Paring Aoi (Gazette) & Urucha (Gazette) wybrany przez Aoi
- Aoi przejdziesz się ze mną w jedno miejsce? – Uruha dopadł mnie, gdy właśnie miałem dosiąść swój motor.
Westchnąłem cierpiętniczo, znając głupie pomysły gitarzysty. Jakoś nie chciałem wiedzieć, co wymyślił tym razem, mając świadomość, jak to może się skończyć. Ostatnim razem skończyło się na tym, że w parku jedliśmy chipsy paprykowe, piliśmy ,,Be Powera" i rozmawialiśmy. Pijąc ten napój w złą dziurę mi poszło, co spowodowało kaszel, niestety nie mogłem połknąć zawartości jamy ustnej. Odwróciłem się od ludzi, którzy tam byli, ukucnąłem i wyplułem całą zawartość z ust. Pech chciał, że wtedy tamtędy przechodził facet ze straży miejskiej, uznając mnie za pijanego. Chciał mnie zabrać na izbę wytrzeźwień i wlepić mandat za bezczeszczenie trawnika.
- Aoi słuchasz mnie? – Gitarzysta potrząsnął mnie za ramię.
Wyrwał mnie tym ze wspomnień, dodam, bardzo niemiłych wspomnień. Tak, na pewno znowu coś się stanie, a przy nim to nigdy nic dobrego. Chyba mi pecha przynosi, czy co. Sam nie wiem, ale pewnie jeśli pójście z nim nie będzie uszczerbkiem na zdrowiu, to na pewno na dumie.
- Gdzie chcesz mnie zabrać? – Zadałem najważniejsze pytanie, oceniając, czy tam może stać mi się coś złego.
- To niespodzianka. – Uśmiechnął się, ciągnąc mnie w stronę chodnika.
Zaniepokoiłem się, jego niespodzianki są właśnie najgorsze. Ostatnia skończyła się biwakiem w lesie, w którym nie wypoczęliśmy, a nabraliśmy kondycji, uciekając przed niedźwiedziem przez całą noc. Zdziwiłem się, że potrafię tak szybko biegać, bo, cóż, w liceum załatwiałem sobie zwolnienia z w-f przez trzy lata. Ale gdy się boisz, sam się zaskoczysz.
Druga kwestia - która teraz postanowiła mi wpaść do głowy, a nie wcześniej, jak jeszcze byliśmy na parkingu – po kiego grzyba zostawiliśmy nasze środki transportu przed studiem? No cóż, Uruha coś sobie udumał w tym pustym, farbowanym na rudo łebku. Jak zwykle, musiał wybrać mnie, jakby świat się właśnie na mnie kończył, albo raczej nie znalazł innego frajera. Reita za długo go zna, by pójść, bo z pewnością wie, czym się to skończy. Kai wymiga się obowiązkami, tak samo Ruki, ba, nie są tacy głupi. Tak to jest, kiedy chce się do kogoś zbliżyć i zaprzyjaźnić – ta osoba cię dręczy.
Nie zadawałem głupich pytań, po prostu pozwalałem mu się prowadzić do wybranego przez niego miejsca. Dobra, trochę się bałem i to nawet nie trochę. Życie z Takashimą to horror dobrej jakości. Bynajmniej dla mnie tak jest, a dla niego świetna komedia, którą zawszę nagrywa na telefonie. Ma niesamowicie wyrobiony refleks, by nacisnąć na iphonie przycisk ,,nagrywaj". Na moje nieszczęście, pokazuje potem kompromitujące nagrania chłopakom z zespołu. Co on jakiś jasnowidz, że wie, kiedy stanie mi się coś tragicznie – śmiesznego? Znowu coś nagra i będzie wyśmiewał się ze mnie z resztą zespołu przez pół roku.
Dopiero teraz do mnie dotarło, gdy spojrzałem w dół, że trzyma mnie za rękę, co musi wyglądać bardzo dziwnie, jakbyśmy byli parą. Jednakże nie pozwolił mi wyrwać dłoni ze swego uścisku; skomentowałem to prychnięciem, które on oczywiście zignorował. Nie wiem, może dla niego jest to kompletnie normalne, ale hello, dla mnie jest to nienormalne. Na dodatek ludzie pewnie myślą sobie ,,idą dwa pedały". To szczyt marzeń, być uznanym za homo, kiedy jestem zaręczony.
Tak bardzo pochłonęła mnie analiza naszych splecionych dłoni, że nie zauważyłem, kiedy dotarliśmy na miejsce, a skapnąłem się, gdy uderzyłem nosem w Uruhy bark – cholera, ma go bardzo twardego. Chyba sobie mój mały, piękny nosek uszkodziłem. Dwiema dłońmi zacząłem go rozmasowywać. Po chwili spostrzegłem Uruhę, wpatrującego się w budynek i czekającego, aż wreszcie się ogarnę, czyli ,,ciota przestanie się mazać nad swą paszczurską mordą".