaniach Reity. Jun się nie poznał, że to nie Reita gotował, tylko jakiś dobry kucharz z restauracji. Jedzenie było wyśmienite, sam Reita się zdziwił, że niektóre proste dania, mogą być takie dobre.
Po kilku kieliszkach wina coraz częściej sobie żartowali. Od początku kolacji mówili coś do siebie, ale tematy nie za bardzo się kleiły. Reita oczywiście obwinił o to Kenjiego, że tak zmienił jego chłopaka.
Sielankę romantyzmu przerwał kot perkusisty, trzeba zaznaczyć, że chłopak niedawno go znalazł przy śmietniku. Zwierze wskoczył na stół i nie dość, że zamoczył łapkę w ryżu z warzywami w sosie słodko-kwaśnym, to jeszcze zaczął nią trząchać, co w efekcie zakończyło się tym, że Reita miał na białej koszuli ślady po sosie, a po chwili świecznik.
Ogień na kroczu Reity palił się coraz mocniej, pożywiając się materiałem spodni. Reita wstał szybko do stołu, przez co stół się zatrząsnął i wylało się na obrus białe wino oraz to z kieliszków. Ale to Reity nie obchodziło. Latał jak opętany próbując ugasić swoje spodnie. Próbował to zgasić obrusem, waląc w krocze skrawkiem obrusa, ale to nic nie dało oprócz tego, że obrus się zapalił.
Jun siedział sparaliżowany przy stole patrząc na scenę.Ocknął się jak Reita zaczął się gasić obrusem, trzeba dodać bardzo ładnym i drogim. Pobiegł do kuchni i z kredensu wyjął butelkę z wodą. Gdy wrócił do pokoju, popchnął swego kochanka na kanapę, następnie wylał zawartość butelki na krocze mężczyzny i uda – ugasił też obrus resztą wody.
Reicie na szczęście genitalia raczej się nie uszkodziły,ogień zdążył wypalić tylko dziurę w spodniach.Jego bokserki w różowe króliczki były dobrze widoczne i Jun nie mógł się powstrzymać od śmiechu, że taki męski facet nosi taką bieliznę. Reita szybko zasłonił swoje krocze niezadowolony z tego, że Jun się śmieje.H jak hamak.Junowi było szkoda Reity i jego krocza, które płonęło jak podpalone fondue. W ogrodzie powiesił hamak, fortunie się złożyło, że dwie pary drzew idealnie stały w dobrej odległości, żeby go zawiesić.Gdy zawiesił hamak, poszedł po Reitę. Zawiązał mu oczy, jak to zawsze Reita mu robił,zabrał go do ogrodu i stanął z nim przed hamakiem.
Rozwiązał Reicie oczy i pociągnął go za rękę na hamak. Położyli się na nim razem, szczegół, że Jun prawie cały leżał na Reicie, ale jemu to nie przeszkadzało, bo mógł podotykać po długim czasie Juna, zwłaszcza po tyłku.
Jun wzdychał cicho, gdy Reita przejeżdżał ręką po jego ciele, od ramienia, aż do tyłka. Bardziej wtulił nos w zagłębienie szyj chłopaka muskając ją ciepłym powietrzem.
Słowa nie były im potrzebne, byłby to tylko niepotrzebny dodatek. Rozkoszowali się bliskością, której im tak brakowało. Przez wprowadzenie Kenjiego, Jun spędzał mało czasu z Reitą. Kenji był towarzyską osobą, ale nie chciał przebywać z Junem i Reitą, tylko z Junem. Chłopak musiał się na to zgodzić, bo było mu szkoda przyjaciela.
Reita prawie już przysypiał, tak samo jak Jun. Było im tak błogo i czuli się, jakby byli na wakacjach na ciepłej wyspie, a nie w ogrodzie za willą. Niespodziewanie ich błogi spokój przerwał podnoszący się od dołu hamak, oboje spadli na ziemie. Spojrzeli szybko w tamtą stronę, jak się okazało, Kenji znajdował się pod hamakiem.
- Kenji przeprasza. Bawił się z kotkiem i udawał dla niego przyjaciela. – Powiedział zbolałym głosikiem.
Jun jak zwykle wybaczył, ale Reita nie był zadowolony. Zaczął sądzić, że Kenji specjalnie im przerywa intymne chwile, i to były dowody. Musiał się go pozbyć.
- Nic się nie stało. – Jun wstał, otrzepując tyłek.
Podszedł do Kenjiego, jak zwykle ciepło się uśmiechając. Kenji uradowany, podskoczył ze szczęścia, a następnie cmoknął Juna w policzek. Reita zacisnął pięść na trawie, przy czym wyrwał ją.
Gdy Kenji pobiegł bawić się gdzie indziej ze swoim kotem, Reita wreszcie wstał z ziemi. Objął swego chłopaka od tyłu.
- Długo tu jeszcze będzie? Jeszcze nikt mu tych szczurów nie wypędził? Bo naprawdę zacznę szukać jakiegoś flecisty-hipnotyzera. – Reita mówił to do ucha Juna.
- Rei, jeszcze trochę. To przyjaciel i pomogłem kogoś znaleźć.
- To co tak długo wytępiają te myszy?
- Właściwie to myszy zostały wytępione jakiś czas temu. Kenjiemu jest smutno samemu mieszkać. – Zakłopotał się Jun.
Reita jeszcze nigdy nie miał takiej ochoty uduszenia swojego kochanka jak dzisiaj. Jun chyba to wyczuł, bo wyplątał się z ramion Reity i pobiegł do Kenjiego, który bawił z kotem prawie na przodzie willi.I jak iguana.Reita miał złośliwą naturę. Następnego dnia wybrał się do sklepu zoologicznego. Nie wiedział, co chce dokładnie kupić, ale na pewno coś idealnego znajdzie na zemstę. I nie pomylił się.
Do domu Reita ze swym zakupem wracał szybko. Miał nadzieję, że kochankowi się nie za bardzo spodoba. Zemsta to zemsta. Kenji już dawno wyniósłby się z ich życia, gdyby nie to, że musiał powiedzieć Junowi, że czuje się samotny. A ten samarytanin oczywiście musiał pomoc, bo czemu nie.Jun siedział w sypialni składając ubrania, nucił sobie melodię pod nosem zadowolony nie wiadomo z czego. Reita podszedł do niego trzymając coś za plecami. Jun od razu się ucieszył, przeczuwając, że to dla niego prezent. Reita uśmiechając się niewinnie wyciągnął przed siebie pudełko z małymi otworami na powietrze.
Jun zapiszczał z radości stawiając karton na swoich kolanach. Po chwili przystąpił do otwierania paczki, jakie było jego zaskoczenie, gdy zobaczył zielonego gada. Z niepewną miną spojrzał na Reitę. A ten się z tego ucieszył widząc, że prezent nie przypadł do gustu kochankowi. Odtańczył w duszy taniec radości.
- Kupiłem ją, bo mi ciebie przypominała. - Reita uśmiechnął się słodko.
- Wypraszam sobie, jestem ładniejszy od tego gada. - Oburzył się Jun.
Reita udawał, że przygląda się dokładnie iguanie i Junowi.
- Jak dwie krople wody. To chyba twój zaginiony bliźniak.
Juna wkurzyły te słowa, wyjął stwora z pudełka, a następnie rzucił kartonem w Reitę.
Reita dostał rogiem od paczki w czoło. Trochę zabolało, rozmasowywał sobie to miejsce.
- Szkoda, że ten karton cię nie zabił, albo nie zrobił krwiaka. - Fuknął Jun.
- Mam się bać, że następnym razem ustawisz mi kartony na drodze, żebym w nie wjechał i zrobił mi się krwiak?
- Tak, to na pewno będzie morderstwo idealne. Widziałem to w filmie!
Reita uderzył się delikatnie ręką w czoło i pokręcił głową.J jak joga.Jun, obrażony na swego chłopaka, postanowił go jeszcze bardziej wkurzyć, a jako że Reita nie lubi Kenjiego, postanowił to wykorzystać.
Razem ze swoim kolegą z zespołu miał zamiar zacząć ćwiczyć jogę, przypadkiem w salonie, gdzie często przesiadywał Reita.
Jun wyjął spod deski na parterze pilota; wiedział, że jego chłopak nigdy nie znajdzie tego urządzenia. Poszedł do salonu razem z Kenjim. Obydwoje byli ubrani w ciasne legginsy i bluzki. To było zaplanowane. Reita przeglądał coś w telefonie, musiał sobie wykupić pakiet internetowy, bo laptop nadal leżał rozładowany, a on nie mógł znaleźć ładowarki, a szukał wszędzie.
Jun włączył telewizor i po chwili włączył na program z jogą. Stanął tyłem centralnie przed Reitą, a Kenji obok niego. Obydwoje wyginali się ćwicząc, ale i tak najbardziej giął się Jun wypinając w stronę Reity i kręcąc tyłkiem. Chciał go podniecić, ale nie miał zamiaru w jakikolwiek sposób pomóc swemu chłopakowi w erekcji. To miała być zemsta za tamtą iguanę, a raczej za powiedzenie, że jest do niej podobny.
Jun czuł wzrok swego chłopaka na tyłku. Faktycznie, Reita przyglądał się temu, a gdyby nie jego sprośne myśli co do wygimnastykowanego kochanka i co można z takim zrobić, nie podnieciłby się.
Jun coraz bardziej się wyginał prowokując, aż usłyszał prucie materiału, a po chwili śmiech Reity. Jun momentalnie się wyprostował przykrywając sobie tyłek. Od tego wypinania się i gięcia, pękły mu legginsy na tyłku. Zaczerwieniony Jun szedł jak stał do wyjścia, dobrze, że znajdowało się naprzeciwko i nie musiał patrzeć na roześmianego Reitę, wystarczyło mu słyszeć jego śmiech.K jak kanalia.Jun był coraz bardziej wściekły na Reitę. Jego chłopak postanowił to rozpowiedzieć po swojej, jak i Juna, wytwórni. O tym jak mu legginsy pękły na tyłku podczas ćwiczenia jogi. Jakby tego było mało, Reita nagrał filmik i wstawił go na youtube. Najgorsze jednak było to, że w niecały tydzień miał 300000 wejść.
Kenji pocieszał Juna, obejmował go ramieniem i gładził jego bark. Siedzieli w sypialni, gdzie Reita już nigdy nie będzie miał wstępu.
- Kanalia jedna, rozpowiada o tym wszystkim i pokazuje filmik. - Żalił się Jun.
- Nie przejmuj się frajerem.
Reita zapukał do sypialni. Była zamknięta na klucz, żeby do niej nie wszedł.
- Kochanie, siedzisz już w tej sypialni kilka dni. Może czas wyjść. Nikt już nie będzie wyśmiewał się z tego, że pękły ci legginsy. A że pisano o tym w gazecie i wstawiono zdjęcie wszyscy zapomną. - Reita ledwo powstrzymywał się od śmiechu, jak o tym mówił; od razu stawał mu ten obraz przed oczami.
- Idź sobie, kanalio! - Jun wiedział, że jego chłopak się z niego nabija. - Bo cię poszczuję iguaną! Mam nadzieję, że chociaż ta paskuda cię zje!
Reita nie mógł wytrzymać i wybuchnął śmiechem, co Juna jeszcze bardziej zezłościło i z rozżaliło. Wtulił się bardziej w ramię Kenjiego.
- Teraz na pewno postawię kartony na drodze, żebyś w nie wjechał!
Odpowiedzią dla Juna był jeszcze większy śmiech jego kochanka. Jako, że już nie miał argumentów, nawet najgłupszych, zamilkł, żeby Reita nie miał powodu do nabijania się z niego.L jak lepiej uważaj, co jesz.Jun za namową Kenjiego, po dwóch miesiącach wyszedł z sypialni. Jego kolega przynosił mu jedzenie, bo Jun nie chciał stamtąd wychodzić, a że miał bezpośrednie wejście do łazienki z sypialni, to nie musiał w ogóle po nic wychodzić. Kenji zapewniał go, że nikt już o tym nie mówi i Jun bezpiecznie może pokazywać się światu.
Jun krzątał się w kuchni, miał wobec tego cel. Było wcześnie rano, a jego ,,kochany" chłopak jeszcze spał. Może to nie jest wyszukana zemsta, ale lepsza taka niż żadna.
Reita wstał po dziewiątej i od razu poszedł zrobić sobie śniadanie. Zdziwił się, jak zobaczył swego kochanka, jak coś pichci. Po chwili spostrzegł, że jest to ciasto do naleśników. Jun kończył właśnie jeden piec na patelni.
Reita usiadł przy stole, a po chwili przed nim na talerzu wylądował naleśnik. Zadowolony chłopak zaczął smarować go dżemem truskawkowym, który stał na stole.
Jun usiadł obok uśmiechając się. Reita, nic nie przeczuwając, kroił naleśnika. Zdziwił się trochę, że to opornie szło, jednak to zignorował.
- Dobrze, że wreszcie wyszedłeś z pokoju. Jesteś kochany, wiesz? Dobrze, że nie jesteś już zły. Wybacz za tamto, poniosło mnie, bo uznałem to za bardzo śmieszne. – Reita wpakował sobie ukrojony kawałek do ust.
Przeżuwał go i przeżuwał, a on nie robił się mniejszy. Na dodatek smakował jakoś inaczej niż naleśniki, jakie w życiu jadł. Reita miał wrażenie, jakby żuł gumę, lecz nie poddawał się, gryząc oporne ciasto dalej.
Jun nie mógł już wytrzymać i się zaczął śmiać. Zgiął się w pół, a jego śmiech był tak głośny, że Kenji został przez niego obudzony. Zszedł na dół, a widząc ciasto od naleśników, rozpromienił się i z pełnym ich talerzem usiadł przy stole. Jun jednakże zwalił zwartość talerza Kenjiego.
- Nie jedz tego, to są specjalne gumowe placki dla mojego chłopaka. – Jun śmiał się.
Reita spojrzał na niego mało inteligentnie, więc Jun postanowił mu wyjaśnić.
- Zamiast zwykłej mąki dodałem ziemniaczanej. – Śmiał się dalej.
Kenji również zaczął się śmiać. Tylko Reita nie miał zadowolonej miny, że jego chłopak zrobił mu, coś tak głupiego. Wypluł na talerz to, co miał w usta. Wziął naczynie niby kierując się z nim do śmietnika, żeby wyrzucić zawartość, jednak w połowie drogi wysypał to we włosy Juna.
- Naprawdę przepyszne. – Oznajmił Reita, wychodząc z kuchni.M jak myślenie.Jun siedział w salonie na fotelu, w którym zazwyczaj siedział Reita. Był w pół zgięty i opierał łokieć o blat stolika, głowę oparł na dłoni. Reita wchodząc do salonu, zdziwił się tym widokiem, spodziewałby się wszystkiego, nawet słonia w spódnicy baletowej wywijającego piruety, ale nie tak głęboko zamyślonego i skupionego swego chłopaka.
Usiadł na kanapie, która znajdowała się naprzeciwko stolika i fotela, a trzeba dodać, że stół był w salonie umieszczony w pozycji pionowej. Reita przez długą chwilę przyglądał się swemu chłopakowi. Chyba tylko dlatego, że był zdziwiony tym zjawiskiem.
- Co robisz? – Reita postanowił jednak go zapytać.
- Cicho, dzieje się przełomowe zjawisko, ja myślę. – Oznajmił chłopak.
- Szatan go opętał. – Reita przeżegnał się po chrześcijańsku.
Jun spojrzał na niego oburzony.
- Żartowałem z tym przełomowym zjawiskiem. Zresztą samym przeżegnaniem Szatana byś nie wypędził.
- To zaraz przyniosę miskę pełną wody. Ja, jako wspaniały pan i władca, poświecę ją, a moja moc jest tak wielka, że jak już obleję cię wodą poświęconą przeze mnie, to Szatan ucieknie, gdzie pieprz rośnie.
Jun nigdy by się nie spodziewał, że jego chłopak tak spadnie intelektualnie, a może raczej będzie miał tak wielkie o sobie mniemanie. Jun miał ochotę strzelić facepalm.
- Lepiej poszukaj w lodówce mózgu. – Jun pokiwał lekko głową. – Może go zostawiłeś, jak ostatnio tam zaglądałem.
- Ja mam wszystko na swoim miejscu. – Oburzył się chłopak. – Nie jak twój przyjaciel.- Mój przyjaciel też ma.
- Naprawdę? Właśnie siedzi w lodówce, a jak spytałem się go co robi, to powiedział, że zamraża sobie zmarszczki, żeby być dłużej młodszym. On to nazwał domowym botoksem.
- Zazdrościsz mu pomysłowości. – Skwitował Jun. – Przynajmniej będzie długo wyglądał młodo.
- Chyba Szatan opuścił twoje ciało.N jak naprawdę go nienawidzę.Reita musiał sam sobie robić pranie; jego chłopak od wprowadzenia się Kenjiego przestał wykonywać jakiekolwiek prace domowe. Reitę to denerwowało, bo wracał z pracy głodny, a dla niego obiadu nie ma, ponieważ Kenji zjadł swoją porcję zamówionego obiadu i dodatkowo Reity. Podobnie było ze śniadaniami, musiał sobie je sam robić, a czasem jeść z suchym chlebem, bo ten świeższy zjadł oczywiście Kenji.
Reita wszedł do łazienki, wziął miskę z wanny, aby wrzucić do niej mokre pranie. Postawił miskę przy drzwiczkach pralki, którą otworzył ją i zaczął wyciągać ubrania, które miały na sobie różowe plamy. Skonsternowany tym Reita wziął jedną bluzkę do ręki i przyjrzał się jej dokładnie, jednak nie mógł stwierdzić, co to dokładnie jest.
Nie musiał długo się zastawiać, bo po chwili do łazienki wbiegł Kenji z jogurtem jagodowym w plastikowym kubeczku i zajadał go,a spostrzegając Reitę oglądającego swoje ubrania, trochę się zakłopotał.
- Kenji myśleć, że pralka być głodna i burczy jej w brzuchu. Dlatego wlać jej jogurt, żeby nie płakała. – Kenji pokazał na miejsce do wsypywania proszku.
Do Reity szybko dotarło, że na jego ubraniach są plamy po jogurcie, a dodatkowo trzeba będzie pralkę dać do mechanika do przeczyszczenia, bo nie wiadomo, gdzie ten jogurt mógł jeszcze się wdać. Zostało mu pranie ręczne, czego nienawidził.
Gdy prał trzecią bluzkę w misce – plecy bolały go od bycia z wgiętej pozycji – uświadomił sobie, jak on naprawdę nienawidzi Kenjiego.O jak ozdabianie.Jun znalazł w Internecie, jak zrobić własny dziennik. Właściwie to już go kończył, zostało mu ozdobienie okładek. Na stole były porozrzucane różne przyrządy papiernicze, jak mazaki, długopisy zwykłe i kolorowe, klej, nożyczki, brokat ozdobny.
Reita od początku, kiedy Jun przyniósł przybory, obserwował, co chłopak chce zrobić. Siedział przez około dwie godzinny cicho patrząc, jak postępuje twórcza praca jego chłopaka. A trzeba przyznać, że naprawdę był na tym skupiony.
- W co to ozdobisz? We mnie? – Zaśmiał się Reita.
- Żeby ładną okładkę zniszczyć? Ozdobię to w nazwę swego zespołu i dodam naklejki z gazet, jakie mam, może jeszcze jakieś napisy i pobrokatuję trochę, żeby ładnie wyglądało. – Zastanawiał się Jun.
- Moje zdjęcie przyklejone do okładki byłoby idealne.
- Po co mi twoje zdjęcie?
- Żeby się do niego ślinić. – Reita zaśmiał się robiąc słodką minę.
- Wystarczy, że muszę patrzeć na tą mordę codziennie. – Jun skrzywił się. – Nie wtrącaj się w inwencję twórczą.
- Jak ja nie jestem cudem świata, to masz kiepską inwencje twórczą.
Jun odwrócił się tyłem do Reity, żeby ten nie widział, co robi. Wziął mazaki i coś tam pisał na okładce. Po chwili jednak podniósł mazak i potrząchał nim kilak razy.
- Mazak nie chce mi pisać, ja takie ładne serce narysowałem i napisałem Reita i Jun big love, tylko, że słabo przez mazak widać.
Reita zerwał się z miejsca, żeby zobaczyć, czy jego chłopak mówi prawdę. Zawiódł się jednak, bo mazakami była napisana nazwa zespołu Juna i ich pseudonimy oraz adres do strony oficjalnej zespołu oraz bloga Juna.
- Żartowałem. – Jun się zaśmiał z gwałtowności Reity.P jak pająk.Jun wymyślił sobie sprzątanie na strychu. Do pracy zagonił Reitę i Kenjiego, a sam usiadł na starym porwanym fotelu obrotowym. Obserwował, jak chłopacy sprzątają, a sam nie miał zamiaru nawet kiwnąć palcem.
- Dlaczego my sprzątamy, a ty się obijasz? – Reita miał dosyć, że on musiał sprzątać, a Jun nie.
- Bo ktoś musi nadzorować waszą pracę. – oznajmił Jun.
Reita nie skomentował tego tylko dlatego, że Kenji bardzo radosny popierdzielał ze zmiotką, ścierając kurze, przy okazji zdejmując pajęczyny. Do tego skakał radośnie, tańcząc jakiś taniec ADHD. Najważniejsze, że Reita prawie nic nie robił.
Kenji ominął jedną pajęczynę, na której był pająk. Reita wziął tego pająka i rzucił nim przed nogi Juna. Chłopak, gdy tylko spostrzegł stworzenie, wskoczył na krzesło obrotowe, mało się z niego nie zwalając, i zaczął piszczeć.
Reita mało nie popłakał się ze śmiechu. Wiedział, że jego chłopak bał się panicznie pająków. Nie mógł sobie odpuścić, żeby zrobić mu coś takiego za zniewagi, za Kenjiego, za brak seksu przez Kenjiego. Gdy się wreszcie uspokoił, ukucnął przed krzesłem obrotowym, gdzie znajdował się pająk i pacnął go ręką.
- Niech spoczywa w pokoju, amen. – Wyprostował się i odszedł.
Jun patrzył przez chwilę na Reitę po czym usiadł z powrotem na swoim krześle, tylko że siedział teraz bardziej skulony.
Kenji widząc to co zrobił Reita Junowi, znalazł jakiegoś pająka wijącego sieć. Wziął go i wrzucił Reicie za koszulkę na karku. Chłopak nic nie czuł, jak nie zaczął go swędzieć kark, po chwili poczuł mrowienie, jakby coś chodziło mu po szyj. Po chwili zrozumiał, że ma na karku pająka. Zaczął skakać jak opętany, a po chwili ściągał już bluzkę i tarzał się po ziemi, żeby pająk zniknął z jego ciała.
Jun i Kenji śmieli się na to razem i przybili sobie piątkę. Kenji poskarżył się Junowi, że Reita specjalnie mu rzucił pająka pod nogi, więc Junowi teraz nie było szkoda szamoczącego się chłopaka, chciało mu się tylko śmiać.R jak rób, co chcesz.Reicie i Junowi jeszcze nigdy się tak nie nudziło. Obydwoje siedzieli w salonie, jeden na fotelu, a drugi po przeciwnej stronie na kanapie. Patrzyli się bezmyślnie w ścianę. Kenji pojechał na zakupy, bo stwierdził, że odwdzięczy się Junowi i Reicie przygotowując dla nich obiad.
- Nie spodziewałem się, że moje życie z tobą będzie tak nudne, że będę wolał się patrzeć w ścianę niż rozmawiać z tobą. – Oznajmił Reita, nie odrywając wzroku od kremowej powierzchni.
Jun wziął ze stolika swój dziennik.
- 5 czerwca, Reita stara się myśleć, ale wychodzą mu bezsensy. – Napisał to w dzienniku. – Dalsze obserwacje eksperymentu są w trakcie. – Mówił nagłos to, co pisał.
Reita spojrzał na niego z kwaszoną miną.
- Już bym wolał być znowu z Rukim, przynajmniej z nudów rzucałby we mnie jajkami.
- Obiekt lubi być atakowany różnymi kulistymi kształtami, objawy porażenia mózgowego. – Jun notował dalej.
- Muszę mieć jeszcze za towarzystwo niedorozwoja.
- Eksperyment ma zmienne humory, następują co sekunda. Prawdopodobieństwo, że ma przez całe życie okres. Od skrajnie miłego staje się skrajnie wściekły.
Reita jeszcze by ponarzekał, ale nie chciał słuchać, co jego kochanek za głupotę może jeszcze wymyślić. Jun nie miał zajęcia, jak Reita, przestał się odzywać, patrzył się na swój dziennik i po chwili zaczął w nim pisać.
- Obiekt ma jednak zespół Downa i milczy, gdy rozmowa go przerasta. Oprócz prostych słów, jak ,,przynieś piwo, spać, szczać, jeść, głodny" nie zna więcej słów.
Reita miał ochotę strzelić facepalma. Nie powinien mu mówić przy śniadaniu, żeby robił co chce. Ale wtedy nie wiedział, jak to się może skończyć.S jak Shindy.Reita za bycie grzecznym dostał ładowarkę do laptopa. Opłacało mu się zamknięcie się i pozwalanie na obrażanie siebie, bo miał w zamian wyśmienity prezent w nagrodę, w postaci laptopa i dużo lepszego dostępu do Internetu, w telefonie nie mógł wszędzie wejść.
Reita włączył sobie muzykę na youtube i wchodził po kolej w każdy następny filmik, otworzył sobie drugie okno i zaczął przeglądać rozmaite strony, jak na przykład poczta, portal z wiadomościami ze świata.
Spodobała mu się pewna piosenka anglojęzyczna, bo nic z niej nie rozumiał. Ale słowa należące do angielskiego umiał rozpoznać. Otworzył okno, gdzie było włączone youtube, z zamiarem dowiedzenia się, co to za piosenka i zespół.Jak się okazało zespół nazywał się Anli Pollicino, a piosenka była coverem piosenki z lat dziewięćdziesiątych. Zdziwił się, widząc na teledysku małą dziewczynkę poruszającą ustami, żeby wyglądało, że to ona śpiewa. Reita był ciekawy, jak wygląda wokalista, bo to był męski głos. Ujrzał go śpiewającego dopiero pod koniec i zdziwił go jego wygląd. Wokalista wyglądał, jak kobieta, choć grając j-rocka nie powinien dziwić się jego wyglądowi.
Z ciekawości Reita wpisał nazwę zespołu w Google, dowiedział się, jak nazywa się wokalista i wpisał jego imię w grafice Google oraz wszedł na jego oficjalny blog.
- Zobacz jakiego transseksualistę znalazłem. – Reita odezwał się do Juna, jak ten tylko wszedł do sypialni.
Jun zainteresowany tym podszedł do swojego chłopaka.
- On wcale nie jest transwestytą . – Odezwał się Jun, gdy zobaczył zdjęcia Shindy'ego. –Do twojej wiadomości, znam go i jest z tej samej wytwórni co ja, poza tym się przyjaźnimy.
- O Boże, wytwórnia schodzi na psy. Nie dość, że są tam ekshibicjoniści jak Kenji, to jeszcze transwestyci, jak Shindy. – Dramatyzował Reita.
- Za to w twojej są same bałwany. – Powiedział zimno Jun, ugodzony słowami swojego chłopaka.
- Normalni ludzie tak nie wyglądają. – Reita wskazał na zdjęcie Shindy'ego z oficjalnego bloga. – Na scenie ok, ale nie w życiu prywatnym.
- Nie maluje się w życiu prywatnym. Musiało to być przed występem albo sesją.
- Tłumacz sobie to tak, tłumacz. Wasza wytwórnia bierze najgorszych przychlastów.
- A wasza ćwierćinteligentów. – Obrażony Jun wyszedł z sypialni, aby nie rozmawiać już z tym bałwanem.T jak torba.Reita po długim czasie poszedł razem z Junem na zakupy. Byłoby prawie idealnie, gdyby nie poszedł z nimi Kenji. Reita nie mógł spędzać czasu sam na sam z Junem przez Kenjiego, a mieszkał z nimi kilka miesięcy i nie zapowiadało się, że ma zamiar szybko się wyprowadzić.
Jun wszedł do sklepu z ubraniami i torbami. Chciał sobie kupić jakąś torebkę. Wziął ze sobą swego chłopaka i kolegę, żeby mu doradzili. Sam, jak spojrzał na te wszystkie cuda, nie mógł się zdecydować, którą wziąć. Wszystkie były piękne i cudowne.
Z zainteresowaniem podszedł do jednej z półek i przyglądał się zawartości asortymentu. Wreszcie zdecydował się wziąć z półki średniego rozmiaru torebkę w odcieniu ciemnego różu wpadającego prawie w czerwień. Przyglądał jej się przez chwile, po czym powiesił ją sobie na ramieniu.
- I jak? – Spytał, odwracając się w stronę Reity i Kenjiego; obydwoje siedzieli na pufach w sklepie naprzeciw tej półki.
- Wyglądasz jeszcze bardziej pedalsko z tą torebką i fotelowymi pasemkami. Przypominasz mi teletubisia Tinkiego Winkiego. – Reita oderwał się na chwilę od telefonu i spojrzał na niego.
Jun się oburzył i przymknął zły oczy zaciskając je mocno.
- Nie słuchaj go, wyglądasz świetnie. Przecież widać, że Reita to tylko się nadaje do obory gnój przewalać, żeby mieć jakiekolwiek mięśnie, i jeszcze z tym ograniczonym umysłem to idealne dla niego miejsce. – Odezwał się Kenji w obronie swego przyjaciela.
Jun uśmiechnął się na to i prawie jego oczy zamieniły się w serca, gdy patrzył na Kenjiego i słuchał jego słów pocieszenia.
Reita prychnął na to.
- Ruki ma dobry gust i on by na coś takiego nawet nie spojrzał.
- Wątpię, jeśli spojrzał na ciebie i się w tobie zakochał. – Zaśmiał się Kenji.
Reita siłą się powstrzymywał, żeby nie rzucić się na tego chłopaka i przerobić jego wizerunek tak, że żaden makijaż tego nie zamaskuje. Dodatkowo był zaskoczony, jak z dziecka zmieniał się w normalnego faceta.
- Tym samym przyznałeś, że Jun ma słaby gust. – Reita uśmiechnął się tryumfalnie.
Kenji zamyślił się na chwilę, a następnie zakłopotał, bo niestety musiał przyznać rację Reicie. On naprawdę obraził Juna tym stwierdzeniem, zrobiło mu się głupio, bo chciał pomóc.
- Skończcie z tym. Biorę tą torebkę i już. Mi się podoba i nie obchodzi mnie, co sobie o niej myślisz, Reita.
Z drugim zdaniem nie zwracał się do Kenjiego, ponieważ znał intencje chłopaka. Wiedział, że on bronił jego gustu, bo Jun lubił dziwactwa i miał dziwne upodobanie co do ubrań, czy przedmiotów.U jak ulica.Jun zaczął ubierać się coraz dziwniej. Reita sądził, że to przez wpływ Kenjiego, który pewnie mówił chłopakowi, żeby wyglądał jak chce. W efekcie Jun malował się ostro i od razu jak wstawał z łóżka, zamiast robić śniadanie to szedł do łazienki zrobić makijaż, a następnie jeszcze ubrać swoje coraz dziwniejsze ubrania, jakby zszedł właśnie ze sceny.
Reita na początku to ignorował, żeby nie wyjść na tego chłopa nadającego się do obory. Bo coś czuł, że Kenji z łatwością może przekonać do takiego myślenia Juna, jeśli jeszcze go nie przekonał. Jednak nie dało się ukryć, że było wstyd wyjść gdziekolwiek z Junem, bo przyciągał wzrok nie tylko wyglądem, ale i swoim dziwacznym zachowaniem.
Jun wychodził tylko z Kenji, Reita nie chciał nigdzie z nim wychodzić. Nie za bardzo się tym przejął, uznał, że to strata jego chłopaka, a nie jego. Chciałby wyjść z Reitą na spacer, ale ten zawsze odmawiał tłumacząc się, że musi coś zrobić albo poćwiczyć na próbę. Tak było od kilkunastu dni. Jun postanowił dzisiaj wyciągnąć chłopaka na spacer i nie pozwolić mu się w żaden sposób wymigać.
- Reita pójdziesz ze mną na spacer? – Owinął szyje kochanka końcówką szala, którą miał na szyj.
Reita oderwał się od patrzenia w ekran od laptopa i spojrzał na swego chłopaka.
- Muszę trochę popracować.
- Przecież przeglądasz głupie strony z obrazkami i tekstami na nich. – Oburzył się Jun.
- Szukam inspiracji.
- Nie piszesz tekstów, tylko grasz na basie.
- Ale teksty też inspirują. – Bronił się Reita, choć wiedział, że to bardzo głupi argument.
- Powiedz wprost, że wstydzisz się ze mną wyjść!
- Dziwisz się? Zastawiam się czy wygrzebujesz swoje ubrania z kontenera dla ubogich.
Jun oburzył się i walnął go nie za mocno w tył głowy.
- Głupek, to są ubrania od sławnych projektantów.
- Nie wiem jakim cudem stali się tacy sławni produkując takie szmaty. – Reita odwrócił się na krześle obrotowym w stronę Juna i przyjrzał się jego strojowi. – Takie same ubrania można znaleźć na ulicy.
- Nie znasz się. Kenji miał racje, że nie masz gustu.
- Chyba wyrzucę twoje ubrania na ulicę, bo tam jest ich miejsce, przy okazji uszczęśliwię biedne dzieci.
- A ja uszczęśliwię siebie, jak ciebie wyrzucę i na ulicę i przykleję ci karteczkę na plecach ,,Dla potrzebujących ostrego seksu" – Jun wyszedł z pokoju nie chcą dłużej prowadzić tej konwersacji.W jak wyprowadzka.Reita nie wierzył w to, co się właśnie działo. Kenji po roku mieszkania u nich postanowił się wyprowadzić, pakował właśnie swoje rzeczy. Reita zadowolony siedział ze swoim chłopakiem na kanapie i go do siebie przytulał, Jun wtulił głowę w jego ramię zadowolony z tej bliskości, ponieważ już dawno nie byli tak blisko siebie. Reita najbardziej i tak był zadowolony z tego, że Jun wrócił do swego wcześniejszego normalnego wyglądu.
Kenji nie patyczkował się z dwiema walizkami, ciągnął je po schodach i cały czas można było usłyszeć ,,bum, bum, bum". Gdy znalazł się na dole, postawił z hałasem walizki na korytarzu, a następnie skierował się do salonu, zostawiając je.
- Dziękuję za ugoszczenie mnie. – Ukłonił się.
Kenji z chęcią uściskał by Juna, ale nie było na to szansy, gdyż chłopak obściskiwał się z Reitą i nie wyglądał, jakby chciał zaprzestać w najbliższym czasie tej czynności.
- Twój pobyt tutaj to była przyjemność. – Jun uśmiechnął się.
Reita prychnął w myślach przypominając sobie cały okres mieszkania z nimi Kenjiego. To była jedna wielka masakra i się cieszył, że wreszcie się go pozbędzie ze swego mieszkania, bo jako kolega Juna z ich życia nie zniknie.
Kenji po tym pożegnaniu poszedł na korytarz i wziął swoje walizki, po chwili Reita usłyszał najcudowniejszy dźwięk w życiu zamykanych drzwi.
- Wreszcie się wyniósł. – Westchnął uradowany Reita.
- Przesadzasz, nie było wcale tak źle.
- Nie? Ciągle się kłóciliśmy i wiesz dobrze, że to przez niego i jego wybryki.
- Na moje tak bardzo nie narzekałeś, a do normalnych ich się zaliczyć nie da. – Zauważył Jun.
- Bo ciebie kocham, a jego nie cierpię. – Reita pocałował swego chłopaka w czoło.Z jak zdrada.Reita i Jun wracali samochodem właśnie z zakupów.Na chodniku przedich willą zobaczyli Kenjiego w pozycji kucającej i coś piszącego. Nie zwrócili na to za bardzo uwagi. Reita wjechał do garażu, wziął siatki z zakupami i teraz postanowił iść razem z Junem zobaczyć, co Kenji majstruje na chodniku.
Gdy zbliżyli się do chłopaka, spostrzegli, że pisał jabłkiem, przyciskając go tak mocno, że pisał jego sokiem. Nieopodal leżał pokaźny stos jabłek, które zostały w podobny sposób potraktowane jak te, co teraz trzymał w ręce Kenji.
Jun i Reita przestali się skupiać na tym, czym pisał, a zaczęli na tym, co jest zapisane. ,,Kochałem, marzyłem, a Ty mnie zdradziłeś, teraz chuj Ci w dupę". Kenji ostatni raz poprawił końcówkę jabłkiem ze swej reklamówki, którą przywiózł ze sobą i odjechał na rowerze.
Reita i Jun patrzyli się na to z niemałym szokiem. Juna szok był większy, bo Reita przeczuwał, że Kenji musiał zakochać się w Junie, jak im przeszkadzał w intymnych momentach. Ale uśmiechał się w duchu, bo Kenji wreszcie zrozumiał, że Jun jest tylko Reity i tylko jego kocha.
- Przeczuwałem, że on się w tobie zakochał. – Reita objął Juna w pasie i przyciągnął do siebie, tak, że prawie stykali się nosami.
- To by tłumaczyło jego zachowanie, ale żeby zrobić coś takiego? – Jun spojrzał z niesmakiem na napis.
- To jest do niego jak najbardziej podobne. – Stwierdził Reita, również patrząc się na napis. – Ale muszę przyznać, że miałeś naprawdę kreatywnego kandydata i pomysłowego. – Zaśmiał się Reita. – Pewnie kochałbyś się z nim w miąższu z jabłek. – Reita nie mógł się powstrzymać od powiedzenia tego i śmiania się.
- Zazdrościsz po porostu, że ty nie jesteś taki pomysłowy. – Jun wypiął mu język.
- Nie wiem czy mam czego, bo to w końcu ja mogę się z tobą kochać w tym miąższu.Obydwoje się zaśmiali na to, a po chwili Reita złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Oderwali się od siebie, gdy zabrakło im powietrza. Wzięli siatki z zakupami, które postawili wcześniej na ziemi, żeby móc się objąć. Zignorowali całkowicie napis i szczęśliwi, objęci w pasie, poszli do domu. I nie ważne było to, że Kenji napisał to tak mocno, że napis przed ich chodnikiem trzymał się pół dnia i chyba każdy z sąsiadów zdążył go przeczytać (nie tylko sąsiedzi).