Nie wiedziałam, co zrobić. Czemu ona uciekła? Przecież nic takiego nie zrobiłam, chciałam nas chronić-
Usiadłam na kamieniach w wodzie. Patrzyłam, jak szkarłatna krew rudego powoli zajmuje coraz to większą przestrzeń. W końcu zdecydowałam się wstać, aby tylko się nią nie pobrudzić.
Wróciłam do jaskini i przeczesałam plecak który kiedyś do niego należał. W środku była paczka suszonych jabłek i rodzynek, dwa noże oraz sakiewkę. Gdy ją otworzyłam zobaczyłam małą wersję Strażnika Ruin. Nie była ona idealnym odwzorowaniem, bardziej takim, jakby to powiedzieć, pluszowym? W każdym razie zdecydowałam, że mi się nie przyda. Zostawiłam ją na zewnątrz, bo co innego z nią zrobić?Spojrzałam na niebo. Dochodzi południe. Powinnam iść szukać Citrine? Zdażało nam się już kłócić, zwykle potem jedna albo druga wracała pare godzin później z przeprosinami.
Ale co dalej?
To nie jest dom, gdzie po prostu mogłyśmy potem wyjść razem na spacer, lub zostać razem w domu. Tu musiałabym dalej zabijać, a ona możliwe, że znowu by uciekła.
Z drugiej strony, kto będzie ją bronił? A co jeśli. . .
Zamarłam. Usłyszałam szelest gałęzi. Nagle zza linii drzew ktoś wyszedł. Był to czerwonooki, wysoki mężczyzna, o równie mocno czerwonych włosach. Tuż za nim kroczył niższy, o ciemnych włosach z morskimi końcówkami zaplecionymi w warkocze. Krzyczeli coś do siebie.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że bardzo dobrze mnie widać. Szybko weszłam z powrotem do jaskini. Za późno.
Ich kroki zbliżające się tylko upewniły mnie. Widzieli, że się tu chowam. Chciałam chwycić za miecz, lecz wtedy zdałam sobie sprawę, jaka byłam głupia. Zostawiłam go nad wodą! Jedyne co mi zostało do obrony to dwa sztylety. Chwyciłam je szybko i stanęłam w wejściu, gotowa odeprzeć ich atak.
Kiedy weszli do jaskini nie zauważyli mnie od razu. Ich oczy musiały przystosować się do ciemności. Po paru sekundach czerwonooki rzucił się na mnie.
Chwycił mnie za nadgarstki, abym nie mogła użyć sztyletów w ataku. Chciałam się wyrwać lecz nie udawało mi się, a to oznacza jedno, był naprawdę silny. Jedyne co mi przyszło do głowy to kopnąć go w wątrobę.
Podziałało. Puścił jedną rękę, którą miałam zamiar wbić mu ten sztylet prosto w gardło. Jednak on okazał się szybszy. Złapał mnie z powrotem za nadgarstek i ściskał tak długo aż wypuściłam sztylet z dłoni.
Puścił mnie, sięgnął po sztylet i odskoczył do tyłu. Teraz oboje mieliśmy po sztylecie.
Gotowi rzucić się na siebie i walczyć dopóki któreś z nas nie padnie staliśmy w miejscu. Wtedy pomiędzy nas wskoczył ciemnowłosy chłopak i podał mi rękę.
- Jestem Venti, a to Diluc, a ty jak masz na imię?
Chciał tylko przerwać walkę, a o mało go nie zaatakowałam. Diluc w tym czasie trochę się rozluźnił, jednak dalej podejżliwie na mnie patrzał. Sapnęłam i postanowiłam odpowiedzieć.
- Ashi.
Dostrzegłam ulge w błękitno-lazurowych oczach.
- Miło mi cię poznać Ashi! Co powiesz na mały sojusz?
Wtedy zdałam sobie sprawę, jak wychudzeni byli. Nie było tego tak bardzo widać po Dilucu, jego ciemny płaszcz kompletnie ko zakrywał, jednak gdyby się przyjrzeć jego twarzy można by zgadnąć, że nie jadł już od jakiejś doby. Za to po paru chwilach patrzenia na Ventiego od razu można było zgadnąć, że ma od dawna pusto w brzuchu.
- A co z tego sojuszu będzie dla mnie?
Venti się zaśmiał i chociaż starałby się jak najmocniej dało się wyczuć, że to był tylko wymuszany śmiech.
- Towarzystwo moje i mojego kompana.
- Mówiłem ci już, że nie jestem twoim kompanem.
Widać, że Dilucowi nie podobało się, jak Venti proponuje mi tą ugodę. Chociaż ja najpewniej czy tak czy inaczej bym się zgodziła, nie mogę zniesć tego jak mizernie wyglądają.
Dałam im znać ręką aby poszli za mną w głąb jaskini. Wyciągnęłam suszone jabłka i dałam im do podzielenia się.
Wtedy zaś wpadłam na genialny pomysł.
Zabiorę ich na polowanie!
____________________________________
Udało mi się przeprowadzić, więc dotrzymam umowy! Od dzisiaj do niedzieli postaram się co wieczór publikować po jednym rozdziale!
Kosz na błędy ortograficze
(___)
I do następnego!
CZYTASZ
Genshin Impact | Igrzyska Śmierci
AventuraPewnego dnia dwadzieścia czterech posiadaczy wizji trafia na dziwną i niebiezpieczną arenę, a jedyne co wiedzą to to, że muszą z sobą walczyć o przetrwanie, bo zostać na placu boju może tylko jeden- ------ 3 #genshinimpact - 9.04.21