Rozdział 10

41 2 0
                                    

Szok? Zaniepokojenie? Współczucie? Nie wiem co dokładnie czułam w tym momencie. Pierwsze pytanie które przyszło mi na myśl to: co mu się stało? 

-Harry... - nie wiedziałam co powiedzieć. - C-co ci się stało? - zapytałam drżącym głosem.

-Nie twoja sprawa. - jego głos był chłodny - Przepraszam ale nie mogę ci powiedzieć. - znów wpatrywał się w podłogę. - To mogę wejść? - zapytał z nadzieją.

Skinęłam tylko głową. Wszedł do środka. Jego głos trochę mnie zszokował ale przecież nie mogę go tak zostawić. Tylko dlaczego chce tu przenocować?  Kto mu to zrobił? I w ogóle po cholerę się z kimś bił?! Tyle pytań miałam teraz w głowie, ale nie potrafiłam ich wymówić na głos. 

Podążyłam za nim. Był w kuchni, stał do mnie tyłem oparty o blat. Podeszłam do niego i położyłam rękę na jego ramieniu. On wzdrygnął się na ten gest ale nic nie powiedział. 

-Odwróć się do mnie. - powiedziałam stanowczo trochę obawiając się jego reakcji. 

Posłuchał mnie. Odwrócił twarz w moją stronę. Głośno wypuściłam powietrze gdy zobaczyłam te wszystkie rany. Przejechałam lekko kciukiem po jego dolnej wardze która była napuchnięta. Lekko syknął. Popatrzałam w jego piękne oczy i dalej badałam jego twarz. Na lewym policzku był widoczny siniak a pod okiem lekki cień. Również na końcu prawego łuku brwiowego było rozcięcie. 

-Harry musimy to opatrzeć. - odezwałam się po kilku minutach ciszy.

-Nie, nie chcę abyś się nade mną użalała. Poradzę sobie.

-Może być z tego jakieś zakażenie. Pozwól mi to zrobić. 

Głośno wypuścił powietrze z flustracją. Już nie zaprzeczał gdy chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam za sobą w stronę łazienki. On usiadł a ja szukalam apteczki. Gdy znalazłam to co szukałam ponownie się do niego odwróciłam. 

-Naprawdę nie potrzebuję pomocy... - przerwał gdy zobaczył moje groźne spojrzenie. 

Wylałam na wacik wode utlenioną i lekko przyłożyłam do jego rany. Cicho syknąl. 

-Przepraszam. - mruknęłam. 

W ciągu 5 minut zdążyłam przeprosić go kilka razy. Gdy kończyłam oczyszczać jego twarz usłyszałam jego głos.

-Przestań przygryzać tą wargę, bo przelecę cię na tej podłodze. 

-Dlaczego jeszcze tego nie zrobiłeś? - chyba tym pytaniem zbiłam go z tropu. Wpatrywał się w moje oczy całkiem zszokowany moją odpowiedzią. Nie potrafiłam dłużej mierzyć się z jego spojrzeniem więc spóściłam wzrok.

-Przepraszam. - po raz dziesiąty. - Pójdę po lód. 

Odwróciłam się i wyszłam. Jestem głupia. jak mogłam tak palnąć tym pytaniem? Przecież on nie chce takiej dziewczyny jak ja. A może jednak? Nie.. na pewno powiedział tak żeby mi dogryźć. Przecież taki właśnie jest Harry. Jesteśmy według niego przyjaciółmi, prawda?

Wróciłam do łazienki lecz go tam nie było. Wyszedł? Weszłam do mojej sypialni, zobaczyłam go siedzącego na łóżku z podpartą głową o ręce. Odetchnęłam z ulgą. Podeszłam do niego i kucnęłam na przeciwko niego. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.

-Mogę? - zapytałam pokazując lód.

Niepewnie skinął głową. Przyłożyłam lód na policzek, cień pod okiem a na koniec na dolną wargę. Zauważyłam że Harry mi się przygląda.

-Co? - zapytałam.

-Co, co?

-Gapisz się.

-Bo jesteś piękna. - uśmiechnął się lekko.

Na moją twarz wkradł się rumieniec i mały uśmiech. Nie wiedząc co mam powiedzieć kontynuowałam dalszy okład. 

-Myślę że to trochę pomoże. 

-Dziękuję - powiedział po czym podniósł moją dłoń i delikatnie ją pocałował, patrząc mi w oczy. Miał takie zimne usta. Było to bardzo przyjemne uczucie.

-Proszę - powiedziałam z lekkim uśmiechem. 

-Jesteś może głodny? 

-Głodny to ja zawsze jestem. - powiedział znacząco ruszać brwiami 

Lekko uderzyłam go w ramię. Po czym pociągnęłam go za rękę do kuchni. 

-Usiądź tu i sie nie ruszaj. - powiedziałam sadzając go na krześle w kuchni.

-Nigdzie się nie wybieram.  - odpowiedział wywracając oczami.

-A więc tak - powiedziałam otwierając lodówkę. - mamy tu ser, owoce, jogurty, nie mam jajek a tak to bym zrobiła jakiś omle...

-Mamy jajka - powiedział po czym spuścił wzrok na swoje krocze.

-Ha ha ha - powiedziałam z sarkazmem. - dlaczego tak nagle masz dobry chumor? 

Wstał i zaczął do mnie podchodzić.

-Wiesz.. lubię przebywać w twoim towarzystwie, - oparł głowę na moje ramie - lubię na ciebie patrzeć - znowu przerwał i tym razem musnął moją szyję, - uwielbiam twoje sarkastyczne poczucie humoru - tym razem przygryzł lekko moją skórę - no i kocham to jak na ciebie działam - rzeczywiście, mój oddech był przyśpieszony zpowodowanym jego bliskością. 

Oderwał się od mojej szyi i popatrzał, po raz kolejny, w moje oczy. Jego kciuk delikatnie gładził moją wargę po czym popatrzał na moje usta i znów w moje oczy jakby chciał dostać moje pozwolenie. Skinęłam głową. On bez wahania musnął moje usta, jego wargi były takie delikatne. Przeniósł swoje ręce na tył mojej szyi a ja swoje wplotłam w jego włosy lekko za nie pociągając. Usłyszałam jego cichy jęk z czego byłam zadowolona. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze a ja od razu rozchyliłam usta. W tym pocałunku było tyle namiętności. Motylki wirowały w moim brzuchu. Jego ręce zaczęły poruszać się po moim ciele, po czym zjechał na moje pośladki i mnie podniósł sadzając na blacie. Zabrakło nam tchu. Oderwaliśmy się od siebie uspokajając oddechy. Przez kilka kolejnych minut słychać było tylko nasze zwalniające oddechy. Nagle Harry oparł swoje czoło o moje i posłał mi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiem widziałam. Oczywiście go odwzajemniłam. 

-Harry... kim my właściwie jesteśmy?  - zapytałam przerywając ciszę. 

*****************

Uuuuuu kiss kiss *.*

Mam nadzieję że jest ok. :****

Secret ||H.SWhere stories live. Discover now