Nie myliłam się. Próbowałam sobie przypomnieć dlaczego tu jestem, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Dziwne uczucie, jakbym chciała, ale nie wiadomo jak się starała przypomnieć. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie zgrzyt otwierających się drzwi. W drzwiach zobaczyłam strarszą, siwą kobietę, z kilkoma zmarszczkami na twarzy. Była ubrana w biały uniform, jak lekarz.
-Oh, obudziłaś się już. - powoli do mnie podeszła.
-Taak..- nie wiedziałam za bardzo co powiedzieć.
-Jak się czujesz?
-Wszystko mnie boli.
-Co cię najbardziej boli?
-Głowa. - ta krótka rozmowa wydawała się bardzo dziwna. Wszystko wydaje się dziwne, takie odległe. Dlaczego tu do cholery jestem?
-Czy mogłaby mi pani powiedzieć dlaczego tu jestem? - spytałam jak najuprzejmiej umiałam. Ta pani była dość miła a jak ktoś jest dla mnie miły to ja dla niego też.
-Eem nic nie pamiętasz?
-Po części nie, choć próbuję sobie przypomnieć.
-Miałaś wypadek. - i nagle wszystko zaczęło powracać. Słyszę w głowie te krzyki publiczności, ryk silników motorów, światła które mnie oślepiały, wiatr we włosach, to jak kurczowo trzymałam się ramion mojego chłopaka.. Jason! Przypomniało mi się że to z nim się ścigałam. Gdzie on jest!?
-Jeśli mogę zapytać to gdzie jest...- dźwięk dzwonka telefonu przerwał mi wypowiedź. Kobieta szybko odebrała. Odpowiedziała tylko do słuchawki krótkie 'dobrze zaraz będę' i rozłączyła się. Zwróciła się do mnie:
-Słuchaj, musze teraz pilnie wyjść, zajmie się tobą mój bardzo dobry asystent.
Chciałam powtórzyć moje pytanie ale odwróciła się i wyszła, zostawiając mnie z moimi niecierpliwymi myślami. Po chwili usłyszałam szybkie kroki na korytarzu. Ktoś lekko uchylił drzwi.
-Harry?
-Tak? - odezwał się zachrypnięty głos zza drzwi.
-Nie zapomnij przeprowadzić wszystkich badań. - odezwała się ponownie kobieta.
-Będę pamiętał. - wyczułam, że sę uśmiechnął.
Drzwi otworzyły się. O-kur-de.. W drzwiach stanął bardzo przystojny, wysoki mężczyzna o kasztanowych, kręconych włosach, postawionych do góry. Jego instensywną zieleń oczu mogłam zobaczyc z końca pokoju. Jego wzrok zatrzymał się na mnie.
-Cześć. - powiedział.
-Hej. - mogłam powiedzieć tylko to.
-Jak się czujesz?
-Lepiej choć wszystko mnie boli.
-Mhm, musimy przeprowadzić kilka badań, pobieranie krwi, ciśnienie i takie duperele. - lekko się spiełam. - Coś nie tak? - lekko podszedł w moją stronę.
-Nie, wszysko ok tylko za bardzo nie lubię igieł.
-Nie martw się, ja też. - uśmiechnął się. - aha, możesz przez jakiś czas mieć zaniki pamięci ale to ustanie.
Skinęłam tylko głową na znak że rozumiem.
On pochylił się nad szafką i wyciągnął z niej różne potrzebne rzeczy. Po chwili znowu się do mnie odwrócił. Usiadł na krześle obok mojego łóżka. Odpakował strzykawkę i nabił igłę. Wszystko szło tak sprawnie w jego palcach. Zauważyłam że ma bardzo długie palce, to pociągające.. Ja nie mogę ogar! Skarciła mnie moja podświadomość. Gdy wkońcu skończyłam przemyślenia o palcach chłopaka ostrożnie wbił igłę w moję rękę. Poczułam tylko lekkie ukłucie.
-Jak masz na imię?
-Ashley, a ty? - zapytałam choć i tak juz znałam odpowiedź.
-Harry.
-Pracujesz tu?
-Czasami pomagam wykonując takie proste zadania.
-Aha. Ile masz lat?
-Lubisz zadawać pytania? - po raz drugi rzucił swoim nieziemskim uśmiechem.
-Ee, tak jestem ciekawa. - odpowiedziałam trochę zmieszana.
Nawet nie zauważyłam że skończył juz pobierać krew.
-No, już po wszystkim. - ponownie się do mnie odwrócił.
-Słuchaj, to może być trochę niezręczne ale muszę cię troche podotykać.
-Eee?
Zaśmiał się.
-Wykonujemy badania, nieprawdaż? - widać że ma dobry humor.
-Tak, oczywiście. - również się uśmiechnęłam.
-Muszę sprawdzić czy nie masz rzadnich połamań.
-Okay.
Położył swoje ręcę na moje ramiona i powoli zaczął jechać w dół, omijając rany oczywiście.
-Jeżeli będzie cię gdzieś bolało to mów.
-Okay.- powtórzyłam.
Potem przeniósł się na szyję i na żebra. Przyznam że było to dość niezręczne. Na koniec dotykał każdy milimetr moich nóg. Na szczęście nic nigdzie mnie nie bolało.
-Dobra.. to chyba wszystko na dziś. Będę do ciebie wpadał na badania kotrolne, a teraz odpoczywaj.
-Mhm..- gdy odsunął się ode mnie przypomniałam sobie że chciałam zapytać się straszą kobietę o Jasona. Byłam tak zajęta wpatrywaniem się w Harry'ego. - Wiesz co z Jasonem? - nagle wyskoczyłam z pytaniem zanim je przemyślałam.
Harry był do mnie cały czas tyłem.
-Ee - przejechał ręką po szyi. Wział głęboki oddech. - On.. nie żyje.
__________________________________________________________
Hejka! Jest już pierwszy rozdział!
Zaczęłam pisać te fanfiction, nie przemyślając nawet tego. Po prostu naszła mnie wena i napisałam. Mam nadzieję że się spodoba i serdecznie zapraszam do czytania i komentowania. Rozdziały postaram dodawać się jak najczęściej. Okay, to tyle. Do następnego :*