- Bądź cicho.
Wskazał ręką zwartą grupkę trybutów. Zauważyłam wśród nich zielonowłosą dziewczynę, której wzięłam plecak z rąk na samym początku. Teraz widziałam ją trochę lepiej. Nosiła biało-niebieskie ubranie. Trochę się trzęsła, jakby ze strachu. Nie widziałam stąd jej wizji.
Następnie zauważyłam wysoką, ubraną na fioletowo i biało kobietę, w ogromnym kapeluszu. Najpewniej posiadała wizję electro, nie łatwo było orzeoczyć małe błyski wokół niej.
Tuż za nimi szła jeszcze jedna, o fioletowych włosach spiętych w dwa kucyki z małymi kokami. Trzymała w dłoni miecz, od którego też iskrzyło.
Czyli dwie electro i jedna nieznana wizja. Mają przewagę liczebną. Spojrzałam na Kaeyę, który nadal lustrował przybyszów. Minęła chwila zanim się odezwał półszeptem.
- Ta z mieczem to Keqing, jedna z najbardziej poważanych osób w dystrykcie pierwszym. Co oznacza, że potrafi walczyć. Tej drobnej nie poznaję, ale wiem na pewno, że ta wysoka to Lisa, z dystryktu piątego. Może i nie wygląda przerażająco, ale wiem, że posiada ogromną moc.
Spoglądałam na niego z zdziwieniem. Skąd on to wszystko wie?! Ja ledwo co znam dystrykty poza dwójką.
- Innymi słowy, lepiej się wynosić, albo pozostać tutaj w ciszy z nadzieją, że nas nie zauważą.
- Aż tak źle? - spytałam.
W odpowiedzi pokiwał głową i zaczął pakować nasze rzeczy do plecaka.
Postanowiłam się rozejrzeć wokół. Słońce wzniosło się już prawie na sam szczyt. Czyli Kaeya nie dotrzymał obietnicy i nie obudził o świcie. Westchnęłam. Aż takie trudne to było?
Przeleciałam wzrokiem po pobliskich drzewach, aż znalazłam jedno, wystarczająco blisko, aby dało się uciec z naszej kryjówki.
Szarpnęłam blękitnowłosego za ramię i wskazałam ręką drogę ucieczki. Pokiwał głową. Znowu można było zauważyć uśmieszek na jego twarzy.
- No no no, nie spoczywamy na laurach, co? Już wszystko gotowe do ucieczki. Jest jeden haczyk. Będziemy musieli biec tak długo, aż znajdziemy jakąś kryjówkę albo je zgubimy. Jeżeli to się nie powiedzie. . .
Przerwał, a uśmieszek znowu zniknął. Zamknął oczy, po czym kiwał głową na boki, jakby musiał dokonać wyboru. Po chwili westchnął i powiedział.
- Jeżeli to sie nie powiedzie, dasz mi miecz, odwrócę uwagę, a ty uciekniesz.
Dopiero teraz otworzył oczy i wbijał we mnie swój wzrok.
Ale jak to, on odwróci uwagę? Przecież. . . nie.
- Ten plan nie ma sensu, po co? Dlaczego?
Znowu się uśmiechnął. No, można przyznać, że szybko mu się zmienia humor.
- Czyżbym nie mówił, że posiadasz jakąś misję tutaj? Oj wydaje mi się, że o tym wspominałem jak wpóściłaś mnie do tamtej małej jaskinki. Mmm, nadal pamiętam jak tamten chleb smakował. . .
No tak, mówił o czymś podobnym.
- Nie, ten plan będzie w ostateczności. Jeżeli inne zawiodą.
Czyli nigdy, dopowiedziałam w myślach. Nie chcę mieć na sumieniu czyjegoś życia. W szczególności, jeżeli ta osoba uratowała moje dwa razy, może nawet trzy.
Przytaknął po czym podszedł do gałęzi. Wskazał ręką, bym wspieła się pierwsza. Sam założył plecak na ramiona i wyruszył za mną.
Troche wspinaczki po drzewach było, lecz wreszcie udało nam się dojsć do pagórka, dzięki któremu mogliśmy zejść z drzew.
Kiedy już mieliśmy iść poczułam straszny ból, pieczenie, jakbym została usmażona przez piorun. Upadłam na ziemię, ból nie pozwalał mi nawet stać równa na nogach.
- Tutaj są! Mówiłam, że nie uciekną daleko?
_________________________________
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału! Miałam parę rzeczy do załatwienia, nie liczyć zbieranie na rerun Zhongliego, w dodatku coraz częściej tracę motywację do pisania. Jednak nie obawiać się, doprowadzę tą książkę do końca!
A jak ktoś już ma dość Kaeyi to przynoszę dobre wieści, że za niedługo trochę zmienią się sojusznicy.
Tutaj kosz na błędy
(___)
I do następnego!
CZYTASZ
Genshin Impact | Igrzyska Śmierci
PertualanganPewnego dnia dwadzieścia czterech posiadaczy wizji trafia na dziwną i niebiezpieczną arenę, a jedyne co wiedzą to to, że muszą z sobą walczyć o przetrwanie, bo zostać na placu boju może tylko jeden- ------ 3 #genshinimpact - 9.04.21