Rozdział 5

645 39 27
                                    

Rok 1925

Zsrr siedział na nudnym posiedzeniu rządu, chcąc jak najszybciej uciec z tego miejsca. Dzisiaj miał odwiedzić go Rzesza z czego był bardzo podekscytowany, nie widział go ponad dwa miesiące. Przez cały natłok pracy, który rzucili mu jego ludzie miał ochotę na trochę odpoczynku. Zastanawiał się nawet, czy nie znaleźć jakiejś biednej duszyczki aby to wszystko za niego robiła, a on by tylko podpisywał gotowe dokumenty. Uśmiechnął się chytrze poszukując na sali najbardziej denerwującej osoby, która zajmie się tą nieszczęsną robotą.

- To wszystko na dzisiaj, dziękuje za przybycie. – Powiedział mężczyzna stając, a za nim reszta.

Zsrr również wstał przeciągając się i poprawiając ubranie oraz uszankę wyszedł z pomieszczenia prosto do samochodu aby dojechać do swojego mieszkania. Miał jeszcze pół godziny zanim przyjedzie Rzesza, a nie chciał aby młody mężczyzna czekał na mrozie. Dojechał w samą porę, ponieważ jak tylko wyszedł ze swojego samochodu pojawił się drugi, z którego wyszedł lekko uśmiechnięty mężczyzna. Gdy tylko zobaczył złotookiego poczuł jak się rumieni i miał nadzieje, że Zsrr uzna je za rumieńce z zimna. Chociaż jego skóra również dobrze maskowała kolor.

- Guten Tag Zsrr. – Powiedział Rzesza podchodząc o wyższego.

- Privet. – Odpowiedział i przytulił przyjaciela czując jak zaczyna mu szaleć serce. – Chodźmy do środka.

Razem weszli do ciepłego domu, zdjęli buty i płaszcze. Czerwonowłosy zaprowadził ich do kuchni i zaczął podgrzewać wodę na ciepłą herbatę i kawę.

- Jak się trzymasz? – Spytał białooki siadając na krześle i patrząc na wyższego.

- Nie jest źle. – Przyznał siadając obok. – Czasami zdarza się nudne spotkania z rządzącymi, ale nie zmieniłbym nic za to wszystko.

- Jednak, nadal nie podzielam tego jak zdobyłeś ten tytuł. – Powiedział patrząc na wyższego ze zmarszczonymi brwiami. Zsrr wyciągnął dłoń i złapał jego mniejszą ściskając uspokajająco. Białooki zarumienił się na ten gest i odwrócił wzrok.

- To nie ja kazałem im wszczynać wojnę domową. – Powiedział spokojnie. – Ludzie chcieli zmiany i poszli o nią walczyć.

- Ale też zaatakowałeś swojego ojca. – Powiedział zły. – Nie zasłużył na to od ciebie.

- Wiem. – Powiedział cicho i wstał aby wyłączyć wodę. – Jest mi wstyd, że tak się zachowałem. Wtedy myślałem, że na to zasługuje, ale teraz wiem jaki byłem głupi. Przynajmniej teraz ma łatwy dostęp do twojego wuja.

Rzesza uśmiechnął się do przyjaciela, gdy ten podał mu kubek i razem poszli do salonu, gdzie usiedli na kanapie.

- Polubiłem twojego ojca, nie chce abyście mieli złe stosunki.

- A jak tam u Weimara? – Spytał popijając kawę.

- Idzie mu całkiem nieźle, dzięki niemu została stworzona nowa partia. – Powiedział patrząc na wiszące obrazy.

- Pewnie sprzeciwia się aktualnej władzy. – Zaśmiał się złotooki.

- Jakbyś wiedział. – Uśmiechnął się lekko odwracając wzrok.

- Czymś się martwisz. – Powiedział wyższy łapiąc dłoń mniejszego. – Co się dzieje?

- Lider tej partii zachowywał się wokół mnie dziwnie. – Przyznał patrząc na przyjaciela. – Mówił mi, że jestem jego inspiracją, nie rozumiem tego.

Zsrr zmarszczył brwi i położył kubek na stół. Rozmawiał o nim z jego bratem, ale nie uważał z ich rozmowy aby ten mężczyzna był jakiś dziwny, a zdeterminowany na zmianę w państwie.

- Wie, że jesteś bratem Weimara, widzi w tobie nadzieje na zmianę władzy. – Powiedział spokojnie.

- Uważasz, że widzi mnie jako swój przyszły kraj? – Spytał sceptycznie.

- Tak uważam, ale mogę się mylić. – Przyznał patrząc w białe oczy chłopaka.

- To głupie. – Przyznał cicho. – Jeden człowiek nigdy nie może zmienić aktywny kraj, musiałby mieć poparcie obywateli.

- Dlatego bym się nim nie martwił. – Powiedział obejmując przyjaciela ramieniem, co zaowocowało rumieńcem niższego. – Najpewniej to jego marzenie, ale bardzo rzadko takie się spełnia.

- A jak mu się uda? – Spytał.

- To będę pod wrażeniem i zastaniesz aktywny państwem.

- Nie chce aby robiono to dla mnie. – Powiedział niezadowolony, co roześmiało wyższego.

- Nie myśl o tym. – Powiedział spokojnie. – To tylko jakiś człowiek, który myśli, że uda mu się dostać do parlamentu i zmienić aktywny kraj. Trochę niemożliwe marzenie, ale kto zakaże mu je mieć?

- Może masz rację. – Powiedział cicho biorąc łyk herbaty. Jednak jego mózg nie mógł przestać myśleć o motywach tego człowieka.

Stara  rzeczywistość - Zsrr x Rzesza CountryhumanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz